Otóż byłam dzisiaj z psem i koleżanką na polach. W pewnym momencie widzę,z bocznej drogi wyjeżdża auto a obok niego pędzi pies..Działo się to tak szybko,że nawet nie zdążyłam zobaczyć co to za uto,a co dopiero numerów...Pies przybiegł do nas,zaczął się niuchać z moim Figlem,chciał się bawić ale z racji różnicy wielkości Figiel się bał. W ramach optymistycznego myślenia stwierdziłam,że pewnie zaraz pojawi sie właściciel owego pięknego psiska. Czekałyśmy godzinę....Nic. Pies próbował biegać za przejeżdżającymi samochodami...Pewnie ktoś go wywalił
Kawałek dalej zaczynało się takie osiedle domków jednorodzinnych i szeregówek,popytałam trochę,w tym takiej pani,właścicielki setera,która często spaceruje w tamtej okolicy. Niestety,nikt psa nie kojarzył
...Cóż. Nie mogłam go tak zostawić na mrozie. Zmonotwałam mu jako-tako smycz(nie miał obrozy) ze smyczy mojego psa,koleżanka go(a właściwie to chyba sunia)prowadziła,a ja niosłam Figla na rękach...Niestety,chciała sie bawić i...przegryzła smycz(bo to taka linka rozciągana była). Z dusza na ramieniu doszliśmy do domu(sunia biegła koło nas). Myślałam,że uda mi się ją ściągnąć do domu i coś działać, wcześniej była dość ufna..Niestety,nie udało mi się. Siedziałam z nią w ogródku(mam taki mały przy bloku),teraz zostawiłam ją z jedzeniem,pseudo-posłaniem i piciem w garażu...Nie wiem co mam zrobić. Nie chce od razu do schroniska dzwonić
. Ona jest taka kochana,ale jakby smutna i niespokojna...Na 99,9% to hovawart,czarna podpalana.Z jednej strony nie miałam serca jej tam zostawić,ale teraz też dobrze nie jest..
Szkoda,że jej do mieszkania da rady zaciągnąć...
Później może spróbujemy się skontaktować z koleżanka mojej siostry,która też ma sunie hovawarta...Zrobię też ogłoszenia i je porozwieszam,zwłaszcza w tamtej okolicy gdzie ją znalazłam.
Błagam,poradźcie mi coś jeszcze...