Ja mam w klasie taka dziewczyne, która zawsze była poprostu szczupła, ale wyglądała normalnie, odpowiedio do swojego wzrostu, roześmiana, wszystkich robawiała, aż wreszcie zauważyliśmy w szkole, że w ogóle nie je chodzi i tylko mówi, że jest za gruba, potem zaczeły się ferie jak ja po nich zobaczyliśmy to niemoglismy uwierzyć co się z tej dziewczyny pełen życia stało
po feriach była na tydzień w szpitalu, ale cała blada, jest poprostu same kości, aż nieprzyjemnie na nia patrzec, a najgorsze jest to, że ona nie chce żadnej pomocy od nas, odsuneła sie od wszytskich nie ma żadnych koleżanek/przyjaciół, na lekcjach siedzi podparta jakby zaraz miała się przewrócić, a zanim sie ruszy do tablicy do trzeba czekac i czekać ona juz bez sił niby słyszymy, że do lekarza chodzi więc może zaczęła jej mama cos "działać" pani tez mówiła jej wiele razy, ale ona swoje, że jest "za gruba", ale teraz gdy coraz żadziej widzę Sylwie (ta dziewczyny) jest coraz chudsza, nie chce myslec co będzie po wakacjach, ale mam nadzieje, że z tego wyjdzie bo szkoda takiej fajnej osoby...