Ja też byłam w cyrku w dzieciństwie, teraz nie zaciągnęli by mnie tam wołami. Zresztą do ZOO też nie. Przeczytałam artykuł. Krew człowieka zalewa na taką podłość, w dodatku tak trudno ukrócić tego typu praktyki. Dobrze, że są ludzie, którzy poinformują kogo trzeba o niedoli zwierząt, szkoda tylko, że jest ich tak niewielu i że nie bardzo mogą liczyć na pomoc odpowiednich służb. Niekompetencja i obojętność, a zwierzęta cierpią...
Najgorsze jest to, że bywalcy cyrków czasem po prostu nie chcą słuchać o okrucieństwie, do którego się przyczyniają kupując bilety. Widziałam przypadki, gdy sami widzowie oburzali się, że ktoś ośmiela się protestować, podczas gdy oni przyszli z dziećmi po rozrywkę. Nieszczęśnicy nie rozumiejący, że rozrywka też może być chora... Pewien pan stwierdził, że protesty można organizować gdzie indziej, a nie pod cyrkiem
Durny ten naród, że hej!