Fatty- może za szybko startujesz czy też biegniesz?
ja truchtam sobie
Nawet gdy włażę do siebie do domu na 2 piętro to mam zadyszkę- moja forma jest tragiczna.
Retriva, jeżeli chodzi o bieg na 800 m to ten dystans przeszłam pieszo, oglądając chmurki i gwiżdżąc na trawie. Wf-istka zasłużoną 2 mi wpisała(bo pałę dostawał tylko ten, kto wcale w ten dystans nie ruszył) ale i się na mnie obraziła
Gdy ja dowiedziałam się o śmierci dziadka, wzięłam psa za rzekę i biegałam, że sama nie wiedziałam dlaczego się nie meczę, dyszę i nie mam problemów z oddychaniem.
następnego dnia po odejściu Czarka poszłam biegać. Lał deszcz,było zimno ale mnie to nie obchodziło,biegałam i biegałam... dopiero gdy przykucnęłam aby buta zawiązać dotarło do mnie,że serce chce mi wyskoczyć z gardła i cała się trzęsę z wysiłku. Gdy biegałam tłukąc się z czarnymi myślami to tego nie czułam. Do domu już ledwo wróciłam,powłócząc nogami i nie mogąc pozbyć się zadyszki,ale nie to się liczyło. Jeszcze w pracy czułam jak mi drżą wszystkie nieprzyzwyczajone do wysiłku mięśnie.
Z Czaruchem biegałam po lesie, tyle,że bieganie z nim było o tyle niebezpieczne,że potrafił nagle sobie przypomnieć,że po drodze czegoś nie obsikał więc stawał i gwałtownie zawracał( co powodowało zarzucenie mnie, rozpędzonego uczepionego drugiego końca smyczy człeka) albo nagle stawał w poprzek drogi, kiedyś nie wyhamowałam,potknęłam się o niego i wleciałam w krzaki
Z Gizmiszonkiem pobiegnę tak ze 100 m - leci drobniak na całej odległości automatycznej smyczy i już na szczęście nie ogląda się za siebie. Kiedyś to w pełnym biegu potrafił nagle usiąść i zacząć trzepotać do mnie rzęsami, a ja musiałam go przeskoczyć, bo wszakże byłam taka rozpędzona,że bym go staranowała