Trudno doceniać intelekt chomika, gdy po "ścieżce zdrowia" biegnie donikąd. Stąd częsta opinia, że te gryzonie rozgarnięte nie są. Nic bardziej mylnego: by osiągnąć cel, chomiki potrafią nawet udawać, że nie żyją. A to dowodzi sporego sprytu.
Jeśli ktoś jeszcze nie miał chomików, nic straconego - to zwierzątka typowo prezentowe, a moda na nie trwa od lat. Dlatego są właściwie we wszystkich sklepach zoologicznych.
Chomiki przeważnie trzymane są w akwarium. W środku wystarczy im siano lub lignina, by sobie wymościły gniazdko. Ten chomikowy dom należy czyścić raz w tygodniu.
Z wyżywieniem też praktycznie nie ma kłopotu - jedzą niemal wszystko. A choć najczęściej podaje się im ziarno, nawet tak wykwintnym warzywem, jak brokuły nie pogardzą. I, jak większość gryzoni, nie piją - starcza im wilgoć w owocach.
Ale z dostarczaniem pożywienia trzeba uważać - chomik, jak wiadomo, usiłuje do buzi schować wszystko i im więcej tego czegoś, tym lepiej. Dopiero, gdy mu się w mordce już nic nie mieści, opróżnia pyszczek i robi miejsce na następny łup. Chomicze gusta są różne: niektóre uwielbiają długie tasiemki, dla innych fragment kaktusa to jest właśnie TO.
Chomik, który w zasadzie jest zwierzątkiem nocnym, próbuje przyzwyczaić się do nawyków właścicieli. Gdy jest sam, śpi wtedy, kiedy oni, przeszkadzając tylko czasem potwornym chrobotem. Gorzej, gdy ktoś się porwie na kilka zwierząt: tłukąc się w nocy, robią taki harmider, że niektórzy chomikowy domek wystawiają na noc do łazienki, by nie słyszeć pisków i móc zasnąć.
Choć zwykłemu człowiekowi uwierzyć w to trudno, hodowcy ciągle się upierają, że bieganie - po przypominającej diabelski młyn ścieżce zdrowia - sprawia chomikowi jedyną właściwie (poza chomikowaniem) prawdziwą przyjemność.
Taki nakarmiony, wyspany i rozbawiony chomik jest podobno szczęśliwy do dnia, w którym pokaże mu się prawdziwą trawę, przestrzeń i wolność. Dramat zaczyna się natychmiast. Zwierzak, wsadzony z powrotem do akwarium, godzinami potrafi stać na tylnych łapkach i drapać w szybę, by go wypuścić. Jak mówi jeden z hodowców: na ten widok serce się kraje z żalu na plasterki.
Jedyną właściwie wadą domowego chomika jest potworne wścibstwo. Potrafi przy tym narobić szkód: u jednej z właścicielek, Joanny Walc, gdy tylko zdołał jakoś wyprysnąć z klatki na zewnątrz, zajmował się głównie mereżkowaniem bielizny pościelowej. A potem targał do akwarium: prześcieradło (w przeżutych fragmentach oczywiście), następnie koc i dopiero, dzięki interwencji właścicieli, z poduszką mu nie wyszło. Gdyby nie oni, miałby cały komplet.
Raz się podobno przy takich wycieczkach naciął: przegryzał właśnie sznur od lampy, gdy zaskwierczało - chomik zniknął. Zjawił się po kilku godzinach z odgryzioną częściowo łapką - chomiki podobno właśnie tak robią. A któregoś dnia przegryzł klatkę i wybrał wolność, wybywając nie wiadomo dokąd.
Inna właścicielka, Grażyna Krakowska, doświadczenia miała jeszcze bardziej makabryczne: tego, że znudzone chomiki, by się wyrwać w świat, decydują się na każde oszustwo i potrafią symulować letargiem nawet własną śmierć, nikt jej wcześniej nie powiedział (normalnie dożywają dwóch, trzech lat). Chomiczą tajemnicę ktoś zdradził im dopiero wtedy, gdy zaczęli rozpaczać: cała rodzina pobiegła chomika odkopać, ale oczywiście spryciarza już nie było. Następnego "zdechłego" chomika przezornie położyli w papierowej torebce na balkonie. I faktycznie, po kilku godzinach torebka zaczęła po mieszkaniu wędrować.
Dlatego lepiej jest przymknąć oczy na ewentualne nocne wrzaski i zdecydować się na kilka chomików, tyle tylko, że tej samej płci (inaczej nie tylko prędko na świat przyjdzie stado, ale samica, w obronie małych, zacznie samca wygryzać). Chomiki zajmą się wtedy sobą przynajmniej na tyle, by nie wykańczać oszustwami właścicieli.
PS Jak nam powiedziano na Wydziale Weterynarii SGGW, chomikowi rzeczywiście takie historie się zdarzają tzn. z powodu złego samopoczucia lub niedożywienia może przez jakiś czas sprawiać wrażenie martwego.
Źródło: Gazeta Wyborcza