Spokojny trening, jedziemy wdłuż przeszkód, spokojnie , luzik, nagle mój świr wyskok z czterech w górę i z krzyża, opadnięcie , ponowny wyskok i z krzyża , zrobił to trzy razy, ja się trzymałam, oklaski trenera reszty ludzi, spoko , zakręcam przy przeszkodzie w lewo , koń w prawo, ja ziemia. Wierzcie mi , zdarzyło mi się bardzo dużo upadków, ale tak bezsenswony nigdy.