Ogi dopilnowal,zeby musiala poczekac na gospodynie domu
I słusznie, niech pańcia sprawdzi, czy wszystko zostało na swoim miejscu
Kiedy my wybieraliśmy psiaka, chciałam wziąć bardzo rozpaczającą suczkę... Okazało się, że kilka dni wcześniej doprowadzono ją do schroniska i musi dokończyć kwarantannę (w sensie oczekiwania na właściciela). Tak bardzo płakała, że słuchać nie moglam, ale co zrobić... Wtedy mojemu TZ-owi wpadł w oko Toffiś... Wiedział z opowieści, że w dzieciństwie miałam podobnego psiaczka i zaczął mnie namawiać na adopcję rudzielca. Ja na to, że on jest tak ładny (żeby nie powiedzieć śliczny
), że na pewno ktoś go adoptuje, lepiej weźmy innego... Ale kiedy pani w biurze powiedziała, że pies ma 7 lat (co mnie bardzo zdziwiło, nie wyglądał na tyle) pomyslałam, że nie ma co... Pies ładny, ale większość ludzi patrzy także na wiek... Rok, dwa, trzy to zwykle góra... A tu siedem lat... W dodatku Toffiś był bardzo wstrzemięźliwy w okazywaniu uczuć, nie szczekał (tylko on i jeszcze jeden pies, reszta ujadała na całego). Dopiero, kiedy TZ go zawołał, podszedł powoli i polizał go w palec... Taki cichy, skromny, mimo urody można było go nie zauważyć w tym psim rozgardiaszu...
No i tak piesek zamieszkał z nami... Co prawda po jakiś dwu miesiącach wet stwierdził, ze Toffik ma raczej około 5-ciu lat (7 podał oddający go właściciel), no ale młody jednak nie był, ząbki w kiepskim stanie, ruszające się na przodzie... Pani w biurze stwierdziła, ze starszy pies może mieć trudne do zwalczenia nawyki, ale stwierdziliśmy, że jakoś się dogadamy
I co? Tak spokojnego, zrównoważonego psa każdemu można życzyć... Żadnych zniszczeń, szczekania podczas naszej nieobecności, po prostu piesek kładzie się i śpi... Cukiereczek prawdziwy... Nie mogliśmy wybrać lepiej
Latem zeszłego roku zaczął chorować, jest już przecież prawdziwym seniorem... Leczymy go i mamy nadzieję, że to nie koniec wspólnych lat...