W oczach Toffika najczęściej widzę mądrość. Ma spokojne, rozumne spojrzenie. Taki jest w domu, a na spacerze rozgląda się bacznie w poszukiwaniu ładnej suczki lub psa, którego należałoby oszczekać, bo sprać się nie da, smycz nie pozwala
Wtedy rozgląda się niczym orzeł wypatrujący zdobyczy. A kiedy zbesztam go za zbytnie wariacje, spogląda na mnie co chwilę jakby pytał " gniewasz się jeszcze, przecież już jestem grzeczny?" Chyba ze trzy razy zdarzyło się, że pilnie potrzebował wyjść "na kupkę". Wtedy ma takie zbolałe spojrzenie, cały pyszczek mu się zmienia. Czasem, kiedy widzę utkwiony we mnie wzrok Toffika, czekającego, aż skończę swoje zajęcia i zajmę się pieskiem, zastanawiam się, o czym on myśli? Bo przecież coś się w tym psim łepku dzieje...
Gdyby tak można było choć na jeden dzień zamienić się we własnego psa, kto wie, czego byśmy się dowiedzieli, również o sobie...