czuwaj!
Ja w drużynie zostałam oficjalnie mianowana kronikarką oraz nieoficjalnie zastępową; czytaj na radzie dostałam tą funkcję i czekam na oficjalne założenie sznura.
Wczoraj wróciłam z obozu 1 szczepu harcerskiego Quercus. Bazę mamy w Kletnie także nie obyło się bez wyprawy na Śnieżnik. Takie schizy tam odchodziły xdd Ale otrzymałam niebieski spinacz faworyzacji na mundur (bo przecież faworyzacji mówimy nie *nieoficjalne hasło obozu xd*) i przeszłam z przyboczną i szczepową na ty ;P Mój kochany pluszak został wrzucony do strumienia, przez jednego takiego pana, a moim zadaniem było stać na kładce i go łapać xd
Gorzej było z tym, że oboje byliśmy super mokrzy, a moro super długo schło.
Były śluby, idol, mobilizacja...
To ostatnie polegało na tym, że zebrało się nas 40 z całego obozu.
Druh powiedział, że idziemy do lasu i będziemy budować sami szałasy, a później w nich spać.
Zostało nas 30. Spakowaliśmy śpiwór, koc, kurtkę, latarkę i menażkę.
Podczas drogi, którą zapowiadali na 2 godziny wymiękło 15 osób. Jak się okazało po 10 minutach doszliśmy.
Zbudowaliśmy jeden wielki szałas, spaliśmy każdy na sobie, a przed tym gotowaliśmy herbatę w menażkach na wodzie ze strumyka na kuchni polowej. Graliśmy na gitarze do 2, położyliśmy się spać i wstaliśmy na wartę (miałam tą poranną 6-8) spaliśmy sobie z Kamilem przy dogasającym ognisku ^^''
A później poszliśmy nazrywać jagód. Wróciłam cała fioletowa, bo parę osób wpadło na genialny pomysł, żeby się trocjhę poprzewracać.
Ahhh....
Aż żal mi było wracać