Dla mnie to tez jest dziwne, ze w większości schronisk pracują ludzie nie z "powołania" tylko z braku innego zajęcia.
U mnie w schronisku jest tragicznie. Nie chodzi mi o warunki w jakich przebywają psy (mają w miare duże boksy i pomieszczenia w budynkach), ale pracownicy kompletnie nie interesują się psami. Sa przypadki umieszczania suk z cieczka z psami w jednym boksie, nie oddziela się psów agresywnych, psy bywają bite, a o szczepieniach i sterylizacji nikt nie myśli, nie ma kwarantanny.
Więc po co im wolontariusze.
Tak samo jest z inna pomoca. Ja zawożąc karmę, nie spotkałam się z jakimkolwiek zainteresowaniem. Jakiś pracownik wyszedł, to mu powiedziałam, ze koło biura zostawiłam karme i na tym skonczyła sie nasza rozmowa (o ile to można nazwać rozmową).
Wiem, ze osoby zajmujące chcące pomóc przy adopcjach, robiąc zdjęcia i umieszczając psy na nicie również spotkały się z niezadowoleniem kierowniczki, bo wg. niej psy szybko trafiają do nowych domów. Rzeczywiście psy nie siedzą długo w schronisku, ale dokumenty adopcyjne szybko się gubią, więc do konca nie wiadomo jaka jest prawda.