Nikt nic nie pisze ...
a ja mam znów, ciekawy przypadek:
http://forum.lowiecki.pl/read.php?f=11&i=301359&t=301359myśliwy pochwalił się czymś takim:
Dziś rano wybrałem się na dziczka, już zrobiło się jasno kiedy niedaleko miejsca gdzie siedziałem rozległ się przeraźliwy pisk, krzyk trudno określić i odgłosy szamotaniny w zbożu. Nie zastanawiając się długo sztucer na plecy i biegiem w zboże. Po przebiegnięciu kilku mertów dostrzegłem lisa dławiącego koźlaka. Długo się nie zastanawiałem wiedziałem, co mam zrobić. Lis cierpi na ołowicę. Finał w załączniku.
Nastąpił mały podział,na gratulujących rozsądnej i chwalebnej postawy,oraz " ocalenia " koźlaka i na nielicznych przeciwników tego czynu - sprawą wątpliwą jest,czy ów myśliwy rzeczywiście tego koźlaka " ocalił ",bo jak pisał ktoś inny:
Myśliwym nie jestem ale wiem, że sarna - matka z łatwością poradziłaby sobie z lisem w obronie koźlęcia. Kozioł w reakcji na "płacz" koźlęcia potrafi nawet mocno poturbować napastnika. To ja się pytam: gdzie byli rodzice?, czy nie wystraszył ich zapach "obrońcy" lub huk strzałów do dziczków??? czy w ogóle jeszcze wrócą do potomka? Pozdrawiam
Poza tym,jeśli już,to myśliwy uratował koźlaka dla siebie samego,lub dla innego myśliwego w przyszłości,dzielą oni też zwierzęta na lepsze i na gorsze:
za takie podejście do lisa odpowiada ZG PZŁ robiąc z lisa "wroga publicznego nr 1"
jak już kilkakrotnie pisałem, dziś w mentalności myśliwych a szczególnie młodych adeptów lis to chwast renegat wyjety z pod prawa!
można go strzelać byle gdzie, byle czym byle jak i byle kiedy....!
jest kozłem ofiarnym urbanizacji, wielkoobszarowego rolnictwa, idiotycznego prawa, propagandy i ludzkiej ciemnoty.
od siebie dodam ze nie wolno ingerować w prawa natury
my jemy zwierzęta, zwierzęta też muszą jeść inne zwierzęta, tak ten łańcuch pokarmowy już wygląda od milionów lat.....i nikt tego nie zmieni
lis nie jest zły dlatego ze chce jeść i je to samo od wieków
To,chyba jedyny rozsądny myśliwy w tym gronie,a jak traktowany przez myśliwych jest lis,można zobaczyć na przykładzie tego wiersza:
Rudzielec...
Wśród kwiecia, traw
W sen zapadł spokojny.
Ruda suknia, rude ciepło
Chłonie...
Chciałoby się je przytulić,
Pogładzić, wziąć w dłonie...
Kiedyś byłeś „Królem Puszczy”
Bo futerko było drogie,
Dzisiaj niebezpiecznym jesteś
Przeciwnikiem,
Wręcz nawet wrogiem...
Byłeś nadobnej płci marzeniem
I każda Cię chciała,
Niejedna też za Twą rudość
O własną cześć nie zadbała...
Klęsk przyczyną jesteś
Wszelkiego rodzaju,
Czy to braku zwierzyny drobnej,
Czy jej urodzaju...
Winien jesteś rudzielcze
Boś piękny kiedyś,
Dziś już tylko groźny,
Każdy łowca chce Cię dopaść.
To w skwarze, czy dzień mroźny...
Ja obie Twoje cechy na równi
Szacunkiem swym darzę,
Bo dla mnie jesteś
Piękniejszym, z natury zdarzeń...
Nie jestem Twoim przyjacielem,
Wrogiem moim też nie jesteś,
Silniejszego to prawo...
I łowców wielu, spełnienie
Ich marzeń...
Śpij więc spokojnie, nie potrwa
To długo, wnet rozejm się
Skończy, to realia tego świata.
A jak się już zbudzisz,
Strzepnij resztkę piasku z futra,
Snu z powiek i zmiataj...
I gaz do dechy...!
Czas już nadchodzi, bo Ty
Wciąż będziesz płacił
Za swoje i innych drapieżców,
Popełnione grzechy.
Nawet tutaj.lis jest obwiniany o całe zło.
Jeszcze odnośnie wścieklizny - znowu przy okazji zaczęły się narzekania na szczepionki,ale:
PS. Najbardziej bawią mnie przeciwnicy wykładania szczepionki p. wściekliźnie. Przecież przy stwierdzeniu epidemii byłby zakaz wstępu do lasu, zakaz polowania i milion innych zakazów.
Wścieklizna zagrażała przede wszystkim myśliwym,leśnikom i ewentualnie grzybiarzom,zbieraczom jagód,itp. - odkrycie epidemii skutkowało zakazem wchodzenia do lasu,wykonywaniem polowania,itp.,więc były to niedogodności dla myśliwych i leśników,więc na ich miejscu nie narzekałbym teraz.
A może odwróćmy sytuację...
Myśliwy wraca z polowania i opowiada swojej rodzinie i na forum,że był świadkiem rozdzierania koźlaka.Opowiadając to zdarzenie bardzo delektuję się tym podkreślając pozytywną rolę lisa. Bardzo mocno cieszy się faktem,że był świadkiem wspaniałego przyrodniczego wydarzenia. Podkreśla ,jak to miło słychać było płacz rozdzieranego kożlątka.Tak spełniło się misterium przyrody.
A tak na serio.Każdy (nie tylko myśliwy ) zareagowałby podobnie jak krawat2. Wielu ludzi próbowałoby ratować koźlę odpędzając lisa.Jego nieszczęście,że trafił na faceta z flintą.Nasze szczęście,że krawat2 był w kniei.
Kiedyś dawno tam zaingerowaliśmy w przyrodę. Ludzkość wtargnęła w życie innych na ziemi.Szczepionki są tylko minimalnym przejawem tego faktu.Nawet nie nazwałbym tego wtargnięciem. Bardziej na miejscu byłoby słowo "dostosowała sobie" ziemie do swych potrzeb.Dlatego do końca musimy znosić tego konsekwencję. Nawet na przekór pseudoekologom.To było od człowieka.
A jako myśliwy piszę: Brawo krawat2.!!!!
Darz Bór!
Ja myślę,ze taka reakcja jest ingerencją w naturalny bieg kola życia - drapieżnik-ofiara - sarna nie jest zagrożona wyginięciem,jak myśliwy ją upoluje to jest cacy,ale drapieżnikowi nie wolno.
Rozsądny myśliwy mógłby odgonić lisa mając na uwadze,że to może być samica odchowująca młode,a nie bawić się w sędziego i w kata w jednej osobie,a sam efekt " ocalenia " koźlęcia sarny,nie jest taki pewien,może błąka się ono teraz same po lesie?,albo padło łupem innego drapieżnika? - a z drugiej strony,może niedoliski straciły wczoraj matkę? - człowiek nie powinien się wtrącać w takie naturalne procesy bez 100% pewności,że ma rację i że wie,co robi,bo skutki jego działań mogą być opłakane.
A gadka o tym,jak to człowiek kiedyś zaingerował w przyrodę i teraz musi to robić nadal,naprawiając / niby / to,w co zaingerował przed wiekami,jest śmieszna - tak samo jak wypowiedź myśliwego,że gdy człowiek zabił po raz pierwszy dzikie zwierzę,naruszył równowagę w przyrodzie i teraz musi ją utrzymywać,zabijając dalej.