ja miałam w tmy roku na obozie jeździeckim i musze powiedzieć że było super
ale chrzest mialy tylko osoby będące tam pierwsyz raz
a oraganizowaly to soby bedące juz ktorys raz z kolei
najpierw wsyzscy wyszli z ośrodka a oni do nas ściągajcie buty :p no i od ośrodka bieglismy do tego takiego ogrodzonego koła (sorki ale zapomnialam nazwe tego czegos
) a ni nas poganiali palcatami tam mieliśmy biegać do okoła (dodam że była w tym okregu ogroomna kałuża bo było nie duż po deszczu) no więc ja juz po tym miałam mokre spodnie
potem biegliśmy pod hale caly czas poędani przez nich i tak sie ustawialśmy w kolejce i wchodzilismy pojedynczo
jak juz się weszło to najpierw twarz do wody a potem do owsa
potem jedna osoba brała na lonże i ganiała z batem w reku popędzając nim oczywiście
potem trzeba było przebiec po gałęxiach suchych i przeskoczyc przez sterte ttakich gaęzi i liści. Później nogi do wiadra z ee... odchodami końskimi tyle że rozwodnionymi wodą
potem przejśc pod drązkiem pod którym leżał kawałek gówienka (jakos udalo mi sie je ominąc
) przeskoczyć przez gałęzie ułozone jak drągi tak na skos
potem siadało się do takiej wielkiej opony i tak dziewczyny malowały nogi ręce i twarz flamastrami i farbami do ciała
znowu przeskoczyć przez przeszkody a potem już przebiec przez reszte hali do dwóch dziewczyn ktore rozdawaly certyfikaty chrztu
ja mialam przezwisko związane z nazwiskiem
a na koiec jak juz wszyscy zostali ochrzczeni to niby sie ustawiliśym do zdjęcia a oni nas wodą oblali..
dodam tylko że cały czas byliśmy bez butów tylko na bosaka a biegaliśmy po tych liściach suchuch, gałęziach.. potem mnie okrpimnie nogi bolały
ale miło to wspominam