Jak dzisiaj z koleżanką czyściłyśmy Gustawa, to odwracał się na nią zadem i ją straszył.. A to wszystko dlatego, że nie dała mu cukru w kostkach
.. Ale to było bardzo widoczne po jecho zachowaniu: Skulone uszy, wybałuszone białka, podkulony ogon i hop! i trzas w rower... Na szczęście nic mu się nie stało (oczywiście koniowi
) ale rower trzba z tamtąd koniecznie wywalić.. Jeśli chodzi o czyszczenie to Gustawowi ufam, ale o lonżowanie,.. ale bryka. Kiedyś po jeździe w bieszczadzkiej stadninie, jak wyprowadzliśmy konie na pastwisko, to mój akurat ugryzł tego s przodu, a tamten strzeliłwe mnie kopytem ... Na szczęście został po tym tylko siniak i wspomnienie..
Ostatnio jak chciałam brać u Negry kopyto, to próbowała we mnie kopnąć, aż odskoczyłam do tyłu i walnęłam w drzwi :? A znam ją dłużej niż Gustawa...