ja wam powiem
tak samo myslałam jak misiaczek - to dla ciebie
, bo tak myłśeli wszyscy z mojej stajni "wez go na czarna wodze", ""na gumę", i na jeszce inne wymysły
od poczatku wydawało mi sie to jakies podejrzane wiec nie zrobiłam
postanowiłam, ze poćwicze troch w.g. Pata Parelliego i WYSZŁO!!!!
teraz kiedy pociagne lekko wodze i przyłoze troszke mocniej łydke, zbiera sie, ALE JAK!!! cudownie
idzie rozluźniony i zrelaksowany, wczesniej gdy kazali mi to robic na siłe spinal sie i jego długi i wydajny ( ujeżdzeniowy ) krok skracał sie, zaczynał drobic w mijscu, podskakiwac, a ja jescze bardziej jak głupia
staralam sie go sciagnac
teraz jest cudowny
troche za spokojny
jak tylko bryknie to TAAAK sie ciesze