Ale macie problemy
A ja dzisiaj byłam na drugiej lekcji w Paczółtowicach i coraz bardziej mi sie podoba
Dzisiaj dostałam inną klaczke, gniadą z gwiazdką na czole, imienia oczywiscie zapomniałam
Dzisiaj odrobine rozgrzewki stępem (ale ten kuń wooolno idzie
) a potem troche kłusem. Oczywiscie instruktor cały czas patrzył i co chwila "Patrz przed siebie, nie ma nic interesującego w dole", "Trzymaj w jednym miejscu ręce, one mają nie anglezowac", "Stopa za głeboko w strzemieniu, strzemie ma byc prawie pod palcami", "Wyprostuj sie, nie pochylaj sie!", "Pogoń tego konia, on prawie śpi", "Przycisnij ją mocniej łydką, mocniej pociągnij wodze, na barierke ci idzie", "Rozluznij sie" itp.
). Potem polecił mi, ze mam przestan anglezowac i pojechac kłusem cwiczebnym, troche mnie obiło, starałam sie wyluzowac na ile moge, ale i tak troche mnie obiło. Wytłumaczył, ze jak sie ostro skręca i wykonuje rózne manewry, to w kłusie cwiczebnym, nie anglezowany. Kazał na łuku ściac po przeciwprostokątnej, a ja nie zakapowałam o co biega, wiec do mnie krzyczy "Co ty, do szkoły nie chodzisz?!" A ja na to "Nie, mam wakacje"
Potem kazał mi zrobić woltę, stwierdził, ze za ostro, łagodniejszym łukiem mam ją zrobic. Potem jeszcze pare razy ósemeczke wokół przeszkód na środku ujezdzalni. Dobrze mi szło, ponoc mówił moich rodzicom, ze coraz lepiej mi idzie
To dobrze, dzisiaj w ogóle nie mam zakwasów, tylko od wodzy parcianej bąbla na paluchu, troche mnie tyłek bolał ale juz nie boli, nie latały mi tak strzemiona i nauczyłam sie je łapac w ruchu
Tylko dalej mi łydka nie za bardzo wychodzi
Ale sie ciesze