hehe, kiedyś jexdziłam na takim śmiechowym koniku, który przez dłuższy czas nie miał kontaktu z innymi końmi i jak przyjechał do naszej stajni, to się baaardzo zadomowił i przywiązał do łośków. toteż jak jechałam sama w teren, jak tylko był zwrot w kierunku stajni, to szedł jak głupi cwałem. też probowałam go watrzymywać, wydziwiałam tak, że hej. w końcu odkryłam, że trzeba było go poprostu uspokoić i ukarać dalszym treningiem (poprostu, jak nie chciał stempować, to zawracaliśmy od stajni). po pewnym czasie szłam juz do stajni "bez trzymanki", i jeszcze dla sprawdzenia posłuszeństwa trochę kluczyłam, jak go rozstepowywałam po jeździe (czy tam zstępowywałam
), zero problema!
barszcz
ps a moja koleżankę jak ponosił, tak ponosił...