"Czy to możliwe, żeby duch Fugi, zdechłego dziesięć lat temu psa, uratował dwa razy Jadwigę (58) z Warszawy, swoję ziemską panią, przed złymi ludźmi? Złodziejem łańcuszków i włamywaczem? - Ja w to wierzę - zapewnia Jadwiga. Nadjechał autobus lini 175. Jadwiga: - Poczułam, jak spada na moją szyję wielka, ciężka łapa. Odruchowo krzyknęłam: "Fuga, Fuga!".
Otworzyły się drzwi autobusu. Ubrany w dres złodziej skrył się między uliczkami centrum stolicy. Jadwiga wsiadła do autobusu. Kilku pasażerów podeszło do niej. "Łańcuszek pewnie ukradli, ale czy pani nic się nie stało?", pytali zaniepokojeni. Jadwiga uśmiecha się na to wspomnienie: - Kiedy autobus już ruszył, zorientowałam się, że łańcuszek powoli spływa mi z produ szyi. Okazało się, że w ręku złodzieja nie zostało nic - warszawianka mówi z zachwytem. "Czy pani wsiadła z psem? To gdzie on jest? Czyżby został na przystanku?", spytała jedna z pasażerek. "Wszyscy słyszeliśmy jego szczekanie. Dobrze, że wystraszył tego drania. Uciekal, aż furczało", wtrącił ktoś inny. -Byłam zdziwiona, bo nie byłam z żadnym psem - tłumaczy Jadwiga.
Jadwiga: -Długo zastanawiałam się nad tym wydarzeniem w autobusie. Zorientowałam się, że w krytycznym momencie zawołałam swoją zdechłą dziesięć lat temu sukę! Czyżby rzeczywiście to ona mnie uratowała? Może uznalibyście to za stwierdzenie na wyrost, gdyby nie następny incydent... Kiedy to było? Jakiś rok temu... Piłam właśnie popołudniową herbatę, kiedy nagle ktoś dosłownie wykopał drzwi mojego mieszkania. Zszokowana, nie byłam nawet w stanie zadać pytania: :Co pan tu robi"?. Za to znów krzyknęłam: "Fuga, Fuga! Bierz go!"Mężczyzna wycofując się powoli, utyskiwał: "Nieładnie, psem mnie pani straszy". Trzymając się za łydkę i szepcąc coś pod nosem, uciekł. Wyedy pomyślałam: pewnie znowu Fuga mi pomogła, no bo któż mógłby być inny.
Jadwiga zgłosiła sprawę na policję. "Sprawcy nie odnaleziono..." - przeczytała w oficjalnym piśmie. Poszła na spacer, stanęła przy drzewie, pod którym zakopała swojego zdechłego pupila. - I sama już nie wiem, co o tym wszystkim sądzić. Czy rezczywiście mogla się nawiązać tak wielka przyjaźń między mną a Fuigą, że teraz pomaga mi z zaświatów? Czy to tylko siła sugesti?
Niektórzy teologowie twierdzą, że zwierzęta obserwują ludzi i są pomocnikami Boga w ich ocenianiu. Podstawą doktrynalną do uznania, że zwierzęta mają nieśmiertelne dusze, jest tradycja Arystotelesa oraz św. Tomasz. Według nich, zwierzęta są odbarzone duszą, lecz bez wątpienia o niższym charakterze aniżeli ludzka. Obecnie Kościól katolicki nie zajmuje w tej sprawie żadnego stanowiska".
Maria Grzybowska "Życie na gorąco"
Sa wydrukowane zdjecia p. Jadwigi, Fugi, lancuszka i drzewa.
Nie bede sie wypowiadac na temat tej histori, ale z tym, ze zwierzeta maja dusze o "niszym charakterze" niz ludzka sie nie zgadzam. Czlowiek to tez zwierze...