Po pierwsze Orzeszek nie wydaje mi sie wiarygodna osobą, ktora miala mysz kolczasta a o jej potrzebach chyba za bardzo nie wiedzial, mysz zlamala ogon a potem zdechla, kolczatki sa jak dzikie zwierzeta ktore w wyniku zlego trzymania czy upadku, wlasnie lamie im sie ogon, a on ciagnal ja na wystawe, notabene wystawe nie potrzebna bo byl to rodzaj bardziej pokazu, tylko pokazywaniu służyło, nie udoskonaleniu wzorca itp wiec stres nie potrzebny........
Rodowód to nie jest jakas bzdura, tylko papier gdzie masz zapisanych przodkow i ich dane, tylko wten sposob wiesz jakie moze byc potomstfo, w jaki sposob powstaja odmiany i jakie geny niesie dane zwierze, co wiecej pozwala wyeliminowac wady i przewidziec charakter zwierzaka, bo to tez sie dziedziczy............................
a tak to idziesz w ciemno, a nóż sie trafi
nie ma takiego czegos jak zarabianie na rodowodach, bo zeby hodowca dostal na zwierzeka rodowod musi on spelniac konkretne warunki i nawet czesto trzeba doplacac do hodowli.......ja w tej chwili jestem na dosc duzym minusie (hodowla myszek) caly czas doplacam, a ziarna to kupuje na kilogramy...............swojego czasu mialam kocieta, po zaliczeniu wszystkich wystaw, i zrobieniu innych formalnosci i sprzedazy kociakow.......wyszlam na ok 2 tys zł do tyłu,
powiem ci jedno Angevelinko obrazasz dorych hodowcow ktorzy dbaja o swoje zwierzaki i jest to dla nich hobby
natomiast ci "hodowcy" co karmia kociaki woda z bulka i oddaja jako rasowo podobne w wieku 1 miesiaca, zabrane wczesniej od matki.....tymi lepiej sie zajmij
(bez urazy)