Nie kazdy kleszcz jest nosicielem babeszji . Moje psy zlapaly juz cale multum i sa zdrowe. Po prostu czasem ma sie pecha i trafi sie na tego trefnego . Jest to ogolnie pasozyt , chyba pierwotniak( ale lba sobie nie dam uciac ) ktory niszczy czerwone cialka krwi , leczenie polega na tym , ze podaje sie psu preparat , ktory jeszcze bardziej niszczy te cialka , aby pozbawic tego pasozyta mozliwosci rozwoju. Jest to gra na granicy smierci , ale z tego co wiem nie ma na to innej metody. Bez leczenia pies i tak umiera a tak jest malutka iskierka nadzieji. Kleszcz ma go w sobie i wpuszcza ze slina , albo kiedy "wymiotuje" np. podczas niewlasciwego usuwania.
Moje wiadomosci opieraja sie na tym co uslyszalam , jezdzac ze znajoma kiedy leczyla swojego psa . Ale to juz bylo 3 lata temu , moze teraz latwiej to wyleczyc ? Nie wiem i najlepiej pogadac o tym z wetem .
Apisko- nie tylko lecznice robia badania krwi , ja swego czasu jezdzilam do komercyjnego "ludzkiego " laboratorium z krwia i moczem mojego psa , wet pobieral krew dawal mi probowke i jechalam gdzie chcialam . Testy na babeszje to niestety robia tylko niektore lecznice .