Wiem, że ten wątek zaczęty i skończony był dawno temu, jednak piszę, dla innych zaglądających tutaj. żeby nigdy nie zostawili swojego przyjaciela samego w lecznicy, bo największym zabójcą dla niego jest stres - w tym przypadku pozostawiony sam z obcymi ludźmi sprawiającymi jeszcze ból. Bardzo współczuje z powodu utraty przyjaciela ale mam żal, że nie została przy nim. sama miałam dwa takie przeżycia z moimi kociakami, jedna choroba trwała kilka miesięcy miesiąc przed wyzdrowieniem spałam po dwie, trzy godziny + normalna praca z kociakiem. drugiego nie udało się uratować ale wiem że spanie z nim- przy nim na podłodze(bo tylko tam chciał) i trzymanie pyszczka na dłoni dawało mu poczucie bezpieczeństwa........