No wlasnie tak!!!!!!!!! Tam gdzie trzymala miotly jakies stare narzedzia itp.
Ja tez mialam w domu golabka. Kiedys jak jechalam do babci i wychodzilam z klatki to w konciku lezal golabek, wcale nie uciekal, szybko pobieglam jeszcze do domu i wzielam dla niego troche chleba i ziarna od Diany. Jak juz wrocilam to wchodze do klatki a tam patrze a ten sam golabek siedzi u nas na wycieraczce, z kad on wiedzal gdzie ja mieszkam???? No i nie moglam nic innego zrobic jak wziasc go do domu bo na podworku bylo gdzies -15stopni!! No i siedzial sobie golabek w starej klatce Dianki obk niej. Nie bardzo sie lubili ale gdzies po tyg. Dianka chyba myslala ze jest golebiem i probowala dziobac ziarno no ale jakos nie bardzo jej wychodzilo. No i jak juz golabek domagal sie wyjscia z klatki to poszlam i go wypuscilam, ale po paru dniach moje kolezanki przyszly do mnie bo znalazly jakiegos golabka no i co mialam zrobic, oczywiscie wziasc go no i sie okazalo ze na 100% jest to ten sam golabek no i znowu siedzial u nas tym razem pare tyg. az przeszly wielkie mrozy, potem jeszcze kilka razy widzialam go jak dokarmialam golabki pod balkonem ale wiecej razy sie nie pokazal.
Jeszcze inna historia to jak kiedys karmilam golabki to zobaczylam ze jeden tak smiesznie utyka. Zaczelam go wabic do domy zeby go zlapac no i w koncu mi sie udalo. Okazalo sie ze golabek ma splatane zylka nogi, no ale to musialo byc juz dawno bo w niektorych miejscach mial zylke wrosnieta w nozki, i mial pare possychanych poluszkow. Poroscinalam zylke i go wypuscilam no ale golabek chyba calkiem stracil zaufanie do ludzi i juz wiecej pod mioim balkonem go nie widzialam.
Jak bede miala okazje zeskanowac zdjecia to pokaze wam mojego golabka. Nazwalam go Czesio, a ten drugi nazywal sie Żylka.