Sądzę, że jeż zjadający setki owadów i noworodków tygodniowo przeje 50-70 euro ( tyle kosztuje) w ciągu najdalej pół roku, a samica z kilkorgiem małych dużo szybciej)
.
Nie twierdzę, że wiem, co czują zwierzęta, twierdzę jedynie, że w odpowiednio stworzonych warunkach wiwaryjnych czują się dobrze, i nie cierpią. Jednym z warunków jest odpowiednia przestrzeń, innymi diet, temperatura, długo by wymieniać...
Głównym celem rozmnażania zwierząt przeze mnie jest obserwacja zachowań rozrodczych rodziców, a także behawioru świeżo wylęgłych młodych, w tym roku dodatkowo potrzebuję materiału badawczego do pracy magisterskiej + mam jajka - niespodzianki, i sam nie wiem, jak będzie wyglądało to, co z nich się wylęgnie
Na pewno nie sprzedałbym zwierzęcia osobie nieodpowiedzialnej, nie zainteresowanej njako takim, a jedynie posiadaniem "zabawki". Gdyby zwierzęta trafiały głównie do takich ludzi, czy wręcz sadystów, jak opisałaś- na pewno nie mnożyłbym, albo mnożyłbym tylko dla siebie. Niemniej jednak moje nadwyżki ( na razie wężowe) nie tułają się gdzieś po sklepach, tylko trafiają do sensownie prowadzonych hodowli, często są to wyczekane od kilku lat okazy, zamówione jeszcze podczas zimowania rodziców
Trafiają do doświadczonych hodowców, którzy od lat hodują różne gatunki gadów. Mam ten komfort, że mnożę gatunki dość rzadkie, a jednocześnie "niemodne", z małą szansą trafienia na "trzymacza" bo ten woli coś łagodnego i okazałego, a nie małego grzebiącego gryzącego wężyka - gdybym miał np. pytony tygrysie raczej bym ich nie mnożył... Zawsze też zwierzak może zostać u mnie, jeśli nikt go nie weźmie- ale jeszcze się to nie zdarzyło, jest raczej nadmiar chętnych względem zwierząt.
Niekoniecznie też sprzedaję zwierzęta, czasem wymieniam, zdarza mi się coś oddać.