Jezdze od trzech lat generalnie. Wczesniej tez jezdzilam, ale potem mialam bardzo dluga przerwe.
A co do upadkow, to ... Nie pamietam dokladnie,ale z nudow postaram sie zliczyc. Byc moze bylo ich wiecej.
Dwa razy spadlam, jak jeszcze jezdzilam rekreacyjnie, raz mi noga zostala w strzemieniu i kon przewiozl mnie przez pol hali, przez 3 dni nie umialam ruszac glowa, ale nic poza tym sie nie stalo na szczescie.
Cztery razy glebilam z mojego konia (i tak malo jak na jego mozliwosci;)): 3 razy z jego woli (raz na zawodach), raz na skoku podczas treningu. Wiele razy tez wywalalam sie razem z koniem, pamietam trzy takie upadki: w lesie w stepie po prostu sie poslizgnal i polozyl ze mna, raz na blotnistej ujezdzalni (jeszcze wtedy nie mialam do dyspozycji hali), co przyplacilam kontuzja kregoslupa, bo wpadlam plecami na betonowy slup z ogrodzenia i raz na zawodach na czworoboku (eeehh, stare ujezdzeniowe czasy:P) - kolo w galopie wypadalo akurat w miejscu, gdzie byla kaluza
I to by bylo tyle. Wiecej grzechow nie pamietam