O to, że w Polsce "obrońcy, miłośnicy zwierząt" starają sie wprowadzić dla psa status "świętej krowy", która może wszystko a jej nie można nic zrobić.
Pokaż mi,gdzie ktoś z nas twierdzi że psy mają biegać samopas,że mogą zagryzać zwierzęta leśne?
przecież praktycznie każdy wypowiadający się miłośnik zwierząt i opiekun psa apeluje o zmianę prawa,które trzeba zmienić u podstaw,o sterylizację/kastrację psów bezpańskich i schroniskowych,o chipowanie psów i kotów i o ogólnopolską bazę zachipowanych zwierząt,o ograniczenie zwierząt na wsiach,bo nie wszyscy posiadają psa lub kota z miłości do niego,a tylko dlatego że można go mieć,oraz o surowe karanie puszczania psów luzem.
Dlaczego rezerwujesz określenie obrońca, opiekun , miłośnik zwierząt tylko dla ludzi, którzy podzielają poglądy grupy społecznej, którą reprezentujesz. Nie jesteście jedynymi sprawiedliwymi.
I vice versa
to myśliwi stawiają się w pozycji tych,którzy wiedzą najwięcej,którzy znają się na przyrodzie najlepiej i którzy potrafią rozwiązać wszystkie przyrodnicze problemy lepiej niż inni zainteresowani
ta wasza pycha i przeświadczenie o własnej wyższości jest wręcz irytująca bo w ten sposób stawiacie się ponad resztą społeczeństwa,którym gardzicie - to myśliwi twierdzą że obrońcy zwierząt wierzą że kiełbaski rosną na drzewach w " kiełbaskowym " ogrodzie,itp.
naprawdę,wasza pogarda dla innych ludzi jest porażająca.
Mysliwi piętnują "obrońców zwierząt" za beztroskie podejście do sprawy wałęsajacych sie psów. Za naiwne myślenie, że kilkoma paragrafami da się zmienić tą skomplikowaną sytuację.
Myśliwi natomiast twierdzą że prawa nie da się zmienić bo to nic nie da,bo na to nie ma pieniędzy,bo lepiej przeznaczyć kasę na szpitale,szkoły i sierocińce
to myśliwi piszą że prawa nie trzeba zmieniać bo " lepsze jest wrogiem gorszego "
to część myśliwych w końcu neguje w ogóle zasadność opieki nad bezdomnymi psami,twierdząc że generuje to zbyt duże koszta - przykład podany przez jednego z myśliwych:
schronisko dla 70 psów to koszt 200 tys.zł + dodatkowe koszta eksploatacji
70 naboi to koszt ponad 170 zł
Sami własnym rozpasaniem doprowadziliście do sytuacji, że chce się Was pozbawić prawa do odstrzału psów i kotów. Tak to jest, kiedy ktoś bez opamiętania korzysta z prawa, a nawet nagina je do swoich potrzeb. Gdybyście ograniczyli odstrzał tylko do sytuacji naprawdę wymagających interwencji (bo, moim zdaniem, czasem jest taka konieczność), nie byłoby afery. Miejcie pretensje do siebie.
Niestety,los bezdomnych i bezpańskich psów nie interesuje społeczeństwa ... gdyby myśliwi strzelali do psów zdziczałych a nawet do tych bezpańskich i bezdomnych to,niestety,nie byłoby żadnych protestów ...
problem jest z interpretacją obowiązujących przepisów - żeby zastrzelić psa muszą zaistnieć takie oto warunki:
1. Myśliwy musi mieć upoważnienie wydane przez zarządcę danego obwodu łowieckiego
2. Pies czy kot muszą być bez opieki i wykazywać oznaki zdziczenia
3. Pies czy kot muszą być ponad 200 m od zabudowań mieszkalnych,
4. Pies czy kot musi stanowić zagrożenie dla zwierząt dziko żyjących w tym łownych, a więc muszą się one znajdować w terenie, gdzie zwierzyna taka przebywa.
myśliwi twierdzą jednak że niekoniecznie,bo jest to tylko jeden z przypadków kiedy pies i kot mogą zostać zastrzelone przez myśliwego - wystarczy że myśliwy uzna iż pies stanowi zagrożenie dla człowieka,zwierzęcia hodowlanego lub dzikiego i już może go zabić,żaden z powyższych warunków nie musi być spełniony:
Jest jeszcze druga sytucja - kiedy istnieje zagrożenie dla życia człowieka, zwierzęcia hodowlanego lub dzikiego kot, pies a także inne zwierzę może zostać zastrzelone. I nie ma tu znaczenia czy jest zdziczałe czy nie, czy ma właściciela czy nie i czy jest 200 m od zabudowań czy nie.
http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtopic.php?t=20946&postdays=0&postorder=asc&start=132myśliwi nadużywają więc owej interpretacji strzelając do każdego psa którego uznają za zagrożenie - i w tym tkwi właśnie problem.
Do tego,myśliwi nie wierzą w żaden inny sposób na rozwiązanie wielu spraw,poza sposobem naszpikowania celu ołowiem.
P.S: w kwestii " rozpasania się " myśliwych w odstrzale psów: zapytałem myśliwych,dlaczego niektórzy z nich strzelają do psa a następnie uciekają z miejsca zdarzenia,skoro postąpili zgodnie z prawem to czemu uciekają? - odpowiedź:
Wycofującym się myśliwym, po zastrzeleniu psa, wcale się nie dziwię – złe prawo daje im możliwość strzału do psa zagrażającemu życiu dzikiego zwierzęcia ale nie daje żadnej ochrony – znacznie lepiej uciec niż narazić się na wielomiesięczne ciągania po prokuraturach i sądach. Zdecydowana większość nagłaśnianych w ostatnich czasach przez media kończy się przyznaniem racji myśliwemu, ale dopiero po wielu różnych przesłuchaniach i rozprawach, kto przy zdrowych zmysłach ma na to czas i ochotę?
http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtopic.php?t=20946&postdays=0&postorder=asc&start=33