Przepisy nie są dość durne, tylko są... no, nie powiem, co mi się na usta ciśnie... Piekarz, który oddawał chleb potrzebującym, został doprowadzony do bankructwa przez urząd skarbowy, człowiek, który w odruchu serca zaopiekuje się rannym zwierzeciem, staje przed sądem... Z tego wynika, że najlepiej być odpornym na cudze nieszczęscie, nie widzieć biedy i cierpienia, wtedy jest szansa na święty spokój. No, może nie spokój sumienia, ale przynajmniej żadne instytucje się człowieka nie czepią. Rozumiem, że przepisy muszą być, choćby po to, żeby ludzie dla kaprysu nie zabierali zwierząt z ich naturalnych siedlisk. Ale przepisy to jedno, a indywidualna sytuacja to drugie. Jak można karać za to, że człowiek nie przeszedł obojętnie obok konającego stworzenia? Trzeba nie mieć rozumu w głowie, żeby mieć to za złe... Ech...