Pewna suczka w mojej wsi się oszczeniła.Nie jest rasowa ale jej właściciele szubko znalezli chętnych na psiaki.
Jednego z nich miałam dać koleżance(mieszka u swojej babci).
W tym tygodniu skończył ok 6-7 tygodni wiec doskonale nadawał się do oddania.
Wczoraj nie byłam w szkole ale oddałam Agnieszce(koleżanka)pupilka.Aga od razu się ucieszyła,bo od dawna chciała go mieć.Poszła z nim do weta by przypiłował pazurki,umówiła się na szczepienia,wypytała sie dokładnie o wszystkie szczegóły.
Potem (jak mi wiadomo z opowiadania jej i koleżanek które były z Agą)
poszła do mamy do pracy aby się pochwalić.Przyszła do domu i przyszykowała psu posłanie,miski,zabawki...Wszystko było OK do czasu gdy babcia Agnieszki weszła do domu.Piesek był śliczny,ale mały(co stało się kłopotem)więc jej babcia prestraszona że psiak pogryzie jej wszystkie meble kazała Adze odwieść go spowrotem...
O tym że przyjedzie dowiedziałam się przez neta(a tyle było zachodu o dostarczenie tego psiaka-pomyślałam)I zeczywiscie po 20.00 przyjechała
wręczyła mi psa w ręce mówiąc:
-sorki dianka,babcia się nie zgodziła ,zaniesiesz go?
I co miałam zrobic?Wzięlam psa powiedziałam koleżance cześć! i zastanawiałam się z mamą co robić?
Postanowiłyśmy zostawić go na noc w końcu jutro się go odniesie bo do jego matki 5 kroków
Bawiłam się z psiakiem,a ponioeważ zobaczyłam że ma wyraz twarzy podobny do mojego kolegi Kuby tak go nazwałam.
Dzisiaj rano wspaniale bawiliśmy się z pieskiem,to prawda ze gryzie ale bez przesady,czepił się tylko frendzli od dywanu i moich rąk
Tak się stało że przez te 2 dni pokochaliśmy Kubusia i stał się członkiem naszej rodziny
więc będzie rósł a na wakacjach będzie miał kolegę z którym(mam nadzieję)zaprzyjazni się.