Niedawno byłam z przyjaciółka na spacerze. Cenie sobie ciszę więc poszłysmy na obrzeża miasta. Nie ma tam prawie żadnych domów. Przybłąkał się za nami york,suczka. Było widać że to matka karmiąca, ale koleżanka wzięła ją. Doszła do wniosku, że zabierze ją,bo blisko była bardzo ruchliwa droga i nie chciała tak jej zostawić. Oczywiście obiecała mi że kiedy pojawi się jakieś ogłoszenie odda ją. Najpierw zabrałysmy się za kąpiel, bo sunia była bardzo nie zadbana. Jej włoski śmierdziały bardzo, miały kołtuny, a gumki z kucyka nie dało się wyjąć. Jednym słowem pies wyglądał jak bezdomny. Wykąpałysmy ją, nakarmiłyśmy bo była w strasznym stanie. Na drugi dzień pojawiło się ogłoszenie. Właścicielka pisała w nim że pies jest ukochany, nie może się pozbierać po jego stracie i takie tam. Zadzwoniłysmy. Przyjechała starsza pani, bardzo zadbana. Wzięła swojego "kochanego psa" za włosy i wrzuciła do samochodu. Kiedy powiedziałam jej żeby trochę uważała, bo zrobi psinie krzywdę, uświadomiła mnie, że suczka musi wykarmić szczeniaki, a potem moge ja sobie zabrać. Przyjaciółka zapytała czy w ramach znaleźnego da jej szczeniaka, ta ją wyśmiała. Powiedziała, że taki piesek kosztuje 600-700zł, a ich matka nic nie jest warta dla niej. Okazało się że ta kobieta mieszka na drugim końcu miasta. Ta sunia po prostu uciekła. Pokonała bardzo trudną,ruchliwą trasę, zostawiła szczeniaki,oby jak najdalej od swojej super właścicielki. Takie są skutki "psiej mody"