ja totalnie NIC
noszę w piórniku pomadkę ochronną BeBe i się nią narkotyzuję, bo ma (miała :? ) fajny różany zapach, czasem jak mi się nudzi to sobie nią pomaziam usta
na dyskoteki ani inne takie bajery nie chadzam, więc nie mam tego problemu, a jakiegoś szczególnego problemu z cerą też nie doświadczam więc nawet korektora nie mam
jedynie pamiętam jak w dziwny sposób po zacięciu się nozem podczas krojenia kanapki zemdlałam, i nie wiem jakim cudem przywaliłam w krzesło i miała wielką śliwę pod okiem... tak, wtedy sobi zrobiłam grzywkę na bok żeby owe oko zasłaniała, i trochę pudrem czy innym mazidłem maskowałam
a czasem jak mi totalnie odwali, to maluje oczy kredką, rzęsy tuszem ( czrne wszystko), szminką mamy i cieniami do powiek ( jakimikolwiek, najczęściej wogóle z innej bajki
) <- zupełnie jak dzieciak
potem sie tylko pozostaje dziwić jak się domyć oczęta mimo wszystko nie dają, i się przez następny dzień z podciemniałymi oczami chodzi
nie lubię 11,12,13,14 (14 czasem ujdą) w makijażu... dla mnie to makabra... zwłaszczxa jeśli to to sobie jeszcze takowego zrobić nie potrafi, to się tylko załamać idzie :? do naszego gimnazjum teraz takie straszne koty przyszły, własnie wyubierane jak na dyskoteki, jakieś wielgachne błyszczące kolczyki, brzuchy na wierzchu (choć nie zawsze się do tego nadają
) i tapetka... faktycznie idź i nie wracaj.