Spokojnie, Ptica... Nie każdy pies, porzucony w lesie to potwór, skaczący do gardła... Niektóre to po prostu przerażone zwierzęta, którym można spróbować pomóc. Znam kilka osób, mających właśnie "leśne" psy... W tym jeden, którego można zakwalifikować do zdziczałych... A jednak cierpliwość ludzi doprowadziła do tego, że pies zaufał. Po prostu chcieli mu pomóc, a nie zlikwidować.
Jak nie chcesz ich spotykać, nie chodź do lasu. Albo wytłumacz ludziom, ze nie wolno porzucać psów i kotów.
I jeszcze jedno. Napisałam, że go wabiłam. Za pomocą kawałka kiełbasy próbowałam go skłonić do podejścia. To był foksterier, bardzo brudny... Niestety, ani nie chcial podejść, ani nie mogłam się do niego zbliżyć, bo natychmiast uciekał.
Dlaczego myslisz, że wiesz, co robiłam, a czego nie?