Forum Zwierzaki

Multimedia => Fanfiction => Wątek zaczęty przez: Wunderwaffe w 2006-12-15, 17:38



Tytuł: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-15, 17:38
Wyjaśnienia, geneza i takie bzdety pod tekstem:
__________________
Drzwi otworzyły się gwałtownie, o mało nie uderzając Tilla.
-Cholera, Richard, a tobie co!?
Gitarzysta delikatnie je zamknął, po czym oparł się o ścianę z nieźle udawanym rozluźnieniem. Niezbyt bystry obserwator stwierdziłby, że nic się nie dzieje, a gwałtowne wejście było dziełem przypadku, może przeciągu; Christoph jednak zbyt dobrze znał przyjaciela, by się na to nabrać.
Richard uśmiechnął się lekko i zapalił papierosa. Ach. Wyraźna ulga odmalowała się na jego twarzy. Bardzo ładnej twarzy, jak odnotowała podświadomość Christopha, lecz ta informacja nie zagościła w kręgach jego świadomości.
- No, chłopaki, nie patrzcie tak na mnie!- roześmiał się, nareszcie szczerze, gitarzysta- Jakbyście nigdy nie widzieli jak palę.
- Prawie byś mnie zabił pancernymi drzwiami- poskarżył się dziecinnie Till, a Paul parsknął śmiechem w szachownicę, przewracając kilka figur.
- Nie są pancerne!- odpowiedział perkusista, przyłapując się jednocześnie na tym, że cały czas nie odrywał wzroku od Richarda.
- Wiem, wiem...- mruknął- Kruspe, daj mi papierosa, po tym stresie jesteś mi coś winien.
Nie doczekał jednak jakiejkolwiek reakcji z jego strony, bo drzwi znów trzasnęły.
- FLAKE!- krzyknęli z rozdrażnieniem wszyscy, oprócz Olliego, który obmyślał kolejny ruch na szachownicy.
- Noo, co!?- zirytował się, ale zaraz wybuchnął śmiechem widząc zbulwersowane miny kolegów.
- Wchodź już, wybaczamy, tylko zamknij te cholerne drzwi- powiedział rozbawionym tonem Till, po czym klepnął keyboardzistę poufale w pośladki.
Richard zakrztusił się dymem; stosunki między Tillem a Flake’em zawsze go bawiły. Przez chwilę nie mógł złapać oddechu, ale Christoph szybko otworzył hotelowe okno i podprowadził go do parapetu. Gitarzysta wziął spazmatyczny oddech i znów się zaśmiał.
- Na pewno wszystko w porządku...?- spytał cicho Schneider.
- Daj spokój!- uśmiechnął się Richard, po czym dodał ciszej, bardzo cicho, wprost w ucho Christopha- Dziękuję...
Perkusista wzdrygnął się lekko, czując na swoim policzku jego ciepły oddech.
- Nie ma problemu, przecież co byśmy zrobili bez gitarzysty!
- Nie jestem niezastąpiony, bez perkusisty zespół przestałby istnieć.
Schneider zaśmiał się z ulgą. Richard w jakiś sposób był mu najbliższy z całego zespołu, ze swoim charakterem i nieco zarozumiałą postawą.
-Hej, w towarzystwie nie mówi się na ucho!- zawołał Oli.
Christoph momentalnie się zarumienił, przeklinając brak umiejętności do nieokazywania uczuć. Spojrzał na Richarda, który wzruszył ramionami.
- Ja mógłbym teraz rzucić się na Dooma, całować go i dotykać, a tobie nic do tego.
Schneider, jeśli to możliwe, zarumienił się jeszcze bardziej i spojrzał z paniką na gitarzystę.
- Ja tam bym nawet się nie zdziwił- zachichotał Till, a w oczach błysnęło mu znajome światełko. Flake szybko oddalił się na bezpieczną odległość.
- Przestań, Flake, co wam dzisiaj wszystkim odbija!?- zirytował się wokalista- Paul i Oli w ogóle nie uczestniczą w zabawianiu towarzystwa, Richard z Doomem przytulają się po kątach...
- Nie prawda!- zaprzeczył gwałtownie Christoph, a kilka kręconych kosmyków opadło mu na oczy.
- Oczywiście- odparł ciepło Richard, pieszczotliwym gestem zgarniając mu włosy z czoła.
Reszta zespołu, ku rozpaczy Schneidera, wybuchła śmiechem.
___________________
Więc. Opowiadanie o R+, z relacjami męsko męskimi ^^". Od razu odcinam się od plotek, że niby uważam, że oni są gejami. Gdyby byli, byłabym zrozpaczona. xD
Of crs, to był pierwszy odcinek, połowa mojej dziennej racji żywieniowej dla osób które przeczytają, skomentują i zajrzą jak opublikuję następny.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2006-12-16, 14:19
Niemieckie yaoi :lol: Kuurcze, opowiadanie mi się b. podoba ^.^ mimo, że nie przepadam za R+ xP serio, jak na początek to fajnie zaczęłaś :D pisz dalej ;)
tak szczerze się przyznam że też miałam zamiar napisac podobne opowiadanie, ale o innym zespole =D


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-16, 15:06
Tez mi sie podoba, a ja bardzo rzadko czytam ten dzial ;)


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2006-12-16, 19:15
Fajne, fajne opowiadanie  :D I na dodatek o naj,naj naj zespole ^^


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-16, 20:38
(...) o naj,naj naj zespole ^^
Dokładnie. Nie ma lepszego na tym świecie :]
To opowiadanie spełnia moją potrzebę orginalności, bo chyba nie pomylę się zbytnio, pisząc, że w Polsce brakuje osób które pisałby cokolwiek o R+
Obecnie mam pięć odcinków, więc nikt nie będzie płakał, jeśli teraz dam drugi, prawda?
________________________
Nie ćwiczyli zbyt długo; jak na razie nie było żadnych nowych piosenek w planach, a trasa koncertowa dobiegała już ku końcowi.
Rozmawiali jeszcze przez chwilę o sprawach zupełnie nieistotnych, po czym rozeszli się do pokoi, ponieważ było już całkiem późno.
Christoph, zanim wszedł do siebie, zauważył, jak Richard mówi coś do Tilla. Pewnie znów coś o mnie, pomyślał, i starając się już więcej nie odwracać, zamknął za sobą drzwi.
Zapach sterylnego, hotelowego pokoju drażnił jego skądinąd wrażliwe powonienie; brakowało mu tutaj ciepłego, domowego bałaganu, dającego poczucie bezpieczeństwa.
Westchnął wreszcie, i zdjął przepocony podkoszulek. Senność ciążyła mu na powiekach, ale postanowił jeszcze coś napisać. Usiadł i otworzył laptopa, wypełniając pomieszczenie bladym, błękitnym światłem.
Rozległo się pukanie.
- Cholera- powiedział do siebie z rozdrażnieniem Schneider- Kto!?
- Tylko ja- usłyszał znajomy głos, przytłumiony przez drzwi.
Perkusista przekręcił klucz w drzwiach i otworzył. Natychmiast pożałował jednak tego, co zrobił czując zainteresowany wzrok Richarda na swojej piersi.
- Co chciałeś?
- Nie bądź opryskliwy, Christoph- głos gitarzysty był pełen ciepłych uczuć, ale oczami cały czas wodził po jego nagości.
- No więc?- Schneider starał się nadać swojemu głosu przyjazne tony, jednocześnie maskując rosnące zażenowanie.
- Zapomniałem życzyć ci dobrej nocy...-  uśmiechnął się Richard, nareszcie patrząc swoimi zielonymi oczami w jego, niebieskie.
- Jakoś nigdy, kiedy zdarzało ci się zapomnieć, nie wracałeś, by to zrobić.- odparł podejrzliwie Christoph.
- Ale teraz przyszedłem.- Richard podszedł nieco bliżej, Schneider natychmiast cofnął się w głąb pomieszczenia- Więc... dobranoc, Christoph.
- Dobranoc.
Gitarzysta odwrócił się i wszedł do swojego pokoju. Doom jeszcze przez chwilę stał w drzwiach, a w głowie słyszał miękki głos przyjaciela.
- Jestem po prostu senny, nic takiego- spróbował sam siebie przekonać, po czym zamknął drzwi i wyłączył laptopa.
Łazienka była utrzymana w tonacji zielonej; jak oczy Richarda. Christoph spojrzał na swoje odbicie w lustrze- źrenice były niebezpiecznie rozszerzone, a policzki rozpalone.
Chyba mam gorączkę, pomyślał perkusista, dotykając czoła. Rozebrał się i włączył zimną wodę. Nie było to może najprzyjemniejsze, ale z pewnością przynosiło ulgę. Zza ściany dobiegło uszu perkusisty pełne optymizmu gwizdanie i towarzyszące mu pluski. Westchnął z tęsknotą za ciepłą kąpielą, wytarł się i wsunął w rażąco białą pościel. Leżał jeszcze przez chwilę, dopóki nie zmorzył go sen, pełen głosów z przeszłości.
__________________


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2006-12-16, 21:01
Ja nie płaczę ^^ Czemuu to takie krótkie? =P Mnie się osobiscie bardzo podoba =) nic się nie stanie jak powiem ze czekam na kolejną cześc? =P =D


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-17, 10:09
tak szczerze się przyznam że też miałam zamiar napisac podobne opowiadanie, ale o innym zespole =D
no to pisz :P
Wunderwaffe, dawajj nastepna czesc :D


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2006-12-17, 12:18
no to pisz :P
Wunderwaffe, dawajj nastepna czesc :D

Jak mi przylezie więcej weny to zacznę pisac :P
Tak Wunderwaffe, my chcemy pt.3 ^.^


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-17, 16:59
Jesteście wielcy xD
Kaczko (hehe, mam skojarzenia z parią rządzącą), a o jakim to zespole chciałaś pisać? TH?
Dobra, skoro tak bardzo chcecie to wklejam odcinek trzeci. Ale będę złośliwa i czwartego nie spodziewajcie się wcześniej niż w środę.
A co do długości, to z własnego doświadczenia wiem, że krótkie lepiej się czyta.
__________________
(punkt widzenia Richarda)

Spojrzałem w okno. Było jeszcze ciemno, więc co mnie obudziło? Fosforyzujące wskazówki zegara wskazywały piątą, więc na pewno nie mogłem się wyspać. Co zresztą wyraźnie czułem, nie mogąc otworzyć do końca oczu.
Ale... jakiś głos za ścianą. Jakby przytłumiony płacz.
Zapukałem w ścianę.
- Christoph...?
Nie odezwał się.
- Christoph, nie musisz nic mówić, tylko zapukaj, żebym wiedział, że wszystko w porządku- poprosiłem cicho. Może nie usłyszał, w każdym razie nie zareagował.
Zrobiło mi się żal, mimo to ciągle odczuwałem rozdrażnienie wynikające z pobudki o tej porze. Jakby nie miał kiedy rozpaczać.
W ogóle, ciekawe co się stało. Jakiś taki ostatnio jest bardzo spięty.
Zdecydowałem, że pójdę do niego. Na palcach wyszedłem z pokoju i przyłożyłem ucho do drzwi.
- Hej!- zawołałem cicho, żeby nie zbudzić pozostałych.
Nacisnąłem klamkę; zamknięte, ale tego właściwie się spodziewałem.
Szybko zszedłem do recepcji i poprosiłem o zapasowy klucz do pokoju Schneidera. Oczywiście nie było problemu, recepcjonistka jak większość kobiet uległa mojemu urokowi. Czułem na sobie jej spojrzenie, kiedy wracałem na piętro.
Zapukałem jeszcze raz i wstrzymałem oddech. Chyba płakał dalej.
Srebrzysty klucz zamigotał mi w dłoni, kiedy wkładałem go do zamka.
Pokój Christopha wypełniało mdłe światło księżyca, oświetlając porozrzucane części ubrań i niezwykle samotnie tu wyglądającego, szarego laptopa na pustym stole. Przez chwilę miałem ochotę go włączyć, ponieważ od dawna podejrzewam, że Doom pisze pamiętnik. To mogłoby być interesujące.
Ale ostatecznie uszanowałem jego prywatność i poszedłem do części sypialnej hotelowego pokoju.
Christoph chyba spał; część twarzy wtulił w poduszkę, jedna dłoń zwisała luźno z łóżka. Wyglądał uroczo, słodkie loczki, które tak lubię, zasłaniały mu resztę twarzy. Z wpół rozchylonych warg wydobywały się nerwowe szlochy. Podszedłem, i odgarnąłem mu włosy z wilgotnych od łez policzków. Były rozpalone, z pewnością miał gorączkę. Dotknąłem jeszcze jego czoła- tak, był chory.
Po raz kolejny zrobiło mi się żal, usiadłem koło łóżka i położyłem jego dłoń z powrotem na pościeli. Zimne palce perkusisty ścisnęły moją dłoń i zaczął powoli się uspokajać. Pogłaskałem go delikatnie po policzku. Uśmiechnął się lekko, jego oddech zaczął się regulować. Postanowiłem na wszelki wypadek z nim zostać. Położyłem głowę na materacu i mimo niezwykle niewygodnej pozycji, ukołysany ciepłym oddechem Christopha, zasnąłem.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-17, 17:40
 :kocham:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2006-12-17, 17:49
Jakie to...romantyczne =P z każdą częścią bardziej się wciągam xD
Kaczko (hehe, mam skojarzenia z parią rządzącą), a o jakim to zespole chciałaś pisać? TH?
osz ty w życiu, nigdy xP chiałam pisac  o zespole japońskim, też rock'owy xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-17, 17:59
Właśnie boję się tego, że romantyzm będzie główną wadą opowiadania. No, ale, taki mam styl- zawsze ze wszystkim przesadzam. Jak zabijanie, to szczegółowy opis wypruwania flaków, jak miłość, to tak, że aż słabo od cukru xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2006-12-17, 18:11
Wunder, boskie ^^

Cytuj
To opowiadanie spełnia moją potrzebę orginalności, bo chyba nie pomylę się zbytnio, pisząc, że w Polsce brakuje osób które pisałby cokolwiek o R+

Moze nie pisze, ale fanów ma dużo :D


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-17, 20:31
E tam, słodkie to opowiadanie i dobrze ^^.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2006-12-18, 06:48
Właśnie boję się tego, że romantyzm będzie główną wadą opowiadania. No, ale, taki mam styl- zawsze ze wszystkim przesadzam. Jak zabijanie, to szczegółowy opis wypruwania flaków, jak miłość, to tak, że aż słabo od cukru xD

Tak? To ja chcę zabijanie :lol: Ale mi tam nie było słabo :D
I powiem dość krótko jak na siebie (bo zazwyczaj znęcam się nad błędami...) : das ist wunderbar ^^


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-20, 14:59
Dobra, skoro tak bardzo chcecie to wklejam odcinek trzeci. Ale będę złośliwa i czwartego nie spodziewajcie się wcześniej niż w środę.

Za szkoly wrocilam i juz sie dopominam :D


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2006-12-20, 16:30
Za szkoly wrocilam i juz sie dopominam :D
To ja się dopomnę razem z Tobą :D


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-20, 17:19
No, skoro tak mnie łapiecie za słowo, to proszę bardzo.
Chociaż napisałam, że nie wcześniej niż w środę. Czyli równie dobrze mogłabym opublikować za miesiąc ^^
_______________
(punkt widzenia Christopha)

Pierwsze, co poczułem po przebudzeniu, to nieprzyjemne zimno. Wysunąłem dłoń z czyjegoś ciepłego uścisku, i, nie otwierając oczu, usiadłem. Ból głowy, który natychmiast zaatakował, był tak mocny, że mogłem przysiąc, że zaraz stracę przytomność. Przesunąłem dłonią po rozpalonej twarzy (gorączka?) i otworzyłem oczy.
O! Kto tu leży?
Po chwili z zażenowaniem rozpoznałem rozczochraną głowę Richarda.
Co on tu, do cholery...
Ach. Serce zaczęło mi bić tak mocno, że aż zamgliło mi się przed oczami. Chcąc- niechcąc, położyłem się z powrotem i szturchnąłem lekko gitarzystę w ramię.
- Mmmm...?- mruknął, nie otwierając oczu.
- Wstawaj, i w ogóle co ty tu robisz?- spytałem słabym głosem. Chyba się przeziębiłem, lub coś.
Spojrzał na mnie spod gęstych, czarnych rzęs i podniósł głowę.
- Aaaach... cholera, jak niewygodnie tak spać!- jęknął boleśnie
- Nikt cię nie prosił.
- Christoph... dobrze się czujesz?- zignorował moje słowa i dotknął delikatnie mojego czoła. Przez chwilę miałem ochotę przytrzymać jego kojącą dłoń.
- Chyba nie, mam halucynacje w postaci kumpla w moim łóżku.- sarknąłem, chociaż do śmiechu wcale mi nie było.
- Masz gorączkę... poczekaj, zaraz ci coś przyniosę.- wstał i, przeciągając się, wyszedł.
- O, któż to wychodzi z pokoju Dooma?- usłyszałem dobiegający z korytarza dziwnie rozradowany głos Tilla. – Spaliście tam... razem?
Roześmiał się.
- Daj spokój- Richard też był wyraźnie rozbawiony. – Doom jest chory, byłem tylko u niego przez parę godzin.
- Chory! Chyba ZMĘCZONY.
- No bardzo śmieszne.- zaprotestowałem słabo z pokoju. Po prostu uwielbiam podteksty Tilla.
- No, jasne.– odparł wokalista
Po chwili Richard był z powrotem. Przyniósł wodę, jakieś tabletki i termometr.
- Masz, połknij to, i zmierz sobie temperaturę.- podał mi i usiadł koło mnie na materacu.
Po chwili męczącej ciszy, w czasie której ciągle czułem palące rumieńce na policzkach, wywołane zapewne ciepłym spojrzeniem przyjaciela, termometr zapiszczał słabo, informując o zakończeniu pomiaru.
Spojrzałem za mały ekranik. 40 stopni.
Gitarzysta wyjął mi termometr z dłoni i też spojrzał.
- Musisz leżeć i się wygrzewać. Zaraz przyniosę ci jeszcze moją kołdrę.
Znów wyszedł. Schowałem twarz w chłodną poduszkę, nie usłyszałem więc, kiedy wrócił.
Nakrył mnie kołdrami, usiadł i pogładził po ramieniu. Podniosłem głowę, żeby na niego spojrzeć, a zarazem wziąć oddech, ponieważ poduszka nie przepuszczała prawie w ogóle powietrza.
Uśmiechał się w taki pewny siebie sposób. Tak... miło.
- Dziękuję...- szepnąłem wreszcie.
Richard w odpowiedzi pochylił się nade mną. Był zdecydowanie za blisko, czułem jego oddech na twarzy, zwisające w niekontrolowanym nieładzie, ciemne kosmyki włosów łaskotały mnie po policzku. Jego usta były lekko uchylone, zielone oczy lśniły spod wpółprzymkniętych powiek.
- Musisz odpocząć... – powiedział cicho, a ja tylko zamknąłem oczy.
 Nic.
Nie wytrzymałem napięcia i podejrzałem. Richard wciąż się przyglądał, a teraz roześmiał się, podniósł na nogi i skierował do drzwi.
- Na razie.
Milczałem, wciąż sparaliżowany myślą, że był tak blisko.
Ale...
Ach, szkoda.
Co ja gadam! Tabletki nie pomogły, z pewnością gorączka jest jeszcze wysoka. Richard nie...
Ale przecież nie obraziłbyś się, gdyby jednak coś zaszło? zapytał nieznośny głos w mojej głowie.
Nie wiem.
Lepiej jednak go posłuchać i spróbować zasnąć.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2006-12-20, 17:20
A ja mam pytanko  :P Tytuł opowiadania dałaś dlatego ze tekst piosenki  pasuje do opowiadania xD, czy dlatego ze piosenka Ci sie podoba? :P

-Edit-
Dalas tą czesc akurat jak chcialam wyslac tą wiadomosc XD wiec nie mam jak przeczytac bo juz ide xP ale potem przeczytam XD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-20, 17:22
Nie ma sprawy- byłam szybsza, haha XD
Tytuł pasuje. Ale wy nie macie prawa o tym na razie wiedzieć :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2006-12-20, 17:32
Dreszcze mnie przeszły jak czytałam tą częśc, sama nie wiem czemu :lol:
Superowa, jak zwykle :D A kiedy mamy spodziewac się części czwartej? ;>


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-20, 17:41
W przyszłości ^^
Ja tam mogę nawet teraz czwartą dać, bo mam napisane już siedem : P
Ale, oczywiście, tego nie zrobię, nacieszcie się tą.
Kaczucho, skoro Cię dreszcze przeszły teraz, to co będzie, kiedy zaczną się całować? XD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-20, 19:21
Jakie laaaadne ^^


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2006-12-20, 20:45
Zaaarąbiste i tyle ^^  :kocham:
Zawsze jak widze ten temat to momentalnie sobie zaczynam nucić ref: 'Duuuuu rieeeeeeeeechst so guuut' XDD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-21, 16:43
Nie pytajcie, skąd u mnie te dobro i przedwczesna publikacja. Od razu mówię, że świętuję jubileusz narysowania dwudziestego portretu Christopha Schneidera.
__________________
- Musisz leżeć i się wygrzewać. Zaraz przyniosę ci jeszcze moją kołdrę.
Uśmiech. I opuścił pokój.
Bez sensu, naprawdę. Jakbym był jednocześnie sobą i kimś innym, który się przygląda.
Wrócił, a wraz z nim ciepło w sercu. Bez kołdry.
Hej, to nie tak!
- Zapomniałeś czegoś- przypomniałem.
- Wiem. Pomyślałem, że...
Cisza. Podszedł do mnie szybkim krokiem i usiadł na materacu.
Ciekawe.
Podciągnął nogi pod siebie, po chwili usiadł nade mną, jakby...
Nie tak. Zupełnie inaczej!
Spróbowałem się obudzić.
- Richard, no daj spokój, co ty...
Przytrzymał moją głowę, zmuszając mnie, bym patrzył mu w oczy.
Szarpnąłem się jeszcze raz, jakby dla przyzwoitości.
Ach. Ten pełen wyższości, zwycięski uśmieszek.
- Christoph.
I delikatnie mnie pocałował. Coś mi się przewróciło mi się w żołądku; zabawne, dotychczas sądziłem, że to jest możliwe tylko w bajkach.
Ale właściwie... czy to nie jest bajka?
Nie, nie, nie, to jest koszmar senny, wywołany wysoką gorączką.
- Richard- szepnąłem słabo- Nie całuj mnie tak, przecież jak inni się...
Nie dał mi dokończyć. Nie broniłem się już, ze wszystkich sił za to starałem się obudzić.
- JAK mam się nie całować?- spytał, łapiąc mnie za słowo; na swój sposób bawił się ze mną.- Tak?
Znów jego wargi dotknęły moich, opuszkami palców gładził mnie po policzku. Delikatnym, wilgotnym językiem przez chwilę pieścił moje usta, zanim zdecydowałem się je otworzyć. Czułem ciepło jego ciała na sobie i przyjemny chłód dłoni, wplecionych w moje włosy. Dotknąłem jego twarzy, była podobnie chłodna jak dłonie, w przeciwieństwie do mojej. Rumieniec palił mi policzki, po części z odczuwanej przyjemności jak i z zażenowania.
Cholera! Co ja robię!

Christoph gwałtownie usiadł na łóżku, rozszerzonymi oczami wpatrując w przeciwległą ścianę. Po chwili dotknął warg i zacisnął powieki, jakby próbował coś sobie przypomnieć. Lub wręcz przeciwnie, usunąć z świadomości jakieś wspomnienie.
Wreszcie wstał, poszedł do łazienki i włożył twarz pod strumień zimnej wody. Spojrzał w lustro- mokre kosmyki przyklejały się do wciąż rozpalonej twarzy, pod oczami miał cienie, jakby dawno nie spał. Na policzku odgniotły się zagięcia materiału.
Tylko sen, tylko sen...
Spojrzał na zegarek, był już wieczór, reszta zespołu pewnie ćwiczy, bądź wyszli zobaczyć miasto. Westchnął z rozżaleniem, żałując, że nie mógł pójść z nimi.
Z nadzieją, że już jutro, może pojutrze będzie zdrowy, wrócił do łóżka, po drodze biorąc laptopa. Włączył go i otworzył zakodowany plik. Był zdania, że wielcy ludzie powinni pisać pamiętniki, może to się przyda potomności, a jak nie to już nie jego problem. On tylko wylewa emocje.
Postanowił opisać, to co mu się śniło. Może... kiedyś... pokaże Richardowi. I będą się razem śmiać, jaki był głupi.
Sama myśl o uśmiechu Richarda sprawiła, że poczuł przyjemne ciepło w sercu.
No, trudno. Nie pokaże.
____________
Edit, pewien piękny dzień: Ja tam się nie dopominam (taa, jasne XD ), ale co, nie kochacie mnie? ^^"


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-22, 20:14
Kochamy ;P, a jakze. Ja i tak napisalabym to samo co zwykle wiec milcze ;P. hyh


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-23, 10:24
Kochamy ;P, a jakze.
A już myślałam... ^^"

Cytuj
Ja i tak napisalabym to samo co zwykle wiec milcze ;P

Ja tam nie mam nic przeciwko :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2006-12-23, 14:55
Boskie jak zwykle XD Ja chcę kolejną częśc >.< ! Tak na swięta dałabys taką dłuuugą, hm? xD ^^


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-23, 15:12
Tak na swięta dałabys taką dłuuugą, hm? xD ^^

Marzysz :P
Ewentualnie po świętach (np. we wtorek) mogę wkleić dwie. Ale zobaczymy.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2006-12-26, 00:36
Wunderwaffe!!!! AAAA... opowiadanko w sam raz dla mnie! Szczerze mówiąc nieźle się ubawiłam czytając niektóre fragmenty [np. komentarze Tilla... a przy incydencie z Flake`m od razu przypomniało mi się koncertowe show z "Bueck Dich" :lol: ], Christoph + Ryśek... bosh jak to brzmi :hahaha: Nieno, jak dla mnie bajer! Dawaj CD! To takie... słiiit  :kocham:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2006-12-26, 08:43
Jedno, jedyne, co pomyślałam oprócz "boskie" - "Czemu ona to walnęła tą krzywą czcionką, od razu widać, że to był sen!" :lol:

Edit, pewien piękny dzień: Ja tam się nie dopominam (taa, jasne XD ), ale co, nie kochacie mnie? ^^"

Ja nie. Ja kocham to Twoje dzieło :lol:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2006-12-26, 10:17
Aaa bosskie, jak zwykle :kocham: my chcemy CD xDD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2006-12-26, 10:27
Aaa bosskie, jak zwykle :kocham: my chcemy CD xDD

Tak!! <chodzi z Kaczęsem wymachując transparentem z napisem "CHCEMY CD! CHCEMY CD!"> ^^


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-26, 10:44
od razu przypomniało mi się koncertowe show z "Bueck Dich"
Pamiętam, jak zobaczyłam to pierwszy raz, zbulwersowałam się, rzacz jasna, ale potem nie mogłam przestać się śmiać. Szczególnie, jak koleżanki nie chciały obejrzeć do końca x]
Ale! Czyżby dzisiaj był wtorek? Obiecywałam wam coś na ten, konkretny dzień? Może i tak.
_______________________
Ciężka kula opadła na tor i potoczyła się w stronę kręgli. To był szczęśliwy rzut, upadły wszystkie, chociaż jeden wyraźnie się wahał, kiwał przez chwilę, aby wreszcie dopełnić szczęścia zwycięzcy. Flake roześmiał się i spojrzał na kolegów z wyższością.
- No i co?
- Gratulacje!- odpowiedział Till, najwyraźniej osobiście urażony faktem, że to nie przy jego imieniu wyświetla się najwyższa liczba punktów.- A wiesz, co się robi ze zwycięzcą?
- Raczej- z przegranym, ha ha.
- O nie. Tak nie może być. Najpierw idziemy to oblać, a potem gramy jeszcze raz.- zdecydował wokalista.
- A nie lepiej pójść to oblać i coś zjeść?- zaproponował Olli- Pizzę na przykład.
Pomysł rzeczywiście kuszący, sądząc po pomruku aprobaty reszty zespołu, nie licząc Tilla, który nie mógł pogodzić się z porażką.
- No, Till- Richard szturchnął go żartobliwie w ramię- Chyba nie zamierzasz się obrazić za to ostatnie miejsce, co?
- Dobra, możemy iść na tą pizzę, jak tak bardzo chcecie- skapitulował- Jedyne, co mnie powstrzymuje, to silne wrażenie, jakie z pewnością wzbudzimy.
- Chodźmy więc bez ochroniarzy- zaproponował Paul- Jakoś się wśliźniemy, jest przygaszone światło, a poza tym tłumy.
- No to rzeczywiście pociągająca perspektywa. Wśród tych ludzi przynajmniej połowa była na naszym koncercie.
- Czy ty przypadkiem nie cenisz się za wysoko?- zaśmiał się Flake, miał wyjątkowo dobry humor. Wiedział też, oczywiście, że Till najprawdopodobniej się nie myli.
- A która jest teraz godzina? – spytał bezsensownie Olli.
Richard wyjął z kieszeni telefon.
- Dwadzieścia dwa po dwudziestej. Brzmi zabawnie.
- No, to idziemy, bo jestem głodny.
- Zaraz, zaraz, zadzwonię do Dooma, bo jak go znam to nie wziął leków.
- Co ty się tak nim przejmujesz?- prychnął Till- Nie wziął, jego problem. Poza tym nie odstępujesz go niemal na krok, i tak mu dogadzasz, jakby był co najmniej śmiertelnie chory, a nie przeziębiony! Jakby miał impotencję, ha ha.
Nawet Richard, którego z reguły bawiły dowcipy wokalisty, skrzywił się z niesmakiem.
- Cicho teraz, dzwonię.
Oczywiście, natychmiast zaczęli gadać jeden przez drugiego. Gitarzysta odszedł kawałek i zasłonił jedno ucho.
- Halo?
- Christoph?- spytał głupio.
Cisza.
- A kogo innego się spodziewałeś?- odpowiedział po chwili
- Wszystko ok.? Wziąłeś leki?
- Daj spokój, nie musisz tak się o mnie martwić- żachnął się Schneider -A gdzie wy jesteście?
- W kręgielni. Till się wścieka, bo Flake go ograł. Poza tym, wybieramy się na jakiś napój i pizzę.
- To daj mi Flake’a do telefonu, muszę pogratulować- Doom natychmiast skorzystał z okazji skończenia rozmowy z Richardem, ponieważ głos przyjaciela był zbyt ciepły i nasuwał refleksje o śnie.
- Już.
Znów chwila ciszy, Christoph usłyszał regularne uderzenia czyjegoś serca; pewnie Richard przycisnął telefon do piersi.
- Słyszałeś? Słyszałeś?- rozległ się nareszcie rozemocjonowany głos keyboardzisty.
- A no, gratuluję! Opowiadaj więc.
Schneider na własne życzenie został uraczony długą i nudną historią gry w kręgle, bogatą w szczegóły i wykrzykniki. I dobrze, pomyślał, może nie dopuszczą Richarda z powrotem.
- Daj telefon Tillowi, muszę się ponabijać z niego trochę- zaśmiał się perkusista.
- Słyszałem!- krzyknął mu po chwili w ucho Till- Nie bądź ty taki teraz mądry, ty, który umierasz z powodu zwykłego przeziębienia.
- Podobno byłeś ostatni!- Doom postanowił zabawić się jego kosztem- Jak się teraz czujesz?
- Zamknij się. Jak przestaniesz symulować to pójdziemy jeszcze raz i cię ogram, zobaczysz.
- Nie mam nic przeciwko.
- Dobra, my idziemy już na tą pizzę, ale jeszcze Richard coś od ciebie chce.
- Nie!- Schneider sprzeciwił się gwałtownie, nie myśląc co mówi i jak.
- Cholernie jesteś miły, Doom- powiedział urażonym głosem gitarzysta; najwyraźniej rozmawiali w trybie głośnomówiącym.
- Nie... nie to miałem na myśli!- zająknął się perkusista, ciesząc się w duchu, że jest sam w pokoju- Ja tylko... tylko nie chciałem już was zatrzymywać, nie przeszkadzajcie sobie!
- Porozmawiamy jak wrócę.- pogroził Richard, a Christoph poczuł falę gorąca, rozlewającą się po policzkach.
- Na razie.
Rozłączył się.
_________________
Cytuj
Jedno, jedyne, co pomyślałam oprócz "boskie" - "Czemu ona to walnęła tą krzywą czcionką, od razu widać, że to był sen!" Laughing

Cytuj
Edit, pewien piękny dzień: Ja tam się nie dopominam (taa, jasne XD ), ale co, nie kochacie mnie? ^^"

Ja nie. Ja kocham to Twoje dzieło
Kursywa była niezwykle potrzebna, żeby w przyszłości wam się nie mieszało :P
Nie kochasz? A wiesz, że mogę się obrazić? XD

CD nie wcześniej niż w czwartkowe popołudnie.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2006-12-26, 10:53
żadnych wątków romantycznych? wątki romantyczne są najlepsze xDD chociaż może nic się nie stanie jak zrobiłaś sobie taką...malutką przerwę xPP hih, ten rozdział też mi się podobał ^^ szybko  zareagowałaś na wezwanie 'my chcemy CD' :P
no to teraz chcemy kolejne CD :D


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-26, 11:03
Zareagowałam tak szybko bo Ja was kocham XD
Ale, rozpuściliście się, a mi zapas się kończy. Tak więc już nie będę w stanie publikować tak często jak wcześniej bywało.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2006-12-26, 11:08
My też cię kochamy xD (no, poza Kibusiem która kocha nie ciebie, a twoje opowiadanie xP)
hmm...myślę że wytrzymamy :lol: chyba :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-26, 11:14
I jak tu nie kochac Wunder ;*


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2006-12-26, 12:25
Cytuj
My też cię kochamy xD
Ty mów za siebie :P Ja kocham Miku.

A opowiadanie jest za....rąbiste jak zwykle ^^ I teraz trzeba aż do czwartku czekać na nastepna czesc?  :(  :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2006-12-26, 12:29
Kursywa była niezwykle potrzebna, żeby w przyszłości wam się nie mieszało :P
Nie kochasz? A wiesz, że mogę się obrazić? XD

Ad 1 - ale to było okrutne, no, pozbawiać mnie tej reszty zaskoczenia :lol:
Ad 2 - Wiem :lol: Na tym polega mój wątpliwy zresztą urok xP

Ty mów za siebie :P Ja kocham Miku.

Fakt, Mikusiowo Mikusiowy Miku jest przeboski ^^ Ale mikuistką nie zostanę  :lol:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2006-12-26, 12:31
Bradziej niż wunder i jej opowiadanie kocham j-rock. o xP
tylko się nie obraz xP


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2006-12-26, 12:41
Cytuj
Fakt, Mikusiowo Mikusiowy Miku jest przeboski ^^
No ba ^^ Ale już nie piszmy o tym bo Kaczka znowu bedzie mieć koszmary  :lol: :lol:

Cytuj
Bradziej niż wunder i jej opowiadanie kocham j-rock. o xP
No weźcie już :P.. Wunder i jej opowiadanie też kochamy XD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2006-12-26, 12:44
No ba ^^ Ale już nie piszmy o tym bo Kaczka znowu bedzie mieć koszmary  :lol: :lol:

Czemu? XD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2006-12-26, 12:46
może nie róbmy z tego topicu off top'a co? i przejdzmy na WOT xP


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2006-12-26, 14:40
Dopiero w czwartek? :cry: Pisz szybko CD, a to co masz wklejaj! :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-27, 12:41
Z racji, że dzisiaj napisałam dość sporo, i znów mam zapas wystarczający przynajmniej na dwa tygodnie, wklejam cd.  :)
__________________
Dochodziła północ. Jak przystało na tak późną porę, w budynku hotelu było cicho, a jedyne światło dochodziło z recepcji.
Chyba nieźle się bawią, skoro dotąd ich nie ma pomyślał Schneider. Przed chwilą wyszedł z wymarzonej, gorącej kąpieli, z ciemnych kosmyków kapały kropelki wody.
Leżał w zupełnych ciemnościach, z zamkniętymi oczami, w nadziei, że wreszcie z nudów zapadnie w kojący sen bez marzeń.
Nie dane mu to było teraz, w hallu rozległ się głośny śmiech i usłyszał Tilla, mówiącego coś po rosyjsku.
No tak, upili się, to było do przewidzenia.
Recepcjonistka nieśmiało zaproponowała, aby zachowywali się ciszej. Wokalista niemal natychmiast zamilkł, co znaczyło, że może nie bawili się aż tak dobrze.
Kroki na schodach, rozmawiali półgłosem i znów po niemiecku.
- Padnięty jestem, idę spać- oznajmił Paul, reszta zespołu po chwili zgodziła się, że do jego pomysłu mogliby się zastosować wszyscy.  Drzwi trzasnęły kilkakrotnie i na powrót zapadła cisza. Schneider zamknął oczy.
Pukanie.
- Taaaak?
- Otwórz mi.- bardziej rozkazał niż poprosił Richard.
Jak go spławić?
Perkusista postanowił się nie odzywać, być może Richard pomyśli, że on śpi i da za wygraną.
- No, otwieraj, wiem, że nie śpisz- niecierpliwił się gitarzysta.
Czyżby czytał w moich myślach? Lepiej by było, gdyby nie. Doom aż się wzdrygnął na myśl, co przyjaciel mógłby odkryć.
- Nie mogę, bo... – zabrakło pomysłu.
- Bo co?
- Bo właśnie wyszedłem z łazienki!- zakończył desperacko.
- No i? Ja tam nie mam nic przeciwko, czemu się wstydzisz?
Schneider wstał, podszedł do drzwi i otworzył. Richard natychmiast wszedł, i spojrzał na niego swoimi lśniącymi, zielonymi oczami.
- Hej, oszukałeś mnie! Wcale nie wyszedłeś z łazienki, prawda?
- Jak widzisz, nie.
- Więc czemu nie chciałeś, abym przyszedł?
Schneider cofnął się o krok, gitarzysta natychmiast zmniejszył dzielącą ich odległość.
Nie, nie. Nie podchodź . Poczuł za plecami chłód ściany i spojrzał nerwowo w bok, jakby szukając kryjówki.
- Christoph? Wszystko w porządku?
- Nie... znaczy- tak, oczywiście! Idź już, proszę.
- To nie, czy tak?- Richard stał bardzo blisko, niemal opierając się o przerażonego Schneidera.
- Tak, tak! – odpowiedział szybko.
Idź już, błagam, bo zaraz się nie opanuję i zacznę cię całować.
Richard przesunął dłonią po szyi Christopha.
- Śpij. Przyjdę jutro rano.
- Dobranoc- wyszeptał perkusista z ulgą, wpatrując się drzwi, które przed chwilą trzasnęły za odchodzącym przyjacielem.
Co się ze mną dzieje!?


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-27, 12:52
Richard coraz pikantniejszy xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-27, 13:35
Rozkręca się XD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2006-12-27, 16:00
Richard coraz pikantniejszy xD

E tam.. Martwi się o przyjaciela, no.. XD A Chris się zachowuje, jakby miał coś z głową, więc.. :lol:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2006-12-27, 16:30
No ja właśnie też od początku się tak zastanawiam, czy to na serio Ryśek podrywa Christopha, czy to tylko Christoph ma takie schizy... :lol:
Czekam z niecierpliwością na CD :wink:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-27, 19:16
czy to tylko Christoph ma takie schizy...
 

Ja to skomentuję tak:  KLIK  (http://img396.imageshack.us/img396/3839/skanuj0015xm7.jpg)

Następny odcinek wszystko wyjaśni ;]


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2006-12-27, 19:20
Ja to skomentuję tak:  KLIK  (http://img396.imageshack.us/img396/3839/skanuj0015xm7.jpg)

Aha... No to już wszystko wiemy XD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-27, 19:34
No ja myślę :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2006-12-27, 20:45
http://img164.imageshack.us/img164/669/odpea0.jpg   


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-27, 21:07
Czy ktoś w was oglądał jakikolwiek fragment koncertu z trasy "Ahoi"? (tej, której fragmenty mamy na Voelkerballu). Jeśli nie, to mogliście nie załapać subtelnego dowcipu w moim średnio ślicznym (beznadziejnym, ale cóż) dziele.
A co do żądań CD- wiecie, że to jest molestowanie psychiczne? Czuję się zgwałcona XD
No, i nie wiem, czy wam się cd spodoba. Jest zbyt... urocze ^^


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2006-12-27, 21:15
Cośtam kiedyś z "Ahoi" oglądałam, ale nie na V. xD
Jak wstawisz nową część tego subtelnego cd [będą się gwałcić? xDDD ] to zobaczymy xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-27, 21:51
[będą się gwałcić? xDDD ]

Chciałabyś, co? x]
najlepiej to by było tak:
" Rok 1992. Pierwsze spotkanie Richarda i Christopha.
- Cześć, jestem Richard Kruspe.
- A ja Christoph Schneider.
Richard chwycił ciepłą dłoń Schneidera i pociągnął do swoich prywatnych apartamentów.
*tu sugestywny opis "sceny niekoniecznie łóżkowej", aż proszący się o cenzurę*
Christoph zapiął ostatni guzik od koszuli i odgarnął z czoła mokre od potu włosy.
- No to na razie.
- Hej. "
I koniec fika XD

Tak więc. Gwałcić się na razie nie będą, a jeśli w ogóle, to użyłabym innego słowa określającego ich intymne zbliżenie.

(nawiasem mówiąc, planuję coś w tym stylu ^^ )


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2006-12-27, 22:04
No oczywiście xDDD
Fajnie, fajnie, ale poproszę wersję bez cenzury [z najdrobniejszymi szczególikami :diabelek: ]
Cytuj
a jeśli w ogóle, to użyłabym innego słowa określającego
Będą się sexić? xD faaazzza :peace:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-27, 22:23
No oczywiście xDDD
Fajnie, fajnie, ale poproszę wersję bez cenzury [z najdrobniejszymi szczególikami ]

Ty może chcesz, ale czy zaaprobują ją inni? *zerka w stronę moderatorów*
Ja tam mogę napisać (prawie) wszystko XP

Cytuj
Będą się sexić? xD
A może dzyndzolić? XD
Nie, nie takie określenia miałam na myśli ^^


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2006-12-27, 22:28
A może dzyndzolić? XD

Gomenasai za OT, ale... :lol: :lol: :lol: :lol:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-27, 22:44
Co, wyobraźnia działa? xD

Słowotwórstwo rlz! :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2006-12-27, 22:52
Co, wyobraźnia działa? xD

Nie :lol: Po prostu to było...tak głupie, że aż śmieszne :lol:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-28, 10:11
rotfl :lol:
nie wybiegajcie tak bardzo na przod XD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2006-12-28, 11:34
Co wy macie z tym gwałceniem? Na razie to się tylko we śnie całowali xP :lol:
chociaż mogło by byc już 'naprawdę' xDD yaoi rlz ^^
I suupeer roozdziaał, jak zwykle :D
My chcemy CD :lol: xD xP


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2006-12-28, 12:10
Sceny łózkowe planujecie? A co z prywatnością bohaterów?!  :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-28, 19:35
Prywatność bohaterów jest w moich rękach, mwahahaha! XD
No to macie cd, żeby nie było, że gadamy tu tylko o gwałceniu :P
______________
(punkt widzenia Richarda)

Na palcach przeszedłem przez korytarz i oglądając się przez ramię, wszedłem do pokoju. Włączyłem światło i opadłem na najbliższe krzesło. Nalałem do szklanki trochę wody z butelki, którą rano postawiłem na stole i zamoczyłem w niej wargi.
Kochany Christoph! Ciekawe, że nie zauważyłem wcześniej, jaki potrafi być uroczy, z nerwowym rumieńcem na policzkach i uciekającym spojrzeniem błękitnych oczu.
To zabawne, ale chyba jestem bi, ponieważ wciąż nie potrafiłbym się oprzeć kobiecym wdziękom.
Trzeba będzie uważać, żeby inni nie dowiedzieli się o moich uczuciach, mogłoby to zniszczyć zespół- nieodżałowana strata, miliony zawiedzionych fanów na całym świecie. Fanek!
Zaśmiałem się na myśl, co powiedziały by te piszczące dziewczęta, na myśl, że ich ideał mężczyzny kocha przyjaciela z zespołu.
Dzisiaj prawie go pocałowałem, ale bronił się dzielnie- myślę, że to sumienie, nikt nie jest w stanie oprzeć się mojemu wdziękowi.
Znów się roześmiałem, z zadowoleniem patrząc na moje odbicie w lśniącym blacie stolika. Paul ma rację, mam za wysokie mniemanie o sobie. Najprawdopodobniej Schneider zachowuje się tak, bo nie jest homoseksualistą i po prostu się boi. I jak tak dalej pójdzie, to odejdzie z zespołu.
Nie, nie zrobił by tego!
Chociaż... może lepiej uważać.
Ale przez jeden pocałunek nic mu się nie stanie, a mnie taka bliskość zadowoli na najbliższy czas. Poprosić zawsze można.
Sam widziałbym to raczej jak on sam z ochotą oddaje się pieszczocie, ale niestety nie mogę oczekiwać tego po nim. 
Dlaczego mnie to spotkało, a nie Tilla na przykład? Czemu to ja musiałem się zakochać w zabawnym, spłoszonym Doomie i teraz pokonywać problemy, o których parę miesięcy temu nie śniło mi się nawet? Czemu nie spotkało to dwóch, anonimowych ludzi, tylko nas, muzyków popularnego, niemieckiego zespołu, pod ciągłym nadzorem kamer i ochroniarzy?
Nie ma sensu narzekać. Niedługo wracam do Ameryki i zapomnę. Jak będę kochał go na odległość, to będzie lepiej dla nas obu.
Wstałem, dopiłem napój do końca i skierowałem się do łazienki. Strumienie ciepłej wody, wytryskające z prysznica sprawiły, że poczułem się senny. Kropelki, zatrzymane na rzęsach obciążały powieki. Wytarłem się miękkim, hotelowym ręcznikiem i poszedłem do łóżka.
Ile bym dał, żeby Schneider był teraz ze mną.
Swoją drogą, nawet jeśli go nie pocałuję, to będę musiał mu o tym uczuciu powiedzieć. Ma prawo znać prawdę, nawet jeśli okaże się dla niego nieprzyjemna.
Wyobraziłem sobie jego sympatyczną twarz, zamarłą w wyrazie niedowierzania i zażenowania.
Muszę tę chwilę odwlekać jak najdłużej.
Nie, lepiej wcześniej- będzie mi lżej. A może okaże się, że on nie ma nic przeciwko...?
Uśmiechnąłem się na tą odważną myśl, zamknąłem oczy i po chwili zasnąłem.
___________________
Cytuj
nie wybiegajcie tak bardzo na przod XD
Czy ja wiem, czy tak bardzo...? xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2006-12-28, 19:49
Pikne :lol: Najbardziej to usmiałam się z tego:

nikt nie jest w stanie oprzeć się mojemu wdziękowi

Tak to zabrzmiało, jakby Rysio ( :lol: jak mój brat XD) się na chwilę wcielił we mnie :lol:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-28, 20:39
W tym odcinku to konkrety lecą ;P
Wunderwaffe, jak nie tak bardzo to i dobrze, spragnione wrazen fanki czekaja ;D lool

edyt: piszczcie cos w topicu o R+ bo mi sie nudzi


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-28, 21:27
Dobry konkret nie jest zły, mam nadzieję, że nie poczułyście się zawiedzione... ^^
A teraz ciekawa jestem, ile liczycie sobie lat. Żeby nie okazało się, że jestem najmłodsza... XD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2006-12-28, 21:36
A teraz ciekawa jestem, ile liczycie sobie lat. Żeby nie okazało się, że jestem najmłodsza... XD

Nie, nie jesteś najmłodsza. Ja mam 12 :lol:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-28, 21:41
pocieszające x]

PS. Julias- mówisz i masz :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2006-12-28, 22:35
No, teraz to + - wszystko jasne xD

Cytuj
A teraz ciekawa jestem, ile liczycie sobie lat. Żeby nie okazało się, że jestem najmłodsza... XD
A ile byś mi dała? xD I ile ty masz? :P [na trzy-czte-ry chwialimy się swoim starzem życiowym  :idea: ]


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-28, 22:48
Byłam sprytniejsza, sprawdziłam ile masz lat w Twoim profilu i teraz wiem- jesteśmy rówieśniczkami ;]


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-29, 08:59
Pfff.. ja sie wiekiem chwalic nie zamierzam ;P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2006-12-29, 15:06
:P
Julias, jak wszyscy to wszyscy! :P Nie chcesz się przyznać? Hmmm... to podejrzane  :evil: Może jesteś 43-letnim Wojtkiem? :pomysl:


Wunder...
....
chc... <dostaw 3 odpowiednie literki> ci <2 literki> da <4 literki>*
...romantycznych przygód Ryśka i Krzyśka :lol:

*rozwiązanie: chcemy ciąg dalszy! :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-29, 16:04
Nie jestem 43 letnim Wojtkiem, kiedys moja fotka byla w albumie, ale album sie zmienil i nie ma xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2006-12-29, 16:42
Ja żądam stanowczo CD! ^^


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2006-12-29, 17:28
A skąd mamy mieć pewność, że nie kłamiesz? ;> Wiem, jak możesz to udowodnić! Wstaw swoją aktualną fotkę do aktualnego albumu! :D

P.S.- Trochę off-topujemy, trza uważać, bo nam temat zamknął, a to by było conajmniej przykre :(

Wunder, na kiedy przewidujesz CD? ;>


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2006-12-29, 17:44
a mi się to opo strasznie z jakimś anime kojarzy xP
Ja żądam stanowczo CD! ^^
ja teeeeż! ^^


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-29, 18:04
<MALE LITERKI ZEBY SIE W OCZY MODOWI NIE RZUCALO XD>taiguś, parę osób z forum mnie widziało :> foty nie wstawię, ale na pw mogę przesłać ;]
ja tez chce cd :}


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2006-12-29, 18:34
Julias, byłabym zaszczycona możliwością dołączenia do grona osób, które zostały uraczone Twą fotencją!  :wink:

A mi się z żadnym anime nie kojaży. Jedyne anime jakie oglądałam za młodu xD to Dragon Ball i Czarodziejki z Księżyca :lol: A tutaj raczej podobieństw specjalnie nie widzę, ani się nie leją [przynajmniej narazie, ja nic nie wiem :x ], ani nie czarują [nie no, to już by była przesada... chociaż może Rysiek pójdzie do wróżki spytać jak widzi swoją przyszłość u boku Christopha? :lol: ]. A i jese Pokemony oglądałam [a to to w ogóle anime jest? :P ] ...hmmm...?  :misst:

Nie odbiejając od tematu, chcę tylko napisać coś, co zapewnę zdziwi Was, a mianowicie: rządam [!] CD  :essen:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2006-12-29, 18:39
Cytuj
P.S.- Trochę off-topujemy, trza uważać, bo nam temat zamknął, a to by było conajmniej przykre Sad
Nie, czemu. Przecież Wunder daje opowiadanie, my je komentujemy, a troche zbaczajac to mimo wszystko na temat gadamy  :P Wiec nie zamkną x]


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-29, 18:41
A jak zamkna to napiszemy petycje do admka ^^'


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2006-12-29, 19:01
Cyrograf xD
To pokaze, jak bardzo cierpimy xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-29, 19:24
Zaczynam "czasem troszkę bać się fanów" (jak to powiedział Till).
Ale, z chęcią dam wam upragniony ciąg dalszy ;]
___________________
Było zaledwie wpół do ósmej, kiedy Richard podniósł się z łóżka.
- Cholera, kolejna niedospana noc!- mruknął ze złością, ale nie kładł się z powrotem, tylko wykąpał i ubrał.
To mógłby być TEN dzień pomyślał.
Na szafce nocnej leżał zapasowy klucz do pokoju Christopha.
Pójść, czy nie pójść? Może lepiej nie, po wczoraj...
Trudno, posiedzę tam tyko chwilę

Gitarzysta wziął go i wyszedł. Na górnych piętrach hotelu dało się słyszeć przyciszone rozmowy. Wstrzymując oddech, przekręcił klucz w zamku .
Drzwi otworzyły się, oczywiście, to było do przewidzenia. Richard wszedł do skąpanego w promieniach wschodzącego słońca pokoju perkusisty. Cisza tam panująca oznaczała, że tymczasowy właściciel pomieszczenia jeszcze pogrążony jest w słusznym śnie.
Gitarzysta rozejrzał się. Na stole stał srebrzysty laptop- otwarty i włączony. Nerwowo zwilżając językiem wargi, Richard zajrzał do części sypialnej- Christoph spał, wpół odkryty, ściskając palcami poduszkę. Podszedł, jak najciszej potrafił, nakrył przyjaciela i dotknął jego czoła. Było przyjemnie chłodne, więc może choroba już minęła.
Gitarzysta wycofał się i usiadł przed ekranem laptopa. Czuł, że nie powinien, a jednak coś nie pozwalało mu zrezygnować. Przesunął kursorem na dół ekranu- był otwarty jakiś plik. Nie namyślając się długo- otworzył.
Tak! Czyli jednak się nie mylił- Doom pisze pamiętnik. Uśmiechając się z zadowoleniem, postanowił przeczytać najnowsze zapiski.
Boję się. Boję się siebie. Dzisiaj śnił mi się Richard- całowaliśmy się i odczuwałem przyjemność.(chyba) Nie jestem przecież... gejem, ale nie miałem nic przeciwko temu! Jest moim przyjacielem, ale teraz zawahałbym się, zanim powiedziałbym, że go lubię. Ten wyraz ma za wąski wachlarz znaczeń.
Nie wiem, czy tak widać, jakie uczucia mnie wypełniają, ale on to chyba wie, bo bawi się ze mną, sprawiając, że przestaję nad sobą panować. Wieczorem, gdy przyszedł, o mało go nie pocałowałem.
Cholera, dlacze...

- RICHARD!?
Gitarzysta podniósł gwałtownie głowę, zatrzaskując pokrywę laptopa.
Christoph stał przed nim, rozczochrany, w samych bokserkach, błękitne oczy rozszerzone były w przerażeniu a policzki zupełnie blade.
Richard wstał.
- Cicho...już dobrze ...
- DOBRZE? Dlaczego... dlaczego...- Christoph zachwiał się, ale nie pozwolił przyjacielowi podejść bliżej- Przeczytałeś to.
Gitarzysta skinął głową. Rumieniec niemal natychmiast wykwitł na twarzy Schneidera.
- To był tylko sen, a ja byłem chory...- zaczął się tłumaczyć- NIE PODCHODŹ!
- Cicho... nie bój się.- szepnął Richard- Ja... nie widzę w tym...
Perkusista oparł się o ścianę i wbił wzrok w podłogę.
- Zrozumiem, jeśli teraz wyjdziesz, i już nigdy się do mnie nie odezwiesz. Więc po prostu to zrób.
- Christoph, proszę...
- Nie, to ja proszę, Richard. Nie męcz mnie dłużej. Jestem chory.
- Nie jesteś.
Richard podszedł zdecydowanym krokiem do przyjaciela i dotknął jego czoła- było chłodne.
- Widzisz?
- Nie brzydzisz się mną po tym co przeczytałeś? – spytał cicho Doom, nie podnosząc wzroku.
- Widzisz, Christoph, ja... nie wiem jak to teraz powiedzieć.
Delikatnie przytrzymał podbródek perkusisty i przysunął się tak blisko, że Schneider czuł bicie jego serca.
- Richard, nie. – szepnął i spojrzał błękitnymi oczami w przysłonięte powiekami źrenice gitarzysty.
Ale on tylko się uśmiechnął i dotknął swoimi wargami warg Christopha, po czym cofnął się o krok.
- Nie?
Schneider stał skamieniały pod ścianą, tak jak go zostawił. Po chwili otworzył oczy i zadrżał.
- Czy ja powiedziałem nie?- spytał cicho.
Richard puścił jego podbródek, ale perkusista złapał go za rękę i przytrzymał.
- Proszę…
I pocałowali się raz jeszcze. Długo, długo i mocno.
_______________

I zrobiło się słodko i romantycznie XD

Ja wam ulegam i za często publikuję. Trzeba skończyć ten haniebny proceder :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-29, 19:28
- To był tylko sen, a ja byłem chory...- zaczął się tłumaczyć- NIE PODCHODŹ!
to jest fajne :lol:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2006-12-29, 19:28
to jest fajne :lol:

To nie jest fajne. To jest przepiękne XD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-29, 19:43
Rozwijajcie wypowiedzi, bo to mnie bardzo motywuje ;]
A wiecie, co daje na prawdę wielką satysfakcję? To, że wiem, co się stanie dalej, i jak się wszystko skończy, hahaha :D
A wy możecie zazdrościć mojej kumpeli, która jest o dwa odcinki przed wami :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-29, 19:43
Ja wam ulegam i za często publikuję. Trzeba skończyć ten haniebny proceder :P

Jak to za czesto? :mysli: Za rzadko przecie xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-29, 19:44
Pierwszy plan był taki, że będzie nowy odcinek co tydzień, a widzisz, że czasem trafiają się nawet trzy w tygodniu.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-29, 19:46
No ale.. e... nigdy za wiele ^^'


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2006-12-29, 19:47
Cytuj
Pierwszy plan był taki, że będzie nowy odcinek co tydzień, a widzisz, że czasem trafiają się nawet trzy w tygodniu.

 :shock: :shock: nie proboj wracac do tego planu.

Ach, w jakim momencie przerwałaś. Jakie to romantyczne  :P A ja chcę CD  :!!!: <- denerwuje mnie ten wykrzyknik xP


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2006-12-29, 23:09
Po pierwsze, Wunder, chciałabym Ci pogratulować umiejętności pisana o takich tematach :)
A po drugie - [ad. "zaczynam bać się fanów"] już CD chcemy, rządamy, waaaa! Bo jak nie to... :bat:

Cytuj
A wiecie, co daje na prawdę wielką satysfakcję? To, że wiem, co się stanie dalej, i jak się wszystko skończy, hahaha
A wy możecie zazdrościć mojej kumpeli, która jest o dwa odcinki przed wami
Jak możesz się tak nad nami znęcać psychicznie! :cry: Sadystka  :walenie:

P.S. - Julias, czekam na obiecaną mi foteczkę!  :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-30, 11:13
Pomniejsze tylko i wysle, ale ja mam same dziwne fotki xD Aha, i nie zaczynaj znow offtopu, bo nie wiem co tu napisac na temat :P
Hm... jestem ciekawa jak to wplynie na reszte zespolu (tzn. to, ze sie teraz do siebie tak.. przyblizyli ^^)



Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-30, 12:03
E tam, offtop, nie żałujcie sobie  XD

Julias, ja też chcę fotkę!


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-30, 12:26
Nie dam! :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2006-12-30, 15:23
Cytuj
I pocałowali się raz jeszcze. Długo, długo i mocno.
A tu nagle wchodzi Till... :lol:

Julias, pikna! :D


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2006-12-30, 15:28
Ehm. A o jaką fotkę chodzi?...  :hmmm:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-30, 15:38
NIE WAZNE!!
:lol:
Trzeba czytac uwaznie :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2006-12-30, 19:42
Jedziem z tym koksem, że tak po wiejsku pogaworzę.
__________________
To było takie... prawdziwe! Christoph poczuł, jak uginają się pod nim kolana- gdyby nie to, że opierał się o ścianę, na pewno by upadł.
Boże, Richard, skąd ty umiesz TAK całować?
Na korytarzu rozbrzmiało trzaśnięcie drzwi.
- Wstawajcie, idziemy na kręgle!- zawołał Till.
- Oszalałeś? – spytał sennym głosem Paul.
- Ha ha, a teraz budzimy pozostałych.
Christoph odsunął od siebie Richarda.
- Zamknąłeś drzwi?
- Na klucz? Nie.
- To weź się schowaj, czy coś, Till nie może...
Gitarzysta nie dał mu skończyć, znów go całując. Schneider zamknął z zadowolenia oczy, na chwilę znów zapominając o wszystkim.
Trzask kolejnych drzwi, tym razem całkiem blisko jego pokoju sprawił, że niemal podskoczył ze strachu.
- Noo, spokojnie...- wymruczał mu w ucho Richard
- Spokojnie?- powtórzył Christoph- Zrobiłeś to z litości, prawda?
Gitarzysta nie zdążył jednak odpowiedzieć, ponieważ rozległo się niecierpliwe łomotanie w drzwi.
- Wyłaź, Doom, wszyscy wiemy, że nie jesteś chory!
Schneider westchnął i nacisnął klamkę.
- No, nareszcie- powiedział Till- A co tu robi Richard, hmmm?
Perkusista nerwowo obejrzał się na Richarda, a wtedy Till i reszta zespołu weszli do środka.
- Graliśmy- odpowiedział mu beznamiętnie gitarzysta.
- W pokera rozbieranego i Doom przegrywa?- zasugerował Paul.
- Już prędzej w butelkę, patrz, jakie ma zamglone oczy- zaśmiał się wokalista.
Schneider zamrugał gwałtownie.
- No, ale to ich sprawa- stwierdził taktownie Olli. Christoph uśmiechnął się do niego z wdzięcznością- Ubieraj się, Schneider, idziemy trochę poćwiczyć.
- No, to wyjdźcie.
Till podniósł się z krzesła, narzekając na wątpliwą gościnność perkusisty, i otworzył drzwi.
- Byle szybko- zastrzegł.
Richard wychodził ostatni.
- Też mam wyjść? – spytał cicho, przyglądając się co raz bardziej zmieszanemu Christophowi.
- Jak wszyscy to wszyscy- odpowiedział- I nie musiałeś mnie całować.
Gitarzysta zamknął drzwi.
- Rzeczywiście. Ale chciałem.
- Nie, nie, ty się litowałeś nade mną. Nie rób tego więcej.
- Nie odróżniasz litości od...
- No, od czego? Współczucia? Ironii?
- Wiesz, że cię lubię, Christoph- powiedział nieco dziecinnie Richard.
- I tu jest problem! Bo ja... z resztą, czytałeś, to wiesz.
- Tam nic nie było wyraźnie napisane.- uśmiechnął się, zachęcając Schneidera, by mówił dalej.
- Ja chyba... – zaciął się- Teraz to właściwie na pewno... ach, nie mogę.
- To jest jedno słowo, którego nie potrafisz wymówić.
Doom pokiwał głową, kilka zakręconych kosmyków opadło mu na oczy. Richard wyciągnął dłoń i jednym palcem delikatnie dotknął warg Schneidera.
- A możesz... pokazać?
Christoph spojrzał na niego z lekkim poddenerwowaniem.
- Pokazać?
Gitarzysta uśmiechnął się zachęcająco.
- Nie mogę.- Schneider spuścił wzrok.
- A- napisać?
Perkusista nie odpowiedział. Richard podprowadził go do laptopa i usiadł na krześle obok.
- Nie mogę.
- Czemu?
Schneider położył palce na klawiaturze.
- Przepraszam, Richard. Przepraszam.
Kocham?
Odwrócił się i położył głowę na chłodnym blacie stołu.
Richard zamarł, wpatrując się w ekran. Czyli... o, cholera. Przygryzł dolną wargę, żeby się nie roześmiać, i dopisał dwa słowa, po czym wstał, pochylił się nad wpół leżącym Christophem i pocałował go w kark. Ten drgnął lekko, ale się nie odwrócił. Gitarzysta uśmiechnął się i wyszedł.
Zaraz, jak zamknęły się za nim drzwi, Schneider poczuł, jak łzy zbierają mu się pod powiekami.
Dlaczego to napisałem? Mogłem oszukać, i oszczędzić sobie tego wszystkiego...
Podniósł się, żeby wykasować obciążający go wyraz, kiedy zobaczył dopisek Richarda.
ja chyba też
Poczuł gwałtowne zawroty głowy.
Mam nadzieję, że nie żartuje , pomyślał.
_________________

Nie podoba mi się ostatnie zdanie, zmieniałam kilka razy i wszystko do dupy- trudno.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2006-12-30, 19:56
... :kocham:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2006-12-30, 19:58
W sumie zwrocilam baczniejsza uwage na ostatnie zdanie po twojej uwadze :P.
On kocha Richarda, ale mam wrazenie, ze wacha sie i jest niezdecydowany, a po tym zdaniu to wyglada, jakby przestal sie wachac i.. zaakceptowal to?
Dobra, nie pytajcie o co mi chodzilo, mam wybitny talent do nieumiejetnego wyrazania mysli <lol>

Ale fajnie, ze jest CD ^^


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2007-01-02, 16:52
Dlaczego tak długo nie ma CD?  :( :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-02, 17:43
Tylko czekałam, aż ktoś się upomni x]
CD planowany jest na czwartek.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-02, 18:06
No wreszcie bedzie :] ...


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2007-01-03, 20:36
Jutrojutrojutro CD już jutrooo xD'


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-03, 21:20
A może nie...? xP

I w ten sposób obie nabiłyśmy sobie posta XD

Ale CD jest bardzo, bardzo fajny ;)


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-01-04, 07:33
Wunder, killnę Cię! Ja tu wchodzę, patrzę - ostatni post Twój..<CD, CD!> Wchodzę... a tu brak CD _._


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-04, 08:56
A może nie...? xP
Co masz na mysli? --'


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-04, 12:21
Na myśli mam same złe rzeczy XP
Ale, nie bądźmy złośliwi, szczególnie, że mam wyjątkowo dobry, popróbnotestowy humor ;)
__________________
Nic nie wskazywało na to, że Richard bezlitośnie żartuje z uczuć Schneidera, ale i, oprócz jednego, figlarnego mrugnięcia, nic nie przekonywało o ich wzajemności.
No, w sumie czego ja oczekuję- że będzie nosił koszulkę z moim zdjęciem? pomyślał perkusista, odkręcając butelkę wody mineralnej.
- Hej!- krzyknął ktoś, Doom odwrócił się gwałtownie, oblewając jej zawartością. To Paul, idiota.
- No co!?- spytał z pretensją, ściągając mokrą koszulkę
- Nie pij tego
- Teraz to w sumie nie mam już nie mam takiej możliwości, dzięki wielkie.
- Kończymy próbę, napijemy się czegoś mocniejszego – gitarzysta aż się rozjaśnił na tą myśl.
Schneider rzucił pałeczki i wstał.
- Idziemy gdzieś czy imprezujemy tutaj?
- Zostajemy, jest super, podobno mają dobre wina.- poinformował go Olli.
Po chwili siedzieli naokoło okrągłego stolika w ustronnej części hotelowej restauracji. Christoph, nerwowo wyłamując palce, starał się nie patrzeć na czegoś bardzo rozradowanego Richarda, który dziwnym trafem siedział z jego prawej strony. Na chwilę jednak męki zostały mu oszczędzone, ponieważ do stolika, drobnym kroczkiem niewolnicy, przydreptała młoda kelnerka.
- Dzień dobry, co panowie chcieliby zamówić?
Till, uśmiechnięty jak rekin w książce, którą Doom kiedyś czytał, zamówił białe wino. Dziewczyna odeszła, odprowadzana wzrokiem muzyków. Perkusista też się odwrócił, natrafiając na  spojrzenie Richarda. Uśmiechnął się zdawkowo i znów zainteresował się swoimi palcami, a po chwili gitarzysta przestał, jak się zdawało, zwracać na niego uwagę.
- Długo jeszcze?- spytał Paul, mimo, że nie minęła nawet minuta. Flake wzruszył ramionami.
Till zaczął się bawić serwetką, ale, jak to zwykle z serwetkami bywa, szybko mu się znudziło.
Wreszcie kelnerka wróciła, niosąc sześć kieliszków i szklaną butelkę. Rozstawiła je przed nimi (Till znów miał ten dziwnie znajomy, rekini uśmieszek) i nalała przeźroczystego płynu do każdego.
- Proszę bardzo.
I poszła. Richard podniósł swój kieliszek
- No, to za co pijemy?
- Za nas!- padła propozycja.
- Ok.- uśmiechnął się- No to za Richarda Kruspe, najlepszego gitarzystę w okolicy!
- Ekhem.- zwrócił na siebie uwagę Paul- A ja?
- Skoro tak bardzo chcesz... no to za Paula Landersa, najlepszego gitarzystę po mnie!
Roześmiali się i wypili.
Schneider nie pamiętał, za kogo jeszcze wznoszono toast, wszystko robił machinalnie, a umysł miał jakby wyłączony. Till opowiadał jakieś anegdoty (a może to były dowcipy?), wszyscy się śmiali, a do niego nie docierała nawet połowa wypowiedzianych słów.
- Ej, Doom!- zawołał wreszcie Flake i pomachał mu ręką przed oczami- Wszystko w porządku?
Christoph zamrugał, jak obudzony ze snu.
- Tak, jasne, tylko zamyśliłem się trochę.
- Aha- Flake chyba go nie słuchał.
Perkusista zebrał wszystkie siły, żeby zrozumieć o czym rozmawiają. Wreszcie rozluźnił się i zaczął śmiać się i żartować z pozostałymi- wszystko wróciło do normy.
I wtedy poczuł czyjąś ciepłą dłoń na prawym kolanie. Spojrzał szybko na Richarda, który nie odwzajemnił spojrzenia, siedział, podparty jednym łokciem i pozornie nie zwracał na Schneidera uwagi.
Ale, dłonią głaskał jego udo, powoli i jednostajnie. Christoph uspokoił się i starał zachowywać, jakby nic się nie działo.
Palce gitarzysty zsunęły się nieco po jego nodze i zaczął delikatnie muskać wewnętrzną stronę ud, krążąc coraz bliżej „niebezpiecznych” rejonów.  Doom znów na niego spojrzał- Richard uniósł lekko brwi, jakby ponownie chciał spytać- „Nie chcesz?”.
Perkusista przygryzł lekko wargę, dając w ten sposób przyjacielowi milczące przyzwolenie. Serce biło tak mocno, że aż szumiało mu w uszach, a całe ciało wypełnione było ciepłem, płynącym z miejsc, których dotykał Richard.
Christoph zamknął oczy, koncentrując się na odczuwanej przyjemności.
Cholera pomyślał gitarzysta On chyba zupełnie zapomniał gdzie jest!
Pochlebiło mu to w pewien sposób, że potrafi doprowadzić przyjaciela niemal do utraty zmysłów w miejscu publicznym, ponadto nie manipulując zbytnio w miejscach, gdzie owa przyjemność teoretycznie ma centrum.
No, może wystarczy na teraz, jeszcze zacznie mi tu jęczeć Richard zaśmiał się w duchu i położył dłoń z powrotem na stole.
Christoph siedział z wciąż zamkniętymi oczami, nie czując na sobie badawczego spojrzenia Olliego- bystry, temu to nic się nie wymknie!
Gitarzysta szturchnął Schneidera lekko łokciem i uchwycił cień zawodu, ale i przerażenia w jego błękitnych oczach.
- Wszystko ok.?- spytał
Doom zarumienił się, błogosławiąc w duchu kręcone włosy, które zasłaniały płonące policzki. Machnął dłonią na znak, że czuje się świetnie, przewracając kieliszek z alkoholem. Przeźroczysty płyn błyskawicznie wsiąknął w obrus.
- Doom!- krzyknęli z rozdrażnieniem wszyscy pozostali, oprócz Richarda, który podniósł przewrócony, kryształowy kieliszek, czując się po części winien rozkojarzenia śmiejącego się z zakłopotaniem perkusisty.
No, ale nie jego wina- nie musiał przecież zgadzać się na te pieszczoty, prawda?
_______________
 
Jak tak dalej pójdzie ( a pójdzie! ), to będę zmuszona wprowadzić cenzurę, lub chociaż ostrzeżenie :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-04, 13:56
Fajne, jak zawsze ^_-
Brr, cenzura mi sie kojarzy ze szkolnym programem, ktory blokuje wszystkie strony na ktore wchodze xD..


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-05, 14:31
Cytuj
- Teraz to w sumie nie mam już nie mam takiej możliwości, dzięki wielkie
Coś jeszcze takiego było, ale nie chce mi się szukać :P A tak to jak zwykle - :wink:

Żadnej cenzury!!!

Kiedy przewidywany kolejny CD? :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-01-05, 14:33
Ojej, ojej, ojej...boskie jak zwykle ^^ :kocham:

Żadnej cenzury!!!

Kiedy przewidywany kolejny CD? :P
Hai, bez cenzury xP

właśnie...kiedy następna częśc tego jakże gorącego opowiadania? xD :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2007-01-05, 14:34
Cytuj
Kiedy przewidywany kolejny CD?
Jak najszyybciej?  :VoV:  :D

A Richard ma jakieś zamiary wobec biednego Christopha ...  :lol:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-05, 15:46
właśnie...kiedy następna częśc tego jakże gorącego opowiadania? xD :P

Gorącego? Ja tam napisałam dzisiaj całe trzy części, z czego jedna jeszcze bardziej perwersyjna od tej i jakoś w dwóch golfach nie jest mi za ciepło XD

Stwierdziłam, że przed punktem kulminacyjnym trzeba trochę ochłodzić atmosferę i wprowadziłam postać kobiecą. Ciekawe czy polubicie x]

A CD będzie, powiedzmy... jutro. Albo pojutrze.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-05, 16:06
Postać kobieca? ;> Ciekawie, ciekawie się zapowiada...

Cytuj
§ Ja tam napisałam dzisiaj całe trzy części
§ A CD będzie, powiedzmy...

Masz zapasik, więc dawaj dziś! xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-05, 16:21
Masz zapasik, więc dawaj dziś! xD

Hm... słusznie.
_________________
(punkt widzenia Christopha)

O, Boże. Nareszcie.
Oparłem się o drzwi, oddychając ciężko, jak po długim biegu. Serce wciąż waliło mi jak oszalałe, wciąż czułem...
Dlaczego to zrobiłeś, Richard?
A może- dlaczego zacząłeś a nie dokończyłeś? No tak, byliśmy wszyscy razem w restauracji, w prawdzie nie zwracali na mnie większej uwagi, ale gdybym... gdybym...
Jak wiele zmieniło się w moim życiu w ciągu zaledwie kilku dni! To normalne, że wciąż jestem w szoku. No, przynajmniej mam nadzieję, że normalne.
Może zaproszę Richarda dzisiaj do mnie na noc?
A właściwie- po co? Chciałbym, żeby tylko był, żebym mógł zasnąć wtulony w niego, czując się bezpiecznie jak dawno; a może pragnę go poczuć jeszcze raz?
Nie, nie, nie, tylko spać.
Podniosłem butelkę i wypiłem trochę chłodnej, gazowanej wody. To ciekawe, nigdy wcześniej nie zaobserwowałem w niej tyle właściwości uspokajających- serce zaczęło bić wolniej i regularnie, podekscytowanie powoli mijało. Włączyłem jeszcze telewizor, jakaś audycja polityczna. Starałem się nie myśleć o niczym, mój umysł wypełniły puste słowa dziennikarza.
Zaczęły się reklamy, fala obrazów i dźwięków zalała pokój. Jakaś para na ekranie zaczęła się całować. Zamarłem na chwilę po czym podniosłem się na nogi i wyłączyłem telewizor.
Zacisnąłem palce na chłodnej klamce- wyjść czy nie wyjść?
Wciąż nieprzekonany, zamknąłem za sobą drzwi i skierowałem się w stronę pokoju Richarda. Zapukałem.
Otworzył niemal natychmiast, jakby cały czas czekał aż przyjdę.
- Ach, to ty.
Wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Poczułem się nieco zbity z tropu takim powitaniem i nic nie odpowiedziałem. No i dlaczego nie chciał mi pozwolić wejść do środka?
Stanął przede mną, znów byłem pod ścianą, co przyjemnie przypomniało mi pocałunek.
Richard chwycił delikatnie moją dłoń i podniósł ją na wysokość twarzy.
- Więc, Christoph? Po co przyszedłeś?
I musnął wargami moje palce.
- Ja... chciałem się spytać, czy... – urwałem. Znów pocałował moją dłoń.
- Taaak...?
Spojrzał na mnie z nieco niebezpiecznym błyskiem w zielonych oczach i wsunął sobie mój palec do ust. Poczułem jego język, poruszający się powoli i jednostajnie.
- Richard, daj spokój...- zarumieniłem się, w końcu byliśmy na korytarzu, każdy mógł nas zobaczyć!
W odpowiedzi zamknął tylko oczy, sugestywnie poruszając moim palcem w ustach. Bardzo sugestywnie. Czułem, że rumienię się co raz bardziej, a jednocześnie byłem podekscytowany niemal tak jak w restauracji.
Richard przerwał na chwilę, i popatrzył na mnie. Jego zielone oczy lśniły radośnie i nieco perwersyjnie. Zza jakichś drzwi rozległ się stukot, jakby coś spadło, co przypomniało mi o niebezpieczeństwie zostania nakrytym. Chyba poczuł mój niepokój, ponieważ delikatnie dotknął moich powiek, zmuszając mnie do zamknięcia oczu. Poczułem jego język muskający wewnętrzną stronę mojej dłoni, wsuwający się między palce, i jego ciepły oddech. Jedną dłonią gładził mój kark, wplatając ją we włosy. Znów włożył do ust mój palec, ale tylko koniuszek, zostawiając na nim pieszczotliwy, ssący pocałunek. I następny. I następny.
Wolną dłonią sięgnąłem przed siebie, natrafiając na jego biodra. Przysunąłem go ku sobie, czując przyjemne, pulsujące ciepło.
I wtedy na końcu korytarza otworzyły się drzwi i w tą całą scenę wkroczył Olli. Zaraz zamarł, wpatrując się w nas. Richard też znieruchomiał z moim palcem w ustach, po raz pierwszy w jego oczach zobaczyłem autentyczny strach.
- Nie... to ja może...- wyszeptał wreszcie Olli, wykonując ruch, jakby chciał się wycofać z powrotem do pokoju.
Richard odsunął od siebie moją dłoń, nie wysuwając się jednak spod mojego ramienia.
- Wy jesteście pijani- stwierdził obiektywnie basista, krzywiąc się lekko. Podszedł i odsunął nas od siebie.
- Wiesz, że nie...- szepnął Richard, oblany rumieńcem- Może wejdźmy do pokoju.
Otworzył drzwi. Odwróciłem się, jakbym chciał wrócić do siebie.
- Nie, Christoph, ty też chodź.
Usiedliśmy za stołem, Richard obok mnie, Olli naprzeciwko.
- Obiecaj, że nikomu nie powiesz. Obiecaj, że zapomnisz- poprosił słabo gitarzysta. Pierwszy raz widziałem go w takim stanie, przerażonego, niepewnego siebie i swoich racji. Odruchowo objąłem go ramieniem i pocałowałem w policzek. Spojrzał na mnie i delikatnie, z wdzięcznością, dotknął swoimi wargami moich. Przycisnąłem go mocniej i zatonęliśmy w długim, namiętnym pocałunku, znów zapominając o obecności basisty.
- Ekhem.
Gwałtownie przerwaliśmy, odskakując od siebie.
- Wiem, co się stanie, jak powiem innym. Więc możecie liczyć na moją dyskrecję.- zdecydował- Ale...
- Ale co?
- Proszę, nie róbcie tego więcej przy innych.
Spojrzał na Richarda, który wbił wzrok w blat stołu.
- Dziś w restauracji Doom niemal szczytował. Trochę... czy ja wiem? Nieestetyczne?
- Że niby Schneider szczytuje nieestetycznie?- Richard niemal się roześmiał.
- Nie to miałem na myśli, tylko to może być nieco żenujące dla innych. No i macie szczęście, że wszyscy byliśmy rozluźnieni od alkoholu, i reszta nie zwróciła raczej na was uwagi.
- Ach.
- To ja już pójdę- powiedziałem, stropiony. Olli wstał, otworzył drzwi, wypuszczając mnie, i sam wyszedł. Odwróciłem się. Richard wciąż siedział bez ruchu, wpatrując się w przeciwległą ścianę.
To moja wina.
- Przepraszam...- szepnąłem, ale nie wiem, czy mnie usłyszał.
______________

Macie już porównanie więc jestem ciekawa jednej rzeczy- czyj punkt widzenia wolicie? A może najlepsze są te "bezosobowe" odcinki?

ale żeby nie było, że tylko na to odpowiadacie, nową część też mi pochwalcie, to taaaakie mobilizujące... :)


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-05, 16:47
Mi nie przeszkadzają zmiany punktu widzenia, ale jak już pytasz, to chyba najbardziej lubię te Christopha. Tak jakoś... xD

Cytuj
nową część też mi pochwalcie, to taaaakie mobilizujące...
O szit! Jakie nudy, bleee!
Jołk :P Super  :D


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-05, 17:46
:lol: <- reakcja po przeczytaniu
Ja wole punkt widzenia Richardka ;)
I oczywiscie pochwale
<chwali xD>


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-01-05, 17:49
otworzyły się drzwi i w tą całą scenę wkroczył Olli.

J - w myślach - Till! Till! Łeee... Olli :lol:

<chwali wraz z Julias>


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-07, 17:42
Ja to sobie tak myślałam, że może i dziś będzie CD? Hmmm...?


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-07, 18:14
E, to źle myślałaś ;]


______________________
(punkt widzenia Richarda)

Drzwi od mojego pokoju otworzyły się gwałtownie i do środka wpadł Paul.
- Zbieraj się, idziemy.
- Gdzie znowu?- spytałem, zirytowany, nie miałem ochoty na żadne wyjścia, chciałem podbyć sam ze swoim problemem.
- Na miasto, to chyba logiczne...?
- I co, Till pewnie chce do kręgielni?
- A nie, już mu przeszło. Pozwiedzamy sobie.
Paul przekrzywił głowę, przyglądając mi się z zainteresowaniem.
- Co ty taki zmarnowany? Chłopak cię rzucił?
Mógłbym przysiąc, że w tym momencie serce przestało mi bić na chwilę. Przecież obiecał, że nie powie...!
Gitarzysta roześmiał się lekko.
- Ale zbulwersowany! Co, na żartach się nie znasz?
- A idź już, bo nie urośniesz.- odparowałem.
- Ha ha. To już zaczyna być nudne.- obraził się i wyszedł.
Tak czy inaczej, jego wizyta poprawiła mi nieco humor- nie ma nic fajniejszego, niż ponabijać się z jego wzrostu. Uśmiechając się, wstałem i przebrałem się szybko w pierwsze lepsze spodnie, które pasują do wyjścia na miasto. Ja mam takie szczęście, że nie mam problemu z dobraniem ubrania- wszystko leży perfekcyjnie.  O, znowu popadam w narcyzm- wraca mi humor, to świetnie.
Po chwili byliśmy już wszyscy na dole (Flake miał śmieszny, żółty plecak, na którym Till kiedyś narysował markerem kopulujące żółwie). Wszyscy, oprócz Schneidera, oczywiście.
- Ten to ma tupet, tak się guzdrać- narzekał wokalista. Spojrzał na mnie- Idź no po niego- polecił.
- Nie, może ja pójdę.- wtrącił się Olli. Poczułem wdzięczność i uśmiechnąłem się z zadowoleniem. Wzruszył ramionami i wbiegł schodami na górę.
Zapadła cisza. Flake spojrzał na Paula.
- Ty, czy mi się wydaje, czy urosłeś trochę?
Wszyscy się roześmialiśmy, nawet on.
- Wydaje ci się, to przez te buty- odpowiedział, unosząc nogę do góry, by pokazać wysokość podeszwy. Till zareagował błyskawicznie, przytrzymując jego stopę w powietrzu.
- Łapcie go za ręce i wyrzucamy przez okno!
-...
Jakoś ani ja, ani Flake nie zapaliliśmy się do realizacji tego szatańskiego planu, więc wokalista prychnął i puścił Paula, który nieomal się nie przewrócił.
A Schneidera wciąż nie było.
- Tak się zastanawiam, co ten Doom w sobie ma, że tak na niego lecicie- zamyślił się Till.
- A lecimy?
- No zobacz, niedawno spaliście razem w jednym pokoju, a teraz Olli poszedł do niego i nie wraca. Coś w tym musi być...
- Ha ha ha- odpowiedział Christoph, niewiadomo skąd pojawiając się tuż za nim. Stanął w kobiecy sposób wyginając biodra i podpierając je dłońmi.
- Może to przez te włosy?- zasugerował Paul, na chwilę przestając się śmiać.
Schneider zacmokał i zaczął mrugać kokieteryjnie oczami. W dziwny sposób unikał mojego spojrzenia.
- No, no, ale całkiem niezła kobietka z ciebie kiedyś była, co, Doom?- przypomniał sobie Till, obejmując perkusistę ramieniem i przyciągając do siebie.
- Ach, czy ja wiem?- zachichotał słodziutko, trzepocząc wciąż rzęsami.- Tillchen, puść mnie już, nie ma tak dobrze.
Wokalista, gdy tylko usłyszał zdrobnienie, jakim mają zwyczaj nazywać go fanki, odsunął Christopha od siebie.
- No.- powiedział, wreszcie normalnym tonem Schneider, przestając się wdzięczyć- Bądźmy poważni, panowie, ile my mamy lat.
- I wzrostu- wtrącił Olli, patrząc wymownie na Paula, który znów dzisiaj się obraził.
- Trochę kultury, nie można wyśmiewać się z kogoś tylko z tego powodu, że jest mniejszy- zaśmiał się Till i wyszliśmy.
Miasto było nudne, w końcu zaproponowałem, żebyśmy się rozdzielili. Zapadła cisza, wszyscy zaczęli myśleć intensywnie.
- Ok.- zdecydował Flake
Pociągnąłem Christopha za ramię.
- Idziemy?
- Nie, przecież wybieram się z Tillem na kręgielnię.
- Ach.- puściłem go gwałtownie; uświadamiając sobie, że przez tą krótką rozmowę w ogóle na mnie nie spojrzał. Czemu?
Nikt nie zwracał na mnie uwagi, poczułem się urażony, przecież w tej czarnej bluzce wyglądam wyjątkowo dobrze! Odwróciłem się na pięcie- będę zwiedzał sam, a co.
_______________
 Ale dowcip puściłam XD
btw, jest to jeden z moich ulubionych odcinków


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-07, 19:37
Lol, śmieszny ten odcinek, fajny! :D Te teksty nt. Paula i te w stylu "chłopak cię rzucił" => lol xD
Christoph jakoś zodważniał jakby ;> ale to może tylko przez punkt widzenia Richarda
A i co to było za nudne miasto?

Cytuj
E, to źle myślałaś ;]
E e ee-e :P No to BIS [i jese jeden odcinek!]



Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: ogryzek w 2007-01-08, 16:48
E e ee-e :P

 :hmmm: czyż to nie mój tekst ??


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-08, 17:05
ogryz, tez tak mi sie skojarzylo xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-08, 17:22
I co, Ogryzęsie, zamierzasz ją za to zlinczować?
Serio, wy chyba macie za mało problemów, żeby takie teksty jeszcze pragnąć opatentować.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-08, 17:30
Przecie to zart byl ;)
Pozatym e e e ogryzesa zapada w pamiec xD

W ogole to zapomnialam skomentowac najnowsza czesc :)
Smieszna jest ^^


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-08, 17:52
Przecie to zart byl ;)

Toteż podeszłam do tego nieco ironicznie. xP
(co za czasy, że do wypowiedzi trzeba dodawać emotkę, żeby inni zrozumieli przesłanie... )


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-08, 19:00
Nie bardzo wiem o so cho  :misst:
A gdzie Ogryzek użyła [co jest jak widzę równoznaczne z nadaniem praw autorskich :idea: ] tego spornego, jakże pomysłowego sformuowania jakim jest "E e ee-e"?

Cytuj
I co, Ogryzęsie, zamierzasz ją za to zlinczować?
Wunder, w razie co liczę na Twoją pomoc i, że nie dasz ze mnie zrobić ogryzka Ogryzka oczywiście mam nadzieję, że zostanie to właściwie potraktowane- jako żart.

 :bolt:



Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-08, 19:54
A gdzie Ogryzek użyła [co jest jak widzę równoznaczne z nadaniem praw autorskich :idea: ] tego spornego, jakże pomysłowego sformuowania jakim jest "E e ee-e"?
ehm :lol:..
W Wielkim off-topicu ogryz umieszcza rozmowy z e-Krecikiem <nie pytajcie co to za jeden, bo nie wiem> no i pisze e e e (nie ma to jak logiczne wytlumaczenie :lol:..).
Pozatym e e e to nie jest dobry powod do klotni (ehm.. wymiany zdan). Nawet nie wiem miedzy kim a kim.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: ogryzek w 2007-01-08, 21:30
khem wunder dzięki ale jakoś nie mam takiego poczucia humoru :hmmm:
taigan dokładnie jak to napisała julias: w offtopie zamieszczam rozmowy z eKrecikiem (ku wyjaśnieniu to kumpel z mojej klasy)

a i jeszcze coś o wunder: widocznie ty masz jakiś problem, lub ktoś tu cierpi na brak humoru
przecież pisząc takie coś mam namyśli żart co chyba wynika z mojego postu - jakoś do julias i taigan to doszło :lol:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-08, 22:33
A może moje poczucie humoru jest zbyt wyrafinowane, by mnie śmieszyły niektóre rzeczy?
Fakt, że żartowałaś załapałam, i napisałam o tym cztery posty wyżej. Patrz uważniej.

(I zrobiło się formalnie :D )


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-08, 22:34
Ja to jak zwykle nie na czasie xD [prawie w ogóle nie wchodzę na WOT /ten skrót - bo chyba ogólnie takowym jest oznaczany owy topik z tego co przyuważyłam - to mi się z WOŚPem kojaży, lol/ ew. bardzo sporadycznie ]

Wracając do zaistniałego problemu, jakim jest "Eee" [oraz pochodne, np. "e E ee", "EeEeEe" "EeeE" etc.].
Już wcześniej zdażało mi się używać [napewno nie tylko mi!] tego nacechowanego emocjami wyrazu utworzonego przez połączenie... uwaga, uwaga nie każdy może to wiedzieć... jednej i tej samej literki, czasem o różnej wielkości /co nadaje orginalości/. Nawet przed uwłaszczeniem go przez obywatelkę Ogryzkę.
Po długich, filozoficznych przemyśleniach doszłam do pewnego wniosku, a mianowicie: Zwrot "Eee" dla dobra ogółu `winen zostać z powrotem wprowadzony w obieg, do użytku publicznego, by używanie go nie wiązało się ponoszeniem jakichkolwiek konsekwencji i ku zapobiegnięciu powstania w przyszłości podobnych sytuacji do tej.
Amen.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2007-01-09, 15:18
Miku, ratuj mnie ._.

Skomentuje tylko opowiadanie, pozwolcie  :P

Boskie i chcę więcej. ^_^!


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-01-09, 16:07
Miku, ratuj mnie ._.

Ej, Myż, może mnie tez uratować przy okazji? xP Albo dobra, ja mam Saskłaczka :lol:

Boskie i chcę więcej. ^_^!

Dopisek od Kiby : ..i chcę więcej takiej komedii jak w tym odcinku XD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: ogryzek w 2007-01-09, 18:20
Cytuj
Patrz uważniej
sorry ale patrzyłam ale jaoś nie wyczułam jakiegoś specjalnego humoru. co najwyżej ironię

Cytuj
obywatelkę Ogryzkę
<lol>



Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-10, 20:00
Eee Eee`ami, a co z CD?


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-11, 17:21
Z CD? HGW, że tak powiem XD
______________________
(punkt widzenia Schneidera)

Ha!
Rzuciłem się szczęśliwy na łóżko, które zaskrzypiało pod moim ciężarem. Jestem aż tak ciężki?
To było do przewidzenia, Till przegrał i to z jaką różnicą! Jeszcze próbował przekonać, że chciał dać mi szansę- wiadomo, jestem lepszy i tyle. Wszyscy są lepsi niż on! A co najlepsze, obraził się i powiedział, że już nigdy więcej nie pójdzie na kręgielnię. Czyli tę atrakcję mamy z głowy.
Ciekawe, gdzie poszedł Richard, że do teraz go nie ma. Starałem się nie zwracać na niego większej uwagi, żeby nie robić mu więcej problemów- i tak mamy ich już za dużo.
Podniosłem się z pościeli i ziewnąłem- ależ mi się chce spać! Jak dawno.
Poszedłem szybko do łazienki, pod ożywczy prysznic. Mmm, przyjemnie. Nie aż tak, jak wtedy, gdy Richard bawił się moimi palcami, ale... Zarumieniłem się, przypominając sobie tą sugestywną pieszczotę. Nigdy, żadna kobieta nie sprawiła, żebym czuł się tak podniecony, jak wtedy.  Naprawdę, jak mogłem żyć bez niego tyle lat?
Zaśmiałem się, prychając wodą. W sumie, to nawet się cieszę, że spotkało to mnie, a nie Paula na przykład. Albo Tilla. Nie jest może najłatwiej żyć takim uczuciem, ale miło, że jest.
Do tego, Richard jest niesamowity. Sam najchętniej śpiewałby peany na swoją cześć, i słusznie. Przystojny, inteligentny i utalentowany pod wieloma względami. To co on robi z gitarą na koncertach jest po prostu trudne do uwierzenia! Szkoda takiego dla mnie, ale naprawdę, lepszego trudno znaleźć.
Ja tam jestem też niczego sobie, pomyślałem, patrząc w lustro. Uśmiechnąłem się do swojego odbicia- no, może niekoniecznie... ale jakoś da się mnie znieść.
Wytarłem się białym, hotelowym, ręcznikiem (już zapomniałem, jaki jest puszysty!) i wróciłem do pokoju, a woda kapiąca z moich włosów wsiąkała w zielony dywan.
Włączyłem telewizor- właśnie był reportaż z naszego ostatniego koncertu. Lubię oglądać się na ekranie, czasem bywa zabawnie.
Ale, jak zwykle, 90% programu to był śpiewający Till- ten to ma za dobrze. Swoją drogą, publiczność jest zabawna- ciekawych mamy fanów! Jakaś dziewczyna miała na piersiach napisane „SCHNEIDER”- moje nazwisko! Roześmiałem się, doprawdy, to jest przesada.
„Koncert zespołu Rammstein jest uznawany za muzyczne wydarzenie miesiąca” oznajmiła spikerka w studiu. Poczułem się urażony- a nie powinno być wydarzeniem roku? Jesteśmy przecież na tyle znani, fajni i niebanalni, że powinni nam pomniki wystawiać i zbierać do słoików wydychany przez nas dwutlenek węgla.
Ale ja mam głupie pomysły. Wyłączyłem telewizor i pogrążyłem się w ciszy.
Z korytarza dobiegł mnie radosny, dziewczęcy śmiech, a po chwili stukot klapek na schodach.
-Który pokój?- spytała kogoś z intrygującym akcentem, jej głos był tak blisko, że byłem pewny, że stoi pod moimi drzwiami.
Podszedłem na palcach i uchyliłem je na chwilę. Zaledwie półtora metra ode mnie stała dziewczyna celtyckiej urody- długie, idealnie proste, rude włosy okalały smukłą, miłą twarz o niezwykle jasnej cerze, mały, nieco zadarty nosek obsypany był piegami. Błękitne oczy iskrzyły się radośnie, po prostu dziecko- słońce. No, może nie takie dziecko, mogła mieć koło 25 lat.
- Już otwieram- odpowiedział jej ktoś głosem Richarda.
Poczułem się tak, jakby ktoś mnie uderzył. Z bijącym sercem wyjrzałem trochę bardziej.
Richard!
- To co, Brigitte, widzimy się jutro?- zwrócił się do dziewczyny z uśmiechem.
Pokiwała radośnie głową, a on pochylił się do niej (była znacznie niższa!) i pocałował ją krótko, pieszczotliwie w policzek. Odbiegła kawałek na długich, owiniętych do kolan rzemykami od sandałów, nogach i pomachała mu, wdzięcznie zginając dłoń w przegubie.
Dlaczego!?
Osunąłem się na podłogę, przygryzając wargę i mrugając szybko, żeby się nie rozpłakać.
W co ja uwierzyłem!?


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-11, 17:30
Christoph :cmok:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-11, 17:38
Wara od Schneidera XD
On jest tylko Reginy :P

(Ostatnio naszła mnie wielka faza na bronienie Reginy przed fangirlsami. Konkretnie, po przeczytaniu komentarzy na pewnym blogu :/ )


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-12, 13:29
No niestety Regina mnie wyprzedzila w zdobyciu Christoph'ka +_+


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-12, 19:37
Regina to żona Christopha?
Wunder, zapodaj adres tego bloga i CD opowka.

Edit: A z tej części wręcz emanuje skromnością, a końcówka - normalnie zdrada, to straszne, jak Richard mógł tak postąpić! xDDD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-12, 19:43
Tak, zonka ^^


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-13, 16:27
Wunder, zapodaj adres tego bloga i CD opowka.

Dobra, a więc mała antyreklama:  klik!  (http://christoph-schneider.blog.onet.pl/)

(szczególnie chamskie są komentarze pod notką o rzekomym rozwodzie Dooma)

A cd będzie za pięć dni, tj. w czwartek.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2007-01-13, 18:13
Cudne jak zawsze. Dopiero w czwartek CD? TT_TT'
Cytuj

Dobra, a więc mała antyreklama: klik!

(szczególnie chamskie są komentarze pod notką o rzekomym rozwodzie Dooma)
Y... <zacina się z słonecznikiem w ręce>  :tard:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-18, 14:27
Jest czwartek, czekamy na obiecaną nową część :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-18, 17:21
No to O.
__________
Słońce wstało wyjątkowo wcześnie,  tak się przynajmniej Tillowi zdawało, kiedy wstał, aby zasunąć do końca zasłonę, wpuszczającą kilka wąskich promyków złotego światła.
Pociągnął za sznureczek, który, mimo niewielkich rozmiarów, sprawiał wrażenie bardzo mocnego. W pokoju na powrót zrobiło się ciemno, wokalista odwrócił się na pięcie i położył do łóżka. Prześcieradło zsunęło się z cichym szelestem na podłogę, ale nie zwrócił na to większej uwagi. Po chwili znów spał.
***
Obudziło go pukanie do drzwi- narzekając na czyjś poranny tryb życia, podniósł się ciężko i otworzył.
- Co jest, Richard?- ziewnął szeroko, mając nadzieję wzbudzić wyrzuty sumienia u gitarzysty.
- Idę na miasto, żebyście mnie nie szukali.
Rzeczywiście, był jakoś wyjątkowo porządnie ubrany, jego włosy sterczały w kontrolowanym nieładzie (musiał poświęcić dobrą chwilę, żeby je doprowadzić do takiego stanu), był niebezpiecznie ożywiony i pachnący jakimiś męskimi perfumami. To ostatnie szczególnie zwróciło uwagę Tilla.
- Spotykasz się z kimś?
Wzruszył ramionami.
- A nawet jeśli?
- To przyprowadź ją do nas, może mi się spodoba?
- Ważne, że mi się podoba, tobie nic do niej.
- A, więc jednak! Spotykasz się z kobietą, zapewne fanką, lat mniej więcej 28?
- Idź spać, detektywie.- odparował Richard i odwrócił się.
- Jeszcze jedno. Nie budź mnie tak wcześnie.
- Bo co?
- Masz Dooma pod ręką, ostatnio jesteście w dobrej komitywie...
- Nie, nie jesteśmy- zaprzeczył szybko gitarzysta i poszedł.
- Oo, ja widzę, że coś tu się między wami iskrzy!- zawołał za nim Till
- Zimne ognie- odkrzyknął Richard i znikł z pola widzenia wokalisty. Ten westchnął ciężko, i poczuł, że już dziś nie zaśnie. Trudno.
***
Nie pamiętał, jak długo leżał z zamkniętymi oczami. W końcu pod drzwiami dało się słyszeć przytłumione szepty i jakiś śmiech. Ktoś nacisnął klamkę i do pokoju wparowała reszta zespołu, taszcząc ze sobą wiadro.
- Najlepszego z okazji urodzin!- wrzasnęli razem, oblewając go zimną wodą.
Przez chwilę nie mógł otrząsnąć się z szoku, wywołanego tą skądinąd niemiłą pobudką, aż wreszcie podniósł się, przesuwając dłonią po twarzy.
- Ale, ja nie mam dziś urodzin!- wyjąkał wreszcie, patrząc w rozradowane twarze kolegów.
- Nie...?- jęknął Schneider, zawiedziony, patrząc na pozostałych.
- No, to spadamy, nic tu po nas- zdecydował Paul i wyszli, zostawiając zaskoczonego Tilla z całym urządzonym bałaganem. Flake już jak zamykał drzwi, zaczął skręcać się ze śmiechu. Pozostali uwolnili emocje dopiero na korytarzu, który rozbrzmiewał ich śmiechem przez dłuższą chwilę.
***
Till nie przejął się zupełnie mokrą pościelą i dywanem, z którego przy każdym stąpnięciu wypływała woda- a czy to jego problem? Przebrał się tylko i wyszedł.
O, cholera przypomniał sobie o planowanym na dziś rozdawaniu autografów. Zdecydowanie, nie była to najciekawsza czynność, mimo że czasem zdarzały się jakieś zabawne sytuacje.
Okazało się, że pozostali nie zapomnieli, bo już czekali na niego na korytarzu- miał nadzieję tylko, że Richard dołączy do nich po drodze, porządny jak rano, nie usmarowany damską szminką ani niczym innym.
- A gdzie Richard?- zapytał Olli, który najwyraźniej myślał o tym samym.
- Poszedł z jakąś laską na miasto.
Schneider zamrugał gwałtownie, ale się nie odezwał.
- Mam nadzieję, że nie zapomniał o tych autografach, fanki nas zlinczują!- wyraził obawę basista.
- My cię obronimy- pocieszył go Paul, otrzepując się z wyimaginowanego kurzu.
- No, chłopaki, to idziemy- zakomenderował Till i otworzył drzwi. Na ulicy czekał już na nich samochód, czarny i lśniący w słońcu południa. Wsiedli do niego, a Christoph wyjął telefon, nacisnął coś i bez słowa podał Olliemu. Ten przyłożył go do ucha.
- Halo?
Słychać było, że ktoś coś mówi w słuchawce, ale nie sposób rozróżnić słów.
- Tylko szybko.- rzucił basista i rozłączył się, po czym oddał telefon właścicielowi.
Till spojrzał na niego pytająco.
- Richard mówi, że zaraz będzie na miejscu, żebyśmy się nie martwili i pozdrawia Dooma.
Schneider tylko zacisnął wargi i wbił wzrok w przesuwające się za szybą obrazy. Paul poklepał go po ramieniu.
- No, jak się tak stresujesz, to nie musisz pisać całego nazwiska, wystarczy, że postawisz krzyżyk...
Perkusista spojrzał na niego pytająco, przez chwilę nie rozumiejąc o co chodzi. Jednak wreszcie zaśmiał się, ale jakoś tak z rozżaleniem.
Kiedy dojechali na miejsce, pod budynkiem już były tłumy, a wszyscy fotografowie, do teraz skoncentrowani na rozradowanym Richardzie, odwrócili się w stronę samochodów.
Till odetchnął jak przed skokiem do wody.
- No, to do roboty!- i wysiadł, a reszta zespołu zaraz za nim.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-18, 17:30
Nie pamiętał, jak długo leżał z zamkniętymi oczami. W końcu pod drzwiami dało się słyszeć przytłumione szepty i jakiś śmiech. Ktoś nacisnął klamkę i do pokoju wparowała reszta zespołu, taszcząc ze sobą wiadro.
- Najlepszego z okazji urodzin!- wrzasnęli razem, oblewając go zimną wodą.
Przez chwilę nie mógł otrząsnąć się z szoku, wywołanego tą skądinąd niemiłą pobudką, aż wreszcie podniósł się, przesuwając dłonią po twarzy.
- Ale, ja nie mam dziś urodzin!- wyjąkał wreszcie, patrząc w rozradowane twarze kolegów.
- Nie...?- jęknął Schneider, zawiedziony, patrząc na pozostałych.
- No, to spadamy, nic tu po nas- zdecydował Paul i wyszli, zostawiając zaskoczonego Tilla z całym urządzonym bałaganem. Flake już jak zamykał drzwi, zaczął skręcać się ze śmiechu. Pozostali uwolnili emocje dopiero na korytarzu, który rozbrzmiewał ich śmiechem przez dłuższą chwilę.
Jakos mi to nie pasuje tu :P Watek krotki i.. no niepasujacy, o. Ale to tylko moje nienormalne odczucia. XD (ALE rozesmialam sie :P).
Przynajmniej ta czesc byla stosunkowo dluga (moze to przez te dialogi? XD)
Tylko nie kaz nam czekac znowu tydzien na cd :wampir:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-18, 17:38
Jakos mi to nie pasuje tu :P Watek krotki i.. no niepasujacy, o. Ale to tylko moje nienormalne odczucia. XD (ALE rozesmialam sie :P).
Przynajmniej ta czesc byla stosunkowo dluga (moze to przez te dialogi? XD)
Tylko nie kaz nam czekac znowu tydzien na cd :wampir:

O to chodziło, aby nie pasował. Taki przerywnik ;)

A na cd sobie poczekacie, bo niegotowe.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-18, 18:10
Nowy punkt widzenia? ;>


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2007-01-19, 20:59
Cytuj
A na cd sobie poczekacie, bo niegotowe.
Szkoda x(

A opowiadanie fajne, fajne fajne jak zawsze ^_^. Co masz z polskiego na polrocze?  :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-19, 22:20
Mam 4.
Z trudem osiągnięte.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-26, 17:04
CD dawno nie było :(


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-26, 18:05
CD nie było, bo ciągle w robocie. Prawdę mówiąc, jak przeczytałam Twoją prośbę, to też był niedokończony, ale wzięłam się do roboty i dopisałam te parę zdań.
________________
Zatrzymali się przed pierwszą restauracją, na którą natrafili.
- Będzie fajnie- powiedział z nadzieją Paul, zamykając z trzaskiem drzwiczki samochodu.
Weszli do środka- pomieszczenie było oświetlone przyciemnianymi lampami, co tworzyło atmosferę tego miejsca. Bez namysłu zajęli prostokątny stół z dala od okna.
- No, co tak stoisz? Siadaj!- zachęcił Richarda Olli, ale ten tylko pokręcił głową i wymamrotał coś, co zabrzmiało jak „Jestem umówiony”.
- To leć po nią, jakoś się zmieścimy w siedem osób, nie?- Till uśmiechnął się w bardzo zachęcający sposób.
- Może...- westchnął gitarzysta i wyszedł, nie odwracając się.
Po chwili do stołu podszedł kelner z kartami menu w dłoni. Wokalista westchnął ciężko, wiadomo było, że wolałby kelnerkę, ale nie odzywając się zaczął przeglądać ofertę restauracji. Wszyscy pogrążyli się w lekturze i na moment zapadła cisza, przerywana czasem wymianą uwag na temat dań między członkami zespołu.
Trwało to dobrą chwilę, zanim nareszcie zamknęli karty i ułożyli je na stosik na brzegu stołu.
Kiedy kelner wrócił, Till półgłosem złożył zamówienie.
- Hej, Schneider, a ty co chcesz?- szturchnął perkusistę w ramię.
- Ja?- spytał głupio
- Nie, ta ruda dziewczyna, co właśnie weszła.
Christoph, pełen złych przeczuć, gwałtownie podniósł głowę- nie, to nie ona.
- Wodę niegazowaną - powiedział z ulgą.
- Co, tylko to? Daj spokój, obejrzyj menu jeszcze raz.
- Tylko, nie jestem głodny.
Till spojrzał na kelnera, który dopisał zamówienie Schneidera.
- Proszę poczekać chwilę- powiedział beznamiętnym, profesjonalnym tonem, po czym się oddalił.
Jednak nie taka krótka miała być ta chwila- Paul zaczął ziewać, Flake był już dwa razy w toalecie, a Till położył głowę na stole, odczuwając skutki dzisiejszego niewyspania.
Wtedy zadźwięczał słabo dzwoneczek, obwieszczając wejście kolejnych gości restauracji. Schneider, nawet już się nie odwracając, czuł, że to Richard i ta... Brigitte. Przygryzł wargę- no cóż, trzeba zrobić dobrą minę do złej gry.
- Hej, Richard!- zawołał Olli. Gitarzysta uśmiechnął się, i pomógł dziewczynie zdjąć płaszcz. Stanęła na palcach, mówiąc mu coś do ucha.
- No, idź już do nich- odpowiedział, wskazując jej stolik, przy którym stacjonowała reszta zespołu, a sam powiesił jej okrycie na rzeźbionych w drewnie wieszakach.
Podeszła do nich, w niewymuszony sposób kręcąc biodrami i kokieteryjnie trzepocząc rzęsami. Oparła się dłońmi o stół.
- Brigitte, koleżanka Richarda- przedstawiła się, wyciągając smukłą dłoń do Olliego, który siedział najbliżej.
- Odsuń się, Flake- mruknął Till, starając się zrobić dziewczynie miejsce koło siebie.
- I jak, Till?- zaśmiał się Richard, który właśnie podszedł, delikatnie obejmując Brigitte w talii.
Wokalista tylko się uśmiechnął znacząco, wskazując wolne miejsce.
Schneider poczuł, że zaraz nie wytrzyma. Podniósł się, nawet nie siląc na uśmiech.
- Hej, gdzie idziesz?- zawołał za nim Olli. Nie odpowiedział, bo czuł, jakby go coś dusiło w gardle.
- Poczekaj chwilę- szepnął Richard do ucha Brigitte i poszedł za Christophem do toalety.
- Doom, posłuchaj mnie!
Nie odwrócił się, zamykając za sobą drzwi, ale Richard okazał się być szybszy, przytrzymując klamkę.
- Idź... idź już.- powiedział wreszcie Schneider słabym głosem. Gitarzysta zignorował jego prośbę i wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi.
- Co się dzieje?- spytał, chociaż doskonale wiedział, o co perkusiście chodzi. Ten nie odpowiedział, tylko wbił wzrok w podłogę. Richard delikatnie ujął jego twarz w ciepłe dłonie i odwrócił w swoją stronę.
- Christoph...
- Nie mów do mnie Christoph!- Doom wysunął się z jego palców i w denerwujący sposób zaczął patrzeć ponad jego ramieniem w ścianę.
- Posłuchaj mnie- szepnął Richard, trochę speszony- Brigitte... ona jest...
- Wiem, kim ona jest!- zdenerwował się Schneider- „Koleżanka Richarda”- skrzywił się lekko, starając się nie okazać po sobie, jak bardzo cierpi.
- Chri... znaczy, Schneider. – starał się wytłumaczyć gitarzysta- TYLKO koleżanką, ja znałem ją już wcześniej i po prostu się spotkaliśmy tu, w tym mieście! Przez przypadek!
- I zupełnie przypadkowo nie odrywasz od niej wzroku! Zupełnie niechcący ją obejmujesz, jak kogoś, kogo...- Christoph urwał, widać było, że każde słowo sprawia mu ból- ... kogo kochasz!
- CIEBIE kocham!- Richard spróbował objąć przyjaciela, ale to był błąd.
- Zostaw mnie! Po prostu nie dotykaj, idź już do niej i daj mi spokój!
Gitarzysta zawahał się, a tym czasem Schneider otworzył drzwi i wyszedł, zostawiając go samego w ciasnym pomieszczeniu. Po chwili dał się słyszeć dzwoneczek obwieszczający opuszczenie lokalu przez jednego z gości.
Richard spojrzał w zakurzone lustro.
Znowu wszystko zepsułem.
Nie namyślając się już dłużej, wrócił do stołu.
___________________
A tak nawiasem mówiąc to napisałam z koleżanką całkiem fajny (lekki) erotyk z paringiem Schny/ Reesh, który pochłonął mnie tak, że nie miałam czasu na dokańczanie DRSG, może jak będzie mi się bradziej nudziło to przepiszę te 12 stron na komputer...? :)


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-26, 18:19
Łiiii ^.^
---
A tamto opowiadanie tez bym chetnie przeczytala.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-27, 21:07
No, trza troszkę pogonić, a będą efekty w postaci CD!
CD wyczekane w końcu się pojawiło, wszyscy happy i czekamy jak zawsze na CD tego CD i poprzednich CD xD Na nowe CD damy Ci... [Julias, ile czasu jej damy na napisanie kolejnego kawałka? ;> ] Hihihi, taka wiesz, wywierana przez nas presja może daje motywację ]:->

Aaa, cóż za erotik? Bo mam smaczka na te 12 stron, które musisz! dla swoich wiernych fanów przepisać! Tak ładnie prosiiiimy [przepisuj i dawaj bez marudzenia! :lol:]


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-27, 21:32
*mysle, ze tydzien, chociaz to i tak dluugo, a jak nie bedzie to.. to sie obrazimy i sobie pojdziemy xDD> ;P*

"Bo mam smaczka na te 12 stron"
Ja tyz >;]

Ja talentu pisarskiego za grosz ni mam ;[. Tyle opowiadan juz zaczynalam i porzucalam xP.. a dzisiaj mnie naszla chec napisania CD DRSG, ale wyszlo.. <niewazne> xD



Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-27, 21:42
Cytuj
Ja talentu pisarskiego za grosz ni mam ;[. Tyle opowiadan juz zaczynalam i porzucalam xP.. a dzisiaj mnie naszla chec napisania CD DRSG, ale wyszlo.. <niewazne> xD

Julias, wiesz jak ja Cię lubię i jak chętnie przeczytam również i Twe dzieło! ]:->


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-28, 11:43
I po co to pisalam mala czcionka? -_____- Edytuj, bo chce skasowac ;P.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-28, 13:59
1. Tydzień wystarczy w zupełności, w ferie jest tyle czasu... ;)
2. Erotyk ma 12str w zeszycie, na komputerze wyjdzie coś koło 6. Przepiszę może w poniedziałek, kto wie...?
3. Julias, pokazuj, coś napisała, bez gadania, bo nie będzie CD (wy mnie szantażujecie to i ja was XD )


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-28, 17:06
taiguuuś, kasuj cytat <jak skasujesz to ci cos powiem xD> ^__^
Wunder, ty pisz tego CD bo ci skroce czas z tygonia do.. do osiemnastej xP.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-28, 17:10
Nie ma. Ja tu dyktuję warunki.
Tak więc dawaj, coś stworzyła. Choćby na PW, obiecuję, że nie będę się śmiać ;)


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-28, 20:21
Cytatu - bij, a i tak - nie skasuję! A wręcz domagam i domagać się będę z uporem o danie mi możliwości i zaszczytu przeczytania Twojego dzieła! xD 

Wunder, z jakiego woj. jesteś, że, jak wnioskuję, masz już ferie?
Ok, do poniedziałku damy Ci czas na przepisanie tego erotika. xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-28, 21:56
Zachodniopomorskie. Szczęśliwa Ja, co nie? Już nie mogłam się tych ferii doczekać.
Taigan, widzę, że masz większy wpływ na Julias, pomęcz ją troszkę, niech się pochwali, co napisała, bo już się cała nastawiłam, ż to przeczytam. A nigdy nie czytałam ŻADNEGO ff o Rammstein po polsku, a już tym bardziej z moim ukochanym paringiem, co mnie dodatkowo nakręca ;)


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-29, 14:18
Cytatu - bij, a i tak - nie skasuję! A wręcz domagam i domagać się będę z uporem o danie mi możliwości i zaszczytu przeczytania Twojego dzieła! xD 
Jestes niedobra  :wampir: Ja tu ci fotki moje przesylam, doradzam nt. siatki i klatki (:P) dla myszy, no i Tojote chwale a ty, wredna, skasowac nie chcesz ;PP
No i tak nie zamieszcze tego czegos ._. Nie naciskajcie.
Taigan, widzę, że masz większy wpływ na Julias,
Na podstawie czego wnioskujesz? xD
Zmienmy moze temat..
Jaka dzis pogoda? xP


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-29, 15:41
(zmieniam na link, bo takie działanie wydało mi się odpowiednie)
POVR.doc (http://s001.wyslijto.pl/index.php?file_id=76922215539898542825)
___________________________
Zmienmy moze temat..
Jaka dzis pogoda? xP

Całkiem ładna, śnieg już się stopił prawie... ;]


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-01-30, 13:04
Ad. Ferie.
Ja mam dopiero od 12 luteeeeego :0 .

Ad. Wpływy.
Nooo ja niewiem Wunder xD Ale jeśli uważasz, że mam dobry wpływ na Julias, to spróboję wpłynąć nań... a więc... wpłyyyyyyyyywuuuuuuuu, wpłyyyyyywuuuuu :ryba: bęc. I...? Jak się teraz Julias czujesz? Powinnać czuć mrowienie w rękach, które w najbliższym czasie nakierują myszką i klawiaturą w odpowiednie miejca. Skutkiem końcowym będzie pokazanie nam Twojego opowka xD

Ad. Pogoda.
Wunder, jak możesz?! Ulegać Juliasowemu podstępowi, który ma na celu odwleczenie od tematu jej ff! Przecież chcemy je przeczytać [chyba, że Julias już wysłała Ci na PW, a mi niet? :cry: ] !

Ad. Myszka.
Zaraz wstawię jej nowe fotki x>

Ad. Erotik.
Od razu mówię, że nie mam specjalnego doświadczenia z erotykami!
Ogólnie spoko, tylko czasami wydawało się trochę nudnawe [chociaż to może kwestia odpowiedniego nastroju, którego chyba nie miałam czytając to xP ]. To tylko moje zdanie. I nie obraź się! Sama pewnie nie napisałabym lepiej :)

Bardziej podoba mi się DRSG, na którego CD czekam z niecierpliwością  :D

P.S. - Wunder, zaintrygował mnie Twój podpis! Wg. moich wniosków, do których doszłam długą drogą dedukcji wychodzi, że nazywasz się Bronisława? Bronia  :pomysl:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-01-31, 18:10
Cytuj
Wunder, jak możesz?! Ulegać Juliasowemu podstępowi, który ma na celu odwleczenie od tematu jej ff!
No poprostu taki podstep, ze nie wiem :lol: Dwa dni nad nim myslalam.
Cytuj
[chyba, że Julias już wysłała Ci na PW, a mi niet? :cry: ] !
hah, jesli juz to bym tobie pierwszej dala ;P <ale nie dam i siedzcie cicho>

Wundee, juz myslalam, ze skasowalas erotyka (gdy czytalam, to byl jeszcze tutaj, na forum :]), ale i tak sciagnelam i przeczytam jeszcze raz ^^. A ja nudnych rzeczy nie czytam dwa razy.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-01-31, 18:25
Cytuj
[chociaż to może kwestia odpowiedniego nastroju, którego chyba nie miałam czytając to xP ]
Otóż to- najlepiej z utworami R+ typu Ohne Dich, Amour, Stein um Stein, przygaszone światło XD orzeszki i pepsi :P
Ja się nie obrażam, bo i za co- przynajmniej byłaś w jakimś stopniu szczera, i już lepiej tak, niż jakbyś nic nie napisała. (a jak wiecie, ja lubię komentarze... no, prawie wszystkie x] )
Cytuj
<ale nie dam i siedzcie cicho>
Ja tam mogę siedzieć cicho i nic nie publikować :P No proszę, daaaaaj miiiii.... *słodkie oczka, schneiderowy uśmieszek*
Cytuj
Wundee, juz myslalam, ze skasowalas erotyka
Prędzej śmierć! x]

A wiecie, napisałam już 3 i pół zdania CD. Co za postęp...!

Cytuj
P.S. - Wunder, zaintrygował mnie Twój podpis! Wg. moich wniosków, do których doszłam długą drogą dedukcji wychodzi, że nazywasz się Bronisława? Bronia 
Apage, na szczęście nie :P Wiele osób sądzi, że Wunderwaffe to będzie "on", a przecież "waffe" oznacza broń, który to rzeczownik w języku polskim jest rodzaju żeńskiego- to i osoba obdarzona pseudonimem "Wunderwaffe" też musi być rodzaju żeńskiego.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-02-03, 23:16
Cytuj
No poprostu taki podstep, ze nie wiem  Dwa dni nad nim myslalam.
Przyznam, że rozszyfrowanie Ciebie było nie lada wyzwaniem! Szacuneczek!

Cytuj
hah, jesli juz to bym tobie pierwszej dala ;P
Poczułam się w pewien sposób taka zaszczycona ;(  :*

Cytuj
<ale nie dam i siedzcie cicho>
(http://film.onet.pl/_i/news/duze/s/shrek_2_2.jpg)

Cytuj
Prędzej śmierć! x]
I to mi się podoba!  8)

Cytuj
A wiecie, napisałam już 3 i pół zdania CD. Co za postęp...!
Czy ilość zdań od tamtej pory powiększyła się? xD

Tak w ogólnie masz już cały plan ułożony, jak będzie wyglądało to opowiadanko, jak się skończy etc., czy piszesz na bierząco?

Ad. płci broni... xD a co dopiero ja mam mówić, skoro mój nick - tajgan - raczej, no ewidentnie wskazuje na to, iż jego właściciel musi być podobnie jak xywa, rodzaju męskiego. Naszczęście jest znaczek płci obok avatara, na nieszczęście nie każdy go widzi, bądz nie wie co oznacza xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-02-04, 10:46
Ad. płci broni... xD a co dopiero ja mam mówić, skoro mój nick - tajgan - raczej, no ewidentnie wskazuje na to, iż jego właściciel musi być podobnie jak xywa, rodzaju męskiego. Naszczęście jest znaczek płci obok avatara, na nieszczęście nie każdy go widzi, bądz nie wie co oznacza xD
'Julias' tez nie brzmi wielce damsko, a raczej mozna powiedziec, ze "chlopsko" ^^.
Poczułam się w pewien sposób taka zaszczycona ;(  :*
Alez naprawde NIE MA CZYM (i to doslownie xD) -.-
(http://film.onet.pl/_i/news/duze/s/shrek_2_2.jpg)
Tfu! Mam uczulenie na siersc! <wirtualna.. xP>


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-02-04, 10:56
Czy ilość zdań od tamtej pory powiększyła się? xD

Tak w ogólnie masz już cały plan ułożony, jak będzie wyglądało to opowiadanko, jak się skończy etc., czy piszesz na bierząco?
Ilość zdań powiększyła się, owszem (jeśli dobrze policzyłam, jest ich obecnie 106 XD ), ale cd wciąż nie skończone.
Co do fabuły, to odkąd zaczęłam pisać, miałam już wszystko zaplanowane, tylko bez szczegółów.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-02-04, 17:04
Ad. Nicki.
Wychodzi na to, że chłopczyce z nas :lol:

Ad. Zaszczyt.
Oj, jest, jest!

Ad. Uczulenie na sierść.
Może więc ten sympatyczny kotek i jego błagalne spojrzenie zmiękczy Twe serce i przełamie lody :lol:
(http://www.tobiachung.com/funStuff/images/sphinx2.jpg)
[źródło foto: google.pl ]

Ad. CD.
Pisuj, pisuj  :wink: Przewidywana data wstawienia kolejnej części to...? ;>


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-02-05, 16:07
Cytuj
Przewidywana data wstawienia kolejnej części to...?
5 lutego 2007 ;]
__________________
- Co jest?- zaraz wszyscy członkowie zespołu zaczęli wypytywać Richarda o wybuch Schneidera. Gitarzysta machnął ręką, jakby odganiał się od irytującego owada i usiadł na miejscu zajmowanym wcześniej przez Christopha.
- Dajcie mi spokój.
Gdy podnosił do ust szklankę z wodą, którą zamówił perkusista, uchwycił spojrzenie Olliego. On rozumiał i chyba... chyba im współczuł. Albo to tylko wyrzuty sumienia.
Till zajął się rozmową z Brigitte. Czuł, że lubi tę dziewczynę- była nie tylko piękna, ale i inteligentna- tym razem instynkt łowczy Richarda się nie omylił. Ale sam Richard... coś było nie tak, jak powinno. Gitarzysta siedział, z rozdrażnieniem uderzając palcami w blat stołu, a jego oczy rzucały ostre, złe błyski.
A czas płynął.
- Słuchaj, Richard, co się stało...?- spytał cicho Olli, tak, żeby nikt inny nie usłyszał.- Schneider płakał, prawda?
To była kropla, która przepełniła czarę. Richard na chwilę zasłonił dłonią oczy, po czym wstał, ze złością przewracając szklankę.
- Mam tego dość. Idę.- rzucił, szturchając Paula, żeby się przesunął.
- Ale... Richard!- zdziwiła się Brigitte- Zostawisz mnie?
Sięgnęła ku niemu smukłą, bladą dłonią, dotykając jego szyi. Strząsnął ją z siebie niemal z obrzydzeniem i ruszył szybkim krokiem ku wyjściu. Dziewczyna zamarła z ręką w powietrzu, z niedowierzaniem wpatrując się w zatrzaśnięte z furią drzwi restauracji.
- Co z nimi jest!?- zdenerwował się Till. Olli z zażenowaniem wbił spojrzenie w stół.
*****
Do hotelu na piechotę było naprawdę daleko. Kiedy Richard doszedł na miejsce, bolały go nogi i, od mocnego, zimnego wiatru, trochę też głowa.
- Schneider wrócił...?- spytał na wydechu recepcjonistki
- Przepraszam, ale nie wiem, dopiero zaczęła się moja zmiana- wyznała ze skruchą.
Richard poczuł, jak przejmuje go niepokój. A jeśli Christoph coś sobie zrobił? Nie był aż tak głupi, ale... Pełen złych przeczuć wbiegł po schodach na piętro.
Zapukał.
- Doom, jesteś tam?
Nie było odpowiedzi, jednak do jego uszu dochodziło przytłumione granie telewizora. Nacisnął klamkę- ku jego zdumieniu było otwarte. Nieśmiało wszedł do środka, zdejmując płaszcz i wieszając go na oparciu krzesła, tego samego, na którym siedział Christoph, kiedy wyznawał mu miłość.
- Schneider...?- zajrzał ostrożnie do sypialni. Perkusista leżał na łóżku i czytał książkę, podpierając się na łokciach. Kręcone włosy rzucały na jego twarz cień, ale i tak było widać, że jest rozdrażniony.
Richard podszedł do niego i usiadł na brzegu łóżka- materac ugiął się pod jego ciężarem. Christoph wciąż pozornie nie zwracał na niego uwagi.
- Nadal jesteś zły...?- spytał gitarzysta zgoła niepotrzebnie.
Milczenie.
Richard pochylił się nad karkiem Schneidera i delikatnie musnął go ustami. Brak reakcji ze strony perkusisty nieco go ośmielił i teraz, odgarniając wszędobylskie, kręcone kosmyki, zaczął obsypywać jego szyję i łopatki pieszczotliwymi pocałunkami. Christoph drgnął lekko, ale się nie odsunął. Richard, już zupełnie śmiało, wysunął koniuszek języka i wślizgnął się w Schneiderowe ucho.
Ale to było za dużo. Perkusista przekręcił się gwałtownie i podniósł, o mały włos go nie uderzając. Richard mógł teraz wyraźnie dojrzeć podkrążone od płaczu, błękitne oczy i wykrzywione złością wargi.
- Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz, Richard.- powiedział Christoph zaskakująco czystym, mocnym głosem.- Ja jestem...- zawahał się- ...inny niż ty, czy reszta zespołu...
- Jesteś homoseksualistą- podpowiedział gitarzysta, a Doom skrzywił się, jakby go ktoś uderzył.
- Tak- powiedział po chwili- Ale ty, mimo, że mnie lubisz, jesteś normalny, i...
- Ty też jesteś normalny- przerwał mi Richard- I ja cię...
- Przestań już!- zdenerwował się Schneider, patrząc w swoje dłonie- Wolisz kobiety, i dobrze, tak powinno być! I tylko chcę, żebyś przestał mnie pocieszać, udając, że czujesz do mnie coś... więcej!
- Ale ja...
- Nie, przecież cię prosiłem- głos perkusisty zaczął się lekko załamywać. Wstał z łóżka, gestem skłaniając Richarda by zrobił to samo. Podszedł do drzwi.
- Idź już.
Gitarzysta nacisnął klamkę i otworzył.
- Albo...- zawahał się nagle Schneider- Poczekaj.
- Hm?- zamknął drzwi.
- Mógłbyś... moglibyśmy się pocałować jeszcze raz...?- poprosił nieśmiało Christoph i natychmiast spuścił wzrok, jakby wstydząc się tego, co powiedział- Tak na... pożegnanie. Ostatni raz. Jeśli ci to nie przeszkadza...
Richard zarumienił się, po raz pierwszy od dawna.
- Nie, nie trzeba... wiedziałem, że nie będziesz chciał- stropił się perkusista- No, zapomnij, idź już do Brigitte.
Gitarzysta przysunął się do niego, lekko, zachęcająco rozchylając wargi.
- Chrissie...- wplótł palce w jego ciemne loczki i przyciągnął jego głowę ku sobie.
- Ostatni raz...- zdążył jeszcze szepnąć Schneider, zanim Richard namiętnie przycisnął go do siebie. Jego dłonie osunęły się po plecach perkusisty i wsunęły w kieszenie na pośladkach. Christoph przytulił go mocno-mocno do siebie, tak, że czuł szybkie uderzenia jego serca.
Richard delikatnie przerwał pieszczotę, otwierając zielone oczy i wpatrując się natarczywie w przyjaciela, zmuszając go, aby odwzajemnił spojrzenie. Schneider podniósł powieki i w ciszy, przerywanej jedynie ich oddechami, patrzyli na siebie- Richard z lekkim, figlarnym uśmiechem, a Christoph, wewnętrznie rozdarty, z rozżaleniem i... tęsknotą. Pożądaniem...?
- Dlaczego ty...- zaczął gitarzysta, po czym musnął ustami dolną wargę Schneidera.
-... nie potrafisz zrozumieć...
Znów pocałunek.
-... uwierzyć...
I jeszcze raz, delikatny i drapieżny zarazem.
- ... że....
Teraz dłuższy. Ich języki splotły się na chwilę w namiętnym tańcu.
-... cię kocham....?
Christoph zamarł. Gwałtownie puścił przyjaciela, mrugając szybko.
- Idź.- Otworzył drzwi i wypchnął go na korytarz.
- Ale...- Richard przytrzymał klamkę, wpatrując się w Schneidera, zaskoczony.
- Wynoś się.
Drzwi zatrzasnęły się i zazgrzytał zamykany zamek.
- Christoph! Czemu ty jesteś taki...- Richardowi zabrakło słowa. Nie mógł uwierzyć w upór perkusisty.- Idioto!
Kochany...
Richard usiadł, opierając się o drzwi. W końcu Christoph będzie musiał otworzyć.
Przynajmniej miał taką nadzieję.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-02-05, 16:24
heheh, usiadl przy drzwiach i czeka ^^..
taig, wez mi stad tego.. kota -_-


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-02-06, 16:02
Czeka... ^^ a my też już czekamy, tylko na... wiadomo. ;>
Wyjątkowo przyjemnie czytało mi się ten odcinek [wszystkie fajnie się czyta, ale ten jakoś tak... jese fajniej xD ]
Juliii, no co? Nie lubisz kotków? ;d


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-02-09, 11:47
[wszystkie fajnie się czyta, ale ten jakoś tak... jese fajniej xD ]
Gdyby tak udało Ci się sprecyzować, żebym wiedziała, czego się trzymać... Ale nie nalegam, bo to przecież może być takie podświadome.
____________________________
(punkt widzenia Richarda)

- Proszę pana, czemu pan tu tak siedzi?- zagadnęła rezolutnie sprzątaczka, krągła kobieta, o suchych, pofarbowanych na czarno kosmykach okalających sympatyczną, pulchną twarz, oznaczoną nieznacznymi zmarszczkami uśmiechu koło dość wulgarnie podmalowanych, ciemnych oczu.- Tam, w recepcji, są zapasowe klucze, i...
Urwała nagle, wpatrując się we mnie natarczywie.
- Chwila... ja pana skądś znam...- zamyśliła się, marszcząc czoło. Podniosłem się, odruchowo sięgając do kieszeni po marker.
-A!- rozjaśniła się- Richard... Krusp, czy jakoś tak... moja córka...ona...
- Rozumiem- gładko wszedłem w rolę bożyszcza kobiet, po mistrzowsku maskując złe samopoczucie.- Gdzie mam się podpisać...?
- No, to gdzieś tu w pobliżu musi być ten, no...- znów urwała, szukając w pamięci nazwiska-... Till?
Ach. Przecież to JA jestem tym najbardziej pożądanym! Zbulwersowałem się nieco.
- Powinien zaraz wrócić.
- Och, to niech pan mu powie, że chciałam jego podpis, dobrze?
Pokiwałem apatycznie głową. Sprzątaczka chwyciła serdelkowatymi palcami rączkę wózka i odwróciła się z zamiarem pójścia dalej.
- O!- odwróciła się jeszcze przez ramię- A ten, ten perkusista? Coś, jak z gry komputerowej... jakaś krwawa ona była... Ach, wiem! Schneider!
- Doom- poprawiłem ją, ale chyba nie usłyszała- Jest tutaj- dodałem więc głośniej, wskazując na zamknięte drzwi.
- Mógłby go pan...
Zapukałem głośno.
- Schneider, pani chce autograf!
Po chwili rozległ się zgrzyt zamka i Christoph wyszedł na korytarz, uśmiechając się promiennie. Oczy miał jednak smutne i wciąż nieco zaczerwienione.
- Witam!- podał rozradowanej kobiecinie rękę. Uścisnęła ją z namaszczeniem i wyciągnęła jakiś służbowy papier.
- Podpisze się pan tutaj?- poprosiła. Podsunąłem mu swój marker, a Christoph złożył zamaszysty podpis.
- Dziękuję!- kobieta z zachwytem wpatrzyła się w kartę- Dziękuję bardzo!
- Ach, nie ma za co- perkusista machnął nonszalancko ręką i sprzątaczka ze swoim wózeczkiem oddaliła się w kierunku wind. Schneider westchnął, i odwrócił się do drzwi.
- Posłuchaj...- zacząłem, ale urwałem, nie wiedząc co powiedzieć dalej. Doom podał mi marker. Przytrzymałem jego dłoń, a nasze spojrzenia spotkały się na chwilę. Pisak wysunął się i upadł na podłogę. Christoph drgnął, jakby uświadamiając sobie co robi i gwałtownie puścił moją rękę, mimo tego wciąż nie odrywając ode mnie wzroku. Ponownie westchnął cicho i wrócił do pokoju, zamykając drzwi na klucz.
Idiota. Dumm.
Zaśmiałem się gorzko i na powrót usiadłem na podłodze, podnosząc marker. Usłyszałem przytłumiony dzwonek, obwieszczający przybycie windy na któreś z wyższych pięter. Zacząłem toczyć pisak po podłodze- wątpliwa rozrywka, ale trzeba było jakoś zabić czas. Wkrótce jednak znudziło mi się to i siedziałem tylko, patrząc na przeciwległą ścianę.
Czas płynął bardzo wolno, nudziłem się strasznie, nie mogąc znaleźć żadnej rozrywki. Kiedy słońce zaczęło zachodzić, podniosłem się (wszystko mnie bolało, nie wiem, jakim cudem doszedłem do drzwi ) i wyszedłem na balkon, by odświeżyć się trochę i stłumić choć na moment głód nikotynowy. Włożyłem papierosa do ust i zapaliłem zapalniczkę.
Co za ulga. Mogłem przysiąc, że serce zwolniło trochę, bo dotąd biło bardzo szybko. Wydmuchałem obłoczek szarego dymu, zapominając na chwilę o wszystkich problemach. Uwielbiam takie chwile.
Nie usłyszałem nawet, jak ktoś otworzył drzwi i stanął koło mnie, opierając się o balustradę balkonu.
- Christoph?- łudziłem się, czując czyjąś obecność.
- Nie, nie on.- odpowiedział Olli. Zamilkliśmy przez chwilę, w której on też zapalił papierosa.
- Mam nadzieję, że to nie moja wina...?- spytał wreszcie cicho.
- Wydawało mi się, że byłoby ci na rękę, gdybyśmy przestali...- rzuciłem podejrzliwie- Ale nie, to nie twoja wina. Moja.
- Rozmawiałeś z nim?
- Próbowałem. On nie chce mnie słuchać.- skrzywiłem się lekko
- Bo wiesz, złe nastroje w zespole to nie jest nic dobrego- wyjawił wreszcie swoje prawdziwe intencje basista.
- Wiem...- westchnąłem- Bardzo chciałbym z nim porozmawiać... wyjaśnić...
Urwałem.
- Nie rozklejaj się- Olli poklepał mnie po plecach i wyszedł, zostawiając samego.
Na dworze zrobiło się już ciemno i na balkonie włączyły się przyciemniane światła. Brakowało mi go tutaj.
Już dawno wypaliłem papierosa, ale jakoś nie miałem ochoty wracać, mimo że wiał przejmująco zimny wiatr. Wreszcie jednak organizm się zbuntował i rozcierając zmarznięte dłonie, wszedłem z powrotem do hotelu. Na korytarzu nie było nikogo. Podszedłem do drzwi Christopha i zapukałem. Nie zdziwiłem się, że nie odpowiedział, ale postanowiłem czekać dalej. Usiadłem.
Parę minut później nad moją głową rozległ się zgrzyt zamka. Nie zareagowałem, dopóki nie otworzyły się drzwi.
- Hej...!- szepnął Schneider, szturchając mnie lekko.- Co ty tu tak siedzisz?
Spojrzałem na niego. Podał mi rękę, pomagając się podnieść.
- Strasznie zmarzłeś- ścisnął moją dłoń- Wejdź na razie.
Wszedłem za nim, zamykając drzwi.
- Tam na stole jest moja herbata- machnął ręką- Nie piłem, możesz więc się nią trochę rozgrzać. Zaraz wrócę.
I poszedł do łazienki. Zaraz usłyszałem plusk wody i zacząłem pić gorący napój. Kiedy perkusista wrócił, przede mną stała już pusta szklanka.
- Dzięki- uśmiechnąłem się do niego. Wzruszył ramionami. Był taki śliczny, świeżo wykąpany i już w samych bokserkach, wyraźnie planował położyć się spać.
- Możesz się tutaj umyć, jak chcesz- zaproponował mi. Zgodziłem się bez namysłu i poszedłem do zaparowanej, zielonej łazienki.
Ciepły prysznic był prawdziwą przyjemnością, tego właśnie było mi teraz trzeba. Wreszcie jednak musiałem wyłączyć wodę i zorientowałem się, że nie mam ręcznika.
- Mogę użyć twojego ręcznika?- spytałem głośno
- No, ostatecznie możesz.
Wytarłem się więc nieco wilgotnym, Schneiderowym ręcznikiem, wziąłem swoje ubrania i wyszedłem. Christoph leżał w łóżku, owinięty szczelnie kołdrą. Podszedłem do niego.
- Tak?- spojrzał na mnie nieufnie
- Mogę tu spać, jak chcesz...- powiedziałem cicho.
Popatrzył na mnie, zaskoczony, i ku mojemu zdziwieniu, wskazał na krzesło, na którym leżała przyniesiona tu kiedyś przeze mnie kołdra.
- Dobra, ale pod swoją kołdrą- powiedział, odsuwając się nieco, żeby zrobić mi miejsce. Położyłem się i zgasiłem światło.
- To dobranoc.
- Dobranoc.
Leżeliśmy w milczeniu, Christoph odwrócony tyłem do mnie, owinięty swoją kołdrą, oddychał miarowo, co powoli zaczynało mnie usypiać.
- Zimno mi- rzucił nagle w przestrzeń, ledwie słyszalnym szeptem. Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego- nie odwrócił się. Ostrożnie przysunąłem się i wsunąłem pod jego kołdrę. Był ciepły, nawet bardzo. Przytuliłem się do niego, obejmując ramieniem.
- Bardzo cię kocham...- szepnąłem prosto w jego ucho.
- Nie wierzę ci- odpowiedział ciepłym tonem.
Zamilkliśmy obydwoje. Chwilę później zasnąłem.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-02-09, 15:29
Wyjaśnić nie umiem... eee... ogólnie spoko się czyta :]

Hehe, fajna sprzątaczka xD
Szybko się pogodzili [albo prawie pogodzili...? :P ]


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-02-09, 16:11
To, że śpią razem, nie znaczy, że się pogodzili.

[Mein Gott, jakie ja herezje głoszę, zachęcam do rozwiązłości... XD ]


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-02-09, 16:58
Cytuj
To, że śpią razem, nie znaczy, że się pogodzili.
Fajnie to zabrzmiało :lol:

No, czyli prawie się pogodzili. [Prawie robi wielką różnicę? ;d ]


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-02-14, 11:07
Ta czesc jest wg. mnie lepsza od poprzedniej :)
A Julias ma katar i siedzi w domu, wiec chetnie by sobie poczytala dzisiaj kolejna czesc :D.. tak z okazji walentynek (bleh).


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-02-14, 16:32
Na walentynki planowałam coś specjalnego ale zabrakło ambicji/czasu.
(Ale na pewno nie zabrakło pomysłów, miałam ich mnóstwo, opracowanych do najdrobniejszego szczegółu :P . No cóż.).


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-02-14, 16:34
No to chociaz podziel sie pomyslami ;>


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2007-02-18, 14:08
;O
Jeden plus, że mnie tu nie było, to to, że miałam więcej do poczytania.Opowiadanie jak zawsze fajne, dobrze sie czyta ^_^


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-02-23, 20:07
Ja byłam tydzień na feriach, myślałam, że jak przyjadę to zastanę coś nowego do poczytania a tu doopa :P Jak to tak? :(


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-02-23, 22:28
Ostatni part byl dziewiatego..
Wunder, nie zaniedbuj nas ;-;.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-03-02, 13:48
Gdzie wcięło Wunder? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie? :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2007-03-08, 19:36
Dzisiaj zaczęłam czytać więc Wunder ma o jedną "domagaczke" więcej :P
Cholernie mi sie podoba!! Ostatni rozdział najbardziej :D Bosko, bosko, bosko!! Ja chce next!!


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-03-09, 23:33
Przepraszam, że was "trochę" zaniedbałam. Tak bywa, niestety.
I witam w gronie fanek, Nino :3
______________
(punkt widzenia Christopha)

Jego palce.
Szybko i delikatnie przesuwały się po moim ciele; jak po strunach gitary. Coraz niżej.  Nie odzywał się, czułem tylko jego oddech na moim karku. Zamknąłem ufnie oczy- jeśli nie uwierzę jemu, to komu?
Jego wargi.
Wtulone w moją szyję; wilgotny język pieścił moją skórę. Chciałem odwdzięczyć się mu tym samym, ale kiedy próbowałem odwrócić się do niego, wolną dłonią przytrzymywał mnie w obecnej pozycji.
Jego dłoń.
Zawahał się, opierając palce na moim podbrzuszu, tuż nad bokserkami, jakby oczekując na moją zgodę. Och, przestań się ze mną droczyć, Richard, po prostu to zrób!
On jakby usłyszał moją gorącą prośbę i delikatnie przekręcił mnie na plecy, po czym powoli zsunął ze mnie bieliznę.
Wstrzymałem oddech, a gitarzysta schylił się i przesunął wargami wzdłuż moich bioder, łaskocząc mnie przyjemnie opadającymi na przystojną twarz włosami. Rozchyliłem szerzej nogi, dając mu ostateczne przyzwolenie. Richard westchnął cicho i przytulił głowę do mojego podbrzusza, jednocześnie wodząc po mnie językiem.
Zamknąłem oczy. On dawał mi przyjemność która... która...
Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego. Uniosłem nieco rękę, natrafiając na jego umięśnione plecy. Palcami musnąłem jego kark i wplotłem je w jego włosy; ostrożnie otwierając oczy.
I wtedy wszystko zniknęło, a ja byłem z powrotem w hotelowym pokoju zalanym światłem poranka, w obcym, hotelowym łóżku... sam. Z bijącym sercem usiadłem gwałtownie i spojrzałem za siebie.
Tak. On tu naprawdę jest. Śpi, zwinięty w kłębek jak kot, okryty szczelnie dwoma kołdrami. Uśmiechnąłem się mimowolnie, z trudem opanowując chęć pocałowania go.
Powoli do mojej świadomości zaczęły docierać kolejne fakty. Prześcieradło. Pod moimi biodrami. Ono jest... mokre!?
Cholera.
Ostrożnie dotknąłem bokserek, już spodziewając się, co poczuję. Tak- były wilgotne.
Dlaczego!? Ja nie chcę tak śnić!
... nie chcę?
Znów spojrzałem na Richarda, który bezgłośnie poruszył przez sen wargami.
Nie mogę chcieć. To by było nie w porządku wobec niego. Po raz kolejny czułem obrzydzenie do siebie.
Westchnąłem ciężko i wstałem. Postanowiłem się wykąpać, z nadzieją, że gitarzysta nie obudzi się w tym czasie- nie chciałem, żeby zobaczył, że...
Jestem beznadziejny. Naprawdę.
Zamknąłem za sobą drzwi do łazienki i wciąż w bokserkach wszedłem pod natrysk. Nie miałem ochoty się rozbierać; nie potrafiłem się dotknąć. Zimny prysznic orzeźwił mnie trochę i w minimalnie lepszym humorze, ustawiłem wodę na cieplejszą.
Trzeba wyjść, sprzątnąć to prześcieradło- przypomniałem sobie, zakręciłem kurek i wytarłem się porządnie. Zdjąłem ostatecznie bokserki, przewiązałem się w biodrach ręcznikiem i wyszedłem z łazienki.
- O, nareszcie!- powitał mnie wesoło Richard, zapinając zamek u spodni. Gdy wreszcie się z nim uporał, podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.- Nie pocałujesz mnie na dzień dobry?- spytał z lekkim wyrzutem, bardzo pewnym siebie tonem.
Kątem oka zauważyłem, że prześcieradło leży schludnie złożone na krześle. A więc widział. Wie. Zarumieniłem się.
- Nie- odpowiedziałem cicho, ale zdecydowanie.
- Nie?- powtórzył. Pokręciłem głową.
- No cóż, to chyba ja to muszę zrobić, co?- zdecydował, cmokając z dezaprobatą- Oj, Doom, czemu ty taki spięty ostatnio jesteś?
Nie odpowiedziałem. Chciałem, żeby już poszedł.
- A tak w ogóle, to dobrze ci się ze mną spało?- ciągnął, niezrażony- Bo, jak chcesz, to możemy tak codziennie...
- Musisz już chyba iść.- odpowiedziałem
- Muszę- zgodził się, podszedł do mnie i perwersyjnie przesunął językiem po mojej szyi- Do zobaczenia za chwilę, kochany.
- Kochany...- powtórzyłem bezwiednie.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-03-10, 10:25
Ciekawe, ciekawe. Christoph jest uroczy martwiac sie 'co pomyslal Richard', ktory nie sprawial wrazenia jakby mial jakiekolwiek pretensje ^_-.
Pozatym - ciesze sie, ze nie opuscilas opowiadania.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-03-10, 15:01
Wróciłaś [?] :jupi: i to z kolejną, jak zawsze super częścią ;D


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-03-10, 18:50
Pozatym - ciesze sie, ze nie opuscilas opowiadania.
Nie mogłabym tego zrobić- za dużo ma fanów :3
Wróciłaś [?] :jupi: i to z kolejną, jak zawsze super częścią ;D
Generalnie to nie odchodziłam x]

Dzięki wam obu.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2007-03-10, 22:18
Aaaaaaaaleeeeeee to fajne jest!! Super że dałaś kolejny kawałek, mam nadzieje że kolejny pojawi sie niedługo :D Jak zawsze superaśnie jest :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-03-10, 22:35
Wunder pewnie musiala od nas odetchnac, by zgromadzic sily na napisanie dalszych czesci xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-03-11, 13:50
Można tak to ująć x}


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2007-03-25, 18:41
Zaczynam sie upominać :P Znowu odpoczynek od nas?? :lol:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2007-03-25, 18:44
Widać bardzo męczący jesteśmy xD
*upomina się razem z Niną*


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-03-25, 18:57
No coz. Badzmy cierpliwe ^.^.
Ale ja tez bym sobie chetnie CD poczytala.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-03-25, 21:36
No wlasnie, cd juz dawno ni widu, ni słychu... ;(


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-03-28, 18:58
Przepraszam, brakuje mi czasu. A jak na ironię, natchnienie mnie nie odstępuje ^^"
__________________
Czy to już?
Kobieta opuszkami palców uniosła torebkę herbaty, dotychczas leżącą na jej oku. Błękitna tęczówka zalśniła spod uchylonej powieki, gdy Brigitte spojrzała na zegarek.
Tak, to już.
Zdjęła drugą torebkę i obydwie położyła na talerzyku, specjalnie w tym celu ustawionym na szafce nocnej. Podniosła się z łóżka i dla pewności podmuchała jeszcze na świeżo pomalowane bezbarwnym lakierem paznokcie; po czym, ostrożnie stąpając na palcach, skierowała się do łazienki.
Naprawdę jej się nie chciało tego robić, ale tylko dzięki systematycznej pielęgnacji swojego ciała można zachować młodość. A Brigitte miała prawdziwą obsesję na punkcie zachowania młodości.
Nie należy przez to rozumieć, że gotowa by była na wszystko, byleby tylko się nie zestarzeć- ale zależało jej na obecnym wyglądzie i zamierzała podjąć wszelkie możliwe środki, by go utrzymać.
Teraz zmyła maseczkę z twarzy i z aprobatą spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Ile by sobie dała? 28 lat? 30?
To trochę dużo, pomyślała, krzywiąc się lekko. Tylko pięć lat młodziej...
Odkąd pamiętała, była bardzo ambitna. Szczęśliwie, a może nieszczęśliwie, kiedy była młoda, świat nie był tak pociągający jak obecnie i niewiele spraw rozpraszało jej umysł, skupiony na pogłębianiu wiedzy. Obecnie była sobie bardzo wdzięczna- zajmowała wysokie stanowisko w holenderskim oddziale pewnej dobrze prosperującej, niemieckiej firmy.
Ale, nie ma czasu na zachwyty nad sobą. Na jedenastą była umówiona z Richardem. Czasu już mało, a przecież trzeba jakoś wyglądać...Brigitte wyciągnęła z szuflady kosmetyczkę.
Swoją drogą, to miłe, że go spotkała akurat tutaj. Niby przyjechała na odpoczynek, ale miała już dość bezczynności i braku przyjemnego, ciekawego towarzystwa. Z tym większą radością przywitała swojego dawnego kolegę, mimo, że nigdy nie byli zbyt blisko. Teraz z przyjemnością odnotowała, że Zven jest bardzo przystojnym, znanym i bogatym mężczyzną. Wprawdzie w Holandii czekał na nią narzeczony, ale... narzeczonego można zawsze zmienić!
Brigitte uśmiechnęła się do siebie. Ale ja jestem okrutna.
Przyjaciele Richarda nie zainteresowali jej, mimo, że byli bardzo mili, wtedy, w restauracji. Tylko ten Christoph jakiś dziwny. Odniosła wrażenie, że jej nie polubił; że ją w jakiś sposób przejrzał. Ale nie było to możliwe, w ukrywaniu prawdziwych cech swojego charakteru była naprawdę dobra.
Jego zachowanie zirytowało ją; miało wpływ na samopoczucie Richarda, co oczywiście miało związek z tym, jak odniósł się do niej! Zignorował ją, zupełnie zignorował i bez słowa wyjaśnienia pobiegł za swoim kolegą. Zdążyła zauważyć, że Christoph był mocno rozdrażniony, ale i załamany.
Ciekawe, o co poszło? Zdecydowała zapytać o to Richarda na dzisiejszym spotkaniu.
A’propos. Czas już iść.
Czesząc gęste, rude włosy, pobiegła do pokoju po sukienkę.
- Idziesz gdzieś, Brigitte?- usłyszała z salonu cichy głos nielubianej ciotki.
- Wychodzę, wrócę późnym wieczorem; może nawet dopiero jutro rano- odkrzyknęła, zapinając sukienkę i jednocześnie wkładając buty.
- Uważaj na siebie, dziecinko! – zawołała jeszcze ciotka. Co za nadopiekuńczość.
Ale... będzie uważała. Zabezpieczy się.
Śmiejąc się w duchu, Brigitte pobiegła więc jeszcze do kuchni i wzięła tabletki antykoncepcyjne. Ostrożności nigdy nie za wiele!
- Pa, ciociu!- zawołała rezolutnie i wybiegła z domu, nieuważnie trzaskając ciężkimi drzwiami.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-03-28, 20:22
Niezle ziólko z tej Brigitte  ]:>


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2007-03-29, 18:37
No no no. Już mi sie babsztyl nie podoba :P


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-03-30, 23:52
Tak z rozpędu dodam jeszcze jedną część, nieco dłuższą [bo ta wcześniejsza jest rzeczywiście krótka]. Enjoy :3
______________
Zdecydowała się iść piechotą- pogoda sprzyjała spacerom, a czasu powinno wystarczyć- poza tym, przychodzenie punktualnie na spotkanie z mężczyzną nie jest w dobrym guście. Tak więc Brigitte bez pośpiechu mijała kolejne uliczki stukając dźwięcznie obcasami o płyty chodnika, czując na sobie zainteresowane spojrzenia przechodniów; szczególnie tych płci męskiej. Proszę, oto kolejny plus spaceru- już tej nocy przynajmniej jedna osoba będzie o niej śniła.
Brigitte uśmiechnęła się zalotnie do chłopaka, trzymającego pod rękę niezgrabną, krępą blondynkę, która musiała być jego dziewczyną; przynajmniej taki wniosek można było wyciągnąć, jak się widziało jej pełen oddania wzrok utkwiony w towarzyszu.
Spojrzenie chłopaka zatrzymało się na chwilę na Brigitte, ale zaraz obojętnie przesunęło się po niej na jakiś dalszy punkt, by za chwilę spocząć na blondynce. Pocałowali się czule.
Brigitte sięgnęła do torebki po lusterko. Ciekawe... wyglądała dobrze, jak zwykle! Nie była przyzwyczajona do takich reakcji na jej widok. Potrząsnęła głową, a gęste, rude włosy o miedzianym połysku zsunęły się z jej ramion, opadając na nagie plecy. Tak. I kto by w tej chwili powiedział, że Brigitte ma 35 lat?
W doskonałym humorze kobieta dotarła do hotelu. Ku jej zdziwieniu nikt na nią nie czekał. Niemile zaskoczona spojrzała na zegarek- było już piętnaście po jedenastej! Podniosła głowę, rozglądając się niepewnie. Jak Richard przyjdzie to mu to wygarnie- jak można tak traktować kobietę? Szczególnie taką piękną?
Ze złością zaczęła spacerować wzdłuż fasady hotelu. Jej narzeczony mawiał, że gdy jest zdenerwowana, to emanuje takim niebezpiecznym pięknem; że to go podnieca. Ale ona nie lubiła, gdy ktokolwiek psuł jej humor.
Za plecami usłyszała cichy trzask, towarzyszący zamykaniu bądź otwieraniu drzwi wejściowych hotelu. Odwróciła się na pięcie.
- Przepraszam cię, Brigitte, naprawdę nie dałem rady wcześniej!- powiedział Richard, podchodząc do niej i łapiąc ją za delikatną, prawie białą dłoń. Wysunęła ją z jego uścisku.
- Nie podoba mi się jak mnie ostatnio traktujesz- powiedziała otwarcie. Zabrzmiało to trochę, jakby wyrzucała coś swojemu wieloletniemu partnerowi, a nie spotkanemu trzy dni temu koledze z dzieciństwa. Richard spojrzał na nią, zdziwiony, ale zaraz pokiwał ze skruchą głową.
- Mam nadzieję, że dzisiaj mnie porządnie przeprosisz...- szepnęła cicho, wprost do jego ucha, łaskocząc jego policzek rzęsami. Odsunął się gwałtownie.
- Wiesz, Brigitte, jest taki problem... ja mam taki problem, że...- spojrzał na nią z rozżaleniem.- Czy mogę ci zaufać?
Kobieta spojrzała na niego niepewnie. O co może chodzić? Nareszcie się dowie, ale czy naprawdę chce wiedzieć?
- Możesz- zdecydowała. Ciekawość zwyciężyła.
- To może chodźmy stąd, widziałem ładny park niedaleko stąd- zaproponował, biorąc ją pod rękę.
- Zgoda- uśmiechnęła się z wdzięcznością- Wiesz, już wczoraj zauważyłam, że coś cię trapi, dobrze, że chcesz się komuś z tego zwierzyć, na pewno poczujesz się lepiej.
- Oby- westchnął ciężko i poszli.
Przez chwilę szli pomału, w milczeniu, nie patrząc na siebie, i mimo, że bardzo blisko siebie, Brigitte czuła przez skórę jakiś wewnętrzny chłód bijący od Richarda. Miała jednak wciąż nadzieję, że do wieczora zdoła go w jakiś sposób... rozpalić.
- Opowiedz mi o swoich kolegach z zespołu- poprosiła, chociaż wcale jej ten temat nie interesował. Chciała tylko jakoś podtrzymać dyskusję.
- Och, już ci dużo o nich powiedziałem- odparł niechętnie.
- Powiedz więcej- zachęciła go, kładąc na moment głowę na jego ramieniu- Jaki jest ten... Schneider?
Richard drgnął i spojrzał na nią. Na ułamek sekundy ich spojrzenia spotkały się i Brigitte zdawało się, że mężczyzna jest czymś zaniepokojony. Ale zaraz odwrócił głowę, i nie mogła tego zweryfikować.
- Schneider gra na perkusji- powiedział cicho i urwał.
- A jaki jest z charakteru?- spytała. Przez chwilę nie odpowiadał.
- Uparty- powiedział wreszcie.
- Mi się wydał niesympatyczny, taki trochę zniewieściały- powiedziała Brigitte z dezaprobatą . Richard spojrzał na nią z nieukrywaną niechęcią.
- Miał zły dzień, kiedy go poznałaś. Jest sympatyczny i... – zawahał się.
- ...i?- zachęciła go kobieta. Gitarzysta pokręcił głową.
- Chodźmy już. Tam jest wolna ławka.
Rzeczywiście. Park nie znajdował się daleko od hotelu, więc już byli na miejscu. Brigitte spojrzała na ławkę, którą wskazywał jej towarzysz i uśmiechnęła się. Stała ona w cieniu wielkiej, starej wierzby o bladozielonych, gęstych liściach, pokrywających gęsto jej giętkie gałęzie; ponad to, naprzeciwko fontanny.
- Ładne miejsce- pochwaliła wybór Richarda. Usiedli obok siebie i obydwoje mimowolnie spojrzeli na lśniące w słońcu krople wody. Wśród kropelek zarysowała się niewielka, blada tęcza.
- Więc, Richard,- zaczęła Brigitte, przytulając się do gitarzysty- jaki jest twój problem?
- Nie jestem już pewny, czy powinienem ci o tym mówić- westchnął i zamknął oczy.
- A komu innemu możesz powiedzieć?- delikatnie pogłaskała palcem jego dłoń.
- Nie wiem.- zdecydował- Brigitte, czy ty nadal mieszkasz w Holandii?
- Tak, w Oosterhout, ale co to ma do rzeczy?- zdziwiła się kobieta.
- Nawet nie wiesz jak wiele- spojrzał na nią krótko, po czym znów odwrócił wzrok w stronę fontanny.
- Nie wiem.- przyznała, po raz pierwszy nieco zaniepokojona. Coś zaczęło świtać w jej głowie, ale nie dopuszczała tej myśli do siebie.
- Czy masz takie same poglądy jak większość Holendrów?- spytał wreszcie Richard
- Taak, ale zależy w jakiej kwes-...- urwała, nagle rozumiejąc wszystko, co się dotychczas stało- Richard czy ty...!? – oto brakujący element układanki. Brigitte gwałtownie podniosła głowę, odsuwając się od mężczyzny. Gitarzysta zamknął oczy.
- Zakochałem się. W nim. – powiedział, zrezygnowany- I chyba z wzajemnością, ale... on nie chce wierzyć w to, że jestem z nim szczery, więc pomyślałem sobie, że może ty byś z nim porozmawiała...?
Brigitte zerwała się na nogi. Ach, bezczelny!
- Schneider, tak!? I ja mam powiedzieć temu...- urwała, szukając słowa-... pedałowi, że mężczyzna, do którego miałam poważniejsze plany, go kocha!?
Richard też wstał i złapał Brigitte za ramię.
- Nie wiedziałem, że liczysz na coś!- spojrzał na nią z żalem- Gdybym wiedział, to bym nic ci nie mówił...!
- ... tylko bawiłbyś się dalej moim kosztem, tak!?- wpadła mu w słowo- I jeszcze śmiesz mnie o coś prosić! Nie dotykaj mnie!- wyszarpnęła ramię z jego uścisku, odwróciła się na pięcie, i podnosząc wysoko nogi, bo obcasy utykały jej w żwirze ścieżki, odeszła.
Czemu wszystko, czego się ostatnio podejmę, tak się właśnie kończy? pomyślał Richard i usiadł z powrotem na ławce, zakrywając twarz dłonią.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-03-31, 11:02
A mi sie juz zakres slow skonczyl i nie wiem jak mam komentowac piszac cos poza 'sliczne jak zawsze'.
Wiec.. sliczne jak zawsze ^^'.
---
Nie ma nic lepszego rankiem niz obudzic sie o 10, podbiec do kompa i zobaczyc nowa czesc DRSG :D


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2007-03-31, 12:05
Mi też już słów brakuje więc będe się powtarzać: jest super :D Mistrzunioooooooo


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-04-01, 19:23
Ten narcyzm Brigitte jak Richarda xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2007-04-01, 19:37
A to się pani B. nacięła ^^.

Co tu duzo mowic: swietne jak zawsze i czekam na nastepne;)


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-04-11, 16:13
Ach, idiota.
Gdyby spojrzeniem można było zabijać, to większość ludzi niepomnych na niebezpieczeństwo,  przechodzących tymi samymi ulicami co Brigitte, byłaby już stygnącymi zwłokami, a ona nie płakałaby nad ich losem.
Wielka szkoda, że nie wzięłam dziś pieniędzy, pomyślała, ponieważ zaczynały boleć ją stopy, uwięzione w wyzywająco czerwonych bucikach na niebotycznie wysokim obcasie. Mogłabym wziąć taksówkę.
Zawsze mogła liczyć na przyjazne nastawienie kierowców, którzy może podwieźliby ją do domu nie żądając nic w zamian, ale jakoś nie miała dziś nastroju na wdzięczenie się przy ulicy. Poza tym, biorąc pod uwagę jej kusą sukienkę, mogłoby to zostać odczytane inaczej, niż by tego oczekiwała.
Jeszcze kawałek, wytrzymam; próbowała dodać sobie otuchy, chociaż z każdym krokiem jej cierpienie pogłębiało się.
A wszystko przez tego...
Nie, nie mogę o nim myśleć pokręciła głową z dezaprobatą. Dziś spakuje swoje rzeczy i wróci do domu. Nie ma tu już nic do roboty.
Nareszcie dotarła do domu ciotki. Z ulgą zacisnęła palce na chłodnej klamce i przez chwilę stała tak, rozkoszując się orzeźwiającym zimnem metalu.
Au. To buty znów dały o sobie znać. Chcąc- niechcąc, Brigitte weszła do mieszkania i szybko zrzuciła je ze stóp. Z jej ust wydobyło się ciche westchnienie ulgi, gdy obolałe pięty dotknęły miękkiego dywanu.
- To ty, Brigitte?- usłyszała drżący głos ciotki.
- A któżby inny?- odpowiedziała trochę niemiłym tonem.
- Powiedziałaś, że wrócisz dopiero jutro- odparła ciotka obronnie.
- Ale jestem teraz. I za chwilę mnie nie będzie.
- A gdzie jedziesz, dziecko moje?
Brigitte skrzywiła się- odkąd sięgała pamięcią, nienawidziła tego określenia.
- Do domu.
Na chwilę zapanowała cisza.
- ...do domu?- powtórzyła ciotka- ...do Oosterhout?
- Ta mieszkam, nie?- zauważyła opryskliwie Brigitte i poszła do swojego pokoju, po drodze zabierając kurtkę z wieszaka.
- Ale.. dlaczego?- zdziwiła się kobieta z tak autentycznym żalem w głosie, że Brigitte poczuła lekkie wyrzuty sumienia- zjawisko niezwykle rzadko spotykane u niej.
- Praca- skłamała bez mrugnięcia okiem- Szef dziś dzwonił, i...
- Biedna jesteś, taka zapracowana...- współczuła jej ciotka- Ale przyjedziesz jeszcze kiedyś...?
- Oczywiście- zapewniła ją Brigitte, wyciągając torbę spod łóżka, mimo, że nie miała ochoty tu przyjeżdżać po raz kolejny. To miejsce zawsze kojarzyło jej się wyłącznie z nudą- a teraz doszedł jeszcze przesympatyczny epizod z mężczyzną, który zainteresował się nią tylko dlatego, że mogłaby porozmawiać z jego ukochanym.
Ukochanym, jak to brzmi. Facet dał mi kosza, bo miał INNEGO.
Brigitte z furią zaczęła wrzucać ubrania do torby. Powstał malowniczy nieład, ale nie zwróciła na to wyjątkowo uwagi. Poszła jeszcze do przedpokoju po buty na szpilkach- przecież nie będzie w nich jechała samochodem!- i założyła na bose stopy adidasy. Może nie wyglądało to najlepiej, ale przynajmniej było jej jako tako wygodnie.
- To idę, do zobaczenia!- zawołała, zaglądając do pokoju, w którym leżała jej ciotka
- Kochanie, myślałam, że zostaniesz jeszcze na obiad...!- zdziwiła się ciotka. Brigitte prychnęła.
- Naprawdę nie mam czasu, cześć.
I nie czekając na odpowiedź, wyszła z domu, zarzucając sobie torebkę na ramię.
Samochód stał kawałek dalej, więc musiała ponieść kawałek ciężką torbę podróżną, załadowaną tak, że właściwie cudem było, że zamek jeszcze się nie rozpiął. Uśmiechnęła się więc na widok czarnego, zakurzonego Mercedesa, stojącego przy krawężniku. Otworzyła bagażnik i wrzuciła do niego bagaż, po czym zatrzasnęła go z trzaskiem (narzeczony zawsze jej mówił, że tak go w końcu zepsuje, bardzo ją to irytowało) i wsiadła do nagrzanego wnętrza samochodu.
- No to w drogę!- wzięła głęboki oddech, przekręciła kluczyk w stacyjce, silnik zamruczał zachęcająco i ruszyła ulicą w stronę granic miasta.
Boże, co za upał! Brigitte otworzyła na oścież wszystkie okna i zaczęła wachlować się gazetą, znalezioną na miejscu pasażera.
Przypadkiem jej wzrok padł na mijany budynek. Na hotel. TEN hotel.
W sumie dlaczego by nie...?
Kręcąc z dezaprobatą głową, zatrzymała samochód z piskiem opon na hotelowym parkingu.
Jak tak dalej pójdzie, to zacznę działać w wolontariacie, doprawdy! Zaczynam się chyba starzeć.
Z niepokojem spojrzała w lusterko. Wyglądała nieźle, co nie zmienia faktu, że... Rozpięła pas bezpieczeństwa i wysiadła z samochodu, zamykając kluczykiem drzwi.
Właściwie, to w którym pokoju on mieszka?
Cóż, najwyżej będę musiała się zapytać.
Drzwi hotelu bezszelestnie rozsunęły się przed nią i weszła do środka, z zadowoleniem witając chłodny powiew na twarzy- budynek miał klimatyzację.
- Dzień dobry- przywitała ją drobna blondynka z recepcji. Brigitte uprzejmie skinęła głową i spojrzała ku schodom.
- Który pokój zajmuje Christoph Schneider?- spytała. Nie miała ochoty na zgadywanki.
- Przykro mi, nie mogę udzielić pani takich informacji- odparła blondynka, robiąc taką minę, jakby naprawdę było jej przykro.
- Czemu?- zdziwiła się Brigitte. No proszę, Richard nie wspominał o tym, że mogą wystąpić jakieś komplikacje.
- To oczywiste, proszę pani. Nie mógłby opędzić się od fanek!
Ciekawe, czy specjalnie powiedziała „fanek”, a nie „fanów”...
- Mam do niego bardzo ważną sprawę- oznajmiła więc, odgarniając z twarzy rude włosy- Praktycznie rzecz ujmując, życia i śmierci. Przysyła mnie Richard Kruspe.
Ha ha, jeździec apokalipsy po prostu. Jakoś nigdy nie miałam tendencji do hiperbolizowania.
- Proszę pani- recepcjonistka sprawiała wrażenie, jakby tłumaczyła coś komuś nierozgarniętemu psychicznie- Każdy może tak powiedzieć! Naprawdę nie...
I po co mi to było!? Już bym wyjeżdżała z miasta.
- To niech pani go zawoła, on mnie zna.
- Proszę pani...- westchnęła blondynka- Niech pani nie prowokuje...
No tak. Czas sięgnąć po stare, wypróbowane sposoby.
- To jest naprawdę bardzo ważne- powtórzyła Brigitte, wolno cedząc słowa. Otworzyła torebkę i wyciągnęła portfel.
- Co pani robi!?- przestraszyła się recepcjonistka. Za przyjmowanie prezentów groziło zwolnienie z pracy.
- Ciii...- szepnęła uspokajająco Brigitte, kładąc banknot na stoliku- Nikt nie musi wiedzieć...
Blondynka wciąż bała się wziąć pieniądze. W końcu obiekt był monitorowany!
- Chciałabym wynająć pokój na jedną dobę- powiedziała przesadnie głośno Brigitte, kładąc dodatkowe dwa banknoty.
- Och... – recepcjonistka wzięła pieniądze; a było ich zdecydowanie więcej niż za jedną dobę- No... dobrze... proszę się tu wpisać...- podsunęła duży zeszyt. Brigitte złożyła zamaszysty podpis.
- Za moment przyjdę, muszę pójść do samochodu po bagaż- powiedziała i odwróciła się, ale zamiast do samochodu, skierowała się do windy. Kamera nie mogła tego zarejestrować, okolice wind były martwym polem. Brigitte poczuła się jak kryminalistka i, co dziwne, to poprawiło jej humor.
- Piętnaście- zawołała za nią blondynka. To musiał być numer pokoju.
To do akcji, uśmiechnęła się do siebie Brigitte, skinęła recepcjonistce głową, na znak, że zrozumiała i wsiadła do windy, naciskając przycisk z numerem 1. Pierwsze piętro. Drzwi zsunęły się z cichym szelestem.
Rozległ się dźwięk dzwonka i rozsunęły się, ukazując korytarz.
To już? Nawet nie poczułam jak ruszyła... !
Brigitte wyszła z windy i od razu przypomniała sobie, że jest w adidasach, które rozkosznie nie pasowały do reszty ubrań, które miała na sobie. Przez chwilę rozważała zdjęcie butów, ale przypomniało jej się, że Holendrzy- geje gorzej niż ona teraz dobierali ubrania i jakoś nie raziło ich to. Była nadzieja, że Niemcy są tacy sami.
Wzdychając, podeszła do drzwi ze srebrnym numerem „15” i zapukała cicho. Przez chwilę nikt nie odpowiadał i już zaczęła się niepokoić, że Schneider gdzieś wyszedł, a ona niepotrzebnie traci czas i pieniądze, ale wreszcie drzwi się otworzyły.
- Tak?- rzucił perkusista, patrząc na nią wrogo, wyraźnie zaskoczony.
- Mogę?- spytała, wskazując na wnętrze pokoju.
Przez chwilę była wręcz pewna, że zatrzaśnie jej drzwi przed nosem, ale odsunął się, zapraszając ją do środka.
- Usiądź- powiedziała rozkazująco Brigitte, uznając, że to ona powinna dyktować warunki rozmowy. Schneider otworzył usta, jakby chciał odpowiedzieć jej coś niemiłego, ale pokręcił głową i posłusznie zajął miejsce przy stole, naprzeciwko niej. Przez chwilę panowała krępująca cisza.
- Widziałam się dziś z Richardem- powiedziała wreszcie Brigitte, mimowolnie uśmiechając się zalotnie. Wbrew wrażeniu z poprzedniego spotkania, perkusista miał całkiem przyzwoitą prezencję.
Ale nie był to dobry początek rozmowy.
- Ach, a więc najpierw... – urwał, nie chcąc powiedzieć za dużo-... a potem spotyka się z tobą, tak?
- Najpierw CO?- spytała, nie mogąc zapanować nad ciekawością. Od razu zdała sobie sprawę, że to był błąd, bo mężczyzna spojrzał na nią ze złością.
- A co panią to obchodzi?- odpowiedział również pytaniem z chłodną, oficjalną sztywnością.
Brigitte wzdrygnęła się, nieprzyzwyczajona do takiego przebiegu rozmowy. Postanowiła od razu przejść do sedna, zanim rozdrażniony perkusista wyrzuci ją na korytarz.
- Przepraszam- powiedziała, chociaż wcale nie było jej przykro- Richard spotkał się ze mną tylko po to, żeby mi coś powiedzieć. O coś poprosić.
Zrobiła dramatyczną pauzę, oczekując lawiny pytań. Nic takiego nie nastąpiło, Schneider nadal siedział bez ruchu, patrząc bezmyślnie w jakiś punkt za nią. Jedyną oznaką tego, że słucha jej z uwagą, były jego palce kurczowo zaciśnięte na pustym kubku. Kobieta, nieco zrażona jego zachowaniem, wzięła głęboki oddech.
- Powiedział mi, że nie mam na co liczyć z jego strony. Że jego serce jest zajęte przez kogoś innego.
Celowo użyła wyrażenia jak z jakiegoś romantycznego, amerykańskiego filmu; podświadomość podpowiadała jej, że takie będzie najlepsze dla przebiegu rozmowy. I jak zwykle się nie pomyliła, bo Schneider po raz pierwszy spojrzał na nią z nieukrywanym, chociaż nieco smutnym, zaciekawieniem.
- Tak powiedział?- upewnił się nieco drżącym głosem.
Ten to w ogóle nie potrafi ukrywać uczuć, pomyślała Brigitte z dezaprobatą.
- Tak- odpowiedziała- I poprosił mnie, abym powiedziała tej osobie o jego szczerości, bo jemu najwyraźniej nie chce wierzyć.
- No i...?- ponaglił ją.
- No i co?- zdziwiła się, a on nagle przechylił się do niej i złapał ją za rękę, wpatrując się w nią natarczywie. W tej chwili zrozumiała, co może się w nim podobać. Był taki... spontaniczny.
- Kim jest ta osoba?
Brigitte spojrzała na niego, jakby uważała go za niespełna rozumu.
- Chyba to jasne, że to tobie?
- ... o mnie?- powtórzył, oblewając się rumieńcem i puszczając jej dłoń.
Brigitte nie miała zamiaru odpowiadać na jego pytanie.
- To ja już idę, do widzenia- oznajmiła wstając- Chociaż wątpię, żebyśmy się jeszcze kiedykolwiek widzieli.
Schneider również wstał, podszedł do niej i objął ją ostrożnie.
- Jesteś taka delikatna...- powiedział, jakby do siebie- Dziękuję ci. I mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy, żebym mógł się jakoś odwdzięczyć.
- Może...- odpowiedziała, skuszona możliwością otrzymania jakiegoś prezentu.
- To do zobaczenia- puścił ją, a ona odwróciła się i wyszła już bez słowa.
Na szczęście nie zauważył moich adidasów, pomyślała.
_________

I tak oto pomału zbliżamy się ku końcowi... ;3
(Scherz, jeszcze trochę jednak zostało )


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-04-11, 17:12
Mmm.. pozory mylą w przypadku Brigitte? ;]
---
Jeszcze jedno, bo wczoraj nie zdazylam: Jakos tak dziwnie mi sie zrobilo, gdy przeczytalam, ze niedlugo ma byc koniec :P.
Ale cieszmy sie i radujmy, ze jeszcze troche bedzie ^^.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2007-04-13, 18:25
Ooo to sie zdziwiłam :P Fajniasto jest :D


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: taigan w 2007-04-16, 16:15
To dobrz, ze "Scherz, jeszcze trochę jednak zostało" :D
A Brigitte wcale nie jest taka zla i wstretna baba... xD


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2007-04-26, 19:45
Nikt sie nie dopomina??
Ja kcieć więcej!!


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Wunderwaffe w 2007-05-10, 19:40
Wszystkim już wisi czy dodam czy nie... XD
________
Co teraz?
Schneider podszedł do stolika i usiadł na krześle; przez chwilę postukiwał nerwowo palcami w lakierowany blat, po czym znów wstał i zaczął chodzić w tę i z powrotem po pokoju. Podszedł do okna i odsunął firankę, wyglądając na zewnątrz. Słońce świeciło jasno; po błękitnym niebie pomału płynęło kilka niewielkich obłoków. Spod gmachu hotelu ruszał właśnie czarny samochód- kierowca przez chwilę miał problemy z wyjechaniem z parkingu ale wreszcie udało mu się i pojazd zniknął za zakrętem.
Schneider przytulił policzek do chłodnej szyby, zasnuwając ją ledwo dostrzegalną mgiełką swojego oddechu. Jak dużo piękniejszy wydawał mu się teraz otaczający go świat! Pieszczotliwym gestem pogładził białe obramowanie okna i odsunął się od niego, na powrót zasłaniając firankę. Zdecydowanym krokiem podszedł do drzwi i zawahał się przez moment.
Może powinienem kupić kwiaty?
Odwrócił się i spojrzał w głąb pokoju, jakby w poszukiwaniu inspiracji.
Nie, to bez sensu. Mężczyznom nie kupuje się kwiatów!
Schneider wziął klucz leżący na specjalnie do tego przygotowanej półeczce i wyszedł na korytarz. Zerknął przez ramię czy nikt nie idzie, zamknął pokój i podszedł do drzwi od pokoju Richarda.
Ale co ja mu powiem?
Szybko przeanalizował wszystkie możliwości- każda wydawała mu się być bardzo pretensjonalna. Wziął głęboki oddech ( jakoś to będzie! ) i zapukał.
Przez chwilę nic się nie działo. Perkusista zaczął nerwowo postukiwać palcami we framugę, po czym zapukał raz jeszcze, trochę bardziej natarczywie.
Nie ma go?
Dla pewności nacisnął jeszcze klamkę i nie zdziwił się, gdy drzwi okazały się być zamknięte.
To trzeba mieć pecha, naprawdę. Gdzie ja go znajdę, jeśli wyszedł na miasto?
Telefon, idioto. Richard nie rusza się nigdzie bez telefonu, podpowiedział mu nieznośny głosik sumienia. Rzeczywiście.
A nie będzie to wyglądało, jakbym się narzucał?
Christoph zatrzymał się w pół kroku. A może po prostu skorzystać ze sposobów Richarda? On nie miał problemów z wzięciem klucza do jego pokoju.
O tak, to jest dobry pomysł
Zbiegł szybko po schodach i podszedł do recepcji. Blondynka, siedząca za biurkiem wzdrygnęła się na jego widok, co go trochę onieśmieliło.
- Potrzebuję zapasowego klucza do pokoju numer 16- powiedział na wydechu.
Recepcjonistka uśmiechnęła się wreszcie przyjaźnie i od razu zaczął z niej emanować zawodowy urok.
- Proszę- podała mu klucz ze srebrnym breloczkiem
- Dzięki- odparł poufale, zabierając go z dłoni kobiety i wrócił po schodach na górę.
Z uroczystą miną przekręcił klucz w drzwiach i otworzył je. Akurat ten moment wybrał sobie Olli by wyjść z pokoju.
- O, Schneider!- ucieszył się na jego widok- Zgubiłeś się?
- Ja?- zdziwił się perkusista- Nie-e, wszystko w porządku... – rzucił nerwowe spojrzenie na korytarz.
- Skoro tak twierdzisz...- Oliver nie wydawał się być przekonany, ale wzruszył tylko ramionami i mruknął coś niewyraźnie.
- Słucham?- zdziwił się Schneider.
- Nie, nic...- machnął ręką basista- Nie przeszkadzaj sobie.
 I poszedł. Christoph westchnął po raz enty tego dnia i wszedł do pokoju Richarda.
Od razu uderzył go w oczy niesamowity wręcz jak na przyjaciela porządek. Wszystko było na swoim miejscu, ubrania starannie poukładane leżały na jednym z krzeseł, a kilka koszul wisiało w otwartej szafie.
Schneider zamknął za sobą drzwi (uprzednio spoglądając na schody, czy aby gitarzysta już nie wraca) i położył oba klucze na telewizorze. Podszedł do szafy, by ją zamknąć i nie mogąc się powstrzymać dotknął jednej z koszul przyjaciela. Była uszyta z gładkiego, chłodnego materiału i pachniała delikatnie męskimi perfumami. Schneider, ogarnięty dziwną tęsknotą, rozpiął powoli kilka pierwszych, kremowej barwy guziczków i cień figlarnego uśmiechu przemknął po jego wargach. Wtedy jego spojrzenie padło na dół szafy, gdzie leżała zwinięta niedbale para spodni.
No tak, cały Richard.
Schneider zaśmiał się, podniósł je, złożył nieco niedbale i położył na reszcie ubrań spoczywających na krześle.
To teraz pozostaje mi tylko czekać
Nieco poddenerwowany jak przed ważnym koncertem, podszedł do okna. Niestety, okna pokoju numer 16 wychodziły na inną stronę budynku niż jego okna, więc nie mógł obserwować ludzi wchodzących i wychodzących z hotelu.
Cóż, będę miał niespodziankę
Uśmiechnął się do siebie, próbując dodać sobie otuchy i usiadł ostrożnie na pościelonym łóżku, wpatrując się w zamknięte drzwi.
Czas był zdecydowanie jego wrogiem. Im więcej miał czasu do namysłu, tym bardziej nie wiedział, jak powinien się zachować. Co raz bardziej zaczął wątpić w słuszność tego, że czeka na Richarda w jego własnym pokoju.
Teraz chyba się już nie wycofasz? skarcił sam siebie w duchu i położył się na pościeli, wtulając twarz w miękką poduszkę.
Nie, już nie. I tak zmarnowałem dużo czasu.
Za dużo.

Dziecinnym gestem objął poduszkę i zatonął w kojących ciemnościach, starając się nie dopuszczać do siebie pesymistycznych myśli. Leżał tak przez dłuższą chwilę i pomału zaczęła ogarniać go senność.
- Nie mogę zasnąć- powiedział sam do siebie i podniósł się gwałtownie.
- Myślałem, że już śpisz- uśmiechnął się Richard, siedzący na podłodze przy łóżku.
- Długo tu jesteś?- spytał zaskoczony Schneider, przecierając oczy i starając się nie okazać jak bardzo cieszy go jego widok.
- Trochę- odpowiedział gitarzysta, podniósł się i usiadł obok niego na pościeli. Schneider spojrzał na niego ciepło.
No, już. Powiedz mu! odezwał się ponaglająco głosik w jego głowie. Christoph posłusznie przybliżył się do przyjaciela i dotknął delikatnie jego szyi.
- Christoph?- wyszeptał ten, przechylając się w jego stronę. Byli teraz tak blisko, że niemalże łaskotał rzęsami policzek perkusisty.- Chcesz mi coś powiedzieć?
- Powiedzieć?- powtórzył Schneider, podniósł dotąd opartą na materacu, lewą dłoń, rozpiął pierwszy guzik koszuli Richarda i pochylił się, delikatnie muskając wargami jego szyję. Gitarzysta westchnął cicho i odchylił głowę. Christoph, drżąc z emocji, rozpiął kolejny guzik, pieszczotliwie całując pomału obnażane ciało przyjaciela. Z każdym kolejnym oddechem coraz bardziej upajał się jego zapachem, który w połączeniu z przyjemnym chłodem skóry rozpalał jego zmysły tak mocno, że aż poczuł zawroty głowy. Jego palce osunęły się po następnym guziczku i zamarł na moment, próbując uspokoić przyśpieszony oddech.
- Christoph...- powtórzył Richard i ujął jego twarz w swoje dłonie.
- Nam zupełnie odbiło – odparł cicho Schneider i mocno pocałował gitarzystę, zmuszając, aby ten położył się na łóżku. – Ale ja nie mogę bez ciebie wytrzymać, wiesz?
- Wiem- odpowiedział Richard, czule odwzajemniając pocałunek. – To po co się tak powstrzymywałeś?
- Bałem się- powiedział Christoph, odsuwając się od niego. Gitarzysta przytulił go mocno.
- Nie chcę cię skrzywdzić- wyszeptał, całując go w policzek.
- Wiem- westchnął Schneider- Teraz już wiem.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2007-05-10, 20:18
A ja to co??!! Dopominałam sie już 26 :D
Na razie jestem w trakcie czytania :P

EDIT
Skończyłam :P
Dżizys to to to jest boskie!! Końcówka najlepsza z najlepszych  :kocham:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-05-11, 13:10
Wszystkim już wisi czy dodam czy nie... XD
Sama wiesz, ze to nieprawda ^_^.
A ta czesc jest swietna.


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2007-05-30, 13:05
Już tyyyyyle czasu minęło od ostatniej notki. Można sie już dopominać o kolejną?? :P :D


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2007-06-26, 19:35
A kolejnej części nadal nie ma :( 


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-07-08, 23:09
Rzeczywiscie dawno nie bylo kolejnej czesci.
Takie popedzanie jest pewnie denerwujace, ale my tu niedosyt czujemy.
Wundeer? <:


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2007-08-12, 21:37
Wundeeeeeeer, zlituj sie :P  Ja tu jajko zniose czekając na kolejną część...


Tytuł: Odp: Du Riechst So Gut
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-09-14, 18:04
Na blogu Wunderwaffe jest nowa czesc (tj. z 31 sierpnia).