Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1] 2 3   Do dołu

Autor Wątek: Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)  (Przeczytany 9023 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Scorpio

  • Gość
Jestem Kalusia naprawdę. Coś mi się działo z tamtymi kontami (jeżeli tak to można nazwać) i zrobiłam nowego tym razem Scorpio. Postanowiłam pisać Małego Bernardyna od nowa proszę przeczytajcie co mam do napisania. Będzie to pierwszy rozdział. Przy okazji chciałam pozdrowić
olc!e, Monikę (przyjaciółkę), kolegów z klasy i wszystkich tych co będą czytać Małego Bernardyna! Zyczę udanego czytania, Scorpio dawna Kalusia!


Mały Bernardyn







Rozdział I









Jedyny przyjaciel

   Jest 2004 rok, styczeń w Londynie. Zima tego roku jest bardzo mroźna. Ludzie starają się nie wychodzić z domów, a jeżeli muszą, to ubierają prawie wszystko z szafy, aby nie zamarznąć.
   Jednak, co mają zrobić biedne, odrzucone przez człowieka psy? Chodzą samotnie po ulicach i żebrzą od ludzi.
Wśród nich jest pewna bernardynka, potężna psina z gęstą sierścią. Lecz co z tego, że wygląda na silną, jest wygłodzona już parę dni. Ale co ten pies tutaj robi? Dlaczego jej właściciel wygnał ją z ciepłego domu? Jak mógł sprawić jej taki ból? Może, dlatego, że jak jeszcze była w domu urodziła małego szczeniaczka? Kiedy piesek się narodził właściciela nie było w domu, a gdy przyjechał z tego dosyć długiego urlopu zastał dwa psy- małego i dużego. Szczeniak podrósł trochę podczas nieobecności pana, mógł już sprawnie się poruszać. Właściciel wyrzucił i szczeniaka i bernardynkę, a więc sprawił podwójny ból.
   To było dla psiny okropne, ale niestety… stało się, a czasu nie można cofnąć. Tak więc chodzi psina ze swym synkiem i oboje marnieją.
   Pewnego dnia te dwa psy dotarły do szopy znajdującej się bardzo daleko budynków mieszkalnych. Nieco dalej od szopy był ładny dom, chyba skończony jesienią. Ktoś najwidoczniej tam mieszkał, bo przed domem stał zaparkowany samochód.
   Psy weszły do „trochę” zniszczonej szopy. Było tam tylko stare zboże. Opadająca już z sił bernardynka położyła się. Siadając bliziutko mamy, szczeniaczek przytulił się do niej. Mama ogrzała synka. Był to naprawdę trudny okres.
   Mały dorastał i starał się jakoś zdobywać pożywienie. Musiał to robić, gdyż jego mama zachorowała. Szczeniak widząc jakąkolwiek mysz próbował ją złapać. To było chyba jedyne pożywienie.
   Jednego, okropnego dnia stała się straszna rzecz. Niestety… mama- bernardynka zmarła. Pisnęła tylko cichutko do małego synka i to się stało… Piesek nie odchodził od jej „ciała”. Nic nie jadł, czekał aż coś się wydarzy. Piszczał bardzo i w noc i w dzień, nieustannie. Leżał pod wielką łapą kochanej, zmarłej mamy.
   Nad ranem śpiący, ale ciągle czuwający pies usłyszał czyjeś głosy. Jakąś rozmowę.
- Tą szopę pan Kopenshadzki sprzeda nam za niewielką cenę. Chce się jej pozbyć. Jeden dzień remontu i ... jak nowa! Co o tym myślisz Susan?- odezwał się mężczyzna wchodzący do środka.
- Wspaniałe miejsce na zboże i hodowlę koni. Ha, ha. Ale przestronność!- powiedziała kobieta wchodząca za chyba swym mężem.- Jack. Dobrze, że mieszkamy tu niedaleko. To wygodne.
- Masz rację kochanie- dodał Jack pierwszy człowiek, który wszedł.
   Małżeństwo nie zauważyło jeszcze psów. Patrzyli tylko do góry, na dziurawy dach.
- Co wy takiego nadzwyczajnego tu widzicie? Dziurawy dach, stare zboże i …- chłopak wchodzący ostatni zaczął mówić do raczej swoich rodziców, czyli Susan i Jacka, ale nagle przerwał patrząc na psy.- Psy?
   Rodzice chyba go nie słuchali.
- Tato, mamo! Zobaczcie, psy!- wrzasnął.
   Jack i Susan zauważyli jak ich syn biegnie w stronę psów. Mały szczeniak odsunął się nagle, ale wtedy Susan zawołała:
- Danielu, zatrzymaj się! Te zwierzęta mogą nosić jakąś chorobę lub..- przestała mówić.
- Lub jeden mógł już umrzeć- dodał Jack widząc bernardynkę.
- No to pomóżcie im, yyy... temu jednemu, drugiemu chyba trzeba zrobić... niestety grób. Tak robiła nasza rodzina zmarłym zwierzakom. Och, może jakbyśmy przyszli tu trochę wcześniej, parę dni to może udałoby się ją uratować- jego rodzice zapomnieli o kupieniu i oglądaniu szopy, wzięli się do pracy (Jack i Susan w końcu byli weterynarzami.).
   Po chwili rodzina znalazła się w swoim domu (tym niedaleko szopy). Susan wykąpała szczeniaczka, a tata przygotował grób. Daniel, najbardziej przejęty tą sprawą chodził to do gabinetu swojej mamy, która zaczęła badać małego to do taty, który teraz sprawdzał czy może jednak bernardynka żyje... Niestety...
- Danielu! Przestań tak chodzić i stań w jednym miejscu. Najlepiej jak będziesz towarzyszyć mamie- zaproponował Jack widząc po dziesiąty raz swojego syna, który wciąż chodził.
   Chłopak poszedł do gabinetu.
- Mamo? Ten piesek zostanie u nas w domu, prawda? Mam rację? Proszę, powiedz: tak!- zapytał błagalnym tonem.
- Przykro mi synku, ale pies zostanie w szopie. Zrozum mnie, to dla twojego zdrowia. Zdajesz sobie sprawę, że…
- Tak, tak wiem. Nigdy nie będę miał zwierzaka z sierścią.
   Zapadło milczenie. Daniel westchnął parę razy. Mama skończyła badanie.
- Wszystko w porządku. Chodźmy do taty.
   Chłopak wziął dziwnie spokojnego szczeniaka.      
CDN. jak będziecie czytać :)
Zapisane

olc!a

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #1 : 2004-06-13, 21:32 »
Czytamy :)
Zapisane

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #2 : 2004-06-14, 20:29 »
Cytat: olc!a
Czytamy :)

 Chyba narazie tylko ty. Ale jak myślisz, troszkę ładniejsze to?? :oops:
Zapisane

Forum Zwierzaki

Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedz #2 : 2004-06-14, 20:29 »

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #3 : 2004-06-14, 22:06 »
Bardzo fajne ;) Chętnie poczytam :)
Zapisane
-

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #4 : 2004-06-17, 18:36 »
Dalej pisze! Ale prosze odpowiadajcie!


***
Minęło parę dni od pogrzebu mamy-bernardynki. Mały piesek zamieszkał w odnowionej szopie. Daniel codziennie przynosił jedzenie szczeniakowi, ten już starał się pogodzić ze śmiercią swojej mamy. Rodzina do której trafił była dla niego miła (mowa o rodzinie Neshibów, czyli Danielu, Susan i Jacku).
   Pięknego dnia, kiedy Daniel wracając ze szkoły i biorąc jedzenie dla psiaka poszedł do szopy to bardzo się zaniepokoił. Wszedł do budynku i zaczął wołać pieska:
- Mały! Piesku! Gdzie jesteś? Mam dla ciebie pyszny obiadek!
   Chłopak zobaczył puste posłanie pieska gdzie leżał tylko gruby koc. Ale psa, nie było. Zaczął szukać małego pupila. Niepokój widać było na jego twarzy. Wyszedł z szopy. Rozglądając się ruszył w stronę pola na którym rosło zboże, znajdowało się ono za szopą. Patrzy, a tu jego pies warczy i szarpie strach na wróble. Odetchnął głęboko z ulgą.
- A więc wyżywasz się na tej kukle? Ja cię tak długo szukam, a ty się bawisz.
   Daniel wciągnął świeże powietrze do płuc.
- Śnieg już topnieje. Wiosna będzie za niedługo. Dziś słońce pięknie świeci. Możemy wybrać się na jakiś spacerek do lasu? To chyba dobry pomysł.
   Chłopak podrapał pieska za uszami. W końcu szczeniak zjadł swój obiad, a następnie razem poszli do domu. Widząc, że rodzice się nudzą, Daniel od razu zapytał:
- Mamo? Czy nie masz nic przeciwko temu, abyśmy wszyscy poszli do lasu?- mówiąc to miał taką dziwną minę, że nawet sam wiedział, że ona rodziców nie przekona.
- Danielu czy ty się dobrze czujesz? Nigdy nie proponowałeś spaceru. Poza tym masz bardzo dziwny wyraz twarzy…  
- Dobrze już mamo… To co?… Pójdziemy?
- Nie wiem synu, ale nie zauważyłeś tej okropnej chmury, która chyba niedawno nadeszła. Tak w ogóle to ja mam zobaczyć co się dzieje z pewnym królikiem. Za chwilę muszę do niego wyjechać- wyjaśniła mama.
 Jack patrzył na to wszystko bardzo dziwnie. Zauważył, że jego syn patrzy na Susan i na niego bardzo niepewnie. Jakby chciał coś ukryć. Jakąś sprawę, ale jaką? Jack zastanawiał się.
- Danielu?- zapytał kiedy ten już miał wychodzić za swoją mamą.
- Słucham…- odparł chłopak nie zwracając wzroku ku Jackowi.
- Chciałbyś, żebym cię zawiózł jutro do szkoły?- Jack zmienił swoje plany, pomyślał, że to nieodpowiedni moment.
- Nie, nie trzeba- chłopak nadal nie patrzył na ojca.
   Jack nic nie odpowiedział, a wtedy jego syn  wyszedł z psem.
***
   Minął może dzień, a może i dwa od podejrzeń Jacka, kiedy w końcu rodzina Neshib (czyli Daniel, Susan i Jack) wybrała się na spacer do lasu (tym razem proponowała Susan). Szli powoli. Jack i Susan rozmawiali razem, a Daniel i szczeniak szli jeszcze wolniej bawiąc się. Rodzice byli już naprawdę daleko od chłopca i psa. Nie widać ich już było, kiedy nagle coś zaszeleściło w krzakach. Pies zatrzymał się nadsłuchując, Daniel jeszcze tego nie słysząc bardzo się zdziwił:
- Co się stało? Coś usłyszałeś? Czekaj… To szelest!
   Zaciekawiony chłopak podszedł do krzaka, z którego dobiegał ten dźwięk. Rozchylił gałęzie… I nagle rzucił się na niego wściekły wilk! W nieoczekiwanej chwili Daniel znalazł się na ziemi. Wilk drapał i warczał na chłopaka. Ten zaś próbował się bronić i krzyczał nie tylko z bólu. Lecz jego rodzice nic nie słyszeli. Miał przy sobie tylko gumową piłkę i szczeniaka. Wiedział, że on mu nie pomoże. A tu szczeniak jakby czytał w myślach chłopca, rzucił się na dzikie zwierze. Odciągnął wilka od swojego pana. Zaczęła się walka. Daniel, bardzo obolały podniósł głowę, aby zobaczyć co się dzieje. Jednak nie był w stanie, żeby coś zrobić. Patrzył tylko i próbował wstać, ale ból był za bardzo dotkliwy.
   Po chwili wilk strasznie podrapał psa.
- O Boże! Mały, czy … auuu!- chłopak krzyknął i już miał przyczołgać się do psa, kiedy wilk skoczył na niego. Chłopak napełniony złością odrzucił zwierze, lecz po chwili wilk zaatakował ponownie Daniela.
   Szczeniak oprzytomniał. Nie zrezygnował z walki. Pobiegł ku wilkowi. Uderzył zwierze z taką siłą, że wilk od razu zrezygnował. Zaległa cisza. Słychać było tylko oddech Daniela, który nadal siedział na ziemi. Pies oblizywał swoją ranę, ale po chwili przestał to robić bo znowu coś usłyszał. Tym razem była to rozmowa między Susan i Jackiem, którzy o niczym nie wiedzieli. Po chwili zobaczyli swego syna, syczącego pod nosem i psa patrzącego na nich.
- Danielu, co się stało?- zapytała mama chłopca podbiegając do niego ze swoim mężem.
   Zaczęli go o wszystko pytać i patrzyć na rany. Chłopak w końcu nie wytrzymał.
- Chwileczkę!!! Przestańcie gadać i zajmijcie się małym- jego rodzice popatrzyli na niego.
- Dobrze, ja się zajmę psem, a ty Jack pomóż Danielowi.

Cdn tylko odpowiadaĆCIE
Zapisane

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #5 : 2004-06-19, 09:47 »
Pisz, bo się zapowiada na opowiadanie które będzie miało z 100 stron :hehe: Pisaj dalej, Scorpio :wink:
Zapisane
-

kasia

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #6 : 2004-06-20, 15:49 »
Jak obiecałam - była i jeszcze tu wrócę ;)
Zapisane

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #7 : 2004-06-20, 16:09 »
To dobrze. NIe zapominajcie o tym opowiadaniu. Wpadajcie jak tylko zobaczycie, że ostanim wpisem był mój i nie tylko wtedy :) .
Zapisane

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #8 : 2004-06-24, 13:05 »
Dobra następna część pierwszego rozdziału. I jeszcze raz proszę was o odpowiadanie. Jak macie jakiś znajomych lubiących bernardyny to zaproście ich tutaj!


Matka oddaliła się trzymając delikatnie szczeniaka i patrząc na niego niespokojnie. Mówiła tylko coś pod nosem:
- Niedobrze, oj niedobrze.
   Daniel patrzył za nią, ale jego tata w końcu zaczął działać.
- Pomogę ci dojść do domu i proszę cię nie martw się psem, to tylko zwierze…
- Jak to mam się nie martwić?! No i co z tego, że jest zwierzęciem, przecież on też żyje… jest cząstką tego wielkiego świata! Wiem że go nie lubisz, bo masz już dużo przyjaciół, ale dla mnie jest on jedyny przyjacielem!- chłopak był wytrącony z równowagi. Musiał to powiedzieć, gdyż nie wytrzymywał. Teraz Daniel stał już na nogach, trochę się chwiejąc odmawiał pomocy ojca.
   Doszli do domu. Zbolały chłopak chciał iść do gabinetu swojej mamy, lecz jego tata nie zgodził się.
   Jack zdezynfekował rany Daniela. Chłopak był bardzo zamyślony i rozgniewany. Nie reagował na wodę utlenioną, którą Jack polewał rany.
   Po chwili do łazienki weszła mama chłopca. Zamyślony ocknął się.
- I co z nim?- zapytał.
- Dobrze, dobrze- odpowiedziała mama, uśmiechając się sztucznie do syna.
- Dobra, a teraz powiedz prawdę mamo- zniecierpliwił się chłopak.
- Ale ja mówię pra… No dobrze. Szczeniak za długo miał odsłoniętą ranę… Musiałam ją zszyć i zaopatrzyć i mam nadzieję, że usunęłam wszystkie bakterie- powiedziała to ze smutkiem, patrząc na swego syna.
- czy coś mu grozi?- zapytał Daniel.
- Obawiam się, że na takiego małego psa to za duże brzemię. Będzie musiał się dobrze odżywiać i walczyć nie tylko z tym, ale też z ponurością, smutkiem.
   Daniel zakrył twarz dłońmi. Łzy popłynęły z jego czarnych oczu.
- Danielu, zrobimy co w naszej mocy.
   Chłopak przetarł oczy. Poczekał aż jego tata zawinie do końca bandaż na jego ręce i wyszedł, kierując się do gabinetu. Rodzice poszli za nim, ale nie wchodzili do pomieszczenia. Poczekali za zamkniętymi drzwiami.
   Daniel podszedł do leżącego psa, który był pod działaniem znieczulenia.
- To była moja wina. Bardzo cię przepraszam. Gdybym nie był taki ciekawy i głupi to by nic się nie stało.
   Pies wstał i podszedł do chłopca, który miał łzy w oczach. Daniel patrzył w okno, jakby bał się popatrzyć w oczy pupila. Psiak siadając bliziutko przyjaciela, przytulił się bardzo podobnie jak wtedy w szopie do swej mamy. Danielowi zdawało się, że z czymś mu się to kojarzy. Przed jego oczami przebiegły różne obrazy, których nie znał tak naprawdę ze swojego życia. Narodziny pieska, wyrzucenie z domu bernardynki i synka, szopa, szczeniak przytulający się do swojej mamy. To było dla chłopca bardzo zdumiewające, łza spłynęła po jego policzku. Podczas przebiegających obrazów czuł się jakby kochana mama- bernardynka. Chłopak uśmiechnął się smutno do szczeniaczka i pogładził go leciutko.
- Przepraszam, że to na ciebie spadło to brzemię i ból, i dziękuję.
   W tej chwili drzwi się otworzyły i weszli rodzice.
- Szczeniak zostaje u nas w domu na miesiąc. Kiedy nikogo nas nie będzie, to zmiana opatrunków będzie twoim zadaniem. Przed kąpielą psa i co dwa dni, rano- odrzekł Jack.
   Daniel tylko kiwał głową i nie patrzył na swoich rodziców.
   W nocy ciągle myślał o swym jedynym przyjacielu. Nie mógł spać, zadręczał się ciągle tym samym. Tym o czym mówić szczeniakowi.
   Nad ranem chłopak poszedł do sypialni rodziców, gdzie spał również szczeniak. Jack, Susan oraz piesek nie spali. Otworzył drzwi i zapukał bo nikt nie zauważył że wszedł.
- Wszystko w porządku?
- Tak, tak. Wypoczął i jego stan się polesza- odpowiedziała Susan klęcząca przy posłaniu pieska.
- danielu idź do swojego pokoju ubierz się i spakuj do szkoły. Podwiozę cię – zaproponował Jack patrząc się przez okno.
- Nie. Nie musisz tato, naprawdę.
- Muszę, ponieważ dziś z mamą wyjeżdżamy do konia, gdzieś na wsi i muszę dać ci wskazówki.
- Dobra. A śniadanie?- zapytał chłopak.
- Z tego wszystkiego całkowicie o nim zapomniałam- odpowiedziała Susan.- Zaraz ci zrobię kanapkę do szkoły.
   Daniel wychodząc patrzył na psa. Chwilę później gotowy stał w przedpokoju czekając na tatę. Jack wyszedł z sypialni, dał swojemu synowi kanapki i założył marynarkę. Weszli do samochodu.
- Synu, jak ci już mówiłem jedziemy z mamą do tego konia. Będziesz musiał zająć się psem. Maże nas nie być dość długo, gdyż potem jeszcze pojedziemy do babci Laury i do sklepu po lekarstwa i bandaże dla zwierząt. Czy wiesz co masz zrobić?- powiedział Jack.
- Tak, wiem- odparł szybko chłopak.
   W końcu dojechali pod szkołę.
- Do zobaczenia- pożegnał się Jack.
- No, cześć- odpowiedział smutno Daniel wychodząc z samochodu.
   Jack wpatrywał się w swojego syna. Po chwili zobaczył, że do niego podbiega jakiś chłopak. Coś mówi, a Daniel go popycha. Czekający Jack miał już wychodzić z auta, ale chłopcy weszli do szkoły. Ojciec odjechał.        

CDNastąpi od was to też zalerzy!:|
Zapisane

Forum Zwierzaki

Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedz #8 : 2004-06-24, 13:05 »

olc!a

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #9 : 2004-06-24, 13:33 »
Nom pisz ;) Tylko myślałam, że zmienisz tego wilka na coś innego... Np bezdomnego psa. Bo to niemożliwe, żeby coś takiego się stało, ale to szczegół ;)
Zapisane

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #10 : 2004-06-24, 16:13 »
Kiedyś wspomniałam że był to wściekły wilk a te chyba troche inaczej reagują(chyba, nie znam sie na wilkach) Proszę o dalsze odpowiedzi!
Zapisane

kareena

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #11 : 2004-06-25, 14:21 »
czytałam  :wink:
Zapisane

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #12 : 2004-06-26, 08:02 »
Czytałam ---> :wink: :wink:
opowiadanko fajne ;) czekam na ciag dalszy :D
Zapisane
-

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #13 : 2004-06-28, 19:03 »
Postaram się napisać jak najszybciej! Mam nadzieję że wam się podoba? :roll:
Zapisane

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #14 : 2004-07-03, 21:52 »
Zamieszczam rysunki bohaterow mojego FF. Sa one narysowane przeze mnie.


Na razie tyle
P.S.
To jest 1-sza strona mojego FF
Zapisane

Forum Zwierzaki

Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedz #14 : 2004-07-03, 21:52 »

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #15 : 2004-07-05, 16:29 »
Scorpio
ładnie rysujesz, ale... napisz dla na CD !!!!! :hehe: Super piszesz ;)
Zapisane
-

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #16 : 2004-07-07, 11:36 »
dzięki postaram się napisać jak najszybciej, ten rysunek to tak żebyście się nie nudzili  :)
Zapisane

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #17 : 2004-07-07, 13:45 »
Noo :) To nie było nudne :P. heh, pisz ;) :)
Zapisane
-

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #18 : 2004-07-07, 17:27 »


Kolejne rysunek tym razem daniel neshib. przepraszam za to że już tak długo nie ma CD. Postaram się jak najszybciej napisać przepraszam za powtarzanie sie



I jeszcze rodzice daniela, czyli Susan i Jack.
Zapisane

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #19 : 2004-07-09, 21:18 »
Wow, super rysuneczki :cmok: Napisz już CD-ek :;d: Bo się niecierpliwię ...
Zapisane
-

Darke Elf K.

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #20 : 2004-07-09, 21:45 »
Bardzo, bardzo fajne!
Zapisane

Forum Zwierzaki

Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedz #20 : 2004-07-09, 21:45 »

kareena

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #21 : 2004-07-10, 10:29 »
spoko rysunki ;)
Zapisane

Raffy

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #22 : 2004-07-11, 18:25 »
dawaj CD !!!!!  :wink:
Zapisane

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #23 : 2004-07-12, 14:36 »
Spokojnie.... Musze pomyśleć troche nad treścią CD. dzięki że odpowiadacie :oops:  :)
Zapisane

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #24 : 2004-07-15, 21:16 »
Następna cześć :) ! Sama się z tego powodu cieszę :D ! Odpowiadajcie nadal ;) !


Daniel wrócił ze szkoły niezbyt zadowolony. Wszedł do sypialni rodziców i zauważył nieznanego mu psa, który chodził koło posłania szczeniaka. Mały stał spokojnie i „rozmawiał” oczywiście szczekając z drugim psem.
   Daniel zauważył, że drzwi od tarasu są otwarte. Pomyślał, że nieznajomy jest bardzo zręczny, otworzył je łapą i wszedł.
- Uciekaj!- wołał chłopiec.
   Pies nie ruszył się z miejsca i warczał na chłopaka. Obaj chyba źle się poznali. Daniel myślał, że ten pies chce coś niedobrego zrobić jego pupilowi, a nieznajomy myślał bardzo podobnie. Szczeniaczek skrył głowę między łapkami jakby miał zamiar się załamać.
- Dlaczego ten owczarek niemiecki musi być taki bezczelny?- powiedział sam do siebie Daniel.
   Chłopak popatrzył na owczarka. Nie chciał się zbliżać do warczącego psa i nie chciał mu zrobić czegoś złego. Wziął koc, który leżał niedaleko i zaczął nim wymachiwać. Nieznajomy zrezygnował widząc, że chłopak nie da za wygraną. Pies wybiegł.
- Łatwo i szybko posz…- Daniel niedokończył widząc szczeniaka, który siedział tyłem do chłopca.
   Ten spojrzał na drzwi od tarasu i swojego psiaka. Przygryzł wargi.
- Oj… Sorry mały. Myślałem, że… Źle zrozumiałem tą spr… No, wiesz, o co mi chodzi. Wybaczysz mi? Teraz dopiero zrozumiałem, że chcesz mieć więcej niż jednego przyjaciela.
   Daniel posmutniał. Wiedział, że on sam by się tak zachował, aby mieć następnego przyjaciela.
- Mi taka okazja się nie przydarzy. W końcu będę musiał powiedzieć rodzicom o tym, że…- znowu przerwał, gdyż usłyszał dzwonek do drzwi.
   Otworzył.
- Dzień dobry. Poczta do ciebie Danielu i do rodziców- powiedział listonosz.
- Yyy… do mnie? Czyżby?- zdziwił się chłopak.
- Tak, do ciebie…o zobacz: Daniel Neshib. Wyraźnie napisane.
- Dzię…kuję- chłopak nie mógł uwierzyć.
Nigdy nie dostawał listów.
- Do widzenia- wziął koperty.
   Szybko zamknął drzwi, pobiegł do sypialni rodziców. Pies patrzył na niego jakby był bardzo ciekawy. Daniel otworzył kopertę.
   
      Drogi Danielu!
     Twój tata dzwonił do mnie i opowiedział o wczorajszym wypadku. Bardzo mi przykro, ale słyszałam, ze ten szczeniak, którego trzymacie w domu jest twoim jedynym przyjacielem.
   Chciałabym Ci pomóc.
      Babcia Laura
P.S. Nie dziw się, ze list przyszedł tak wcześnie. Rano prosiłam na poczcie, żeby listonosz przyniósł go jak najwcześniej.
   Chłopak skończył czytanie na głos.
- O nie. Babcia dowiedziała się i już coś podejrzewa. Sądzę, że nie mam wyboru. Muszę powiedzieć rodzicom, że mam problemy związane z chłopakami z klasy- chłopak pogłaskał psa, który zapomniał już o sytuacji mającej miejsce przed chwilą.
   Razem poszli do pokoju Daniela. Pomieszczenie to było średniej wielkości. Ściany zielonego koloru pokryte były dużą ilością plakatów, związanych z tematem: pies, kot, koń. Chłopak zaczął odrabiać zadanie domowe. Pies usiadł za krzesłem. Minęło pół godziny. Daniel obrócił się twarzą do miejsca, gdzie przedtem siedział psiak. No tak, nie było go. Chłopak zaniepokoił się. Wybiegł z pokoju. Zaczął przeszukiwać wszystkie pomieszczenia w domu. Otworzył uchylone już drzwi do kuchni, a przy lodówce zobaczył swojego pupila.
- Odrabiając lekcje całkowicie zapomniałem daniu ci jedzenia i o zmianie opatrunku, a co tam będę ci się tłumaczyć.
   Daniel podniósł szczeniaka.
- Choć do gabinetu. Czas już cię umyć.
   Wyszli z kuchni. W końcu znaleźli się w pomieszczeniu gdzie zwykle czekali ludzie ze swoimi pupilami, czyli w poczekalni. Dzisiaj było tu cicho i spokojnie, gdyż gabinet był nieczynny.
   Daniel trzymający psa na rękach wszedł do gabinetu. Oburzył się trochę, bo na ziemi leżało pełno sierści.
- Ktoś z rodziców pewnie musiał niedawno robić jakiś zabieg i nie zdążył pozamiatać- rzekł.- Nie lubię tego.
   Szybko poszukał bandażu i przygotował kąpiel. Po chwili starał się zdjąć stary opatrunek. Nie było to łatwe zadanie z dwóch powodów: bo szczeniak się szamotał z bólu oraz gdyż bandaż trochę przywarł do rany, lecz chłopak uporał się z tym. W końcu umył ostrożnie psa, wysuszył, przeczesał i nałożył świeży opatrunek na zszytą, gojącą się ranę.
- No dobrze. Teraz czas coś zjeść- oświadczył to z uśmiechem, gdyż sam zrobił się głodny.
   Przenieśli się bowiem do kuchni. Po napełnieniu swoich brzuchów, pustych jak opróżniony worek znowu udali się do pokoju Daniela. Chłopak usiadł przed monitorem komputera planując grać oraz pisać różne notatki. Pies nie wiedząc co może robić, wskoczył na łóżko i usłyszał głos Daniela:
- Tylko bądź grzeczny- chłopak czekając na włączenie się komputera odwrócił się do pupila.- Nie chcę się znowu niepokoić.
   Szczeniak więc przysiadł wygodnie widząc ostatnie spojrzenie swojego przyjaciela. Chłopak był najwyraźniej bardzo zajęty, bo ani razu nie spojrzał na psa.
   Minęły dwie godziny. Daniela zaczęły piec oczy. Obrócił się do szczeniaka. Oczy natychmiast przestały dokuczać widząc psa w pozycji jaką przybrał dwie godziny temu.
- Bez przesady- powiedział uśmiechnięty Daniel.- Chyba za dobrze zrozumiałeś moje słowa. Nie sądziłem, że mój pies będzie tak dobrze słuchał i rozumiał mnie.
   Pies zeskoczył z łóżka. Daniel spojrzał na zegar, była godzina 19:05.
- No i co będziemy teraz robić?- spytał chłopak.- Nie powinieneś jeszcze biegać.
   W tej chwili szczeniak ziewnął szeroko otwierając szczęki.
- No tak. Jak mogłem o tym zapomnieć. Przecież tobie chce się spać. Na takiego młodego pieska to odpowiednia pora- rzekł Daniel przenosząc szczeniaka do sypialni.- Śpij dobrze piesku.
   Chłopak wszedł jeszcze na chwilę do kuchni, aby coś przekąsić. Wprawdzie zjadł obiad zostawiony dla niego przez Susan, ale nie nasycił się. Przez ten czas mógł zastanowić się co będzie robił. W pewnym momencie wstał bardzo nagle i pobiegł szybko do swojego pokoju. Tam zaś wyjął kartkę i długopis, a następnie zaczął coś wypisywać. Na jego twarzy widać było, że nad czymś myśli. Szeptał co jakiś czas pod nosem zdania między innymi takie:
- Musi być sensowne.
- Nie. To się nie nadaje.
- Może Koli, nie wiem.
   Ciągle cos pisał na kartce i co jakiś czas skreślał. Niekiedy też opierał się o oparcie krzesła nadal się zastanawiając.
   O godzinie 20:15 Daniel musiał przerwać pracę, gdyż zadzwonił telefon.
- Słucham?- odebrał chłopak.
- Jak tam Danielu?- powiedział dzwoniący Jack.- Nie nudzisz się?
- O cześć! U mnie jest dobrze. Wprawdzie nic ciekawego się nie dzieje, ale nie nudzę się.
- A jak tam bernardyn?
- W tej chwili śpi, dlatego nie mogę go poprosić do telefonu.
- Nie musisz- zaśmiał się Jack.
- A co ty tak nagle się nim zainteresowałeś?- zapytał daniel.- Może tylko dlatego, żebym pomyślał, że już go lubisz?
- Oj danielu przestań z tym. To co powiedziałeś nie jest prawdą- Jack trochę się zdenerwował.- Za niedługo wrócimy do domu. Do widzenia synu.
   Chłopak nie zdążył odpowiedzieć, gdyż ojciec się rozłączył.    
 
Cdn
Zapisane

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #25 : 2004-07-15, 22:41 »
Bardo bardzo super :) :). Piękne opowiadanko ...
proszę o c.d.n ;) ;)
Zapisane
-

kareena

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #26 : 2004-07-16, 09:35 »
Zapisane

kareena

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #27 : 2004-07-19, 09:31 »
czekam na cd  :P
Zapisane

Forum Zwierzaki

Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedz #27 : 2004-07-19, 09:31 »

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #28 : 2004-07-25, 21:35 »
dzięki:) fajnie że czytacie!
Zapisane

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #29 : 2004-07-26, 13:19 »
A kiedy c.d ;))) ?
Zapisane
-
Strony: [1] 2 3   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.1 sekund z 28 zapytaniami.