Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1] 2 3 ... 6   Do dołu

Autor Wątek: flaśkowe opowiadanko || flasiek pisze... czekajcie :)  (Przeczytany 17246 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Flaś

  • Gość
Skleiłam całe opowiadanie i wstawiam tu, będzie sięłatwiej czytało. :mrblue: :mrgreen:
______________________________________________________________
Była ciepła lipcowa noc. W pokoju Matyldy, mimo zgaszonego światła, widać było przewijające się cienie … Ona siedziała na łóżku, wokół niej chodził jakiś mężczyzna. Widać było, że rozmawiają. Właściwie to on mówił. Mówił, że ma dośc, że ona jest beznadziejna i że nie taką córkę zawsze chciał mieć. Matylda siedziała nieruchomo. Słuchała, ale nie chciała rozumieć. Niestety nie udawało się. Bardzo dokładnie słyszała każde słowo wypowiedziane przez jej ojca. Za chwilkę on podszedł do komody, wziął do ręki ramkę z ich wspólnym zdjęciem, rzucił na podłogę, i wyszedł. Dziewczyna siedziała nie ruszając się, ale tym razem po jej policzku spłynęła mała łza. Myślała o tym,że kiedy była małą dziewczynką tata był jej autorytetem, kochała go, a ona była dla niego jak księżniczka. Wstała, i podeszła do zniszczonej pamiątki. Zbierała szkło przecinając sobie palce, ale to nie ten ból bolał ją najbardziej. Zebrała szkło, wyrzuciła je, a potem schyliła się, żeby wziąć zdjęcie. Przez chwilkę popatrzyła na nie a potem schowała do szuflady. Podeszła do okna. Było otwarte. Wiał ciepły, lipcowy wietrzyk. Na ulicy nie było nikogo. Przebiegł kot. Nagle Matylda usłyszała odgłos kroków. Zastanawiała się skąd ten dźwięk dochodzi. I w tym samym momencie zobaczyła idącego chłopaka. Miał dready, niósł gitarę i był ubrany inaczej niż wszyscy jej koledzy. Matylda przyglądała mu się, doputy, dopuki nie zniknął za rogiem starej kamienicy. Odeszła od okna. Położyła się do łożka. Długo myślała o tym chłopaku. Nie wiedziała dlaczego, ale zafascynował ją, mimo, że nawet na nią nie spojrzał, nawet się do niej nie odezwał. Zamknęła oczy i z myślą, że jutro znowu obudzi ja cierpkie: „ Matylda, wstawaj natychmiast ! „ , zasnęła.

Matylda obudziła się o 6.00. Nastawiła sobie budzik, żeby nie musiała od samego rana wysłuchiwać krzyków ojca. Usiadła na łóżku i nogami odnalazła swoje ukochane japonki. Była bardzo zmęczona. Tak, jakby nie spała całą noc. Przeciągnęła się niczym kotka i wstała. Podeszła do lustra. Jej długie czarne włosy delikatnie otulały drobną twarzyczkę o zarumienionych policzkach i malinowych ustach. Popatrzyła na siebie.
-To będzie długi dzień – pomyślała i zbliżyła twarz do błyszczącej tafli. Przyjrzała się swoim zielonym oczom i uśmiechnęła się do siebie.
O 6:30 zeszła na dół. Tata siedział przy stole i czytał gazetę. Mama przygotowywała kanapki.
- Dzień dobry! – powiedziała Matylda.
- Cześć córeczko! – powiedziała mama.
Ojciec nawet nie spojrzał.
- Dobrze, że przynajmniej nie krzyczy … - pomyślała dziewczyna.
Zjedli śniadanie w ciszy. Tylko mama próbowała ocieplić atmosferę:
- Kochanie, idziesz dzisiaj na lekcje gitary ? – zapytała.
- Tak, mamo.
- Dzwonił do mnie twój nauczyciel, musi wyjechać. Zastąpi go jakiś młody chłopak. Podobno gra świetnie.
- Hm, no dobrze. – odpowiedziała Matylda i pomyślała – Ciekawe jaki on jest…
- Za chwilę wstała od stołu i powiedziała:
- To ja idę do siebie. Przygotuję się.
- W pokoju Matylda otworzyła szafę, wyjęła kilka bluzek i jeansy. Wybrała tę czarną, bez rękawków z napisem : „Flower Power” i smutnym kwiatem na środku. Uwielbiała tę bluzkę. Była taka inna. Pełna sprzeczności. Ubrała ją, jeansy i ukochane czarne trampki. Włosy związała w kitkę. Na ramię zarzuciła sztruksową torbę, wzięła gitarę i wyszła z domu.
Na zewnątrz przystanęła i zastanowiła się czym dotrze do Pracowni. Wybrała tramwaj. Idąc na przystanek kopała mały kamyszek. Zastanawiała się, dlaczego to jej trafił się taki ojciec. Dlaczego to ona musi cierpieć przez jego krzyki … Doszła do budy zwanej przystankiem… Szyby powybijane, na ścianach ohydne bazgroły…
Przyjechał tramwaj.
- To mój – pomyślała Matylda i wsiadła. Naprzeciwko drzwi było wolne miejsce. Postawiła gitarę obok krzesła, odbiła bilet i usiadła.  Tramwaj ruszył ze zgrzytem. Za oknem świeciło słońce, a wakacyjne niebo było bezchmurne. Kiedy tak jechała, zatrzymując się na kolejnych przystankach obserwowała ludzi w tramwaju. Była i starsza pani, która siedziała przed nią, trzymająca kurczowo bukiecik z drobnych kwiatków, i matka z dziećmi które bardzo hałasowały. Był też młody mężczyzna-  być może adwokat, biznesman, lub ktoś taki – w czarnym garniturze i białek koszuli. Za Matyldą siedziała para – chłopak i dziewczyna siedząca mu na kolanach. Wszyscy wydawali się być szczęśliwi. Tylko ona siedziała sama, bez złudzeń i ze smutkiem w oczach. Dojechała do swojego przystanku, wzięła gitarę i wysiadła. Skierowała się prosto do Pracowni. Kiedy była już na schodkach prowadzących na poddasze, przypomniała sobie, że za chwilkę spotka nowego nauczyciela. Miał być to młody mężczyzna, więc Matylda mimowolnie poprawiła kitkę. Dopiero wtedy weszła.
Na ziemi, odwrócony tyłem do drzwi siedział on- nowy nauczyciel. Dziewczyna stanęła kilka kroków za nim i przysłuchiwała się temu co gra. Faktycznie był dobry. Grał jakąś wolną, miła dla ucha melodię. Matylda powiedziała:
- Przepraszam ?
- Ależ nie ma za co – odpowiedział mężczyzna, wstał i odwrócił się do niej. – Jestem Bartek, twój nowy nauczyciel. – powiedział i uśmiechnął się.
- Ja jestem Matylda- powiedziała dziewczyna i uwiedzona melodyjnościa granej piosenki, zapytała – Co grałeś kiedy tu weszłam ?
- „Piece of  My Heart” Janis Joplin,- odpowiedział on i zapytał -  podobało Ci się ?
- Pewnie, nauczyłbyś mnie tego ? – zapytała Matylda.
- No pewnie! – odpowiedział Bartek.
- Matylda wyciągnęła swoją gitarę i razem usiedli na podłodze. Bartek pokazał Matyldzie kilka chwytów, a potem sam zagrał całą piosenkę. Matylda była pilnym uczniem. Bardzo szybko nauczyła się tej piosenki. Później Bartek zagrał jeszcze kilka piosenek Janis. Matylda tak się zasłuchała, że zamiast siedzieć w Pracowni 2 godziny siedziała 4. Kiedy zorientowała się, że jest tu już tak długo, zerwała się z podłogi, schowała gitarę i powiedziała do Bartka:
- Muszę lecieć! Tata mnie zabije! - a Bartek odpowiedział jej:
- Jak to : „ zabije Cię” ? Matylda ? Przecież ty masz 16 lat ?
- Bartek, nie znasz mojego ojca, on jest wściekły jeśli spoźnię się 15 minut!
- Ok. To kiedy widzimy się znowu ? Po jutrze ? - Matylda odpowiedziała:
- Super! Będę w środę!- i wybiegła z Pracowni. Na schodach skakała po 2 stopnie.
Kiedy wybiegła z budynku wpadła na kogoś. Z ramienia spadła jej torba i wysypał się discman, kilka płyt, zeszyt z nutami, i niedokończona bransoletka. Schyliła się, żeby pozbierać swoje rzeczy. Ktoś ukucnął obok niej i pozbierał kartki, które wypadły z zeszytu. Matylda spojrzała kto to i … TO BYŁ ON! CHŁOPAK Z DREADAMI! Mimo, że wczoraj wieczorem nie widziała dokładnie jego twarzy była tego pewna! Pozbierała resztę swoich drobiazgów i wrzuciła je do torby. Chłopak podaj jej kartki, uśmiechnął się, i powiedział:
- Nie szkodzi, tylko następnym razem dokładniej wybieraj drogę swoich szaleńczych gonitw. – i odszedł.
Matylda wstała i poszła na swój przystanek. Nie wiedziała co to ma znaczyć ,ale czuła, że jeszcze spotka tego chłopaka.
Kiedy weszła do domu od razu usłyszała krzyk ojca:
- Matylda! Natychmiast do mnie! – wiedziała że narobiła sobie kłopotów.
- Dziewczyno! Gdzie ty się szlajałaś ?! powinnaś być w domu 2, 5 godziny temu!
-Wiem tato …
- Chyba jednak nie wiesz! Marsz do swojego pokoju i nie wychodź stamtąd do kolacji!
- Matylda ucieszyła się, że każe jej iść do pokoju, bo przynajmniej będzie spokojnie mogła poćwiczyć grę na gitarze i pomyśleć o wszystkim co stało się dzisiejszego dnia. Od jazdy tramwajem po wpadnięcie na tego chłopaka.

Obudziła się o16.00 i była bardzo zdziwiona, że do tej pory nikt nie przyszedł nią potrząsnąć. Jak to się stało, że spała tak długo ? I dlaczego jest w jeansach i czarnej bluzce ?
- No tak, tak to jest jak się w nocy gra  ballady- pomyślała.
Wstała z łóżka i poszła się umyć. Kiedy wróciła włączyła komputer. Odebrała maile. Od Kasi, Michała, Olki … Był jeszcze jeden. Nie wiedziała od kogo. Kliknęła na ikonkę nadawcy i otworzyła wiadomość: „ Cześć! Tu  Bartek, no wiesz, ten od gitary. Słuchaj, moja kapela, Flower Power- Revolution, daje koncert. Dzisiaj o 20.00 w Pracowni, przyjdź jeśli zechcesz … Pozdrawiam  Bartek!”  Matylda szeroko się uśmiechnęła. Pewnie, że pójdzie!
- Shit, przecież tata się w życiu nie zgodzi…- powiedziała do siebie. Usiadła na parapecie i spojrzała przez okno. – Co mu powiedzieć? Co powiedzieć, żebym mogła iść? – myślała. Siedziała tak rozmyślając pół godziny. Nagle, za oknem zrobiło się ciemno. Zaczęło kropić, za chwilkę lać. Na dworze zdezorientowani ludzie biegali nieskładnie próbując się gdzieś schronić. Niektórym się udawało, niektórzy chyba jednak woleli biec do swojego celu. Zaskrzypiała podłoga. Matylda odwróciła głowę. To mama:
- Kochanie, dlaczego tak tu siedzisz ?
- Obserwuje, mamo.
- I co? Widzisz coś ciekawego?
- Tak , widzę ludzi. I każdy z nich, ma swoją własną wielką historię.
- Ach. – powiedziała mama i dodała – Dzwoniła Ola, pytała czy nie przyszłabyś dziś do niej, żeby pomóc jej przygotować się do tego egzaminu, no wiesz, dostała jedynkę i powinna zdać.- Matylda była zachwycona:
- Jasne, że pójdę! Przecież to moja koleżanka i trzeba jej pomóc!
- Matylda, coś ci się stało ?
- Ależ nie mamusiu, po prostu chcę być miła.
- No dobrze, to zejdź za chwilkę na obiad. – powiedziała mama i wyszła. Matyldzie chciało się tańczyć. Oczywiście, że nie pójdzie do Olki. Później jej to wytłumaczy, ona zrozumie. Odstawiła gitarę, która nadal leżała na łóżku, zamknęła okna:
- Chyba będzie burza- pomyślała, i zeszła na dół.
Ojciec siedział przy stole. Oglądał mecz, który właśnie nadawali w telewizji. Mama stawiała na stole półmiski i talerze. Matylda podeszła do lodówki, dla siebie wyjęła sok marchwiowy, a dla rodziców cole. Na stole postawiła szklanki i nalała do nich picie. Mama już wszystko podała. Ojciec wyłączył telewizor spojrzał na Matyldę i groźnym tonem powiedział :
- Matylda! Jesteś kompletnie nieodpowiedzialna! Jak można nie przyjść na kolację, dzisiaj nie przyjść na śniadanie! Dziewczyno, co to za obyczaje?! Czy tak cię wychowałem ?!- Ona nic nie odpowiedziała.
- I co?! Teraz nic nie mówisz ?!- wykrzyknął.
- Tato, cokolwiek powiem, powiesz „ oczywiście, ty masz zawsze racje!”. Cokolwiek powiem uznasz to za bzdurę!
- O nie, dziecko nie będzie się tak do mnie odnosiło. Masz zakaz wychodzenia z domu!
- Ale ja mam dzisiaj pomóc Olce! – z płaczem w głosie odpowiedziała Matylda i pomyślała- O nie, koncertu sobie nie odpuszczę!.
- Idziesz do Oli i jej pomagasz. Tylko tyle. Jeśli dowiem się, że byłaś gdzieś jeszcze …
- Jakim cudem mam być gdzieś jeszcze?! Przecież mi zabroniłeś!!!
- MATYLDA! Jak ty się do mnie odnosisz?!
- Tak jak słyszysz!!! – odsunęła krzesło, z takim impetem, że aż upadło, i pobiegła do siebie do pokoju. Na schodach krzyknęła – Najlepiej mnie zabij tymi swoimi zakazami! – i zatrzasnęła drzwi. Rzuciła się na łóżko. Zaczęła płakać. Było jak tak smutno, tak źle. Dlaczego? DLACZEGO? DLACZEGO?!
- Nienawidzę go! NIENAWIDZĘ GO! Dlaczego on robi wszystko, żeby moje życie było do kitu?! Dlaczego on je rujnuje ?! – Matylda jeszcze długo płakała. Kiedy wstała z łóżka i spojrzała na zegarek była 19.30.
Czy to możliwe, że leżała tu tak długo ? Przecież za chwilkę jest koncert! Podbiegła do szafy, wyjęła czarną
bluzkę z napisem „ … words can hurt …” Założyła ją, zarzuciła torbę na ramię i zbiegła ze schodów.
- To ja lecę mamo! Będę późno! – i wybiegła z domu. Zdecydowała, że tym razem pobiegnie.
- Będę tam w 10 min. – pomyślała i puściła się biegiem. Przeskakiwała murki, biegła trawą, na skróty, byleby się tam jak najszybciej dostać. Za chwilkę była na miejscu. Przed wejściem do Pracowni zebrała się spora grupka ludzi. Większość miała długie włosy, niektórzy nosili dredy, wszyscy się uśmiechali. Matylda stanęła na uboczu. Przyglądała się im. Byli ubrani w kolorowe stroje, nosili rzemyki, koraliki i różne ozdoby. Matylda zauważyła Bartka. On też ją zauważył. Szedł w jej stronę. Matylda uśmiechnęła się do niego. Kiedy Bartek podszedł powiedział:
- Nie spodziewałem się, że tu będziesz, ale bardzo się cieszę. Zagramy dzisiaj kilka kawałków Janis Joplin i Jima Morrisona, mam nadzieje, że ci się spodoba. – nagle usłyszeli wołanie.
- Bartek! Bartek no ! Gdzie ty jesteś ?!
- Tomek,ciszej, co ? Tu jestem !
- No, nareszcie, szukam cię i szukam, a nikt nie wiedział gdzie się podziewasz ! – i podszedł do nich chłopak z dreadami. TEN SAM chłopak z dreadami!!!
Matylda nie wierzyła własnym oczom.
- Poznaj mojego brata – Tomka ! – Tomek spojrzał na Matyldę i powiedział – Ale my się już znamy! – i uśmiechnął się.
- No tak, znamy się – odpowiedziała Matylda.
- Nadal z całym impetem wpadasz na ludzi? – zapytał Tomek. Matylda już, już chciała odpowiedzieć, ale Bartek im przerwał:
- Och, o czym wy gadacie ?! Chodźcie już! Tomek, bo się spóźnimy i co ? Nie będzie dwóch jednych gitarzystów! – chłopcy ruszyli przodem, a Matylda powlokła się za nimi . – Wiedziałam, że coś się zdaży!
Kiedy weszli na strych, ludzie już siedzieli. Wszyscy na podłodze. Tyko w rogu zostało troszkę miejsca i to tam, stała reszta zespołu.
Tomek i Bartek stanęli przy reszcie, wzieli do rąk gitary i zaczęli grać. Zagrali kilka piosenek, wszyscy ci mili ludzie byli niesamowicie zasłuchani, niektórzy tańczyli mimo braku miejsca. Kiedy koncert się skończył Tomek podszedł do Matyldy i powiedział:
- Zostawiłem sobie coś wyjątkowego. Chcesz posłuchać ?
- Jasne! – odpowiedziała ona i uśmiechnęła się do Tomka.
- To może chodźmy na dwór, tu jest strasznie gorąco i tłoczno
- Dobrze, chodźmy. – Wyszli na dwór. Tomek, spojrzał na Matyldę. Powiedział :
- Chodźmy na plażę. Tam będzie najlepiej.-I ruszył w stronę morza. Matylda poszła za nim. Kiedy szli przez las, żadne z nich nie wypowiedziało słowa. Doszli do plaży. Matylda usiadła na piasku. Tomek obok niej. Zaczął grać. Grał pięknie, czysto. Matylda miała wrażenie, że już nic się nie liczy. Przymknęła oczy, miała wrażenie, że odlatuje. W pewnym momencie Tomek przestał grać. Ale Matylda nie otworzyła oczu. Była zadowolona, że i jej trafiają się takie piękne chwile. Usłyszała jego głos:
- Matylda, już wiesz, co to radość, i spokój?– i w tym momencie ona wstała i powiedziała:
- Nigdy nie czułam takiego ukojenia, ta muzyka …- i zaczęła tańczyć. A on grał prosto z serca. Matylda wirowała i skierowała oczy ku górze- do gwiazd. I znowu była szczęśliwa. Tak jak wtedy, kiedy była małą dziewczynką. Nagle tomek przestał grać.
- Dlaczego już nie grasz ?
- Pięknie tańczysz. – powiedział on i spojrzał na nią. Matylda usiadła koło niego.
- Gdzie nauczyłeś się tak grać ?- zapytała.
- Mój brat zabrał mnie kiedyś na biwak razem z jego przyjaciółmi. To oni pokazali mi, że gitara potrafi ukazać twoje uczucia. – Matylda zapytała jeszcze :
- A dready ? Sam je robiłeś ?
- Dready to przeznaczenie. Może je mieć każdy, ale nie musi, kto wierzy w ideologię hippie.
- A o czym mówi ta ideologia ?
- Hippie to wolność, miłość i pokój. Hippisi nie chcą wojny, właściwie to nie przestrzegają praw narzuconych przez rząd, żyją swoim życiem, żyją w zgodzie z naturą. Maja swoją muzykę, ubieraja się inaczej, niż cała szara masa.
- Niektórzy twierdzą, że hippie już nie ma …
- Dużo ludzi tak mówi. Twierdzą, że nasza ideologia to przeżytek. Ale to nie prawda.  To trzeba odkryć w sobie. Odnaleźć tę część duszy, w której kryje się harmonia ducha i wolność. – Matylda mogła by słuchać jego głosu w nieskończoność. Nagle zerwała się z piasku i krzyknęła:
- O Boże! Przecież ja powinnam być u Olki! – i pobiegła przez plażę …

Kiedy weszła do kuchni, ojciec stał tyłem do drzwi i patrzył przez okno.
- Która jest godzina ? – zapytał. Matylda spojrzała na zegarek. Była 1.00 . Bała się cokolwiek powiedzieć.
- Pytam, która godzina !!!
- Pierwsza, tato.
- Rozumiem, że tyle czasu zajęło Ci pomaganie Oli ?
- Tak, tato. – W tym momencie ojciec podszedł do niej, chwycił za rękę i ścisnął.
- Dlaczego kłamiesz ? Dlaczego do cholery próbujesz mnie oszukać ?! Ty głupia idiotko! Masz tylko 16 lat i próbujesz oszukać mnie ? Człowieka, który zna życie ?!
- Matylda wyrwała ręke , spojrzała ojcu w twarz ,krzyknęła: - Nie mam zamiaru więcej wysłuchiwać twoich poniżań !!! Jeśli mnie nie kochasz, po prostu mi to powiedz, a nie przez całe życie robisz mi krzywdę!! – i wybiegła z kuchni. Skakała po dwa schodki i kiedy wbiegła do swojego pokoju, rzuciła się do szafy, z impetem ją otworzyła, wyjęła kilka bluzek i dwie pary spodni, podeszła do łóżka, schyliła się, wyciągnęła spod niego wielki plecak, wrzuciła tam wszystko, podeszła do komody i wyciągnęła pieniądze. Schowała je do tylnej kieszeni w spodniach.  Na ramię zarzuciła gitarę, wzięła plecak i zeszła na dół … Ojciec siedział przed telewizorem . Nawet na nią nie spojrzał. Matylda o tworzyła drzwi i wyszła …

Gdy stanęła przed drzwiami Pracowni nie była już taka pewna, czy dobrze zrobiła. Koncert już dawno się skończył i wokół było pusto, cicho i ciemno.
- On mnie przecież nienawidzi, nie mam czego szukać tam, gdzie jest mój chory ojciec. – pomyślała. Zastanawiała się przez chwilkę czy drzwi Pracowni będą otwarte.
- Właściwie to dlaczego miałyby być otwarte – skarciła się w myślach. Mimo to, położyła rękę na klamkę, przycisnęła i … oczywiście – były zamknięte. Zeszła po schodach na dół i rozejrzała się. Stwierdziła, że pójdzie na plażę. Weźmie do ręki gitarę i pogra, to powinno ją troszkę uspokoić. Szła powoli przez lasek, dzielący ją i morze. Nagle usłyszała trzask łamanej gałązki i aż podskoczyła:
- Uspokój się kretynko, przecież to pod twoim ciężarem pękł  ten patyczek. – i uśmiechnęła się do siebie.
Kiedy doszła na plaże zobaczyła księżyc i gwiazdy odbijające się w wodzie.
-Pięknie tu … I pomyśleć, że przed chwilą byłam tu z Tomkiem … - usiadła na piasku i zaczęła brzdąkać. Nie grała konkretnej  melodii, tylko upajała się dźwiękami gitary. Siedziała tak długi czas i w końcu zasnęła.
 Rano obudził ją głos:
- Matylda ?! Coś ci się stało ? Matylda?! – otworzyła oczy i zobaczyła Tomka.
- A..aa .. Co ty tu robisz ?
- Jestem tu codziennie, spaceruje wzdłuż plaży i obserwuje. Ale, ale. Co ty tu robisz ?
- Śpię.
- Matylda, nie wygłupiaj się, dlaczego tu jesteś?
- No tak jakoś, zdarza się.
- Matylda!
- No dobra, no. Nie krzycz na mnie. Uciekłam z domu.
- Ale dlaczego ? – Tomek siadł koło niej na piasku, zdjął sweter i położył na jej ramionach.
- Po prostu. Nie mogłam już tam wytrzymać. Właściwie to mój ojciec był powodem. - Tomek już o nic nie pytał.
Przysunął się bliżej Matyldy i objął ją ramieniem. Matyldzie zrobiło się gorąco. Siedzi koło faceta, który od początku jej się podoba, a teraz jeszcze on ją przytula! No dobra, może nie przytula, ale na pewno obejmuje jak przyjaciółkę, a to już coś. Wtuliła się w bezpieczne ramiona Tomka i stwierdziła, że mogłaby tak siedzieć godzinami. W pewnym momencie on odezwał się:
- Pójdziesz ze mną. Mieszkamy z  Bartkiem niedaleko stąd. Chcesz czy nie, zamieszkasz z nami. Nie pozwolę, żebyś błąkała się w tym mieście, ani gdziekolwiek indziej.
- Tomek, jesteś pewien ? Myślisz, że Bartek się zgodzi ? Nie chciałabym przeszkadzać …
- Zwariowałaś? Niczego nie chce bardziej, niż tego, żebyś była blisko mnie. - Popatrzył na nią i pocałował w czoło. Matyldzie zrobiło się gorąco.
- My, hippisi, jesteśmy najmilszymi istotami pod słońcem. – powiedział i uśmiechnął się szeroko. – Dobra, chodź już, bo mój kochany braciszek będzie się martwił, że mnie tak długo nie ma.

- A co wy tu robicie? Tomek? Matylda?
- Bartuś, nic się nie stało. Matylda zamieszka z nami.
- A…aaa … ale jak to? Dlaczego? Możecie mi to wytłumaczyć? – zdziwił się Bartek.
- Bartek, jeśli nie chcesz, to ja popytam po koleżankach… - powiedziała ze smutkiem w głosie Matylda.
- Ależ nie! Oczywiście, że możesz! To super, że teraz będziemy mogli grać razem, ale czy moglibyście powiedzieć mi dlaczego?
- Bartek, daj spokój! Niuch ona sobie troszkę odpocznie, może niech się położy, a ty idź zrób herbatę, napijemy się i pogadamy. – powiedział Bartek. – Matylda, może chcesz iść się wykąpać? – zwrócił się do dziewczyny.
- O, świetny pomysł, zmyję z siebie choć troszkę bólu – powiedziała i uśmiechnęła się smutno. Tomek wskazał jej łazienkę, a sam poszedł za Bartkiem do kuchni. Bartek nastawił wodę i wyjmował kubki.
- Cholera, mamy tylko dwa –powiedział
- No cóż,  to ja nie piję, ona koniecznie musi, jej jest potrzebna opieka
- Szkoda, że nie dodałeś miłość – powiedział Bartek do Tomka i uśmiechnął się.
- Oj bracie, bracie, czy ty zawsze musisz się czegoś dopatrywać ? Owszem, lubię Mat, podoba mi się, ale ona przede wszystkim potrzebuje ciepła. Słyszałeś co się dzieje u niej w domu? – w tym momencie przycichł szum lejącej się wody. Szczęknął zamek i po chwili Matylda weszła do kuchni. Ubrana w czerwoną bluzkę, jeansy i japonki, z rozpuszczonymi, mokrymi włosami wyglądała prześlicznie.  Tomek spojrzał na nią z błyskiem w oku  i zapytał:
- Już? Chcesz teraz z nami pogadać?
-Tak, chodźmy usiąść to powiem wam co mnie tak przytłacza …
- Bartek wziął  kubki i poszedł przodem. Za nim Matylda, a Tomek  zaraz za nią. Usiedli na poduszkach które leżały na ziemi. Matylda wzięła do rąk kubek napiła się gorącej herbaty i przymknęła oczy. Ciepło rozchodzące się po całym ciele wpływało na nią kojąco. Pomyślała, że kiedyś takie ciepło odczuwała i w domu. Dawały je chociażby rozmowy, nie musiało to Bytnic gorącego, wystarczała bliskość. Ale teraz, kiedy już nie wróci do domu … Łza spłynęła po policzku i kapnęła do kubka.
- Matylda?
- Wy nie zrozumiecie co ja czuję. Nikt mnie nie kocha, nikt nie stara sięgnie zrozumieć … Czuje się podle. Wszystko co do tej pory robiłam było negowane przez mojego ojca. Wszystko co robiłam było nie tak, było złe i okropne. Ja nie wiem co to znaczy akceptacja, nigdy jej nie poczułam … -  Matylda podwinęła rękaw bluzki. Ich oczom ukazały się blizny. Matylda powiedziała:
- Krótka historia mojego życia pisana przez żyletkę. – a łzy zaczęły coraz szybciej spływać po zaróżowionych od ciepła policzkach…


Tomek i Bartek nie wiedzieli co powiedzieć. Przecież Matylda w gruncie rzeczy nie wygląda na małą, zagubioną dziewczynkę. Przeciwnie - Mat zdawała się jakoś sobie radzić z problemami, mimo wszystko.
- Wiem, możecie pomyśleć sobie, że przesadzam, albo że jestem słaba. Ale to nie o to chodzi. Szykanowanie ojca zaczęło się kiedy poszłam do gimnazjum. Nowa szkoła, nowe towarzystwo... Jego perfekcyjna córeczka zaczęła łapać 2,1. Ludzie w klasie nie byli już maluchami z pierwszych ławek, zgłaszającymi się do każdego zadania. Każdy z nich miał swój świat. Ja zaczęłam interesowac się muzyką. Marzyłam o gitarze. Dostałam ją od mamy pomimo protestów ojca. W granie wpadłam po uszy. Szkołę odsunęłam na bok. Liczyły się tylko te chwile, kiedy byłam sama z sobą i mogłam pobrzdękać. Któregoś dnia mój ojciec wparował do pokoju, wyrwał mi gitarę z rąk i powiedział, że ma dość mojego rzępolenia, że zabiera gitarę i mam zapomnieć o tym wszystkim. Pokłócił się z mamą. Stanęła po mojej stronie i powiedziała mu, że mam prawo mieć własne zainteresowania i że albo odda mi gitarę, albo ma się do niej nie odzywać. Oddał. Ale od tamtego czasu ciągle mi dogadywał i próbował odwieść mnie od grania. Kiedy zauważył, że zdecydowanie mu się to nie uda, wyśmiewał mnie i mówił, że jestem głupia smarkulą, która ma chore wyobrażenia i fantazje o czymś, czego nigdy nie będzie. Ale nie ta cała akcja z gitarą była najgorsza. Najgorsze było to, że kiedy coś mu się nie podobało wyzywał mnie od pieprzonych suk i idiotek, które nie mają prawa bytu. Dawał mi zakaz na wszystko. A potem dostawałam w twarz.
- Teraz po policzkach dziewczyny łzy spływały jedna za drugą. Herbata zaczęła stygnąć. Matyldzie przypomniało się o niej, kiedy kolejna łza kapnęła do kubka i rozpryskała herbatę po jej rękach. Tomek przysunął się bliżej dziewczyny, przytulił ją, i powiedział:
- Mat, więcej na to nie pozwolimy. Nikt nie ma prawa Cię tak traktować. Nie zasługujesz na coś takiego. Nikt nie zasługuje.
-Matylda piła powoli herbatę i miała wrażenie, że jest słona...

« Ostatnia zmiana: 2005-06-17, 09:18 autor Flaś »
Zapisane

Veronica

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 8067
  • ^______^
    • WWW
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #1 : 2004-06-28, 10:15 »
No niezłe  :wink: pisaj dalej :P
Zapisane
"Popatrz jeszcze raz, psia dusza większa jest od psa.
A kiedy się uśmiechasz do niej, ona się huśta na ogonie.
A kiedy się pożegnać trzeba i psu czas iść do psiego nieba,
To niedaleko pies wyrusza, przecież przy tobie jest psie niebo,
Z tobą zostaje jego dusza."

koniulka

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2541
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #2 : 2004-06-28, 10:24 »
Świetne, odnosze przy tym wrażenie, że opowiada o.....a nieważne. Super :wink:
Zapisane
Na zawsze w naszych sercach...

Forum Zwierzaki

Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedz #2 : 2004-06-28, 10:24 »

Flaś

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #3 : 2004-06-28, 10:26 »
edit.
« Ostatnia zmiana: 2005-08-27, 22:46 autor flasiek »
Zapisane

koniulka

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2541
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #4 : 2004-06-28, 10:28 »
Czasem chyba największą i dla tego jest to takie życiowe opowiadanie.....ale jednocześnie piękne w formie................. :(
Zapisane
Na zawsze w naszych sercach...

pola

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #5 : 2004-06-28, 11:13 »
jej .... czekam na CD ,sis :cmokkk: :)
Zapisane

Asiulek

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #6 : 2004-06-28, 11:22 »
Ja też ja też ! konieczmnie pisz dalej  ;)
Zapisane

Flaś

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #7 : 2004-06-28, 18:27 »
Piszę drugi rozdział - wciągnęło mnie na dobre :mrblue:

edit: Jest rozdział drugi :mrblue:
Proszę bardzo :wink:

Rozdział II
Matylda obudziła się o 6.00. Nastawiła sobie budzik, żeby nie musiała od samego rana wysłuchiwać krzyków ojca. Usiadła na łóżku i nogami odnalazła swoje ukochane japonki. Była bardzo zmęczona. Tak, jakby nie spała całą noc. Przeciągnęła się niczym kotka i wstała. Podeszła do lustra. Jej długie czarne włosy delikatnie otulały drobną twarzyczkę o zarumienionych policzkach i malinowych ustach. Popatrzyła na siebie.
-To będzie długi dzień – pomyślała i zbliżyła twarz do błyszczącej tafli. Przyjrzała się swoim zielonym oczom i uśmiechnęła się do siebie.
O 6:30 zeszła na dół. Tata siedział przy stole i czytał gazetę. Mama przygotowywała kanapki.
- Dzień dobry! – powiedziała Matylda.
- Cześć córeczko! – powiedziała mama.
Ojciec nawet nie spojrzał.
- Dobrze, że przynajmniej nie krzyczy … - pomyślała dziewczyna.
Zjedli śniadanie w ciszy. Tylko mama próbowała ocieplić atmosferę:
- Kochanie, idziesz dzisiaj na lekcje gitary ? – zapytała.
- Tak, mamo.
- Dzwonił do mnie twój nauczyciel, musi wyjechać. Zastąpi go jakiś młody chłopak. Podobno gra świetnie.
- Hm, no dobrze. – odpowiedziała Matylda i pomyślała – Ciekawe jaki on jest…
- Za chwilę wstała od stołu i powiedziała:
- To ja idę do siebie. Przygotuję się.
- W pokoju Matylda otworzyła szafę, wyjęła kilka bluzek i jeansy. Wybrała tę czarną, bez rękawków z napisem : „Flower Power” i smutnym kwiatem na środku. Uwielbiała tę bluzkę. Była taka inna. Pełna sprzeczności. Ubrała ją, jeansy i ukochane czarne trampki. Włosy związała w kitkę. Na ramię zarzuciła sztruksową torbę, wzięła gitarę i wyszła z domu.
Na zewnątrz przystanęła i zastanowiła się czym dotrze do Pracowni. Wybrała tramwaj. Idąc na przystanek kopała mały kamyszek. Zastanawiała się, dlaczego to jej trafił się taki ojciec. Dlaczego to ona musi cierpieć przez jego krzyki … Doszła do budy zwanej przystankiem… Szyby powybijane, na ścianach ohydne bazgroły…
Przyjechał tramwaj.
- To mój – pomyślała Matylda i wsiadła. Naprzeciwko drzwi było wolne miejsce. Postawiła gitarę obok krzesła, odbiła bilet i usiadła.  Tramwaj ruszył ze zgrzytem. Za oknem świeciło słońce, a wakacyjne niebo było bezchmurne. Kiedy tak jechała, zatrzymując się na kolejnych przystankach obserwowała ludzi w tramwaju. Była i starsza pani, która siedziała przed nią, trzymająca kurczowo bukiecik z drobnych kwiatków, i matka z dziećmi które bardzo hałasowały. Był też młody mężczyzna-  być może adwokat, biznesman, lub ktoś taki – w czarnym garniturze i białek koszuli. Za Matyldą siedziała para – chłopak i dziewczyna siedząca mu na kolanach. Wszyscy wydawali się być szczęśliwi. Tylko ona siedziała sama, bez złudzeń i ze smutkiem w oczach. Dojechała do swojego przystanku, wzięła gitarę i wysiadła. Skierowała się prosto do Pracowni. Kiedy była już na schodkach prowadzących na poddasze, przypomniała sobie, że za chwilkę spotka nowego nauczyciela. Miał być to młody mężczyzna, więc Matylda mimowolnie poprawiła kitkę. Dopiero wtedy weszła.
Na ziemi, odwrócony tyłem do drzwi siedział on- nowy nauczyciel. Dziewczyna stanęła kilka kroków za nim i przysłuchiwała się temu co gra. Faktycznie był dobry. Grał jakąś wolną, miła dla ucha melodię. Matylda powiedziała:
- Przepraszam ?
- Ależ nie ma za co – odpowiedział mężczyzna, wstał i odwrócił się do niej. – Jestem Bartek, twój nowy nauczyciel. – powiedział i uśmiechnął się.
- Ja jestem Matylda- powiedziała dziewczyna i uwiedzona melodyjnościa granej piosenki, zapytała – Co grałeś kiedy tu weszłam ?
- „Piece of  My Heart” Janis Joplin,- odpowiedział on i zapytał -  podobało Ci się ?
- Pewnie, nauczyłbyś mnie tego ? – zapytała Matylda.
- No pewnie! – odpowiedział Bartek.
- Matylda wyciągnęła swoją gitarę i razem usiedli na podłodze. Bartek pokazał Matyldzie kilka chwytów, a potem sam zagrał całą piosenkę. Matylda była pilnym uczniem. Bardzo szybko nauczyła się tej piosenki. Później Bartek zagrał jeszcze kilka piosenek Janis. Matylda tak się zasłuchała, że zamiast siedzieć w Pracowni 2 godziny siedziała 4. Kiedy zorientowała się, że jest tu już tak długo, zerwała się z podłogi, schowała gitarę i powiedziała do Bartka:
- Muszę lecieć! Tata mnie zabije! - a Bartek odpowiedział jej:
- Jak to : „ zabije Cię” ? Matylda ? Przecież ty masz 16 lat ?
- Bartek, nie znasz mojego ojca, on jest wściekły jeśli spoźnię się 15 minut!
- Ok. To kiedy widzimy się znowu ? Po jutrze ? - Matylda odpowiedziała:
- Super! Będę w środę!- i wybiegła z Pracowni. Na schodach skakała po 2 stopnie.
Kiedy wybiegła z budynku wpadła na kogoś. Z ramienia spadła jej torba i wysypał się discman, kilka płyt, zeszyt z nutami, i niedokończona bransoletka. Schyliła się, żeby pozbierać swoje rzeczy. Ktoś ukucnął obok niej i pozbierał kartki, które wypadły z zeszytu. Matylda spojrzała kto to i … TO BYŁ ON! CHŁOPAK Z DREADAMI! Mimo, że wczoraj wieczorem nie widziała dokładnie jego twarzy była tego pewna! Pozbierała resztę swoich drobiazgów i wrzuciła je do torby. Chłopak podaj jej kartki, uśmiechnął się, i powiedział:
- Nie szkodzi, tylko następnym razem dokładniej wybieraj drogę swoich szaleńczych gonitw. – i odszedł.
Matylda wstała i poszła na swój przystanek. Nie wiedziała co to ma znaczyć ,ale czuła, że jeszcze spotka tego chłopaka.
Kiedy weszła do domu od razu usłyszała krzyk ojca:
- Matylda! Natychmiast do mnie! – wiedziała że narobiła sobie kłopotów.
- Dziewczyno! Gdzie ty się szlajałaś ?! powinnaś być w domu 2, 5 godziny temu!
-Wiem tato …
- Chyba jednak nie wiesz! Marsz do swojego pokoju i nie wychodź stamtąd do kolacji!
- Matylda ucieszyła się, że każe jej iść do pokoju, bo przynajmniej będzie spokojnie mogła poćwiczyć grę na gitarze i pomyśleć o wszystkim co stało się dzisiejszego dnia. Od jazdy tramwajem po wpadnięcie na tego chłopaka.
Zapisane

pola

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #8 : 2004-06-28, 19:06 »
ja cem rozdział III !!!!!!!!
Sis ,to jest świetne :) czyta sie jednym tchem :D
Zapisane

Forum Zwierzaki

Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedz #8 : 2004-06-28, 19:06 »

Madia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2977
    • WWW
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #9 : 2004-06-28, 19:18 »
Fllash no Miodzio! Już widze ksiązke pt.: " Zagubiona Matylda" Autor: FlashQ :wink:
Zapisane

mili

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #10 : 2004-06-28, 21:32 »
no, bajeranko  :wink:  :wink: chcemy więcej  :wink:
Zapisane

Flaś

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #11 : 2004-06-28, 21:34 »
Chcecie ??? Jutro dostaniecie :mrblue:

Maybe afternoon :P
Zapisane

Veronica

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 8067
  • ^______^
    • WWW
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #12 : 2004-06-28, 21:39 »
Suuuper  :wink: FlashQ dawaj szybko III rozdział, błagam cie  :wink:
Zapisane
"Popatrz jeszcze raz, psia dusza większa jest od psa.
A kiedy się uśmiechasz do niej, ona się huśta na ogonie.
A kiedy się pożegnać trzeba i psu czas iść do psiego nieba,
To niedaleko pies wyrusza, przecież przy tobie jest psie niebo,
Z tobą zostaje jego dusza."

golden

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #13 : 2004-06-28, 21:50 »
wow :) fajnie piszesz :) Faktycznie czyta sie szybko.

Ta dziewczyna ma chyba podobne problemy do moich (i Twoich Flasheczko) :P

Cytuj
Jej długie czarne włosy delikatnie otulały drobną twarzyczkę o zarumienionych policzkach i malinowych ustach (...) Przyjrzała się swoim zielonym oczom

ładna ta Matylda :wink:

Pisaj dalej!!!
Zapisane

koniulka

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2541
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #14 : 2004-06-28, 22:38 »
Chcemy wiecej :wink: Jest świetne :)
Zapisane
Na zawsze w naszych sercach...

Forum Zwierzaki

Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedz #14 : 2004-06-28, 22:38 »

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #15 : 2004-06-29, 09:44 »
Super :spoko: Masz talenick ;) Czekam na Cd-ek :;d:
Zapisane
-

Veronica

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 8067
  • ^______^
    • WWW
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #16 : 2004-06-29, 09:51 »
FlashQ, juz jest jutro, dawaj CD  :wink: :!!!: :!!!: :!!!: :!!!:
Zapisane
"Popatrz jeszcze raz, psia dusza większa jest od psa.
A kiedy się uśmiechasz do niej, ona się huśta na ogonie.
A kiedy się pożegnać trzeba i psu czas iść do psiego nieba,
To niedaleko pies wyrusza, przecież przy tobie jest psie niebo,
Z tobą zostaje jego dusza."

Faza

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #17 : 2004-06-29, 10:04 »
Qrcze ale suuuuuuuupppppppppppppppppeeeeeeeeeeeerrrrrrrrrrrrr
Wciąga jak nie wiem co!!!  :D   :wink:  :wink:  :wink:
Czekamy na Następny rozdzialik, jak najszybciej!!!!!!! :P

Co dalej z matyldą......?????  :lol:
Zapisane

Flaś

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #18 : 2004-06-29, 10:13 »
Pisam :mrblue: Peace ...
Zapisane

Veronica

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 8067
  • ^______^
    • WWW
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #19 : 2004-06-29, 10:30 »
No to czekamy z niecierpliwością  :wink:
Zapisane
"Popatrz jeszcze raz, psia dusza większa jest od psa.
A kiedy się uśmiechasz do niej, ona się huśta na ogonie.
A kiedy się pożegnać trzeba i psu czas iść do psiego nieba,
To niedaleko pies wyrusza, przecież przy tobie jest psie niebo,
Z tobą zostaje jego dusza."

pola

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #20 : 2004-06-29, 11:40 »
ja też czekam :)
Zapisane

Forum Zwierzaki

Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedz #20 : 2004-06-29, 11:40 »

norris

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3741
  • ;>
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #21 : 2004-06-29, 12:29 »
świetne :wink: czekam na cd :mrgreen:
Zapisane

Flaś

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #22 : 2004-06-29, 12:46 »
No cóż : Tak jakby się rozpisałam :mrblue:
Proszę :

Rozdział III
Obudziła się o16.00 i była bardzo zdziwiona, że do tej pory nikt nie przyszedł nią potrząsnąć. Jak to się stało, że spała tak długo ? I dlaczego jest w jeansach i czarnej bluzce ?
- No tak, tak to jest jak się w nocy gra  ballady- pomyślała.
Wstała z łóżka i poszła się umyć. Kiedy wróciła włączyła komputer. Odebrała maile. Od Kasi, Michała, Olki … Był jeszcze jeden. Nie wiedziała od kogo. Kliknęła na ikonkę nadawcy i otworzyła wiadomość: „ Cześć! Tu  Bartek, no wiesz, ten od gitary. Słuchaj, moja kapela, Flower Power- Revolution, daje koncert. Dzisiaj o 20.00 w Pracowni, przyjdź jeśli zechcesz … Pozdrawiam  Bartek!”  Matylda szeroko się uśmiechnęła. Pewnie, że pójdzie!
- Shit, przecież tata się w życiu nie zgodzi…- powiedziała do siebie. Usiadła na parapecie i spojrzała przez okno. – Co mu powiedzieć? Co powiedzieć, żebym mogła iść? – myślała. Siedziała tak rozmyślając pół godziny. Nagle, za oknem zrobiło się ciemno. Zaczęło kropić, za chwilkę lać. Na dworze zdezorientowani ludzie biegali nieskładnie próbując się gdzieś schronić. Niektórym się udawało, niektórzy chyba jednak woleli biec do swojego celu. Zaskrzypiała podłoga. Matylda odwróciła głowę. To mama:
- Kochanie, dlaczego tak tu siedzisz ?
- Obserwuje, mamo.
- I co? Widzisz coś ciekawego?
- Tak , widzę ludzi. I każdy z nich, ma swoją własną wielką historię.
- Ach. – powiedziała mama i dodała – Dzwoniła Ola, pytała czy nie przyszłabyś dziś do niej, żeby pomóc jej przygotować się do tego egzaminu, no wiesz, dostała jedynkę i powinna zdać.- Matylda była zachwycona:
- Jasne, że pójdę! Przecież to moja koleżanka i trzeba jej pomóc!
- Matylda, coś ci się stało ?
- Ależ nie mamusiu, po prostu chcę być miła.
- No dobrze, to zejdź za chwilkę na obiad. – powiedziała mama i wyszła. Matyldzie chciało się tańczyć. Oczywiście, że nie pójdzie do Olki. Później jej to wytłumaczy, ona zrozumie. Odstawiła gitarę, która nadal leżała na łóżku, zamknęła okna:
- Chyba będzie burza- pomyślała, i zeszła na dół.
Ojciec siedział przy stole. Oglądał mecz, który właśnie nadawali w telewizji. Mama stawiała na stole półmiski i talerze. Matylda podeszła do lodówki, dla siebie wyjęła sok marchwiowy, a dla rodziców cole. Na stole postawiła szklanki i nalała do nich picie. Mama już wszystko podała. Ojciec wyłączył telewizor spojrzał na Matyldę i groźnym tonem powiedział :
- Matylda! Jesteś kompletnie nieodpowiedzialna! Jak można nie przyjść na kolację, dzisiaj nie przyjść na śniadanie! Dziewczyno, co to za obyczaje?! Czy tak cię wychowałem ?!- Ona nic nie odpowiedziała.
- I co?! Teraz nic nie mówisz ?!- wykrzyknął.
- Tato, cokolwiek powiem, powiesz „ oczywiście, ty masz zawsze racje!”. Cokolwiek powiem uznasz to za bzdurę!
- O nie, dziecko nie będzie się tak do mnie odnosiło. Masz zakaz wychodzenia z domu!
- Ale ja mam dzisiaj pomóc Olce! – z płaczem w głosie odpowiedziała Matylda i pomyślała- O nie, koncertu sobie nie odpuszczę!.
- Idziesz do Oli i jej pomagasz. Tylko tyle. Jeśli dowiem się, że byłaś gdzieś jeszcze …
- Jakim cudem mam być gdzieś jeszcze?! Przecież mi zabroniłeś!!!
- MATYLDA! Jak ty się do mnie odnosisz?!
- Tak jak słyszysz!!! – odsunęła krzesło, z takim impetem, że aż upadło, i pobiegła do siebie do pokoju. Na schodach krzyknęła – Najlepiej mnie zabij tymi swoimi zakazami! – i zatrzasnęła drzwi. Rzuciła się na łóżko. Zaczęła płakać. Było jak tak smutno, tak źle. Dlaczego? DLACZEGO? DLACZEGO?!
- Nienawidzę go! NIENAWIDZĘ GO! Dlaczego on robi wszystko, żeby moje życie było do kitu?! Dlaczego on je rujnuje ?! – Matylda jeszcze długo płakała. Kiedy wstała z łóżka i spojrzała na zegarek była 19.30.
Czy to możliwe, że leżała tu tak długo ? Przecież za chwilkę jest koncert! Podbiegła do szafy, wyjęła czarną
bluzkę z napisem „ … words can hurt …” Założyła ją, zarzuciła torbę na ramię i zbiegła ze schodów.
- To ja lecę mamo! Będę późno! – i wybiegła z domu. Zdecydowała, że tym razem pobiegnie.
- Będę tam w 10 min. – pomyślała i puściła się biegiem. Przeskakiwała murki, biegła trawą, na skróty, byleby się tam jak najszybciej dostać. Za chwilkę była na miejscu. Przed wejściem do Pracowni zebrała się spora grupka ludzi. Większość miała długie włosy, niektórzy nosili dredy, wszyscy się uśmiechali. Matylda stanęła na uboczu. Przyglądała się im. Byli ubrani w kolorowe stroje, nosili rzemyki, koraliki i różne ozdoby. Matylda zauważyła Bartka. On też ją zauważył. Szedł w jej stronę. Matylda uśmiechnęła się do niego. Kiedy Bartek podszedł powiedział:
- Nie spodziewałem się, że tu będziesz, ale bardzo się cieszę. Zagramy dzisiaj kilka kawałków Janis Joplin i Jima Morrisona, mam nadzieje, że ci się spodoba. – nagle usłyszeli wołanie.
- Bartek! Bartek no ! Gdzie ty jesteś ?!
- Tomek,ciszej, co ? Tu jestem !
- No, nareszcie, szukam cię i szukam, a nikt nie wiedział gdzie się podziewasz ! – i podszedł do nich chłopak z dreadami. TEN SAM chłopak z dreadami!!!
Matylda nie wierzyła własnym oczom.
- Poznaj mojego brata – Tomka ! – Tomek spojrzał na Matyldę i powiedział – Ale my się już znamy! – i uśmiechnął się.
- No tak, znamy się – odpowiedziała Matylda.
- Nadal z całym impetem wpadasz na ludzi? – zapytał Tomek. Matylda już, już chciała odpowiedzieć, ale Bartek im przerwał:
- Och, o czym wy gadacie ?! Chodźcie już! Tomek, bo się spóźnimy i co ? Nie będzie dwóch jednych gitarzystów! – chłopcy ruszyli przodem, a Matylda powlokła się za nimi . – Wiedziałam, że coś się zdaży!
Kiedy weszli na strych, ludzie już siedzieli. Wszyscy na podłodze. Tyko w rogu zostało troszkę miejsca i to tam, stała reszta zespołu.
Tomek i Bartek stanęli przy reszcie, wzieli do rąk gitary i zaczęli grać. Zagrali kilka piosenek, wszyscy ci mili ludzie byli niesamowicie zasłuchani, niektórzy tańczyli mimo braku miejsca. Kiedy koncert się skończył Tomek podszedł do Matyldy i powiedział:
- Zostawiłem sobie coś wyjątkowego. Chcesz posłuchać ?
- Jasne! – odpowiedziała ona i uśmiechnęła się do Tomka.
- To może chodźmy na dwór, tu jest strasznie gorąco i tłoczno
- Dobrze, chodźmy. – Wyszli na dwór. Tomek, spojrzał na Matyldę. Powiedział :
- Chodźmy na plażę. Tam będzie najlepiej.-I ruszył w stronę morza. Matylda poszła za nim. Kiedy szli przez las, żadne z nich nie wypowiedziało słowa. Doszli do plaży. Matylda usiadła na piasku. Tomek obok niej. Zaczął grać. Grał pięknie, czysto. Matylda miała wrażenie, że już nic się nie liczy. Przymknęła oczy, miała wrażenie, że odlatuje. W pewnym momencie Tomek przestał grać. Ale Matylda nie otworzyła oczu. Była zadowolona, że i jej trafiają się takie piękne chwile. Usłyszała jego głos:
- Matylda, już wiesz, co to radość, i spokój?– i w tym momencie ona wstała i powiedziała:
- Nigdy nie czułam takiego ukojenia, ta muzyka …- i zaczęła tańczyć. A on grał prosto z serca. Matylda wirowała i skierowała oczy ku górze- do gwiazd. I znowu była szczęśliwa. Tak jak wtedy, kiedy była małą dziewczynką. Nagle tomek przestał grać.
- Dlaczego już nie grasz ?
- Pięknie tańczysz. – powiedział on i spojrzał na nią. Matylda usiadła koło niego.
- Gdzie nauczyłeś się tak grać ?- zapytała.
- Mój brat zabrał mnie kiedyś na biwak razem z jego przyjaciółmi. To oni pokazali mi, że gitara potrafi ukazać twoje uczucia. – Matylda zapytała jeszcze :
- A dready ? Sam je robiłeś ?
- Dready to przeznaczenie. Może je mieć każdy, ale nie musi, kto wierzy w ideologię hippie.
- A o czym mówi ta ideologia ?
- Hippie to wolność, miłość i pokój. Hippisi nie chcą wojny, właściwie to nie przestrzegają praw narzuconych przez rząd, żyją swoim życiem, żyją w zgodzie z naturą. Maja swoją muzykę, ubieraja się inaczej, niż cała szara masa.
- Niektórzy twierdzą, że hippie już nie ma …
- Dużo ludzi tak mówi. Twierdzą, że nasza ideologia to przeżytek. Ale to nie prawda.  To trzeba odkryć w sobie. Odnaleźć tę część duszy, w której kryje się harmonia ducha i wolność. – Matylda mogła by słuchać jego głosu w nieskończoność. Nagle zerwała się z piasku i krzyknęła:
- O Boże! Przecież ja powinnam być u Olki! – i pobiegła przez plażę …
Zapisane

pola

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #23 : 2004-06-29, 12:52 »
ja cem IV rozdział :D sisa piszesz świetnie :wink:
Zapisane

Veronica

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 8067
  • ^______^
    • WWW
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #24 : 2004-06-29, 12:58 »
Super, świetne, daj szybko CD :!!!: :!!!: :!!!: :!!!: :!!!: :!!!:  :wink:
Zapisane
"Popatrz jeszcze raz, psia dusza większa jest od psa.
A kiedy się uśmiechasz do niej, ona się huśta na ogonie.
A kiedy się pożegnać trzeba i psu czas iść do psiego nieba,
To niedaleko pies wyrusza, przecież przy tobie jest psie niebo,
Z tobą zostaje jego dusza."

norris

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3741
  • ;>
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #25 : 2004-06-29, 13:00 »
super :wink: dawaj więcej :chytry:
Zapisane

Asiulek

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #26 : 2004-06-29, 13:00 »
Super :D

Bardzom mi się to podoba i czekam na dalsze częsci ! :hehe:
Zapisane

Flaś

  • Gość
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #27 : 2004-06-29, 13:08 »
Maj gash, dziewczynki, ja muszę trosku odetchnąć :P
Zapisane

Forum Zwierzaki

Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedz #27 : 2004-06-29, 13:08 »

Veronica

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 8067
  • ^______^
    • WWW
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #28 : 2004-06-29, 13:15 »
Masz dzisiaj dać !!  :P  :wink:
Zapisane
"Popatrz jeszcze raz, psia dusza większa jest od psa.
A kiedy się uśmiechasz do niej, ona się huśta na ogonie.
A kiedy się pożegnać trzeba i psu czas iść do psiego nieba,
To niedaleko pies wyrusza, przecież przy tobie jest psie niebo,
Z tobą zostaje jego dusza."

cholka

  • *
  • Wiadomości: 2582
Opowiadanko by FlashQ
« Odpowiedź #29 : 2004-06-29, 13:28 »
Flaszeczko, to jest świetne :wink: Czekam na CD :)
Zapisane
Strony: [1] 2 3 ... 6   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.153 sekund z 28 zapytaniami.