Ciekawe jak tam Likoi? Jego wyjście było zastanawiające, aż się bałam do niego pójść... Ale co ja??! Niech on do mnie przyjdzie jak taki mądry!
Dziadkowie przyjechali i na szczęście żadnych śladów rozbujstwa itp nie zauważyli..
Postanowiłam dzisiaj, że pójdę do Pawła ... Trzeba sobie pare spraw wyjaśnić...
Stanęłam przed drzwiami jego domu, wzięłam głęboki oddech, i nacisnęłam na dzwonek..
Otworzyła jego mama.. Po krótkiej rozmowie z nią, oznajmiła mi, że pojechał z siostrą na kolonie...
Dziwne...Przecież co roku to ja jeździłam z nim... Choć nie będe mieć za to do niego żalu, bo nawet sama nie wiem, czy bym się zgodziła, po tym wszystkim.. Trudno. Coś trzeba było dzisiaj ze sobą zrobić.. ..hm... Mam!!! Zmówie dziewczyny i zrobimy u mnie biwak!!!
[ u Zuzi]
- .. no i co Zuzia o tym sądzisz? - spytałam
- Super pomysł!!Byśmy zrobiły sobie obóz przetrwania co? Ej! A może nie robiłybyśmy obozowania u ciebie na polu, bo to już troche nudne, ale mogłybyśmy na przykład rozbić namiot za lasem, albo w wąwozie!
- Sama nie wiesz o czym gadasz!!! Patrycja - zwykły niedźwiedź przejdzie koło namiotu, a ona się boi..
- No tak... to wyjątkowy przypadek strachliwca... hm... wiesz co?? Znajdźmy jakieś super drzewo i zróbmy na nim domek, co? Jakby asię nam udało byłoby extra!!! I jeśli byłby wystarczająco duży i mocny, to mogłybyśmy w nim nocować!
- Ale gdzie znajdziesz u nas w lesie takie drzewo??
- Trzeba by było poszukać.. A może byśmy jeszcze raz obczaiły ten dom w lesie..
- Nie!!!! yy.. Przecież pamietasz co było ostatnio!
- A no właśnie,.. ja uciekłam, ale ty zostałaś.. i co? Zobaczyłaś coś??
- Nie, bo też zdążyłam uciec...
Oh mój Boże... Co to by było jakby się dowiedziały gdzie Likoi mieszka! Uznałyby go za jakiegoś wariata, człowieka , który ma nierówno pod sufitem.. A może i tak jest? Raz jest taki, a raz śmaki...
- Dobra... to zróbmy u ciebie... Ale bez namiotu!! Pod gołym niebem!!!
- A nie boisz się, że jakiś świerszcz ci skoczy na twarz? I co to wtedy będzie??!
- No wiesz co?! Ty potrafisz człowiekowi wszystko obrzydzić.. A ja tyle powiem, że " do odważnych świat należy" i będę spać pod gołym niebem.. A gdzie zgubiłaś.. no tego.. jak mu tam.. Lukiryk? ..Loykot yyy..
- Likoi
- No właśnie!! Co się z nim stało?
- Yyy... ... ni ma go bo... yy... porwali go kosmici!!!!
- Aha.. A to ci dopiero...
Zdzwoniłyśmy brygadę, i udaliśmy się na naradę ...
Wszyscy byli za... no... może oprócz Patrycji, która jeszcze nie wie, że to będzie obozowanie bez namiotu... hihi...
Razem z Zuźką rozpoczęliśmy przygotowania do noclegu ( w pięciogwiazdkowym hotelu). Ja poszłam do lasu poszukać odpowiednich kijków ( na kiełbaski i na powieszszenie garnka z wodą.), a Zuzia w tym czasie próbowała rozpalać ognisko..
Ach... cudownie było w lesie... tak pięknie ptaki śpiewały...
Po godzinnych przeszukiwaniach znalazłam dobre - jak mi się wydawało - patyki...
To raczej nie będzie obóz przetrwania, bo ze składkowych pieniędzy nakupiliśmy kiełbasek i chińskich zupek, a powinnyśmy polować na pędraki.
Nazbierałyśmy poziomek, jagód i malin, więc deser mamy wspaniały i tylko pozostało się martwić o dużą ilość papieru toaletowego
Gdy przyszły Patrycja z Olą, ich reakcja na to wszystko była odwrotna.. Patrycja dostawała zchizy, i chciała wracać do domu...
Nie mięliśmy wyjścia... musiałyśmy ją związać do drzewa i zakneblować buzię.. Co jak co, ale nasza paczka jest jak najbardziej oddana na pomoc któregoś z jej członków
...
Nadeszła noc... Rozwiązaliśmy Patrycja, bo po ciemku to nawet nie chce się ruszać z miejsca, gdzie rzekomo była bezpieczna...Zapewniałyśmy, że przez te nasze śmichy-chichy to już żadnego zwierzącia nie ma w promieniu 6 kilometrów... Wkrótce zaklimatyzowała się jak Ola wyciągnęła swoje winko... Usprawiedliwiaja, że przyniosła tylko w niewielkim słoiku, bo jej rodzice zaczynają się dziwić, co tak szybko go ubywa..
Po godzinie Ola z Patrycją udawały nawalone, Zuzia już spała, a ja rozmyślałam patrząc przy ognisku... Jeszcze rok temu, w takim samym składzie, w takim samym miejscu, patrząc na płomień, rozmyślałabym o czymś zupełnie innym, jeśli wogóle... Czy aż tak bardzo się zmieniłam?
Położyłam się do śpiwora, w którym było piekielnie gorąco.. Niebawem tylko ja pozostałam wśród żywych , ale melancholijne zawodzenie jakiegoś psa sprawiło, że i ja zasnęłam...