Żyje się tylko razR O Z D Z I A Ł P I E R W S Z Y
Kate Belling, zwykła, siedemnastoletnia dziewczyna, która mieszkała w Vandeborg City, uwielbiała grać na gitarze i w przyszłości chciałaby zostać weterynarzem.
Była wysoką brunetką o zielonych oczach i 172 cm. Jej rodzina była obrzydliwie bogata – ojciec, prezes szpitala – to w właśnie w jego ślady chce pójść córka i studiować medycynę, ale chce nie tylko leczyć ludzi, tak jak on. Matka – ma bardzo ważne stanowisko w największym banku w mieście.
Kate zwykle jest zapraszana na kolację do koleżanek, bo jej rodzice pracują co najmniej do dziewiętnastej – dla swojej córki mają tylko weekendy.
Raz Kate, uśmiechnięta, chociaż w duchu zupełnie obojętna, szła spokojnie do szkoły, na ramieniu mając torbę z książkami (dzisiaj był piątek, więc lekcji mało) i nuciła sobie pod nosem swoje ulubione kawałki. Gdy nagle wyrosła przed nią Natasza.
Natasza była strasznie chudą, wysoką dziewczyną, o czarnych, do pasa lekko potarganych włosach, wytrzeszczających oczach i górną szczęką wysuniętą do przodu – wyglądała po prostu śmiesznie i to bardzo lubiła w sobie. Poza tym, była najlepszą przyjaciółką Kate.
- Co ty tu robisz? – Wyszczerzyła zęby Kate.
- Czekam na ciebie. Ostatnio regularnie się tu pojawiasz - Pokazała końskie zębami i rozejrzała po kilku jabłoniach wokół szkoły.
- Lubię tę drogę. – Odpowiedziała Kate. Dalszą drogę nie spędziła już nucąc pod nosem, tylko szybko plotkując z Nataszą. Kate w ten sposób dowiedziała się, że chłopak, który jej się bardzo podoba, ma własną stronę internetową i kupił sobie trzy papugi.
- Trzy? Nie wystarczyłaby mu jedna? – Zaczęła Kate.
- Słyszałam, że on jest bardzo wybredny, miał pięć dni kota i właśnie sobie kupił papugi, bo kot mu się znudził…
- Och, oddał kota? – Spytała przerażona Kate. Prócz przyjaciół i rodziny, najbardziej kochała zwierzęta – w szczególności koty.
- Nie, przynajmniej nie do schroniska, oddał go swojej kuzynce, która ma…ee… miała już czternaście kotów. – Pokręciła rozczochraną głową Natasza.
Już chciały wejść po schodach, gdy zatrzymała je woźna Feryjna.
- Paradujemy w brudnych bucikach, co? – Warknęła i wyszczerzyła zęby w okropny sposób.
Była znana w całej szkole jako najwredniejsza kobieta w szkole. Nawet profesor Jastrząbka, choć bardzo ostra, nie mogła się z nią równać. Woźna stanęła dwa stopnie przed nimi. Dziewczyny wymieniły spojrzenia i powoli zeszły, kierując się w kierunku szatni. Kate, gdy właśnie zakładała drugiego kapcia, usłyszała, jak Natasza mruczy pod nosem: „Co za wredna baba… Mamy paradować w kopciuszkach po szkole… Chore to jest, ona i tak nie sprząta… Nie chce jej się drałować do sklepu po środki czyszczące, tylko siedzi tu dzień i noc, znęcając się nad innymi, nikomu nie pomagając…”.
- Natasza? – Zaczęła nieśmiało Kate, a czarnowłosa dziewczyna aż podskoczyła. Wytrzeszczyła zabawnie oczy, jakby znów żartowała i zamrugała nimi. Górna szczęka zaczęła wydawać się jeszcze bardziej wysunięta. Kate nie wytrzymała i nagle, bez oporu wybuchła niekontrolowanym śmiechem. Nie uważając na to, że się całkowicie pobrudzi, zaczęła się tarzać po podłodze. Po chwili i Natasza zaczęła się śmiać.
Nawet nie zauważyły, że już za trzy minuty zaczną się lekcje. Dopiero, gdy Kate zerknęła na zegarek, złapała się za głowę i szybko powiesiła bluzę oraz worek. Gdy Natasza spojrzała na nią pytająco, gdy zakładała błyskawicznie plecak, odpowiedziała przez zaciśnięte zęby:
- LE-KCJE…!
Natasza zrobiła to samo co Kate, z tym, że omal się nie wywróciła, gdy sięgała po plecak. Chociaż wyglądało to na śmieszne, Kate już nie było do śmiechu. Wyszły z szatni, skręciły w lewo i już wbiegały po schodach.
- Gdzie teraz mamy? – Spytała się Kate, która ledwie oddychała, gdy weszła na ostatni schodek na drugim piętrze.
- Sala dwadzieścia – Wyrecytowała Natasza i odwróciła się, bo dokładnie ta sala była tuż za nią. Grzecznie zapukała i obie usłyszały szorstkie, ciche „proszę”. Weszły.
Cała klasa, która z pewnością przed chwilą patrzyła się na Sowę (przezwisko nauczycielki Grazzle – ona ma tak wielkie okulary i bardzo grube szkła, że ją tak nazywają), teraz zwróciła się na wejście w drzwiach, a konkretnie na dziewczyny.
- No proszę. – Wymamrotała ohydnie Sowa. – Prosiłam, żebyście przyniosły dziś plan Warszawy na przyrodę, ale nie sądziłam, że poproszę, abyście na następną lekcję przyniosły plan szkoły.
Zapadła głucha cisza, było tylko słychać szum drzew i liści, bo okno było otwarte. Kate zaróżowiła się, bo wszyscy nadal się na nie gapili, a łatwo denerwująca się Natasza skamieniała, złożyła ręce w piąstki i lekko dygotała. Wyglądała, jakby już dostała szlaban.
- Co takie przyczyniło się do waszego spóźnienia? – Spytała się oficjalnym tonem Sowa.
- Pani woźna nas zatrzymała… - Zaczęła Natasza.
- Bo znów nie raczyłyście przy wejściu zmienić butów? – Zacmokała niecierpliwie gruba nauczycielka. Teraz twarz Kate było łatwo pomylić z czerwonym plecakiem Nataszy.
- A kto słyszał, żeby licealistki zmieniały buty na kapciuszki? Czy pani woźna mogła nas pomylić? – Warknęła Natasza. Wszyscy wstrzymali oddechy. Nikt tak daleko się nie posunął, jeśli chodzi o Sowę – teraz to było największe posunięcie, jakie się widziało w ostatnich kilku latach.
- Szlaban, panno Ritter. Siadaj. – Zapiała Sowa. Teraz Natasza trzaskała elektrycznością, ale mimo to poszła do swojej ławki na końcu sali. Kate nieśmiało ruszyła za nią, ale Sowa ją zatrzymała gestem.
- A ty? Nie masz żadnej wymówki?
Kate pokręciła głową. Sowa ściągnęła usta i mruknęła „siadaj”. Nastolatka odetchnęła z ulgą i odeszła także na koniec sali, do ławki za Nataszą.
- Dzisiaj zajmiemy się – Sięgnęła po kredę – Budową… - Tu spojrzała wymownie na chłopaków. – Kobiety. – I narysowała nagie ciało kobiety, chociaż jej długie włosy lekko ją osłaniały.
Chłopacy ryknęli śmiechem, a wszystkie dziewczyny zaróżowiły się i – co było dziwne – Natasza też. Sowie to nie przeszkadzało i obok napisała temat:
Lekcja 14. 3 września, 2004 rok.
Temat: Budowa kobiety.
Za każdym razem, gdy Sowa coraz więcej tłumaczyła o sekretach wszystkich kobiet, nie było takiego chłopaka, który by nie rechotał. Niektóre delikatne dziewczyny, takie jak Alicja Krzak, cicho rozpłakała się i była tak czerwone, jakby spadł na nią duży kubeł pełen czerwonej farby.
*
Gdy Sowa zapowiadała następną lekcję, jedno ucieszyło wszystkie dziewczyny – na następnej lekcji będzie przerabiana budowa chłopaków. Teraz chłopacy umilkli, a dziewczyny miały miny pełne satysfakcji. Jedynie Natasza miała nadal wytrzeszczone dziwnie oczy i zwykle skrzywione usta. Jej włosy wydawały się jeszcze bardziej rozczochrane niż zwykle. Zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli się pakować. Nagle do Nataszy podszedł chłopak, który Kate od dawna się podobał. Dziewczyna schowała się za plecak i patrzyła, co on szepta do Nataszy. Gdy odszedł, Kate normalnie już stała i schowała ostatnią książkę, gdy Natasza podeszła do wyjścia z klasy. Kate dobiegła do niej.
- Co jest, Natasza?
- Muszę ci powiedzieć… On mi mówił… Żebym ci coś przekazała…
CDN. oczywiście jesli chcecie, bo wiem, że to jest beznadziejne :? .
Chciałabym umieć pisać jak kasia
, ale to nie do spełnienia...
Czekam na oceny
.