Ale najpierw dla formalności, bo nie chcę w środku przerywać: psy pomiędzy sobą nie muszą porozumiewać się głosowo. Ludzie tego nie słyszą. A jak szczekają na głos, to zdrowy człowiek słyszy „hau, hau” itp.
Nudy zpod psiej budy
IIIPoczątki ciepłej wiosny. Ketia miała już cztery („z groszami”) miesiące i pierwszą Wigilię za sobą. Dostała od Ilony śliczną czerwoną obróżkę i łańcuszkową smycz. Na początku trochę tęskniła, ale teraz już przyzwyczaiła się do nowego domu i jego mieszkańców. Z Vasylem dogadać się nie mogli, albo może nie chcieli? Co innego Rotis- wszędzie za nią chodziła, chciała się bawić i trajkotała o wszystkim i o niczym bez przerwy co na borzoja raczej nie jest częstym zjawiskiem. Odgrywała też jej tłumaczkę. Jednak tajganka szybko nauczyła się (przynajmniej tak, aby móc się dogadać) języka kraju, w którym przyszło jej żyć.
***
- Siedzimy już dwie godziny od rana w tym samochodzie, a ja nawet nie wiem, po co?! – nie wytrzymała i szczeknęła tajganka siedząc na fotelu z przodu. (Ilona: -cicho Ketia!)
Borzoje siedzące za nią, z tyłu zdziwiły się, a szczególnie Rotis.
- Toć ci mówiłam, że jedziemy dziś na wystawę!
Rotis mówiła. Ona CIĄGLE coś mówiła, ale nie zawsze ktoś tego słuchał.
Tajganka już nie zwracając uwagi na narzekania borzojki, że jej nikt nigdy nie słucha położyła się.
-„No, co prawda Ilona przygotowywała mnie, a mama opowiadała jak to jest… może dam sobie jakoś radę…? Może nie będzie aż tak źle…?”- Z jednej strony cieszyła się, a z drugiej bała.
Zaledwie kilka minut minęło i zaczęło się uporczywe szukanie wolnego miejsca, by zaparkować srebrne BMW. Nareszcie wysiedli.
***
Po sprawdzeniu dokumentów itp. podstawowych rzeczach poszli szukać za pomocą katalogu swojego ringu. Tajganka spojrzała w lewo- pies, w prawo- pies, z tyłu- pies, z przodu- pies. Wszędzie psy. Jeszcze nigdy aż tylu na raz nie widziała. Większość właścicieli zachowywała się jakby conajmniej dobrze się znali. Ich pupile były albo podziwiane przez publiczność, spały sobie w rozłożonych namiotach [lub kocach itd.], poddawane były ostatnim przygotowaniom [czesanie itp.], rozgrzewkom albo już latały na ringu i były oceniane.
Doszli do ringu, gdzie było dużo chartów. Ilona rozłożyła mały, gruby koc, na którym zaraz usadowiły się jej borzoje. Końce ich smyczy uczepiła do czegoś metalowego, co wcześniej wcisnęła w ziemię. Usiadła na małe, „rybackie” krzesełko, a obok niej Ketia. Nagle usłyszała za sobą:
- Hej! Z jakiej jesteś hodowli? – Ketia odwóciła się i zobaczyła jasno rudą afganicę. – No, co ty mała! Ty chyba jakaś z podrabiana!
- Eee…? Co proszę? Jestem z bardzo dobrej rosyjskiej hodowli „Askasha”…
- Co? Pierwszy raz słyszę o tej hodowli! Znam tyle afganów, ale żaden…
- Po pierwsze nie jestem afganem…
- Wiedziałam! Jesteś kundelkiem?! Kompromitacja dla rasy! Afgaństwo polskie schodzi na koty…
Vasyl obserwując tą całą rozmowę wtrącił się:
- Przepraszam, nasza pani kupiła tajgana- charta kirgijskiego. To takie trochę afganowate jest, ale…
- Ups… sorry mała! – przerwała mu- Gdzieś o tej rasie chyba kiedyś słyszałam, ale nic więcej.
Zanim Ketia zdążyła powiedzieć „nie szkodzi” gospodarz ringu wykrzyknął coś i Ilona zerwała się z Vasylem. Zrobili ze dwie rundki dookoła ringu w towarzystwie innych borzoi. Ustawienie się i ocena sędziego. Po minie swojej pani Ketia wywnioskowała, że dobrze im poszło. W końcu zeszli z ringu.
- I jak poszło naszemu championowi? – zapytała podekscytowana Rotis.
- Ocena „doskonała” – odpowiedział udając obojętność.
- Supcio – zamerdała ogonem Rotis.
- Gratulacje – ucieszyła się Ketia.
- Dzięki – odpowiedział kładąc się z powrotem na koc borzoj.
Ilona przyczepiła go, a po chwili wzięła Rotis. Tak samo: Dookoła ringu i ustawienia.
Zeszły. Ilona uśmiechnięta, a borzojka podśpiewywała „Jestem bardzo dobra! tralalala”.
***
Wystawa borzoi poszła niezwykle szybko i sprawnie. Ilona zajrzała jeszcze raz do katalogu. Grupa spoza FCI, do której należała Ketia nie była wielka. Ona sama była jedyną charcicą kirgjiską. Znaleźli ring. Nagle, niewiadomo skąd podbiega do Vasyla wyraźnie zerwana ze smyczy czarna podpalana ONka (owczarek niemiecki). Ketia znała ją z widzenia. Suczka ta czasem była w parku.
Szybko zadyszana wyszczekała, nie na głos rozglądając się nerwowo, tak cicho, że Ketia nic nie zrozumiała.
- Dobra nara! – pożegnała się jeszcze i pobiegła.
- Pa… ale…? – Vasyl nie dokończył. Spotkał się tylko z podejrzliwym wzrokiem Rotis. Suczka była już kilka metrów dalej przy swojej pani machającą palcem i mówiącą, że nie wolno uciekać.
- Co ta laska chciała? – spytała borzojka.
- Nie nic… - odpowiedział jakby trochę nieobecny.
Ketia poczuła, że jej ringówka pociągnęła. Nareszcie jej kolej! Zaczęła biec kłusikiem obok Ilony. Jedno, drugie okrążenie. Tak zwana literka L na polecenie sędziego, który okazał się być bardzo miłym człowiekiem, nie takim potworem, jakim sobie go wyobrażała. Najgorszy moment zaglądania w zęby, „pomacanie” i... bardzo dobrze wypadła! Okazała się zapowiadającą się wybitnie suczką pokazową!
Ciąg dalszy wystawy minął bez żadnych niespodzianek. Pochodzili jeszcze chwilkę pooglądać inne psy, ale ciąganie trzech chartów nie było najwygodniejsze, chociaż te zachowywały się grzecznie.
***
W trakcie jazdy do domu z upominkami z wystawy Ketia myślała o swoim sukcesie. Vasyl wydawał się jakby był czymś zmartwiony, a Rotis gadała jak zwykle, akurat o tym, że prawie się na jej „występie” potknęła o kamień, taki szary (opis), ale i tak nikt nawet nie miał zamiaru nawet udawać, że go to interesuje.
Jadą, jadą, końca asfaltu nie widać, tylko samochody. Jeden jakoś tak dziwnie i, co najgorsza bardzo szybko jechał… wprost na BMW? Ilona spanikowała i skręciła, ale zdarzyła się nieunikniona STŁUCZKA…
Zaraz na miejsce przyjechała policja i karetka. Zabrano Ilonę, która straciła przytomność. Zdążyła tylko powiedzieć, aby zajęli się jej psami, jednak nikt nie miał zamiaru tego uczynić.
- Ilona, co z tobą! Obudź się! – Rotis chciała dostać się do karetki, lecz dostała tylko kopniaka od jakiegoś lekarza.
<><><><><><><><><><>
Jeśli są jakieś niedociągnięcia itp. pisać, bo wstawiłam to o dość późnej godzinie i wogóle...
Piszcie, czy chcecie CD Sorry, że tak długo musieliście tym razem czekać...
Edit: Jeśli ktoś już zdążył przeczytać 1. wersję to zmieniełam z saluki na ONka, bo za durzo chartów się zrobiło