Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1] 2 3   Do dołu

Autor Wątek: Tajganka Ketia :P  (Przeczytany 9091 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Tajganka Ketia :P
« : 2004-11-27, 18:20 »
Nudy z pod psiej budy :P
Opowiadonko o tajgance Ketii :P


I
Nareszcie! W pewnej rosyjskiej hodowli psów rzadkiej, ginącej rasy- chart kirgijski Tajgan urodziły się z niecierpliwością oczekiwane szczenięta. Szybko i zdrowo rosły. Wszystkie już dawno były zamówione. Kiedy miały 10 tygodni były już gotowe do rozstania z matką i zawitania w nowych domach. Jedna z suczek- czarna z białymi znaczeniami o imieniu Ketia (tak nazwano ją w hodowli) miała powędrować jako jedyna z miotu do Polski. Jej przyszła właścicielka powinna przyjechać po nią jutro. Psinka nie mogła się doczekać tego spotkania.
Nadchodziła noc i pora spania. Razem z pozostałą już dwójką rodzeństwa leżała po zabawie z pełnym brzuszkiem przed kominkiem obok rodziców grzejąc swoje jeszcze krótkie futerko i pyszczek.
Właściciele przenieśli zaspane szczeniaki do specjalnego kojca, gdzie zostawały między innymi na noc.
   - Ketia…- popchnęła ją nosem matka, a ta spojrzała pytająco na nią- Jutro jak wiesz…
Suczka przeczuwając co powie jej matka dokończyła za nią- Tak, tak… jutro jadę do nowych właścicieli, gdzie mam być dla nich przyjacielem, słuchać się, za bardzo nie rozrabiać iTeDe , iTePe…- słyszała to już przy pożegnaniach trójki rodzeństwa mieszkających teraz setki kilometrów dalej.
Matka Ketii uśmiechnęła się i polizała ją, a ta zmęczona zaraz zasnęła.
***

-Ketia!- zbudziły ją znajome głosy.
   -C…co?- ocknęła się.
Podszedł ojciec i oznajmił wesoło a zarazem słychać można było nutkę troski o dziecko- Przyjechała… przyjechali- poprawił się – twoi nowi państwo…
Suczka dotąd myślała, że opiekować się nią będzie jakaś pani, a nie rodzina czy kto tam wie co…
   -To oni- oznajmił ojciec spoglądając na młodą kobietę, męszczyznę i to, czego Ketia nie chciała widzieć… mały, o niezbyt przyjemnym wyrazie twarzy, ok. 4-letni dzieciak… Rzekomo przyszli właściciele omawiali jakieś formalności z (byłym) państwem.
Młoda, ładna kobieta (szczupła i wysoka brunetka) podeszła do pieska i zaczęła coś mówić po nieznanym wcześniej psince języku…
   -No tak…- przypomniała sobie Ketia- przecież moją właścicielką miała być polka… a ja kompletnie nie znam polskiego… znam tylko język moich rodziców- rosyjski…
-Dwa, łosiem, pies, kot, kfiat…- Jeden z braci powiedział kilka polskich słów, które gdzieś usłyszał (ale nie wiedział co znaczą) i zwrócił się do nic nie rozumiejącej siostry, słysząc przedtem jej narzekania- polski nie jest taki trudny- brat uśmiechnął się złośliwie.
Ketia teraz z chęcią by warknęła i odgryzła się jakoś, ale przy nowym państwie nie wypadało…
Buzi dla rodzeństwa i dla rodziców- wtuliła się ostatni raz w ich sierść i pożegnała. Chwilę po tym siedziała w samochodzie na kolanach młodej kobiety, która ciągle ją głaskała.
Ketia spoglądała za okno i rozmyślała jak to będzie dalej… Nagle auto się zatrzymało. Wysiedli. Suczka rozejrzała się i zobaczyła drewniany domek(?)
Weszli do niezbyt pięknego budynku, który jednak okazał się być… hotelem.
   -Co do licha mnie ciągnie za ogon!?- odwróciła się i przypomniała sobie o niezbyt pięknej dziewczynce- warknęła na nią po czym poczuła że ktoś ją uderzył. Dzieciak zaczął ryczeć, bo się wystraszył i teraz na nim skupiło się całe zainteresowanie. Suczka odskoczyła i zobaczyła, że to ten niby nowy właściciel.
   -Jak on może!!!- zbulwersowana uciekła z podkulonym ogonem do pani, która tak naprawdę nie widziała tego incydentu. Psinka straciła zaufanie do nieznajomego. Wolała teraz pilnować się kobiety- przy niej czuła się bezpieczniej. Ona jednak widząc płaczące dziecko spytała co mu jest. W odpowiedzi usłyszała że… Ketia zaatakowała bezbronną dziewczynkę! Psina poczuła na sobie nieprzyjemny wzrok jedynej tutaj osoby, której chciała zaufać…
   -Z tego psa wyrośnie prawdziwa bestia!- Oznajmił ojciec małej, „poszkodowanej” blondyneczki.
Pani wzięła bez słowa psa na ręce i podeszła do recepcji. Załatwiła pokuj (po rosyjsku, bo znajdowali się jeszcze w tym kraju).
   -Niestety, ale w naszym 5 gwiazdkowym hotelu nie przymujemy psów.
   -Tą wiochę nazywasz hotelem? I to 5 gwiadkowym?- prychnęła suczka niezbyt zadowolona z tego co usłyszała od kobiety z recepcji.
   -Chociaż…- kontynuowała recepcjonistka- jeżeli nasi pozostali mieszkańcy zgodzą się na to że na jedną noc pies tu zostanie to może…
Suczka spojrzała na nielubianego męszczyznę i zobaczyła na jego twarzy jakby niezadowolenie…
***

Naszczęście nikt nie wyrażał sprzeciwu co do małego szczeniaka, więc Ketia mogła zostać. Zdziwiło ją i ucieszyło zarazem, że ma oddzielny pokój z Iloną (dowiedziała się, że tak ma na imię jej nowa właścicielka, a ten chłop, co ich przywiózł to Borys) od faceta z bachorem… -więc raczej nie są małżeństwem- uśmiechnęła się sama do siebie i zasnęła na pościeli. Spała tak całą noc- była wykończona tym dniem.

Są tu jakieś niedociągnięcia albo coś?= pisać :P
Jak będzie kilka komentów i będzie mi się chciało to napisze CDN :idea:
« Ostatnia zmiana: 2005-05-05, 21:24 autor taigan »
Zapisane

eniqa

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3509
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #1 : 2004-11-27, 19:18 »
bardzo fajne :) pisz dalej chętnie poczytam :D
Zapisane

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #2 : 2004-11-27, 19:26 »
Cytat: eniqa
bardzo fajne :) pisz dalej chętnie poczytam :D

Forum Zwierzaki

Tajganka Ketia :P
« Odpowiedz #2 : 2004-11-27, 19:26 »

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #3 : 2004-11-29, 20:18 »
Najpierw kilka formalności- jeżeli ktoś nie wie jak wyobrazić sobie takiego psa to niech tu wejdzie: http://www.vg.no/pub/vgart.hbs?artid=203611 , http://www.dagbladet.no/nyheter/2003/12/18/386501.html , http://www.dagbladet.no/nyheter/2003/12/09/385699.html
Niewiem jak wy, ale ja dom wyobrażam sobie jak ten w "Na wspólnej" u Izabelli, tylko większy :lol:
A więc tak- kolejna nudna część, która jest o tym, co mi palce na klawiaturę przynoszą ;)

Nudy z pod psiej budy
II

Wczesny ranek- Ketia uświadomiła sobie, że nie jest już w rodzinnym domku tylko w jakimś hotelu. Obok leżała jej nowa pani- spała. Popatrzyła na nią. Rozejrzała się po pokoju (,którego klimat jej się nie podobał- prawie wszystko z drewna i w ogóle tak staroświecko).
-Witaj Ketiuś- Suczka usłyszała za sobą ciepły głos pani. Nieważne, że nie zrozumiała, co mówi- wiedziała, że nic złego i polizała ją po ręce.


Tak ok. popołudnie. „Pakowanie walizek i nareszcie do Polski… ciekawe jak tam jest…”- zastanawiała się Ketia.
Pani wzięła ją na ręce i już jechały. Suczka, siedząc na kolanach Ilony oglądała znikające jeden po drugim nudne obrazy późnej jesieni, a raczej początków zimy. Droga była długa (na szczęście było kilka przystanków), męcząca (szczególnie, kiedy musiała wytrzymać te pół godziny z tyłu, z dzieciakiem na jego oczywiście życzenie). Prawie cała zresztą przespana. Czasem kobieta rozmawiała z męszczyzną, ale po polsku...


-No Ketiuś wstawaj- obudził ją znajomy głos- już jesteśmy.
Suczka czując, że nie gniecie się w aucie spojrzała przed siebie i zobaczyła durzy, ładny żółto- morelowy dom z czerwonym dachem.
- "To teraz zabieramy manatki z tego starego grata i oglądamy domek"- ucieszyła się suczka.
Facet wziął walizki, a Ilona z Ketią poszły na przedzie otworzyć drzwi.
Chwila prawdy- drzwi się otwierają, a tam… wylatują nagle dwa rozbawione borzoje…
-„A to, co ma niby znaczyć?! Nie było w planie współmieszkańców…”- zaskoczona wpatrywała się w puszyste psy, a one w nią. -„Może to kogoś innego jak ten dzieciak…?”- pomyślała. Jednak NIE…
Suńka wyrwała się z rąk Ilony. Pani lekko krzykneła, ale mała tajganka nic sobie z upadku i pisku nie robiła, tylko lekko podbiegła do chartów. Obydwa nie wyglądały na aż takie zaskoczone jak ona. No raczej wypadałoby wiedzieć, po co ich właścicielka wyjeżdża za granicę… i to bez nich!
   - Wiittttaaamyyy- zaczął biały w "srebrne" łaty mówić coś jak do jakiejś nie normalnej – Czyyy ty móóóówisz po pooolsku???- Ketia oczywiście nic nie kapując przyglądała się mu jak na wariata.
   - Do you sapek polish?- (to chyba każdy rozumie?) wtrąciła śledząc to całe przedstawienie druga, chyba poważniejsza, czarna z gdzieniegdzie białymi łatami suczka.
   I’m from Russia- oznajmiła zastanawiając się czy dobrze powiedziała Ketia (często słyszała angielski i takie podstawowe rzeczy trochę zna).
- My z tych samych stron- dwa, też rosyjskie- borzoje do usług- ucieszyła się czarna.
- No trudno by było nie zauważyć- mruknęła pod nosem sama do siebie Ketia.
- Coś mówiłaś?- Nastawił uszy łaciaty pies.
- Ja? Nie… nic… tylko, że dokładniej jestem Kirgiskim psem, ale z rosyjskiej hodowli…
- My z Polskiej.

Ketia nawet nie zauważyła wychodzącej „niani” (to znaczy znajomej, która zajęła się przez te dwa dni psami pod nieobecność Ilony). Zauważyła ją dopiero jak pies mruknął jak jej nie lubi.


Była godzina 18.00. Na dworzu ciemno (normalka jak na tę porę roku).

Dom był piękny. Na holu, gdzie teraz wszyscy poszli, przeważał kolor biały tylko meble i różne ozdóbki były szare/ czarne. Było dużo metalicznych rzeczy. Na pozór wydał się zimny i ogromny, ale taki klimat odpowiadał młodej tajgance.

   - Jak się wabisz?- zaczęła borzojka- Ja jestem Rotis, a on- wskazała na swojego dotychczasowego współmieszkańca, który siedział teraz przy pani- Vasyl.
   - Ketia- odpowiedziała krótko.

Borzoje nasłuchiwały rozmawiających przy herbacie ludzi. Nagle oba zwróciły badawczy wzrok na taigankę.
   - No co…?- pisnęła Ketia.
   - Nie nic…- oznajmił Vasyl po czym powrotem oba wróciły do poprzedniej pozycji.
   - Mówią coś o mnie?!- chciała wiedzieć o czym rozmawiają, ale nie zna języka. Borzoje ją jednak zignorowały.
Psy prawie w ogóle już się do siebie nie odzywały, a jeżeli już to rozmowa się nie kleiła. Ketia zdążyła obejrzeć cały dom i nasikać na dywan. Później sama poszła do sypialni, wskoczyła na łóżko, „zwinęła się w kłębek” i spojrzała przez okno na gwiazdy. Pomyślała o rodzinnym domu i o tym, w którym się teraz znalazła. Zamknęła oczy, ale zaraz je otworzyła.
   - Pani Ketio – suczka usłyszała chłodny głos. Nie poznała go na początku. Odwróciła się i zobaczyła Vasyla- tak, więc dla twojej wiadomości pragnę oznajmić ci, że my- czyli ja i Rotis byliśmy tu pierwsi i nie mamy zamiaru pieścić jakiegoś szczeniaka. Masz swoje miejsce… najniższe w stadzie…
   -  Daj se siana- niezbyt grzecznie przerwała mu, gdyż nie lubiła kiedy ktoś jej coś narzuca itp. Przecież nie jest taka głupia! Zna swoje psie prawa i obowiązki i nikt nie będzie jej pouczał…
Vasyl choć zaskoczony nie pokazał tego po sobie. Kontynuował- chciałbym ci jeszcze coś powiedzieć…- nie dokończył, bo nagle rozległ się gdzieś cichy, cienki głosik.
   - Vasyl, Vasyl… szczeniak ci dowalił. Hahaha, ale będzie polewa jak powiem to kumplom: „daj se siana” hahaha- psy ujrzały zwijające się na dywanie w kącie ze śmiechu łyse „coś”.
   - No to żebym ja się pierwszy nie pochwalił kumplom, że mam piłkę ze skóry nędznego sfinksa- warknął borzoj.
   - Oj Vasyl… jakich kumpli? Przecież ty ich nie masz!? Hahaha!
To już kompletnie wkurzyło psa. Rzucił się na kota, ale ten zdążył zwiać do Ilony i wskoczyć jakby nigdy nic jej na kolana. Pies spojrzał wrednie, zimno, całkiem inaczej niż wtedy, kiedy Ketia pojawiła się dziś na podwórku jeszcze raz i poniżony kłusikiem wybiegł z pokoju.

Suńka wróciła do poprzedniej pozycji. „No to niezły początek w nowym domu… ehhh… ciekawe, co on jeszcze chciał powiedzieć? Głupio się zachowałam…”- pomyślała i zasnęła.



Jeżeli będą komenty i będzie mi się chciało to MOŻE będzie CD :P ;)

eniqa

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3509
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #4 : 2004-11-30, 16:45 »
fajnusie :D pisz dalej ;) mnie się to podoba  :wink:
Zapisane

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #5 : 2004-12-03, 19:13 »
Chyba tylko jedna osoba to czyta... :roll:
Niedługo sprubuję dalej coś napisać, ale czy ktoś to przeczyta? :/
No trudno... pożyjemy zobaczymy :(

Amarae

  • Gość
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #6 : 2004-12-03, 19:42 »
Wiesz, nie interesuję się psami, ale bardzo mi się podoba to opowiadanie :) Pisz dalej, bo jest bardzo ciekawe :)
Zapisane

Gidget

  • Gość
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #7 : 2004-12-18, 21:11 »
super 8):D pisz dalej!!!! 8)
Zapisane

olc!a

  • Gość
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #8 : 2004-12-19, 09:37 »
Pisz jeszcze... :)
Zapisane

Forum Zwierzaki

Tajganka Ketia :P
« Odpowiedz #8 : 2004-12-19, 09:37 »

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #9 : 2004-12-21, 22:36 »
Ale najpierw dla formalności, bo nie chcę w środku przerywać: psy pomiędzy sobą nie muszą porozumiewać się głosowo. Ludzie tego nie słyszą. A jak szczekają na głos, to zdrowy człowiek słyszy „hau, hau” itp. :P

Nudy zpod psiej budy
III

Początki ciepłej wiosny. Ketia miała już cztery („z groszami”) miesiące i pierwszą Wigilię za sobą. Dostała od Ilony śliczną czerwoną obróżkę i łańcuszkową smycz. Na początku trochę tęskniła, ale teraz już przyzwyczaiła się do nowego domu i jego mieszkańców. Z Vasylem dogadać się nie mogli, albo może nie chcieli? Co innego Rotis- wszędzie za nią chodziła, chciała się bawić i trajkotała o wszystkim i o niczym bez przerwy co na borzoja raczej nie jest częstym zjawiskiem. Odgrywała też jej tłumaczkę. Jednak tajganka szybko nauczyła się (przynajmniej tak, aby móc się dogadać) języka kraju, w którym przyszło jej żyć.

***
   - Siedzimy już dwie godziny od rana w tym samochodzie, a ja nawet nie wiem, po co?! – nie wytrzymała i szczeknęła tajganka siedząc na fotelu z przodu. (Ilona: -cicho Ketia!)
Borzoje siedzące za nią, z tyłu zdziwiły się, a szczególnie Rotis.
   - Toć ci mówiłam, że jedziemy dziś na wystawę!
Rotis mówiła. Ona CIĄGLE coś mówiła, ale nie zawsze ktoś tego słuchał.
Tajganka już nie zwracając uwagi na narzekania borzojki, że jej nikt nigdy nie słucha położyła się.
-„No, co prawda Ilona przygotowywała mnie, a mama opowiadała jak to jest… może dam sobie jakoś radę…? Może nie będzie aż tak źle…?”- Z jednej strony cieszyła się, a z drugiej bała.
Zaledwie kilka minut minęło i zaczęło się uporczywe szukanie wolnego miejsca, by zaparkować srebrne BMW. Nareszcie wysiedli.
***

Po sprawdzeniu dokumentów itp. podstawowych rzeczach poszli szukać za pomocą katalogu swojego ringu. Tajganka spojrzała w lewo- pies, w prawo- pies, z tyłu- pies, z przodu- pies. Wszędzie psy. Jeszcze nigdy aż tylu na raz nie widziała. Większość właścicieli zachowywała się jakby conajmniej dobrze się znali. Ich pupile były albo podziwiane przez publiczność, spały sobie w rozłożonych namiotach [lub kocach itd.], poddawane były ostatnim przygotowaniom [czesanie itp.], rozgrzewkom albo już latały na ringu i były oceniane.
Doszli do ringu, gdzie było dużo chartów. Ilona rozłożyła mały, gruby koc, na którym zaraz usadowiły się jej borzoje. Końce ich smyczy uczepiła do czegoś metalowego, co wcześniej wcisnęła w ziemię. Usiadła na małe, „rybackie” krzesełko, a obok niej Ketia. Nagle usłyszała za sobą:
   - Hej! Z jakiej jesteś hodowli? – Ketia odwóciła się i zobaczyła jasno rudą afganicę. – No, co ty mała! Ty chyba jakaś z podrabiana!
   - Eee…? Co proszę? Jestem z bardzo dobrej rosyjskiej hodowli „Askasha”…
   - Co? Pierwszy raz słyszę o tej hodowli! Znam tyle afganów, ale żaden…
   - Po pierwsze nie jestem afganem…
   - Wiedziałam! Jesteś kundelkiem?! Kompromitacja dla rasy! Afgaństwo polskie schodzi na koty…
Vasyl obserwując tą całą rozmowę wtrącił się:
   - Przepraszam, nasza pani kupiła tajgana- charta kirgijskiego. To takie trochę afganowate jest, ale…
   - Ups… sorry mała! – przerwała mu- Gdzieś o tej rasie chyba kiedyś słyszałam, ale nic więcej.
Zanim Ketia zdążyła powiedzieć „nie szkodzi” gospodarz ringu wykrzyknął coś i Ilona zerwała się z Vasylem. Zrobili ze dwie rundki dookoła ringu w towarzystwie innych borzoi. Ustawienie się i ocena sędziego. Po minie swojej pani Ketia wywnioskowała, że dobrze im poszło. W końcu zeszli z ringu.
- I jak poszło naszemu championowi? – zapytała podekscytowana Rotis.
   - Ocena „doskonała” – odpowiedział udając obojętność.
   - Supcio – zamerdała ogonem Rotis.
- Gratulacje – ucieszyła się Ketia.
   - Dzięki – odpowiedział kładąc się z powrotem na koc borzoj.

Ilona przyczepiła go, a po chwili wzięła Rotis. Tak samo: Dookoła ringu i ustawienia.
Zeszły. Ilona uśmiechnięta, a borzojka podśpiewywała „Jestem bardzo dobra! tralalala”.
***

Wystawa borzoi poszła niezwykle szybko i sprawnie. Ilona zajrzała jeszcze raz do katalogu. Grupa spoza FCI, do której należała Ketia nie była wielka. Ona sama była jedyną charcicą kirgjiską. Znaleźli ring. Nagle, niewiadomo skąd podbiega do Vasyla wyraźnie zerwana ze smyczy czarna podpalana ONka (owczarek niemiecki). Ketia znała ją z widzenia. Suczka ta czasem była w parku.
Szybko zadyszana wyszczekała, nie na głos rozglądając się nerwowo, tak cicho, że Ketia nic nie zrozumiała.
- Dobra nara! – pożegnała się jeszcze i pobiegła.
   - Pa… ale…? – Vasyl nie dokończył. Spotkał się tylko z podejrzliwym wzrokiem Rotis. Suczka była już kilka metrów dalej przy swojej pani machającą palcem i mówiącą, że nie wolno uciekać.
   - Co ta laska chciała? – spytała borzojka.
   - Nie nic… - odpowiedział jakby trochę nieobecny.
Ketia poczuła, że jej ringówka pociągnęła. Nareszcie jej kolej! Zaczęła biec kłusikiem obok Ilony. Jedno, drugie okrążenie. Tak zwana literka L na polecenie sędziego, który okazał się być bardzo miłym człowiekiem, nie takim potworem, jakim sobie go wyobrażała. Najgorszy moment zaglądania w zęby, „pomacanie” i... bardzo dobrze wypadła! Okazała się zapowiadającą się wybitnie suczką pokazową!

Ciąg dalszy wystawy minął bez żadnych niespodzianek. Pochodzili jeszcze chwilkę pooglądać inne psy, ale ciąganie trzech chartów nie było najwygodniejsze, chociaż te zachowywały się grzecznie.
***

W trakcie jazdy do domu z upominkami z wystawy Ketia myślała o swoim sukcesie. Vasyl wydawał się jakby był czymś zmartwiony, a Rotis gadała jak zwykle, akurat o tym, że prawie się na jej „występie” potknęła o kamień, taki szary (opis), ale i tak nikt nawet nie miał zamiaru nawet udawać, że go to interesuje.

Jadą, jadą, końca asfaltu nie widać, tylko samochody. Jeden jakoś tak dziwnie i, co najgorsza bardzo szybko jechał… wprost na BMW? Ilona spanikowała i skręciła, ale zdarzyła się nieunikniona STŁUCZKA…
Zaraz na miejsce przyjechała policja i karetka. Zabrano Ilonę, która straciła przytomność. Zdążyła tylko powiedzieć, aby zajęli się jej psami, jednak nikt nie miał zamiaru tego uczynić.

   - Ilona, co z tobą! Obudź się! – Rotis chciała dostać się do karetki, lecz dostała tylko kopniaka od jakiegoś lekarza.


<><><><><><><><><><>
Jeśli są jakieś niedociągnięcia itp. pisać, bo wstawiłam to o dość późnej godzinie i wogóle... :P

Piszcie, czy chcecie CD :P
Sorry, że tak długo musieliście tym razem czekać...
Edit: Jeśli ktoś już zdążył przeczytać 1. wersję to zmieniełam z saluki na ONka, bo za durzo chartów się zrobiło  :lol:

Gidget

  • Gość
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #10 : 2004-12-22, 14:04 »
dawaj CD i nie marudz!!!!!! 8):D
Zapisane

olc!a

  • Gość
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #11 : 2004-12-22, 18:42 »
pisz ;)
Zapisane

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #12 : 2004-12-26, 19:03 »
Nudy zpod psiej budy
IV

Wszystko działo się tak szybko. Piękny dzień zmienił się w horror. Karetka odjechała. Policja z osobą, która spowodowała wypadek, jak się okazało przez alkohol, też. Wszystko ucichło. Nikt nie zainteresował się psami. Z jeden strony las, z drugiej ogromne pole, na którym pasły się zwierzęta rolne. W oddali można było zobaczyć jakieś wiejskie domki.
Mijała minuta po minucie. Te minuty były najdłuższymi, jakie Ketia kiedykolwiek przeżyła.
   - Nie wiem jak wy – zaczęła odważnie – ale ja wracam na piechotę.
Powiedziała i zaczęła iść przed siebie.
   - Sama nie trafisz! – Szczeknęła Rotis – Idę z tobą. – podbiegła podtrzymując kroku tajgance. Odwróciły się i spojrzały na siedzącego Vasyla -  Idziesz z nami?
Nie patrząc na nie odpowiedział – nie.
   - Udaje - Stwierdziła obojętnie borzojka do Ketii, kiedy Vasyl znikł z ich pola widzenia – Zobaczysz, że zaraz niby przypadkiem gdzieś na nas wpadnie…
Ketia chciała jeszcze o coś spytać, ale zapomniała widząc stojącą zieloną Skodę.
   - Skądś znam ten samochód – Ketia podeszła bliżej przyjrzeć się autu.
Nagle coś pisnęło.
   - Mam tą durzą, łap małą! – Ketia przeraziła się. Zobaczyła… Borysa trzymającego za obrożę Rotis.
   - Uciekaj Ketia! – szczeknęła borzojka, ale za późno. Ją też ktoś złapał. Jakaś nieznajoma kobieta.
Obie opierające się suczki zostały zamknięte w klatce… klatce, która należała do Ilony (np. do przewożenia lub na wystawach, trzymania spokojnie psów).   
- No to żeśmy się wpakowały! – zawyła Rotis - Posiedzimy sobie u siostry Ilony i jej kochanego mężusia, zapewne na łańcuchu uwiązane przy budzie!

   - Przetrzymamy te kundle, aż twoja siostra nie wyzdrowieje. Wariatka. Dla niej pies jest równy z człowiekiem. My na chleb nie mamy, a ona najdroższe żarcie kupuje tym sierściuchom! Pies to w budzie powinien siedzieć! – warknął pod nosem do siedzącej obok kobiety Borys.
   - Nie mów tak o mojej siostrze! Nie ma po prostu, na co wydawać chyba i już! – Zaprotestowała.
   - Jak niema to niech nam odda.
***

Tak jak podejrzewała Rotis, po przyjeździe do domu obie suczki zostały przywiązana do, naszczęście dość dużej budy, stojącej przy starej szopie obok płotu, która wyglądała, jakby wiele psów w niej już zdążyło zamieszkać. Kobieta była siostrą Ilony i żoną Borysa, jednak nie była psiarą jak ona. Nazywała się Katarzyna. Mieszkali w domu położonym niedaleko miejsca wypadku. Psy podejrzewały, że Ilona właśnie do nich zadzwoniła. Mieli plac z jednej strony ogrodzony płotem z bramą, a z drugiej było wyjście na pole. Mieli gospodarstwo.
***

   - I co to ma być? – Oburzyła się Ketia widząc, co po połódniu Kaśka wlała im do jakiegoś starego garnka, wyglądającego na nie mytego od wielu psich pokoleń.
   - Nie wiem, ale nie wygląda zbyt apetycznie… chyba jakieś resztki z obiadu… ogólnie rzecz biorąc to jest chyba coś… ble – odpowiedziała zniesmaczona borzojka.

   - Co nie jecie? – Zapytała Kaśka widząc psy, które nie wyglądały na zadowolone z tego, co im przyniosła. – Zgłodniejecie to zjecie – dodała i wróciła do domu.

   - No i taka to cała polityka z nimi! – warknęła Rotis. – Ja chcę do domu… niech mnie ktoś przytuli.

Drzwi od domu otworzyły się za jakiś czas po raz drugi. Wyszedł tym razem dzieciak, trzymający coś, co się ruszało na rękach. Podszedł do budy, ukucnął przed zdziwionymi psami i wyciągnął rękę do Rotis. Poklepał ją po głowie. Drugą ręką przytrzymywał coś, co szamotało mu się na kolanach. To „coś” to miało krótką sierść, było jasno płowe, z wielkimi, wyłupiastymi oczyma i uszami jak dwa radary.
Ustało przerażone przed psami, które patrzyły z ciekawością na niego z góry. Mały zwierzak cofnął się, ale gdy zobaczył, że charty są na łańcuchu, od razu nabrał odwagi i zaczął biegać dookoła nich i wydawać z siebie głos przypominający szczekania, ale niewiadomo o czym.
   - Eee… Ketia… wiesz, co temu chomikowi odbiło? – Rotis patrząc z niedowierzaniem cały czas na niezidentyfikowany obiekt szczekający walnęła lekko Ketię.
   - Nie wiem… ale to chyba nie chomik… to prędzej świnka…
   - Hahaha, no, co ty! Świnie są durze i grube i w ogóle… - przerwała Ketii druga charcica.
   - Morska, Rotis…  morska…
Rotis po chwili namysłu - Aha – załapała.

   - Pikuś chodź tu! – tupnęła nóżką dziewczynka śmiejąc się i zaczęła gonić swojego pupila.
Po kilku minutach biegania w kółko złapała go.
   - A teraz przedstawię was sobie – i znowu dziewczynka zaczęła się brehtać.
- No fajnie… będzie teraz nam przedstawiać jakiegoś gryzonia. – prychnęła borzojka.
- To mój piesek i nazywa się Pikuś – kontynuowała zawzięcie blondyneczka.
   - To jest pies… przynajmniej ten dzieciak tak powiedział… chyba chihuahua – cicho wyjaśniła Ketia Rotis.

   - Michalina! Obiad! – Kaśka zawołała przez okno.
Dzieciak rzucił psa i szybko pobiegł do domu.
   - N-n-nie przeszkadzajcie sobie panienki – zająkał się krótkowłosy chihuahua i pobiegł za swoją panią.
***

Na podwórku robiło się coraz ciemniej. Rotis dla rozrywki przechadzała się w miarę jak na to pozwalał jej łańcuch, w tą i z powrotem. Ketia spała. Nic się nie działo.


Jeśli nie będzie komentów, to nie będzie CD :P

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #13 : 2004-12-28, 21:15 »
Jednak widocznie CD nie warto pisać... :roll:
KONIEC- temat do kasacji :cry:

olc!a

  • Gość
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #14 : 2004-12-28, 23:10 »
Jest przerwa świąteczna, ludzie wyjeżdżają, nie mają czasu zaglądać do kompa. Ja dopiero dzisiaj zobaczyłąm opowiadanko ;) Pisz dalej!
Zapisane

Forum Zwierzaki

Tajganka Ketia :P
« Odpowiedz #14 : 2004-12-28, 23:10 »

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #15 : 2004-12-28, 23:26 »
No dobra :D  :oops:

P.S.- Ale nie jest zbyt przymulaste itd.? Może coś zmienić? Chyba zbyt mało opisów, a za durzo dialogów (przynajmniej w tej ostatniej części :/ )?

olc!a

  • Gość
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #16 : 2004-12-28, 23:30 »
Opisy wg większości ludzisk są nudne, ale ja tam je lubię :P
Nie podoba mi się dyskryminacja chomików :P :lol:
Zapisane

Gidget

  • Gość
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #17 : 2004-12-28, 23:33 »
taigan- ty juz wiesz co ja o tym mysle ;>
w ostatniej cz rzeczywiscie bylo wiecej dialogow, ale mi to jakos nie przeszkadzalo ;)
Zapisane

Scorpio

  • Gość
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #18 : 2004-12-30, 13:55 »
Ja lubie jak w opowiadaniach jest sporo dialogów.
PIsz dalej taigan! 8)
Zapisane

Iras

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 7221
  • technik weterynarii Przyszły ratownik medyczny :P
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #19 : 2004-12-31, 16:33 »
Ok taigan... przyszła pora na krytykę twojej twórczości. A więc: za mało opisów, niektóre zdania nienajlepsze pod względem gramatycznym (budowa) Wprowadź troche odczuć głównej boharterki wraz z ich opisami, bo samo że sie np "bała" niewiele mówi... a można to nieźle opisać... wprowadzenie trochę więcej akcji tez mogłoby pomóc. tak ogólnie fabuła jest ok, popracuj troszkę nad sposobem pisania i bedze w porządku.
i jeszce coś, to ze przydłboby się wiecej opisów nie znaczy że ma byc mniej dialogów...
Zapisane
http://www.youtube.com/watch?v=ayI3I-SdRPc  Obejrzyj zanim rozmnożysz...

Jeśli zadajesz pytanie, a ja odpowiadam pytaniami - odpowiedz na WSZYSTKIE. inaczej uznam, ze ci nie zależy i oleję twój problem.

Moje "diagnozy" - to tylko PODEJRZENIA - nie zwolnia cie od obowiązku wizyty u weta!

"Nie sprzeczaj się z idiotami. Ściągną cię na swój poziom i pokonają doświadczeniem."

HMMMM powrot?

Nanami

  • Gość
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #20 : 2005-01-01, 23:17 »
Ładne, ładne... Moze troche niespójne i do konca poprawne gramatycznie oraz stylistycznie, ale ogólnie czyta sie przyjemnie. Pare słów krytyki...

"Suńka wyrwała się z rąk Ilony"

Góra trzymiesieczny szczeniak, który spadł z rąk pani, czyli ok. 1,5 metra, to duzo, nalezałoby tutaj dodac, ze pani lekko krzykneła, ale mała tajganka nic sobie z upadku i pisku nie robiła i lekko podbiegła do psów etc. etc.  :P

"Przecież nie jest taka głupia! Zna swoje psie prawa i obowiązki i nikt nie będzie jej pouczał…"

Kazdy szczeniak wie, ze jego obowiazkiem jest ustepowanie dorosłym....  :P

"Nagle, niewiadomo skąd podbiega do Vasyla wyraźnie zerwana ze smyczy żółta z czarnym "siodłem" ONka (owczarek niemiecki)"

Taką masc nazywa sie czarna podpalana, "żółty" sie nie stosuje wogóle, mozna powiedziec "z jasniejszymi podpalaniami". No i nie dokonczyłas kwesti CO powiedziała.

To tylko pare błęów, ale czekam na ciąg dalszy, zaciekawiło mnie  :wink:
Zapisane

Forum Zwierzaki

Tajganka Ketia :P
« Odpowiedz #20 : 2005-01-01, 23:17 »

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #21 : 2005-01-02, 18:07 »
Nanami
Koment 1- zaraz poprawię  :oops:
Koment 2- Eee...? No... zaużmy, że jej się tak wydawało :lol: UPS :oops:
Koment 3- Chodziło mi o taką maść jak Twoja Kaza :) Jeśli to taka to zaraz poprawię :)
A to, CO powiedziała, chciałam, żeby się później wyjaśniło sama jeszcze niewiem co, ale coś się wymyśli :lol:

THX za komenty :D

Nanami

  • Gość
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #22 : 2005-01-03, 17:03 »
Pisz, pisz dalej, podoba mi sie  :P  A narazie mozna sie domyslac ze ta ONka i Borys maczali palce w brudnych interesach...  ;)
Zapisane

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #23 : 2005-01-15, 19:24 »
Miałam reinstalatkę Windowsa i nie zapisałam nigdziej (bo myślałam, że tylko usuną wirusa, a nie od razu wyumieniać system) kolejnej części na dyskietce, albo coś... musze pisać ją od początku, a wy uzbroić się w cierpliwość :(
:P

olc!a

  • Gość
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #24 : 2005-01-15, 20:41 »
uzbrajamy się, nie mamy innego wyjścia =]
Zapisane

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #25 : 2005-01-18, 09:55 »
Poczekamy bo opowiadanie jest super

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #26 : 2005-01-21, 19:00 »
Ta część najmniej chyba mi się podoba... (pod względem napisania, opisania itp.)

Następna formalność ;) : http://manta.univ.gda.pl/~pburcza/ferrari/f355/f355_03.jpg

Nudy spod psiej budy
V

Dni powoli zamieniały się w tygodnie. Nic się nie działo- nuda. Ketia tęskniła za swoim domem, za spacerami… tak dawno nie mogła się porządnie wybiegać. Rotis była upierdliwa, to fakt, ale tak jak teraz to nigdy. Ketia zastanawiała się czasem, co z Vasylem, chociaż nie darzyli się sympatią. Martwiła się o Ilonę. Powoli tracąc nadzieję na jej powrót, myślała, że jej pani nie żyje, ale za chwile odrzucała od siebie tą myśl karcąc się w duchu.

Pewnego pochmurnego popołudnia na podwórko wjechało przez otwartą bramę czerwone Ferrari F355. Wysiadł z niego jakiś elegancko ubrany facet. Zaraz Borys wyleciał na przywitanie mu. Od razu uwagę biznesmena zwróciły psy. Podszedł do nich, ukucnął i pogłaskał. Przysunął do siebie Ketię i… ustawił tak jak na wystawie... Rotis zresztą też… Obejrzał je tak jak to robił sędzia. Mruczał coś mało wyraźnie pod nosem „jak tak można”… Ketia spoglądała to na nie mniej zdziwioną Rotis, to na mężczyznę.
- Nie przyjechałeś tu chyba, żeby oglądać jakieś kundle? – zauważył zirytowany Borys.
   - Wiesz, że te psy siedząc uwiązane męczą się? Czy spuszczasz je czasem, Borys? To charty…
   - To TYLKO pies, jak każdy inny – warknął posępnie Borys. – Przejdzmy do interesów.
Właściciel czerwonego auta zignorował Borysa. W końcu padło pytanie – Ile za nie dasz?
   - One są tu tylko na chwile, bo to…
   - Tysiąc złotych cię zadowala?
   - …nie moje psss… CO?
   - Tak, wiem, że to mała suma za dwa psy – zaczął, rozglądając się dookoła i dodał ciszej – ale was i tak powinna zadowolić.
   Z domu wyszła i przywitała się Kaśka.
   - Więc jeśli pozwolisz przyjadę za tydzień, a teraz – Na jej widok zaraz zmienili temat – może porozmawiajmy o tym, po co przyjechałem.
   - Tak, tak. Wejdźmy do domu.
   I wszyscy poszli.

   - Rotis… czy ty słyszałaś to samo, co ja…? – bąknęła z niedowierzaniem Ketia.
   - Ehe… - potwierdziła borzojka wciąż wlepiając oczy w miejsce, gdzie dopiero stali ludzie.
   - I co teraz? Chyba nie…
   - A masz zamiar tu zostać? Facet wydaje się ok!
   - No taaa… wydaje się normalny, ale co z Iloną? Skąd będzie wiedziała gdzie nas szukać?
   - A wiesz, co? – usiadła gwałtownie. Ketia wyglądała jakby mówiła „no wypluń to z siebie!” – Nie pomyślałam o tym!
Borzojka powiedziała, co wiedziała i wskoczyła na dach budy.
***

Było już dość późno i powoli ściemniało się. Zbliżała się pora jedzenia. Gość już dawno pojechał.
- Ketia… - Rotis podeszła do niej – mam pomysł.
Ketia spojrzała na nią pytająco.
   - Pokaż swoją obroże.
   - Po co? Mam ciągle tą czerwoną…
   - Nie gadaj tylko pokaż!
   - Dobra, dobra bez nerwów… - Ketia wykonała polecenie i nagle poczuła szarpnięcie – ROTIS TY CHCESZ MNIE UDUSIĆ, CZY CO?! – szczeknęła wyrwawszy się i odskoczyła.
   - Nie chce ciebie udusić, tylko przegryźć obrożę! Potem to samo zrobisz z moją i zwiejemy!
   Ketia wydała się być zaskoczona. „To chyba pierwszy lepszy pomysł Rotis”- pomyślała Ketia – „że ja wcześniej na to nie wpadłam…”
   Rotis zawzięcie gryzła obroże grzecznie stojącej Ketii.
   - Czekaj! – szczeknęła nagle – Ktoś wychodzi z domu!
   - Juższ konicczee… - uścisk na szyi tajganki nagle puścił – Za późno! Nie uciekne z tobą! Ale ty, JUŻ! Biegnij, odszukaj Ilonę… nie wiem!
   Ketia zawahała się nad zostawieniem swojej koleżanki, ale widząc wychodzącą z domu Kaśkę niosącą jedzenie szczeknęła do Rotis, że wróci po nią wróci i popędziła przed siebie przez otwartą bramę. Usłyszała za sobą głos siostry Ilony wołający Borysa, szczekającą Rotis by odwrócić uwagę od Ketii, i ujadającego niewyraźnie Pikusia, że ją złapie czy coś…; biegła nie patrząc przed siebie. Wiedziała, że Borys będzie próbował ją odszukać dla samych pieniędzy, które miał za tydzień dostać za nią i Rotis. Jedynym wyjściem było się gdzieś schować. Po bokach były tylko wiejskie domy, ale Ketia wiedziała, że dalej jest pole, a potem las w którym się rozbili. Jednak nie miałaby szans tam teraz uciec. Wskoczyła w najbliższy gęściejszy krzak, mając tylko nadzieje, że mały chihuahua /czy kundelek chihuahuo-podobny/ nie wywęszy jej i nie zdradzi. Szczekające wiejskie psy nie ułatwiały jej sprawy, ale teraz na szczęście większość szczekała na zbliżających się ludzi i „chomika”, a nie na nią. Serce waliło Ketii jak dzwon. Ze strachu popiskiwała, chociaż próbowała się powstrzymać i nie ruszać. „Następnej szansy może nie być, nie mogą mnie złapać…”
   Byli już blisko. Tuż przed nią… potem jakby oddalili się.
Ketia odetchnęła z ulgą – chyba poszli… wychyliła lekko czubek nosa za liście. Wsiowe burki chyba jej nie zauważyły. Przesiedziała tam jeszcze trochę dla pewności.

<><><><><><><><><><<><><><><><><><>

Jeśli będą komenty/krytyka to może będzie kolejna część "made in beztalencie" :/

olc!a

  • Gość
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #27 : 2005-01-24, 18:01 »
No to pisz jeszcze, nie obijaj się :P
Pierwszy akapit mogłaś trochę barzdiej rozwinąć, a historia o przegryzaniu obroży jest trochę naciągana, ale ogólnie jest ok ;)
Zapisane

Forum Zwierzaki

Tajganka Ketia :P
« Odpowiedz #27 : 2005-01-24, 18:01 »

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #28 : 2005-01-24, 18:08 »
Jednak mogłam poczekać jeszcze z dodaniem tej części ---> pozmieniać, rozwinąć itp. bo jest strasznie... eee... łysa :lol:  :oops:
Ze wszystkich tych beznadziejnych części ta jest najbardziej beznadziejna  :roll:

thx za komenta :*

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Tajganka Ketia :P
« Odpowiedź #29 : 2005-01-27, 18:01 »
Jeden komentarz... :/

Nudy spod psiej budy
VII

Ketia zasnęła schowana za gęstymi liśćmi krzaka. Kiedy się obudziła było już całkiem ciemno. Powoli wyjrzała i wyszła z ukrycia. Niebo było tej nocy bardzo gwieździste i wydawało się być większe od tego w mieście, które zasłaniały wysokie bloki. Wcześniej nie zwracała na to uwagi. W powietrzu unosił się chłodny wietrzyk. Cisza. Od czasu do czasu szczeknął jakiś pies. Charciczka szła trzymając się jak najbliżej spróchniałego, drewnianego płotu, o który oparty był krzak. Stawiając lekko kroczki przyśpieszyła, ale nie wiedziała, po co. Przecież sama nie dojdzie do miasta. A nawet jeśli, to w domu nikogo nie zastanie… no chyba, że tego przeraźliwego Sfinksa, ale on też pewnie aktualnie był u jakiegoś znajomego, do którego zadzwoniła Ilona. Idąc wzdłuż długiego płotu pomyślała, że ciekawe czy to tak poważny był wypadek, skoro niedługo po nim Ilona mogła zadzwonić do swojej siostry, żeby znalazła psy. Ona ze swoim mężusiem Borysem z własnej nie przymuszonej woli chyba tego by nie zrobiła. Ketię zaczęły dręczyć różne myśli, kiedy była sama, bez Rotis i jej gderania. Czuła w sobie pustkę. Doszła do końca płotu oraz asfaltowej drogi, za którą zaczynała się otwarta przestrzeń- łąki i pola, ale raczej o tej porze już nikt jej by nie szukał, więc pewniej ruszyła na przód. Na wszelki wypadek szła poboczem. Żadnego śladu życia nie było- pewnie wszyscy już spali. Zbliżając się powoli do lasu, nagle w trawie zobaczyła parę błyszczących oczu. Ketia omal zawału nie dostała. Odskoczyła. Teraz była ze dwa metry naprzeciw tego ‘czegoś’. „Pewnie to królik, albo lis”- pomyślała uspakajając się. Stała nie ruszając się, ale ciekawość była większa. Już miała podejść trochę bliżej, ale nagle pojawiła się druga para oczu, która po ich wysokości nie wskazywała na takie małe zwierzątko. Teraz już wolała nie ryzykować dla samej ciekawości. Ketia usłyszała z ich strony jakby warczenie. „Wilki?” Psy?” – zapytała sama siebie. Cofnęła się trochę do tyłu, ale warczenie się tylko przez to nasiliło. Zza wysokiej trawy wreszcie coś się wyjawiło- właściciel drugich oczu. Był to szczerzący zęby i nadal warczący szary pies podobny do jakiegoś wilczura.
   - Cz-czegoś od-e mnie chcecie? – Ketia zapytała udając, że się nie boi, ale marnie jej to wyszło.
   - Taaa… mój pan będzie zadowolony, jeśli mu ciebie przyprowadzimy – Zza krzaków wyszedł drugi pies- mały, płowy chihuahua…
   - TO TY… - zrobiła w jego kierunku mały krok - CHOMIKU!? – Szczeknęła cicho ‘lekko’ zaskoczona i jakby rozbawiona, że Pikuś chce jej podskoczyć, ale przypomniała sobie o istnieniu większego trochę od niej psa towarzyszącemu mu. – A ten to, co za jeden? – kiwnęła w nadal warczącego psa ustawionego w pozycji gotowej do ataku. Na jego widok wzdrygnęła się.
   - Nieważne. – padła krótka odpowiedz.
   - Eee… - bąknęła – A w jaki sposób chcecie mnie... no… dostarczyć, że tak powiem do Borysa? Zaniesiecie mnie? – Tak naprawdę Ketia próbowała zyskać na czasie, żeby coś wymyślić.
   - O to już się nie martw! – szczeknął Pikuś tracąc powoli cierpliwość i spojrzał na swojego sprzymierzeńca jakby mówił „Dobra! Bież ją!”.
   - Czekajcie! – szczeknęła przeraźliwie.
   - O co chodzi? Ostatnie życzenie? – zakpił ‘chomik’.
   - Eee… - wytrzeszczyła oczy na coś znajdującego się za psami jakby zobaczyła potwora – S-s-pójżcie! Z-za wami…!
Oba psy odruchowo odwróciły głowę, ale nic nie zobaczyły. Nie zobaczyły niczego za, a teraz też przed sobą.
   - **** Zwiała nam! Nie! Tam jest
   Ketia biegła, co sił w nogach. Pikuś i jego ‘bodygard’ gonili ją na pewno jeszcze bardziej wściekli. Serce biło jej szybciej przez ten bieg i strach. Odwróciła lekko głowę mając pewność, że zobaczy Pikusia i szarego kundla za sobą. Jednak nie… Zatrzymała się. Nie zobaczyła nic, jednak to ją jeszcze bardziej przestraszyło- mogą zaatakować z znienacka niewiadomo gdzie… Znalazła się na skraju lasu. Chwila zawahania- wejść czy nie? Z jednej strony może się schować, z drugiej myśl, że psy weszły tam już inną drogą i tylko czyhają na jej nieostrożny ruch. „Może jeszcze nie zdążyli przede mną wejść”- miała nadzieję, więc weszła.


<><><><><><><><><>

Mam nadzieję, że ta część jest chociaż trochę leprza od poprzedniej :/ I że będzie więcej komentów, bo jak nie to po co pisać CD...? :P
Strony: [1] 2 3   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.184 sekund z 28 zapytaniami.