Kornelia siedziała w kuchni i jadła kanapkę. W tym samym czasie Lilian sprzątała pokój swojej starszej siostry. Łóżko porządnie wyczyściła z keczupu, poukładała płyty i kasety, a pluszaki i lalki zaniosła do swojego pokoju. Nagle zadzwonił telefon. Lilian jak zwykle musiała pierwsza odebrać, więc szybko pobiegła do salonu i przykładając słuchawkę telefonu do ucha zapytała:
-Halo?
-Cześć, możesz prosić Kornelię?- powiedział głos w telefonie.
-Tak. Kornelia do Ciebie.- Lili poszła do pokoju, a Kornelia przybiegła do pokoju i podniosła słuchawkę.
- Słucham?...O cześć Amanda!...kiedy? Zaraz?...Dobra to będę za pół godziny w kawiarni...Mhm...Pa!- dziewczyna odłożyła słuchawkę i powędrowała do pokoju. Wchodząc do pomieszcenia, Korni poślizgnęła się i upadła na podłogę z hukiem.
- Szlag!- krzyknęła wściekła brunetka. Powoli podniosła się z podłogi i podeszła do szafy z ubraniami. Otworzyła drzwiczki i wyciągnęła kilka ubrań. Gdy się przebrała, poszła do łazienki i zaczęła się malować. Nie minęło 15 minut, a dziewczyna już była gotowa. Ubrała buty, wzięła torny i wychodząc krzyknęła:
-Ja idę, nie wiem kiedy będę, pa Lili!
Po kilku minutach Kornelia doszła do małej kawiarenki. Weszła do środka i szukała wzrokiem Amandy, ale nigdzie jej nie było. Kornelia podeszła do jednego stolika i czekała na koleżankę. Minęło 20 minut, a Amanda nie przychodziła. Kornelia postanowiła poczekać jeszcze 10 minut, ale kiedy już tyle minęło, Amandy dalej nie było. Kornelia w końcu wyszła z kawiarni, ale zamiast od razu wracać do domu poszła na spacer. Przechodząc przez most zobaczyła Amanda opartą o barierkę. Kornelia podeszła do dziewczyny.
- Hej Amanda czemu nie przyszłaś.- koleżanka nie odpowiedziała.
- Halo!- Kornie zaczęła machać jej ręką przed oczami.
- Moja matka nie żyje.- rzekła Amanda ze smutkiem w głosie.
- Przykro mi.
- Pogrzeb za dwa tygodnie.- Amanda była bardzo przygnębiona.- A ja nie wiem co teraz zrobić. Nie ma kto się opiekować Aną, ale to nie tylko o to chodzi. Przecież bez matki będę biedna, najpierw mój ojciec, a teraz matka!
- A nie masz tu...- zaczęła Kornelia, ale Amanda jej przerwała.
- Wiem o co chcesz zapytać, nie nikogo z rodziny tu nie ma, a do mojego rodzinnego miasta jest jakiś kawał drogi, a pozatym nie mam ochoty tam wracać. W tamtym mieście nie było dobrze, było źle, nawet bardzo źle.
- Amanda ja nie wiem co powiedzieć, no a może razem z siostrą zamieszkacie u nas?
- Zły pomysł, nie będę się wam przecież zwalać się na głowę.
- Nie zwalisz się nam na głowę, moi rodzice mają dobre serce i przyjmą każdego w skromne progi naszego domu.- Kornelia uśmiechnęła się.
- Nie Kornelia, ja się nie zgadzam, nie będę u was mieszkać i tyle. Moje życie było okropne, więc tak będzie już zawsze.- mówiąc to Amanda sobie poszła.
- Ci nieszczęśliwi zawsze tacy są.- mruknęła Kornelia i takzę poszła, ale w inną stronę niż Amanda.
C.D.N