Nastał wieczór.Kornelia siedziała przed kompem i słuchała muzy.Cały czas myślała o nowej koleżance, która przyszła do ich klasy. Dziewczyna jeszcze nigdy nie miała takiej fajnej koleżanki, oprócz Lindy.Ale ona zawsze się śmiała kiedy Korni miała jakiś pech, a Amanda pomagał koleżance wstać z podłogi i w ogóle sie nie śmiała. Mała Lili weszła do pokoju swojej starszej siostrzyczki zapytała spokojnie:
-Kornelia, dlaczego ty od przyjścia ze szkoły taka zamyślona jesteś?
-Dzisiaj do naszej klasy przyszła nowa dziewczyna, fajna jest, w ogóle sie ze mnie nie śmieje kiedy, na przykład się poślizgnę, to ona pomaga mi wstać
-Fajnie, a wiesz ja dzisiaj nie poszłam do przedszkola, bo jestem chora.
-No, na umysł
-Ha, ha, ha! Korni to wcale nie jest śmieszne, ja naprawde jestem chora, bo mam gorączke
-Ta, fajnie! Dobra idź już sobie stąd, bo chce w spokoju muzyki posłuchać-Kornelia wstała krzesła i wypchnęła swoją młodszą siostrę za drzwi.Gdzieś tak po pięciu minutach Lilian znowu wpadła do pokoju siostry.
-Hej Korni!
Opowiedzieć Ci kawał?
-Nie
-Dobra, opowiem, posłuchaj:Poszła baba do lekarza a lekarz to baba :]
-Eee, Lili, ten kawał jest stary jak świat
-Naprawde?
-Nie na niby
Zrób coś dla mnie
-Co tylko pragniesz królowo
-Idź zobacz czy tam Cię nie ma
-Gdzie?
-W twoim pokoju
-Nie ma mnie
-Skąd wiesz?
-Bo jak jestem tutaj, to w moim pokoju mnie nie ma
-Patrz jaka mądra, ale jak tam pójdziesz to tam będziesz
-Ha, ha, ha! Dobra idę, idę no-Lili wyszła z pokoju swojej siostrzyczki. Korni już mogła spokojnie słuchać muzyki.
-Kornelia!Kolacja!-zawołała mama.Korni w drodze do kuchni wpadła w poślizg.
-Cholera!Kto zostawił mydło na podłodze?!
-Korni, spokojnie, już biorę to mydło-mama śmiejąc się, podniosła mydło z podłogi i zaniosła do łazienki.
-No wreszcie na kolecje coś porządnego, nie żadne jajka tylko zwykła bułka z serem-zaczęła chwalić Korni
-No już ty tak nie wychwalaj, zwykła kanapka-powiedziała mama
-No, chyba pierwszy raz
-Kornelia, nie przesadzaj-mama wyszła z kuchni, a dziewczyna jadła kolacje, nagle wpadła mała Lili i zaczęła wybrzydzać.
-Fuuuuuj, ty jesz ser, a ja jadłam pyszną jajecznicę
-Fuuuuuj, ty jadłaś ochydną jajecznicę
-Dobrze już sobie idę, ja masz do mnie takim tonem mówić to ja...spadam:D-pięcioletnia dziewczynka, wybiegła z kuchni a Korni, jadła, jadła i zjadła
. Wyszła z kuchni poszła do swojej "norki". Nagle zadzwonił telefon komórkowy Kornelii.
-Halo?
-Cześć Kornelia, słuchaj musze z tobą pogadać, wyrwiesz sie domu na sekundkę?-to dzwoniła Amanda
-Jasne, zaraz schodzę
-O.K, to ja czekam-koleżanka się wyłączyła, a Kornelia sie ubrała i poinformowała mamę, że wychodzi.Kornelia rozglądała się za Amandą.
-Cześc!-dziewczyna przywitała sie Korni.
-O cześć, o czym chciałaś pogadać?
-A bo mnie nie będzie w szkole przez kilka dni
-A dlaczego, jesteś chora?
-Nie ja, ale moja mama, musimy jechać do szpitala, ponieważ choroba jest bardzo poważna i dlatego muszę być przy mamie przez te trzy dni
-Aaa, rozumiem, a do jakiego szpitala jedziesz?
-Tam niedaleko kościoła
-Aaa to blisko
-Ale będę wpadać czasem do domu, więc jak coś, to ja do Ciebie zadzwonię i mi książki przyniesiesz
-Dobra
-No to ja lecę, pa!-Amanda pobiegła już do domu. Korni też, ale po drodze jeszcze się potknęła kilka razy.
C.D.N