Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind  (Przeczytany 2627 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

hipcio5

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« : 2005-01-30, 16:26 »
Moje pierwsze opowiadanie. Mogą być błędy, których niedojrzałem, ale na początek powinno być dobrze. Aha, w grę dawno nie grałem, więc zbieżności imion moich postaci z imionami postaci z gry są przypadkowe.

 


Elder Scrolls Morrowind  cz. 1          

Obudziłem się na statku. Pamiętałem jedynie tyle, że wyciągnęli mnie z więzienia i załadowali na statek razem z innym więźniem:
   - Obudź się. W porządku. Coś ci się śniło. Jak się nazywasz? – zapytał współwięzień Jiub.
   - Tama.
   - Nieźle spałeś tej nocy. Nawet burza cię nie obudziła. Podobno dopłynęliśmy do Morrowind. Zapewne nas teraz wypuszczą. Cicho. Idzie strażnik – odparł Jiub.
   - Tutaj wysiadasz. Idź za mną – zadeklamował strażnik.
Poszedłem, więc za nim tak jak mi kazano.
    - Wyłaź, radzę ci nie stawiać oporu.
Wyszedłem na pokład. Spotkałem tam kolejnego strażnika. Ten był bardziej przyjazny.
   - Tutaj wysiadasz. Zejdź na przystań, a żołnierz zaprowadzi cię do Biura Spisów.
Udałem się na ląd. Żołnierz poprosił mnie o przedstawienie się. Wykonałem jego polecenie, a on zaprowadził mnie do Biura Spisów.
W budynku spotkałem Irella Valadine’a. To właśnie on zajmował się wydawaniem wszystkich dokumentów. Pytał się o moje imię, rasę, znak zodiaku i typ. Odpowiedziałem mu następująco:
Imię: Tama
Rasa: Argonian
Znak: Mag
Typ: Mag
Irell kazał mi wziąć papiery, bez których strażnik nie wypuściłby mnie na wolność. Wziąłem je i natychmiast udałem się do pokoju obok. Chyba pora, abym się przedstawił. Nazywam się Tama Kościognat. Jestem Argonianem. Wyglądem przypominam dużego jaszczura chodzącego jak człowiek. Urodziłem się w biednej rodzinie. Obecnie mam 19 lat. Zostałem wtrącony do więzienia za kradzież pieniędzy. Zrobiłem to, ponieważ moja rodzina nie miała co jeść. Od dziecka interesowałem się magią, dlatego postanowiłem się jej uczyć. Skończyłem szkołę i zyskałem tytuł Maga. Powinienem teraz przedstawić mój znak zodiaku. Miałem kiedyś o tym książkę i co nieco z niej pamiętam:

MAG
Mag chroni Czeladnika, Atronacha i Rytuał, a jego porą jest deszczowa dłoń – miesiąc, w którym po raz pierwszy użyto magii. Urodzeni pod znakiem Maga mają większe ilości many, są też utalentowani we wszystkich dziedzinach wiedzy magicznej, często jednak charakteryzują się arogancją i roztrzepaniem.
Tak przedstawia się moja historia. Jest jeszcze jeden szczególik. Mówiąc Irellowi o mym typie nie powiedziałem mu, że w połowie jestem też złodziejaszkiem.
   W tym pomieszczeniu znajdował się strażnik, któremu powinienem oddać papiery. Wykorzystałem chwilę jego nieuwagi i zwinąłem sztylet oraz sakiewkę z pieniędzmi. Podszedłem do strażnika. Dałem mu dokumenty. Przepuścił mnie bez problemu. Znalazłem się na maleńkim dziedzińcu. Używałbym mojej mocy, lecz, gdy wtrącali mnie do więzienia, mój pierścień magiczny uległ zniszczeniu. Znajdowała się tu mała beczka. Z ciekawości zajrzałem do niej. I nagle zachciało mi się skakać z radości, ale pomyślałem, że byłoby to dziwne. Kto zgadnie, z czego się tak uradowałem, ten dostanie całą sakiewkę forsy. W beczce był magiczny pierścień. Może trochę inny niż mój, ale przynajmniej znów będę mógł używać magii. Swoje pierwsze kroki na wolności skierowałem do domu cechowego Arille’a. Ponieważ domek znajdował się na jeziorku, prowadził doń mały mostek. Wewnątrz spotkałem właściciela. Z miejsca spytał się o handel. Odmówiłem mu i zapytałem się o miejsca do spania. Arille wskazał mi pokój. Wewnątrz pokoiku, który był dość przytulny, właściciel oznajmił:
    - Będzie to kosztować 25 Gil za noc – odparł Arille, a ja spojrzałem do sakiewki
   - Proszę bardzo, 25 Gil.
Arille wziął pieniądze, odwrócił się i zaczął truć, co gdzie w tym pokoju jest. Był tak nieuważny, że nie spostrzegł braku jednej z sakieweczek. Mmmmm, jak ja to kocham. W pierwszej sakiewce miałem 100 Gil, a w tej było około 150 Gil. Wyszedł, a ja tymczasem postanowiłem udać się do baru piętro wyżej. Pierwsza osoba, którą tu zastałem to Hlormar Pięsciomłot. Przywitał mnie, lecz mówił tonem lekko nerwowym.
   - O co chodzi? – spytałem
   - Ten podły typek Fargoth oszukał mnie podczas gry w kości i ukradł sporo pieniędzy. Czy mógłbyś odszukać jego kryjówkę i przynieść mi pieniądze? Sprawdzano w jego domu, ale nic nie znaleziono.
   - Dobra, pomogę ci.
   - Stokrotne dzięki.
   - Spoko stary.
Dając słowo udałem się na plac wyszukując tego człowieka. Dowiedziałem się od tubylców, że Fargoth jest niziutki, ma blond włosy i zazwyczaj nosi zielone ubranie.
Zapisane

Essey

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #1 : 2005-01-30, 16:30 »
FAJNE :wink:
Zapisane

Iras

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 7221
  • technik weterynarii Przyszły ratownik medyczny :P
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #2 : 2005-01-30, 16:39 »
Ok, po pierwsze rasa nazywa się ARGORIANIN, po drugie - uważaj... jestem na bieżąco z morkiem, więc mozesz spotkac się z poprawianiem błędów:D Dla tych co nie wiedzą - miasto do którego się trafia nazywa się Seyda Nyen
Zapisane
http://www.youtube.com/watch?v=ayI3I-SdRPc  Obejrzyj zanim rozmnożysz...

Jeśli zadajesz pytanie, a ja odpowiadam pytaniami - odpowiedz na WSZYSTKIE. inaczej uznam, ze ci nie zależy i oleję twój problem.

Moje "diagnozy" - to tylko PODEJRZENIA - nie zwolnia cie od obowiązku wizyty u weta!

"Nie sprzeczaj się z idiotami. Ściągną cię na swój poziom i pokonają doświadczeniem."

HMMMM powrot?

Forum Zwierzaki

Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedz #2 : 2005-01-30, 16:39 »

hipcio5

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #3 : 2005-01-30, 17:43 »
Iras. Jak już pisałem, dawno nie grałem w gierkę i u mnie (w mojej gierce) ta rasa nazywa się Argonian. A ja sam wymyślam większość rzeczy. Nie moja wina, że coś dla takich jak ty (czyli tych, którzy w to grają obecnie) może wydać się przekręcone, jak nazwa miasta. Ja to wymyślam i czasami pomyśli mi się o grze i może cś z tamtąd zaczerpnąć. Wiesz jak to jest.
Zapisane

Iras

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 7221
  • technik weterynarii Przyszły ratownik medyczny :P
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #4 : 2005-01-30, 19:00 »
No to zwracam honor, nie docztałam pierwszej linii o tym że mogą być niezgodności...
Zapisane
http://www.youtube.com/watch?v=ayI3I-SdRPc  Obejrzyj zanim rozmnożysz...

Jeśli zadajesz pytanie, a ja odpowiadam pytaniami - odpowiedz na WSZYSTKIE. inaczej uznam, ze ci nie zależy i oleję twój problem.

Moje "diagnozy" - to tylko PODEJRZENIA - nie zwolnia cie od obowiązku wizyty u weta!

"Nie sprzeczaj się z idiotami. Ściągną cię na swój poziom i pokonają doświadczeniem."

HMMMM powrot?

hipcio5

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #5 : 2005-01-31, 16:04 »
Skoro pierwsza częś mojego opowiadania tak bardzo wam się spodobała :lol: , to zamieszczam drugą część.



   Wkrótce nadeszła noc. Chyłkiem wydostałem się z motelu i skierowałem się do latarni. Drzwi były otwarte, skorzystałem z okazji i dostałem się na górę. Naładowałem swój pierścień by móc używać mocy. Wydostałem się na balkonik, z którego miałem dobry widok na całe miasto. Dostrzegłem Fargotha idącego do małego bajorka niedaleko brzegu morza. Był tam pusty pieniek. To oczywiste, że w nim ukrył pieniądze. Użyłem mocy lewitacji na samym sobie i dostałem się na dach chaty w pobliżu bajorka. Wyczekałem momentu, w którym Fargoth się odwrócił, zeskoczyłem z daszku, podszedłem do pieńka i wziąłem woreczek. Niezauważony wróciłem do…  no właśnie, gdzie. A mniejsza z tym. Niezauważony wróciłem do wnętrza latarni. Zajrzałem do worka. I aż mnie zamurowało. W worku było więcej pieniędzy, niż mój ojciec zarabiał na tydzień. Logicznie myśląc udałem się do motelu. Pierwej wstąpiłem do swojego pokoju. Całą zawartość woreczka wsypałem do sakiewki, następnie udałem się do baru. Podszedłem do Hlormara i pokazując mu pusty worek, rzekłem:
    - Przykro mi. Znalazłem jedynie pusty worek. Nic poza tym.
   - Zatłukę Fargotha gołymi rękami – rzekł Hlormar wkurzony do granic ludzkich możliwości.
Udałem się na spoczynek (czyt. uderzyć w kimono). Obudziłem się gdzieś koło południa. Spakowałem swoje rzeczy (takowych nie posiadam), a następnie udałem się do Arille’a, aby go pożegnać. Postanowiłem wyjechać z Seyda Neen. Arille dał mi prezent na drogę – żelazny miecz. Przechodnia spytałem o drogę do łazika. Udałem się w tym kierunku. Miły woźnica poprosił mnie o podanie celu podróży. Zdecydowałem się podróżować do Balmory. Kosztowało mnie to jedynie 30 Gil. Balmora była ładnym miastem. Leżała po dwóch stronach rzeki Arvis. Większość domów jak zauważyłem miała taras na piętrze. Pierwsze, co postanowiłem zrobić, to udać się do kupca po towar. Udałem się w centrum miasta do Meldora.
    - Czy masz jakieś miecze z miejscem na klejnot? – zapytałem
    - Niestety nie – odrzekł mi Meldor.
    - Kłamiesz!
Użyłem mocy zawieszenia w czasie, by oszołomić kupca. Wiedziałem, że kłamał, ponieważ dostrzegłem na półce miecz z lodowym klejnotem. Jak tu nie skorzystać z okazji? Wziąłem miecz, srebrne rękawice oraz srebrne nagolenniki. Ubrałem się w to pospiesznie, bo Meldor zaczął dochodzić do siebie. Wyszedłem ze sklepu i niefortunnie trafiłem na strażnika Hlaloo.
   - Masz dokumenty przybyszu? – zapytał
   - Yyy… Nie.
   - W takim razie wynoś się z miasta! - krzyknął i dobył miecza.
Zamachnął się nim i ciął mnie przez twarz rozcinając skórę na poliku.
   - Lepiej stąd idź, dobrze ci radzę. – ostrzegłem go, lecz było już za późno.
Moje alter-ego zdążyło nade mną zapanować. Pojawił mi się znak na czole oznaczający demona. Oznaczało to koniec dla tego strażnika. Postanowiłem jednak pozbyć się demona z mojego umysłu:
   - Wynoś się z mojej głowy!
   - A jak nie?
   - To sam ciebie stamtąd usunę.
   - Dobra, odejdę. Ale z hukiem.
ŁUUUUUP.
Nastąpił wielki wybuch. Ocknąłem się na wpół przytomny. Rozejrzałem się dookoła. Wszędzie leżały ciała mieszkańców. Zostałem tylko ja. Całe miasto zostało zrównane z ziemią. Musiałem bezzwłocznie uciekać.


Fajnie. Nikt tego w ogóle nie czyta. :evill:  :evill:
Zapisane

Essey

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #6 : 2005-02-05, 19:23 »
jak to nie :P pisaj dalej to będzie czytał :P
Zapisane

Iras

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 7221
  • technik weterynarii Przyszły ratownik medyczny :P
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #7 : 2005-02-05, 19:32 »
akcyjka z dmonem ciekawa... ale nie podobalo mi się jedno- za dużo magii na samym początku... (i tu nie chodzi o to że jest sie na niskim poziomie...)
Zapisane
http://www.youtube.com/watch?v=ayI3I-SdRPc  Obejrzyj zanim rozmnożysz...

Jeśli zadajesz pytanie, a ja odpowiadam pytaniami - odpowiedz na WSZYSTKIE. inaczej uznam, ze ci nie zależy i oleję twój problem.

Moje "diagnozy" - to tylko PODEJRZENIA - nie zwolnia cie od obowiązku wizyty u weta!

"Nie sprzeczaj się z idiotami. Ściągną cię na swój poziom i pokonają doświadczeniem."

HMMMM powrot?

hipcio5

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #8 : 2005-02-05, 21:57 »
Cytuj

za dużo magii na samym początku


Może rzeczywiście trochę przesadziłem, ale do początku nigdy nie mam weny. :(
Zapisane

Forum Zwierzaki

Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedz #8 : 2005-02-05, 21:57 »

Reniek (chłopak)

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #9 : 2005-02-06, 13:39 »
Cytuj

Dla tych co nie wiedzą - miasto do którego się trafia nazywa się Seyda Nyen


Jak by co to to jest Seyda  Neen


Tak trochę nudno teraz bedzie jak skończyłas z Balmorą bo tam było najciekawiej np u Cosadesa. Może teraz jezeli masz ten dodatek "Bloodmoon" ze np w poszukiwaniu nowych przygód przenosiż się łódką kursującą z "Khuul" do "Fortu Śnieżnego" i wykonując misiję dla gościa z Kruczej skały-moim zdaniem opróz wilków najciekawszy zbiór misji - CHODZI MI O "SOLSTHEIM"
Zapisane

hipcio5

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #10 : 2005-02-06, 14:50 »
Cytuj

skończyłas


Jeśli to było do mnie to dzięki. Ja jestem chłopakiem, nie dziewczyną.
Zapisane

Reniek (chłopak)

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #11 : 2005-02-06, 17:12 »
a sorry no tak    Więc znajdź sobie z 20 min i napisz kolejne , poniewarz są bardzo ciekawe
Zapisane

hipcio5

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #12 : 2005-02-09, 22:59 »
Dobra. Daję wam trzecią i już ostatnią część. Od razu napiszę, że pisząć ją nie miałem humoru, tylko kompletny dół. Ale myślę, że powinno się podobać.

P.S Kończę z tego typu opowiadaniami. Przerzucam się na inny typ.


OPOWIADANIE MORROWIND cz. III (ostatnia)

   Udało mi się dobiec do połowy drogi na północ od Balmory. Schroniłem się w szczerbie między skałami i zacząłem mówić do samego siebie, a dokładniej do demona siedzącego we mnie:
   - Dlaczego to zrobiłeś?! Nie chciałem tego! Dlaczego?!
   - Bo mnie zdenerwowałeś. Kiedyś ostrzegałem cię, żebyś na mnie uważał.
   - To nie jest powód – powiedziałem już bardzo wykończony – Dlaczegoooooooooo…!
   Obudziłem się w nieznanym mi miejscu.
   - Gdzie ja jestem?
   - W wiosce Pelagiad w karczmie Shalesa – oznajmił nieznajomy – Znalazłem cię nieprzytomnego na drodze. Coś ci się stało?
   - Nie, dziękuję ci za ocalenie. Gdzie mój ekwipunek?
   - W szafie obok. Pieniądze też. Nie musisz ich liczyć, nic ci nie zabrałem. Znalazłem cię, gdy jechałem moim wozem z Vivek.
   Spojrzałem na swoją dłoń. Nie było na niej mojego pierścienia.
   - Gdzie jest mój pierścień? – spytałem – Aha, i jak się w ogóle nazywasz?
   - Nazywam się Argo Shales. Nie musisz martwić się o pierścień. Był trochę uszkodzony, więc postanowiłem go naprawić.
   - Klejnot nie był uszkodzony?
   - Nie, klejnot jest cały.
   Koło południa ubrałem się i postanowiłem przejść się po mieście. Skierowałem się do pobliskiego sklepu z ubraniami. Kupiłem sobie nowe przebranie, aby móc poruszać się bezpiecznie. Resztę dnia spędziłem na przechadzce po mieście.
   Nazajutrz spakowałem swoje rzeczy i postanowiłem zwiedzić Fort Księżycowy w pobliżu wioski.
   Fort był ogromy, a nazwano go Księżycowym, ponieważ miał barwę księżyca. Podszedłem do strażnika niepewnym krokiem. Na szczęście okazał się bardzo przyjazny. Wpuścił mnie do środka. Spodobało mi się tu. Było tu wszystko, co potrzebowałem. Najpierw poszedłem do alchemika i kupiłem od niego dwa napoje przywracające kondycję i jeden Greef. Od kiedy to alchemik sprzedaje alkohol? Jakiś czarny rynek? A, mniejsza z tym. Następnie poszedłem do kowala kupić jakieś lepsze uzbrojenie. Miał tanie dai – katany. A że dai – katany to moje ulubione miecze kupiłem jeden. Dokładnie ten z ognistym klejnotem i głownią w kształcie smoka. Zapytałem się jednego ze strażników, co jeszcze jest tu dostępne. Powiedział mi o trzech gildiach – magów, wojowników i złodziei. Może by do którejś wstąpić? Po chwili namysłu postanowiłem udać się do gildii złodziei. Ta profesja odpowiadała mi najbardziej. Spotkałem tam Eitris Tygrysie Oko. Natychmiast mnie zobaczyła i zapytała:
   - Kim jesteś?!
   - Nazywam się Tama Kościognat.
   - Po co tu przyszedłeś?
   - Chciałbym wstąpić do waszej Gildii.
   - A masz jakieś umiejętności?
   - Oczywiście.
   - Mogłbyś pokazać, co potrafisz?
   - Mam jedno pytanie. Gdzie jest twoja sakiewka?
   Eitris spojrzała i zorientowała się, że właśnie zgubiła sakiewkę z pieniędzmi. Zrozpaczona zaczęła nerwowo jej szukać.
   - Jest tutaj – trzymałem ją w ręku.
   - Jak… Kiedy… skąd ją masz?
   - Zwędziłem ci ją. Nie zauważyłąś tego?
   - Przyjmuję cie.
   Na twarzy Eitris pojawił się uśmiech, a ja oddałem jej sakiewkę.
   - Pamiętaj, że my też mamy swoje zasady.
Jeden  – nie okradamy swoich towarzyszy.
Dwa – kradniemy tylko na zlecenie.
Trzy – Każdy członek Gildii ma tutaj swój pokój i nieograniczony dostęp do skrzyni z wyposażeniem.
Chyba mogę ci zaufać?
   - Oczywiście, że tak.
   - Dobrze. Prześpij się, bo jutro mamy masę roboty. Jeden z naszych łączników mówił, że właściciel karczmy Shalesa oszukał go i innych klientów. Zajmiesz się tym.
   Udałem się do swojego pokoju – 13A – to wiele wyjaśnia. Nie wiedziałem co robić.
   - Nie mogę okraść swojego wybawcy. – Pomyśłałem.
        Nastał nowy dzień. Postanowiłem, że teleportuję się do karczmy i powiem Shalesowi, żeby uciekał z miasta. Poszedłem na śniadanie (mmm, stek). Po jedzeniu udałem się do pokoju. Założyłem pierścień. Na taki wypad przyda się broń. Wziąłem swoją dai – katanę i przygotowałem się do teleportacji.
   - 3… 2… 1… W drogę!!
Teleportowałem się. Wylądowałem w karczmie. Natychmiast poszedłem szukać Shalesa. Udałem się do jego pokoju. Wszedłem tam i zamarłem. Ciało karczmarza leżało na łózku w kałurzy  krwi. Jego głowa leżała natomiast na podłodze. Obok stała Eitris.
   - Co to ma znaczyć??!! – wrzasnąłem.
   - Nie udawaj, że nie wiesz. – Eitris powiedziała to spokojnie z uśmiechem na ustach.
   - O co chodzi!!! – krzyknąłem ze wzbierającą we mnie złością.
   - Wyczytałam z twoich myśli, że to twój przyjaciel, i że go nie zabijesz. Postanowiłam zrobić to sama.
   - Dlaczego??!!
   - Jeszcze się pytasz??
   - TY *#$%^%&)
   Wyjąłem miecz i rzuciłem się na nią. Odskoczyła, a ja rozwaliłem jedynie szafkę. Eitris wyjęła swój sztylet i zaczęliśmy walkę. Ja atakowałem, a ona się broniła. Lecz w pewnej chwili coś błysnęło. Ośłepłem na chwilę, lecz gdy odzyskałem wzrok zobaczyłem przywódczynię gildii złodziei pędzącą w moim kierunku. Podskoczyłem, a ostrze miecza raniło mnie w nogę. Upadłem na ziemię i zaskowyczałem z bólu.
   - Zginiesz!! – krzyknęła Eitris.
   Odwróciła się w moją stronę.
   - Nienawidzę Argonianów. – Powiedziała.
   Rzuciła się na mnie lecz sparowałem cios ( tak jak kilka następnych). Widać było, że oboje jesteśmy wyczerpani. Ona jednak wyjęła maleńki shuriken i rzuciła nim w moją stronę. Uchyliłem się przed nim, jednak nadziałem się na ostrze miecza Eitris.
   - Należy ci się to. – Krzyknęła i wbiła miecz mocniej.
   - Naprawdę? – zapytałem.
   - O tak!!!!!!! – wrzasnęła wbijając miecz do samego końca w moje ciało.
   - Zabiłaś mojego przyjaciela. Tego ci nie wybaczę. Jeśli mam odejść to nie zrobię tego sam. TY pójdziesz ze mną. – powiedziałem w przypływie weny.
   - Demonie! Przybądź tu i ukarz swą moc! – powiedziałem (czemu ja ciągle to „powiedziałem”).
   Pojawił się znak na moim czole. Odezwał się głos.
   - Jak sobie życzysz mój panie.
   - Zrób to!!! – ponagliłem go.
   Cały pokój wypełniło czerwone światło. Nastąpiła ogromna eksplozja. Cały budynek wyleciał w powietrze. Natychmiast zleciały się tłumy gapiów. A ja… No cóż. Oglądam ten świat teraz z zupełnie innej perspektywy. Żąłuję, że nie mogę tam wrócić.Ale moje miejsce jest teraz tu. Pośród chmur jasnego niebia krainy Morrowind.

                                                         KONIEC

P.S Od autora: Ostatni fragment został napisany, podczas gdy miałem kiepski humor i dość mroczne myśli. Kompletnmy dołek.
Zapisane

Amarae

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #13 : 2005-02-10, 10:52 »
Cytuj
(czemu ja ciągle to „powiedziałem”).


Używaj "krzyknąłem" :P

Cytuj
P.S Kończę z tego typu opowiadaniami. Przerzucam się na inny typ.


Szkoda ;) W każdym bądź razie bardzo mi się podobało, tylko szkoda, że dość krótkie :P
Zapisane

hipcio5

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #14 : 2005-02-10, 13:02 »
Dalej będę pisał podobne opowiadania. Zmieniam tylko klimat w trochę bardziej współczesny. Ale przynajmniej kilku osobom się podobało.
Zapisane

Forum Zwierzaki

Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedz #14 : 2005-02-10, 13:02 »

pao

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 6471
  • Sakazuki-ya yamaji-no kiku-to kore-o hosu
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #15 : 2005-02-10, 13:26 »
ja tam wole fantasy...współczesne do mnie średnio przemawiają...
Zapisane
jeśli piszesz do mnie wiedz, że nie lubię bezsensownych zaczepek, braku kultury i gadania o niczym.

za to z przyjemnością spędzam czas na twórczej dyskusji :)

hipcio5

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #16 : 2005-02-10, 14:41 »
Kto tam wie? Może wyjdzie mi coś fantasy. Na razie mam jakiś pomysł na fabułe, więc zapisuję to co wymyślę.Raczej nie jest to współczesność obecna. Ale też nie średniowiecze. Na pewno jest w przyszłości.
Zapisane

pao

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 6471
  • Sakazuki-ya yamaji-no kiku-to kore-o hosu
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #17 : 2005-02-10, 15:40 »
średniowiecze przejdzie, starozytne chiny japonia to uwielbiam, fantasy wszelkiej maści byle nie współczesność  i byle nie horrory...
a powyższe opowiadanko mi podpasowało  :wink:
Zapisane
jeśli piszesz do mnie wiedz, że nie lubię bezsensownych zaczepek, braku kultury i gadania o niczym.

za to z przyjemnością spędzam czas na twórczej dyskusji :)

Reniek (chłopak)

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #18 : 2005-02-11, 21:35 »
To było dobre, szkoda ze tak szybko ze sobą skończyłas :( (ale trudno)
Zapisane

pao

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 6471
  • Sakazuki-ya yamaji-no kiku-to kore-o hosu
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #19 : 2005-02-11, 22:26 »
skończyłEŚ!!! autor to chłopak...
Zapisane
jeśli piszesz do mnie wiedz, że nie lubię bezsensownych zaczepek, braku kultury i gadania o niczym.

za to z przyjemnością spędzam czas na twórczej dyskusji :)

Reniek (chłopak)

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #20 : 2005-02-11, 22:33 »
Oj no sorry, sorry, ale sie czesto mylę poniewaz na tym forum są głównie dziewczyny oraz kobiety.
Zapisane

Forum Zwierzaki

Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedz #20 : 2005-02-11, 22:33 »

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #21 : 2005-02-19, 08:50 »
fajne nawet to opowiadanie

hipcio5

  • Gość
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #22 : 2005-02-27, 15:57 »
No dobra, zmieniam koncepcję nowej powieści. NIe będzie jakieś takie współczesne, tylko (pao, chyba trafię w twoje klimaty) coś o roninach, ninja i samurajach. Uwielbiam starożytne Chiny i Japonię (to drugie o wiele bardziej), mam mnóstwo pomysłów na taką powieść, a tamten pomysł porzucam, bo kompletnie nie mogę nic wymyślić.
Zapisane

pao

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 6471
  • Sakazuki-ya yamaji-no kiku-to kore-o hosu
Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #23 : 2005-02-27, 22:04 »
no to będę Cie miała na celowniku...
uważaj ;)
Zapisane
jeśli piszesz do mnie wiedz, że nie lubię bezsensownych zaczepek, braku kultury i gadania o niczym.

za to z przyjemnością spędzam czas na twórczej dyskusji :)

Neap

  • Gość
Odp: Opowiadanie Elder Scrolls Morrowind
« Odpowiedź #24 : 2005-06-19, 16:35 »
Cześć jestem tu nowy.Pozwoliłem sobie napisać jedna część opowiadania.Zapraszam do czytania.:):)za ewentualne błędy przepraszam:P

Część pierwsza:Ratunek Kajitów.

Spałem gdzieś na statku,miałem dość dziwny sen….obudziłem się ze strasznym bólem głowy.
-cholera……moja głowa….nic nie pamiętam….-jękłem
-E,żyjesz? Długo i mocno spałeś.Nawet ta burza nie mogła cie obudzić.Jestem Jub..Słyszałem,że jesteśmy jesteśmy Morrowind,na pewno nas tutaj wypuszczą.
-A….szkoda,że nawet nie wiem co się stało,jestem zdezorientowany.-odparłem
-Cicho!Idzie strażnik.-powiedział Jiub.
Strażnik powoli się zbliżał.
-Ty rusz się i bierz swoje dupsko na pokład-odparł szyderczo.
-Się robi szefie-odparłem.
Wstałem i poszedłem za strażnikiem,strażnikiem Potem kazał mi wyjść na pokład przez jedną klapę.Wyszedłem.Tam przywitał mnie mile wyglądający Redgard,Dalej kazano mi wyjść na ląd,gdzie czekał na mnie strażnik cesarski.
-Wreszcie przybyłeś!Czekaliśmy na ciebie.Choć za mna do biura spisów,musimy cie wpisać do listy reszty obywateli Morrowind.-powiedział i poszedł w stronę dość dużego dużego zadbanego budynku,wyróżniającego się pośród domków wioski rybackiej ,do której mnie dostarczono.Poszedłem za nim i weszłam do owego budynku.Tam stał stary urzędniczyna.
Podeszłem i nie zdążyłem nic powiedzieć,a on już zaczął do mnie mówić:
-Aaa!Witam cie!Długo płynąłeś tutaj.Czekaliśmy na ciebie.Jak podróż?
-Może być…..-odparłem dość leniwie,bo ta ostatnia noc mnie wykończyła.
-To dobrze.Tera musze cie wpisać do ksiąg.Będe zadawał pytania,a ty podpowiadaj krótko,w ten sposób szybciej nam pójdzie.-oznajmił
-Wporządku-powiedziałem.
-Więc widze ,że jesteś Elfem,lecz jakiego pochodzenia? Na Leśnego Elfa jesteś za wysoki,masz jaśniejszą skóre,srebrne włosy i mocno zielone oczy,Dunmerem to też nie jesteś.-przyglądając się mi uważnie powiedział.
-Tiaaa,jestem Elfem.Sam nawet nie wiem jakiego pochodzenia Elfem jestem…nie znam swoich rodziców.-powiedziałem
-Więc wpisze po prostu „Elf”-oznajmił i zadał drugie pytanie:
-Jak się nazywasz?
-Xann-powiedziałem
-Jaki jest twój znak zodiaku?
-Wieża
-A jaką masz profesje mości Elfie?
-Jestem Łowcą,ale nie takim zwykłym,polowanie na zwierzyne to drugorzędna sprawa,ja wole pościgać coś znacznie niebezpiecznego…Jak duchy,zmory, a nawet demony.-dumnie powiedziałem
Mości pan urzędnik wyraźnie osłupiał i po chwili powiedział:
-Interesujące…Dobrze ,teraz niech pan weźmie te dokumenty i da je naszemu nadzorcy –Mariusowi,jest w drugim budynku.-oznajmił i wskazał na papiery leżące na stole.
Wziąłem dokumenty i poszedłem do drugiego budynku.Tam pokazałem owe dokumenty Mariuszowi,ten dał mi troche pieniędzy pieniędzy paczkę,którą miałem dać niejakiemu Caiuss’owi Cosades’owi w Balmorze.Wyszedłem z biura spisów.Świat Morrowind stał przede mna otworem.Pierwsze co zrobiłem to poszedłem do jakiejś karczmy się przespać i coś zjeść.Następnego dnia wybrałem się na zakupy i kupiłem sobie jakiś oręż i pancerz.Nie był to wymarzony ekwipunek….ale nie pogardziłem czymś takim na początek.Kiedy już wybierałem się do Łazika,aby jechać do Balmory natknąłem się na małego Kajita.Był strasznie roztrzęsiony i przestraszony,w płaczu powiedział do mnie:
-Proszę pana!Prosze pana!Musi pan mi pomóc!!Codziennie z jaskini gdzieś w pobliżu łazika mają siedzibe bandyci,którzy nękają moją rodzine!Mame już zabili!A teraz porwali tatę!!Niech pan mi pomorze!
Takie historie mnie poruszają więc bez zastanowienia ruszyłem na poszukiwania jaskini.Po jakiś 30 minutach znalazłem tą jaskinie.Wszedłem powoli.Zobaczyłem dunmerke.Spojrzała się mi w oczy wyjęla krótki miech i od razu zaatakowała.Chciała mi wkuć go między żebra lecz szybkim ruchem ręki wyjęłem mój zakupiony miecz długi i ciąc na odlew odrąbałem jej ręke.Krzyczała głośno ,nie chciałem,żeby się męczyła i zarazem,zemsta,za matkę tego małego,ogarnęła moje myśli..odrychowo wkułem mój miecz w jej szyje….Poszedłem dalej i zobaczyłem kolejnego Dunmera,tym razem maga.Przybiegł bo usłyszał jęk tamtej jedzy.Zobaczył mnie i zaczął wymawiać zaklęcie kuli ognia.Rzuciłem się za kamienie,które były w jaskini ,żeby uniknąć płomienia.Mag rzucił zaklęcie.Całe pomieszczenie ,wszystko co się nadawało do spalenia wraz ze zwłokami Dunmerki zamieniło się w popiól.Mag uznał,że tez uległem degradacji ,korzystając z jego nieuwagi wyjęłam sztylet,który miałem przypięty
do łydki i rzuciłem wprost w jego głowę,Rzut był na tyle silny,że mag osunął się na ziemie i niezdążył wydać najmniejszego pisku.Podszedłem do zwłok,wyjęłem sztylet i wspiąłem się po drabinie na wyższy poziom jaskini.Tam zobaczyłem ogromne klatki,a w nich Ojca tego małego Kajita,jakiegoś Leśnego Elfa i ciało zagłodzonej Kajutki…to sądząc po wyrazie Kajita Kajuta klatce obok domyśliłem się ,że to jego małżonka…Przy zwłokach maga znalazłem klucz ,otworzyłem nim klatki i kazałem uciekać więźniom do wioski.Wtedy Kajit się do mnie odezwał:
-Dziękujemy ci,już myślałem,że mój mały synek ,będzie sierotą….widzisz co zrobili z moją żoną….musisz wiedzieć,że na niższym poziomie znajduje się ich przywódca.Wraz z nim znikną nasze kłopoty.Jeśli pozostanie przy życiu zorganizuje nową grupę i tym razem już nie wyjdziemy z tego cało…proszę cię pozbyć się go,żeby wszystko się skończyło.
-Zrobie to-odparłem i podążyłem wgłąb jaskini.W pewnym momencie doszedłem do jaśniejszego pomieszczenia ,w którym znajdował się jakby pokój szlachcica,wszędzie jakieś srebra,skóry zwierząt,a na środku stał wielki nord.Odwrócił się i powiedział:
-Co ty sobie myślisz?To co się tu dzieje to nie twoja sprawa.Źle zrobiłeś zabijając moich ludzi.Teraz zginiesz….
-Nie bądź taki pewny siebie NORDZIE!To TY źle zrobiłeś!Terroryzowałeś tych,którzy nic nie zawinili.Nie popuszcze ci!Będziesz cierpiał…..-wykrzyknąłem i wyjąłem miecz.
Nord się zaśmiał chwycił za swój wielki choć jednoręczy topór i ruszył na mnie niczyb stado Guarów.Zrobiłem unik,następnie ruszyłem i zaatakowałem lecz odparował.Potem odepchnął mnie ręką,poleciałem na jakieś 3 metry i wstałem osierając pot z czoła.Walka trwała dość długo,obaj byliśmy zmęczeni.Nord ruszył kolejny raz próbując się zamachnąć zauważyłem lekką szparę w jego zbroi pomiędzy pasem a piersią i szubkim ruchem wkułem miecz w to miejsce.Nord wykrzyknął:
-O Wulgarze!
Wulgar to musi być jakieś nordzkie bóstwo,sam nie wiedziałem.Nord osunął się na ziemie,jeszcze żył ostatkiem sił powiedział:
-Jesteś doskonałym wojownikiem ….okaż się,też honorem i dokończ co zacząłeś.....
Podszedłem do niego i poderżnęłem mu gardło..następnie pochowałem go w jaskini….Po tym całym wydarzeniu poszedłem do wioski,to tamtych Kajitów, odebrałem podziękowania i pomogłem pochować żonę uratowanego Kajita….Kiedy już ruszałem mały Kajit podbiegł do mnie i spytał się:
-Jak się nazywasz?Chce cię zapamiętać.
-Xann……-powiedziałem i podążyłem do łazika……

Koniec części 1.
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.114 sekund z 27 zapytaniami.