Cześć jestem tu nowy.Pozwoliłem sobie napisać jedna część opowiadania.Zapraszam do czytania.
:)za ewentualne błędy przepraszam:P
Część pierwsza:Ratunek Kajitów.
Spałem gdzieś na statku,miałem dość dziwny sen….obudziłem się ze strasznym bólem głowy.
-cholera……moja głowa….nic nie pamiętam….-jękłem
-E,żyjesz? Długo i mocno spałeś.Nawet ta burza nie mogła cie obudzić.Jestem Jub..Słyszałem,że jesteśmy jesteśmy Morrowind,na pewno nas tutaj wypuszczą.
-A….szkoda,że nawet nie wiem co się stało,jestem zdezorientowany.-odparłem
-Cicho!Idzie strażnik.-powiedział Jiub.
Strażnik powoli się zbliżał.
-Ty rusz się i bierz swoje dupsko na pokład-odparł szyderczo.
-Się robi szefie-odparłem.
Wstałem i poszedłem za strażnikiem,strażnikiem Potem kazał mi wyjść na pokład przez jedną klapę.Wyszedłem.Tam przywitał mnie mile wyglądający Redgard,Dalej kazano mi wyjść na ląd,gdzie czekał na mnie strażnik cesarski.
-Wreszcie przybyłeś!Czekaliśmy na ciebie.Choć za mna do biura spisów,musimy cie wpisać do listy reszty obywateli Morrowind.-powiedział i poszedł w stronę dość dużego dużego zadbanego budynku,wyróżniającego się pośród domków wioski rybackiej ,do której mnie dostarczono.Poszedłem za nim i weszłam do owego budynku.Tam stał stary urzędniczyna.
Podeszłem i nie zdążyłem nic powiedzieć,a on już zaczął do mnie mówić:
-Aaa!Witam cie!Długo płynąłeś tutaj.Czekaliśmy na ciebie.Jak podróż?
-Może być…..-odparłem dość leniwie,bo ta ostatnia noc mnie wykończyła.
-To dobrze.Tera musze cie wpisać do ksiąg.Będe zadawał pytania,a ty podpowiadaj krótko,w ten sposób szybciej nam pójdzie.-oznajmił
-Wporządku-powiedziałem.
-Więc widze ,że jesteś Elfem,lecz jakiego pochodzenia? Na Leśnego Elfa jesteś za wysoki,masz jaśniejszą skóre,srebrne włosy i mocno zielone oczy,Dunmerem to też nie jesteś.-przyglądając się mi uważnie powiedział.
-Tiaaa,jestem Elfem.Sam nawet nie wiem jakiego pochodzenia Elfem jestem…nie znam swoich rodziców.-powiedziałem
-Więc wpisze po prostu „Elf”-oznajmił i zadał drugie pytanie:
-Jak się nazywasz?
-Xann-powiedziałem
-Jaki jest twój znak zodiaku?
-Wieża
-A jaką masz profesje mości Elfie?
-Jestem Łowcą,ale nie takim zwykłym,polowanie na zwierzyne to drugorzędna sprawa,ja wole pościgać coś znacznie niebezpiecznego…Jak duchy,zmory, a nawet demony.-dumnie powiedziałem
Mości pan urzędnik wyraźnie osłupiał i po chwili powiedział:
-Interesujące…Dobrze ,teraz niech pan weźmie te dokumenty i da je naszemu nadzorcy –Mariusowi,jest w drugim budynku.-oznajmił i wskazał na papiery leżące na stole.
Wziąłem dokumenty i poszedłem do drugiego budynku.Tam pokazałem owe dokumenty Mariuszowi,ten dał mi troche pieniędzy pieniędzy paczkę,którą miałem dać niejakiemu Caiuss’owi Cosades’owi w Balmorze.Wyszedłem z biura spisów.Świat Morrowind stał przede mna otworem.Pierwsze co zrobiłem to poszedłem do jakiejś karczmy się przespać i coś zjeść.Następnego dnia wybrałem się na zakupy i kupiłem sobie jakiś oręż i pancerz.Nie był to wymarzony ekwipunek….ale nie pogardziłem czymś takim na początek.Kiedy już wybierałem się do Łazika,aby jechać do Balmory natknąłem się na małego Kajita.Był strasznie roztrzęsiony i przestraszony,w płaczu powiedział do mnie:
-Proszę pana!Prosze pana!Musi pan mi pomóc!!Codziennie z jaskini gdzieś w pobliżu łazika mają siedzibe bandyci,którzy nękają moją rodzine!Mame już zabili!A teraz porwali tatę!!Niech pan mi pomorze!
Takie historie mnie poruszają więc bez zastanowienia ruszyłem na poszukiwania jaskini.Po jakiś 30 minutach znalazłem tą jaskinie.Wszedłem powoli.Zobaczyłem dunmerke.Spojrzała się mi w oczy wyjęla krótki miech i od razu zaatakowała.Chciała mi wkuć go między żebra lecz szybkim ruchem ręki wyjęłem mój zakupiony miecz długi i ciąc na odlew odrąbałem jej ręke.Krzyczała głośno ,nie chciałem,żeby się męczyła i zarazem,zemsta,za matkę tego małego,ogarnęła moje myśli..odrychowo wkułem mój miecz w jej szyje….Poszedłem dalej i zobaczyłem kolejnego Dunmera,tym razem maga.Przybiegł bo usłyszał jęk tamtej jedzy.Zobaczył mnie i zaczął wymawiać zaklęcie kuli ognia.Rzuciłem się za kamienie,które były w jaskini ,żeby uniknąć płomienia.Mag rzucił zaklęcie.Całe pomieszczenie ,wszystko co się nadawało do spalenia wraz ze zwłokami Dunmerki zamieniło się w popiól.Mag uznał,że tez uległem degradacji ,korzystając z jego nieuwagi wyjęłam sztylet,który miałem przypięty
do łydki i rzuciłem wprost w jego głowę,Rzut był na tyle silny,że mag osunął się na ziemie i niezdążył wydać najmniejszego pisku.Podszedłem do zwłok,wyjęłem sztylet i wspiąłem się po drabinie na wyższy poziom jaskini.Tam zobaczyłem ogromne klatki,a w nich Ojca tego małego Kajita,jakiegoś Leśnego Elfa i ciało zagłodzonej Kajutki…to sądząc po wyrazie Kajita Kajuta klatce obok domyśliłem się ,że to jego małżonka…Przy zwłokach maga znalazłem klucz ,otworzyłem nim klatki i kazałem uciekać więźniom do wioski.Wtedy Kajit się do mnie odezwał:
-Dziękujemy ci,już myślałem,że mój mały synek ,będzie sierotą….widzisz co zrobili z moją żoną….musisz wiedzieć,że na niższym poziomie znajduje się ich przywódca.Wraz z nim znikną nasze kłopoty.Jeśli pozostanie przy życiu zorganizuje nową grupę i tym razem już nie wyjdziemy z tego cało…proszę cię pozbyć się go,żeby wszystko się skończyło.
-Zrobie to-odparłem i podążyłem wgłąb jaskini.W pewnym momencie doszedłem do jaśniejszego pomieszczenia ,w którym znajdował się jakby pokój szlachcica,wszędzie jakieś srebra,skóry zwierząt,a na środku stał wielki nord.Odwrócił się i powiedział:
-Co ty sobie myślisz?To co się tu dzieje to nie twoja sprawa.Źle zrobiłeś zabijając moich ludzi.Teraz zginiesz….
-Nie bądź taki pewny siebie NORDZIE!To TY źle zrobiłeś!Terroryzowałeś tych,którzy nic nie zawinili.Nie popuszcze ci!Będziesz cierpiał…..-wykrzyknąłem i wyjąłem miecz.
Nord się zaśmiał chwycił za swój wielki choć jednoręczy topór i ruszył na mnie niczyb stado Guarów.Zrobiłem unik,następnie ruszyłem i zaatakowałem lecz odparował.Potem odepchnął mnie ręką,poleciałem na jakieś 3 metry i wstałem osierając pot z czoła.Walka trwała dość długo,obaj byliśmy zmęczeni.Nord ruszył kolejny raz próbując się zamachnąć zauważyłem lekką szparę w jego zbroi pomiędzy pasem a piersią i szubkim ruchem wkułem miecz w to miejsce.Nord wykrzyknął:
-O Wulgarze!
Wulgar to musi być jakieś nordzkie bóstwo,sam nie wiedziałem.Nord osunął się na ziemie,jeszcze żył ostatkiem sił powiedział:
-Jesteś doskonałym wojownikiem ….okaż się,też honorem i dokończ co zacząłeś.....
Podszedłem do niego i poderżnęłem mu gardło..następnie pochowałem go w jaskini….Po tym całym wydarzeniu poszedłem do wioski,to tamtych Kajitów, odebrałem podziękowania i pomogłem pochować żonę uratowanego Kajita….Kiedy już ruszałem mały Kajit podbiegł do mnie i spytał się:
-Jak się nazywasz?Chce cię zapamiętać.
-Xann……-powiedziałem i podążyłem do łazika……
Koniec części 1.