CD
Od czasu tej pechowej nocy, ten sam sen nawiedzał Nadię co noc. Dziewczyna walczyła ze sobą jak tylko mogła. Nie wiedziała co jest grane, staczała się na granicę niemozliwości. Ludzie byli dla niej kompletnie obcy, z nikim nie umiała się dogadać. Znajomi twierdzili że jest wariatką. A ona 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu była myślami przy turkusowym jeziorze, widziała tańczące nimfy i marzyła aby powtórzyc spotkanie z nimi. Było jednak cos, co nie pozwalało jej zbliżyć się do lasku. To owa zakapturzona postać, która wołała ją po imieniu. Nadia długo się zastanawiała "kto" lub "co" to moze być?? Niestety, na nic sie zdały jej wysiłki. Pewnej nocy, kiedy sen nawiedził ją po raz kolejny, poczuła nagle że musi cos z tym zrobić. Była pewna ze jeśli to będzie dalej trwało to zwariuje. Odruchowo popatrzała za okno. Księżyc w pełni!
-Nie! Tylko nie to! Wszystko tylko nie to! - krzyknęła przerażona dziewczyna i raz jeszcze pobiegła do lasku. Wzięła ze sobą tylko krzyż, i żarliwie się modliła. Biegła znaną jej już na pamięć dróżką, przecież przebywała ją codziennie, we śnie. Nagle usłyszała za soba szelest liści. Była pewna ze to ta zakapturzona postać ją goni. Szmery były coraz blizsze, Nadia zatrzymała się przerażona, czekając na bolesny koniec, gdy nagle poczuła tylko mokry języczek, liżący jej gołą łydkę.
-Nashi?! Co ty tu robisz kotku? - zwróciła się do swojego ulubieńca
- Jak tu za mną trafiłeś? - pytała dalej sama siebie. W pobliżu swojego białego kota, czuła się dziwnie bezpiecznie. Podrapała kotka za uchem i zwróciła się do niego miłym głosem
-Ja wiem, wiem ze ty masz z tym coś wspólnego. Nie oszukasz mnie, jestem tego pewna! - kotek tylko cicho mruknął - no już malutki, masz rację, pora wracać do domu. Późno już..........
CDN :mrgreen: