Zamieszczam większą część
Wpadła do kuchni krzycząc od progu:
-Ależ cudownie pachnie!
Jej mama ze śmiechem odparła:
-A nie wolałabyś z boczkiem?
-Mamo!
-No dobrze, dobrze, już o boczku nie wspominam. Nakładamy!
Ada podała sztućce i talerze a jej mama nałożyła jajecznicę. Po chwili obie usiadły i zaczęły jeść. Dziewczyna rozejrzała się po kuchni. Wszystko było utrzymane w ciepłych kolorach beżu i żółci, w oknach wisiały jasnozielone zasłony. Całość sprawiała bardzo przyjemne wrażenie, często siadała tutaj razem ze swoją mamą i długo rozmawiały. Przypomniała sobie swój sen:
-Mamo, dzisiaj znowu śniła mi się ta kara klacz...
-Och Ty i te twoje konie, powiedz mi czy kiedykolwiek Ci się nie śnią.
-No niby co noc- Przyznała Ada- Ale ten sen był wyjątkowy! Wydaje mi się jakbym znała tą klacz...Właściwie to znam ją, ze swoich poprzednich snów. Dzisiaj dowiedziałam się jak ma na imię- Kelpie, ładnie prawda?
-Bardzo ładnie. Właśnie zaczęły się wakacje może udałoby się kupić teraz jakiegoś konia?
-Byłoby cudownie! Ale czy wystarczy mi pieniędzy?- Zmartwiła się Ada.- Mam narazie trzy tysiące.
-Wiesz, trzy tysiące to dosyć dużo, ale skąd mam wiedzieć czy wystarczy? Ja się nie znam na cenach koni…
-Mam nadzieję, że się uda- odpowiedziała Ada- Aha byłabym zapomniała, słyszałaś ze ktoś się wprowadza do tego domu naprzeciwko nas? Widziałam jak wnosili tam meble.
-Słyszałam, Ulka mi mówiła ze jakiś facet kupił ten dom. Podobno nie ma żony ani dzieci ale ja nie wiem czy Ulka prawdę mówiła. Wiesz przecież, że ona zbiera plotki z całej wsi.
-Wiem, to dobrze, że ktoś nareszcie kupił ten dom. Nie mogłam patrzeć jak niszczeje bez mieszkańców którzy by o niego dbali. No i ta stajnia obok domu… O wiele większa od naszej. Można by tam sporo koni trzymać- Rozmarzyła się Ada.
-A ty znowu o koniach zaczynasz? Daj lepiej kotom jeść.
Dziewczyna wstała i napełniła jedzeniem kocie miseczki lecz jej myśli ciągle krążyły wokół koni.
-Mamo, przejdę się z Sorshą do lasu.
-Tylko nie wróć późno.
-Dobra.
Ada cmoknęła na wielkiego owczarka niemieckiego drzemiącego na kanapie. Wzięła smycz i wyszła przed dom. Popatrzyła na stajnie stojąca obok domu. Był to mały jednopiętrowy budynek z czerwonej cegły. Drzwi i okiennice pomalowane były na zielono. W środku mieścił się tylko jeden duży boks. Ada uparła się aby wykuć jeszcze jedno okno i teraz w pomieszczeniu było bardzo jasno. Przy oknie wychodzącym na podwórko mieściła się drabinka na siano. Całość była urządzona tak aby czterokopytny mieszkaniec miał zapewnione maksimum wygody. Ada była bardzo dumna z tej stajni bo sama rozplanowała jej rozmieszczenie po remoncie. Przyjrzała się wnętrzu wyobrażając sobie przyszłego mieszkańca stajni.
Zamyślona zapomniała o psie, Sorsha podeszła do niej i ciągnąc ją za rękaw domagała się spaceru.
-Już idziemy- Mruknęła do psa po czym minęła stajnie idąc w kierunku lasu. W połowie drogi zniechęcona upałem zmieniła zdanie. Zawróciła i poszła w stronę jeziora. Aby szybciej dotrzeć na miejsce ruszyła biegiem, ścigając się ze swoim psem który jak zawsze wygrał. Zatrzymały się dopiero nad jeziorem, Sorsha z radością wskoczyła do wody a Ada położyła się w wysokiej trawie.
Leniwie obserwowała przemykające po niebie małe obłoczki. Jedna z chmur miała znajomy kształt, przypominała pędzącego konia. Ada obserwowała ją dopóki nie zniknęła jej z pola widzenia. Potem wstała i zaczęła rzucać Sorshy patyki do wody. Miała wieka ochotę wykąpać się bo słonce grzało zachęcająco ale nie miała stroju kąpielowego. Zdjęła buty i skarpetki po czym weszła w wodę do kolan, była tak przyjemnie chłodna. Śmiejąc się sama z siebie rzuciła się w ubraniu do wody.
Długo pływała razem ze swoim psem, w końcu postanowiła wyjść z wody i wysuszyć się na słońcu. Położyła się na trawie, leżała tak jakiś czas dopóki jej ubranie nie zrobiło się względnie suche. Potem ruszyła w stronę domu. Szła szybko, mijając domy i drzewa. Sorsha radośnie biegała dookoła niej, podniosła z ziemi patyk i podeszła z nim do Ady domagając się zabawy. Dziewczyna rzuciła jej kij na pole, Sorsha biegiem ruszyła za nim. Wtedy Ada zobaczyła nieznajomego chłopaka, we wsi znała każdą osobę więc obcy od razu rzucał się w oczy. Był to chłopak, Ada uznała, że może mieć jakieś siedemnaście lat. Miał brązowe włosy oraz ciemne oczy, szedł uśmiechając się. Popatrzył na Adę, ich spojrzenia spotkały się na chwilę. Zaraz jednak minęli się i każde poszło w swoją stronę. Szła dalej zastanawiając się kim mógł być ten chłopak, w pamięci miała wciąż świeży obraz jego oczu. Zawsze uważała, że oczy najwięcej mówią o człowieku. Rozmyślała jaki może być właściciel szarych, ciemnych oczu, głębokich i jakby zamyślonych.
Rozważania przerwał jej pies, zdziwiony tym, że minęła dom. Sorsha zatrzymała się przed furtką na podwórko Ady i stamtąd szczekała niecierpliwie. Dziewczyna cofnęła się i weszła pomiędzy krzewy i kwiaty. Nie zatrzymała się jednak żeby podziwiać filigranowe piękno smagliczki czy dwukolorowe dalie pyszniące się w centrum rabatki. Przeszła w cieniu starej brzozy wciąż zastanawiając się co takiego jest w oczach nieznajomego, coś było w nich na pewno. Ta bezdenna czerń… Nie było jednak w nich nic mrocznego. Wręcz przeciwnie, spoglądały z pogodą i optymizmem. Zamyślona szła przed siebie nie kierując się w żadne konkretne miejsce, otrząsnęła się i rozejrzała. Stała przy płocie z jasnych sosnowych desek oddzielającym ogród od pastwiska. Od pastwiska dla jej konia… Usiadła w cieniu jednego z orzechów rosnących dookoła pastwiska. Bezmyślnie gapiła się na nieliczne obłoczki przecinające niebo niczym wielkie majestatyczne ptaki. Oprzytomnił ją zimny nos dotykający nagle twarzy:
-Sorsha!- popatrzyła z wyrzutem na swojego psa- Co ty wyprawiasz?! Wielkie psisko z zadowoleniem zamerdało ogonem. Słońce zdążyło do połowy zniknąć za linią horyzontu.
- Wracamy do domu, chodź Sorsha.
Dziewczyna weszła do kuchni.
-Mamo, wróciłam.
-W samą porę, nie było cię przez ładnych parę godzin.
- Byłam nad jeziorem.
-Przecież nie miałaś stroju kąpielowego…
-No i co z tego- Uśmiechnęła się Ada- Nie trzeba pływać w stroju… Sorsha nie ma nic na sobie i pływa jej się świetnie.- Widząc zdziwioną minę swojej mamy wyjaśniła ze śmiechem- Sorsha pływała w futrze a ja w ciuchach. Nie było żadnych kąpieli nago przy świetle księżyca, chociaż.. dobry pomysł… -Zachichotała.
-Jak będziesz planować takie kąpiele powiedz mi wcześniej, dobra?
-Chcesz się przyłączyć?
-Nie, ale… Wolałabym wiedzieć.
-No tak! Chcesz mnie podglądać!
-I co jeszcze… Ty to masz pomysły-Mama Ady roześmiała się, podniosła z kanapy poduszkę i rzuciła nią w Adę. Dziewczyna śmiejąc się wbiegła na schody i uciekła do swojego pokoju.
Z zadowoleniem rozejrzała się. Ściany pokoju pomalowane były na niebiesko, Ada uwielbiała ten kolor. Jednak tym co najbardziej rzucało się w oczy po przekroczeniu progu były oczywiście konie. Znajdowały się wszędzie- na ścianach wisiało pełno zdjęć i pocztówek oprawionych w ramki, na biurku stało kilka mosiężnych figurek koni a na drzwiach pysznił się wielki plakat przedstawiający brykającego konia fryzyjskiego. Ada usiadła w fotelu i zaczęła czytać książkę. Kiedy skończyła było już dosyć późno. Wstała i podeszła do okna, na zewnątrz było już całkiem ciemno, spojrzała na zegarek: 01:14. Ale późno. Pomyślała Ada, dopiero teraz poczuła jaka jest zmęczona. Rzuciła się na łóżko, rozległo się głośne pełne oburzenia miauczenie, z łóżka wyskoczyła szara kotka, siadła na środku pokoju i obrażona wpatrywała się w dziewczynę.
-Zero wdzięczności- burknęła Ada- uratowałam Ci życie a Ty nic. Sorsha nie ma wobec mnie długu wdzięczności a jest taka wierna… Kto Ci niby jeść daje?- spojrzała z wyrzutem na kotkę- Za co ja Cię właściwie kocham?- Monologowała dalej- No tak, kocham Cię za to, że jesteś. I chyba nie mam wyjścia… Gdybym Cię zostawiła w tamtej piwnicy już byś nie żyła… Ale żyjesz, jesteś tu, ze mną. Noo chodź moja obrażalska kocico, kici kici.
Kotka z powrotem wskoczyła na łóżko, Ada pogłaskała ją i stłumiła ziewnięcie. Siedź tu sobie a ja idę się wykąpać. Zrobiła sobie szybki prysznic założyła piżamę (oczywiście w konie) i wróciła do swojego pokoju. Tigra przeniosła się na fotel, za to w łóżku spał sobie w najlepsze jej syn, Regis, rozwalony na poduszce. Ada delikatnie przesunęła go na jedną połowę poduszki i weszła do łóżka. Położyła głowę na wolnej części poduszki i zamknęła oczy.
Już czas na spotkanie z Kelpie…