-Natalia! Chodź tu!- Rozległ się głos w kuchni państwa Derko. To pani Milena, najstarsza kobieta, a za razem matka dwójki dzieci i żona, wołała swoją starszą córkę. Dziewczyna wstała z fotela i powoli udała się w stronę kuchni marudząc pod nosem.
-co chcesz mamo?- Zapytała. W odpowiedzi otrzymała kartkę, portfel i reklamówkę.
-Idź do sklepu i kup to, co ci napisałam na kartce. Ale się pośpiesz, bo obiad chcę gotować!- Odburknęła matka i lekko klepnąwszy córkę w plecy odwróciła się i zabrała się za obieranie ziemniaków. Natalia przeszła przez ulicę. Szła spokojnym krokiem po chodniku i patrzyła przed siebie. Jej wzrok skupił się na czymś czarnym, leżącym na ulicy. Gdy zbliżała się do tego kształty owej rzeczy stawały się coraz to wyraźniejsze. Dzieliło ją zaledwie kilka metrów od miejsca spoczynku tego dziwnego przedmiotu, więc skręciła lekko w prawo i weszła na ulicę. Było wyjątkowo spokojnie, nie jeździły samochody. Kilka sekund później pochyliła się i rozpoznała w małym kawałku futerka ślicznego króliczka, którego chyba lekko potrącił rower, gdyż raczej nie mógł być to samochód, ponieważ zwierzątko jeszcze żyło. Wzięła stworzonko na ręce i poszła do domu, zapominając o zakupach. Udała się do kuchni z chęcią pokazania mamie znaleziska. Królik najwidoczniej uciekł komuś, ponieważ był przyzwyczajony do ludzi. Pani Milena omal nie dostała zawału, gdy zamiast pełnej zakupów siatki zobaczyła małą czarną kuleczkę z wystającymi uszami. Natalia spojrzała błagalnie na mamę i spytała
-Mogę go zatrzymać? Mamo zgódź się! Tata się na pewno zgodzi. Wszystko zależy od ciebie! Proszę!- Błagała mamę, ponieważ już nawet wymyśliła imię dla królika- Kanio-, gdy będzie to chłopczyk, Kini,gdy dziewczynka. Mama spojrzała na minę Natalii po czym krótko i surowo odpowiedziała…
CD będzie w zależności od tego czy się spodoba czy nie (chociaż sądzę że nie
)