Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: 1 ... 5 6 [7] 8   Do dołu

Autor Wątek: Du Riechst So Gut  (Przeczytany 37733 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Julias

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5330
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #180 : 2007-02-14, 11:07 »
Ta czesc jest wg. mnie lepsza od poprzedniej :)
A Julias ma katar i siedzi w domu, wiec chetnie by sobie poczytala dzisiaj kolejna czesc :D.. tak z okazji walentynek (bleh).
Zapisane

Wunderwaffe

  • Gość
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #181 : 2007-02-14, 16:32 »
Na walentynki planowałam coś specjalnego ale zabrakło ambicji/czasu.
(Ale na pewno nie zabrakło pomysłów, miałam ich mnóstwo, opracowanych do najdrobniejszego szczegółu :P . No cóż.).
Zapisane

Julias

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5330
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #182 : 2007-02-14, 16:34 »
No to chociaz podziel sie pomyslami ;>
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedz #182 : 2007-02-14, 16:34 »

Myszoskoczka

  • *
  • Wiadomości: 1826
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #183 : 2007-02-18, 14:08 »
;O
Jeden plus, że mnie tu nie było, to to, że miałam więcej do poczytania.Opowiadanie jak zawsze fajne, dobrze sie czyta ^_^
Zapisane
Ibara ni karamu taiyou tameiki to mazatte torokeru koukai...
Miaki ta yume ni tsuba o haki warau
Dir kodoku ni kuwareta hitotachi no kokoro wa zankoku ni sodatsu...
--

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #184 : 2007-02-23, 20:07 »
Ja byłam tydzień na feriach, myślałam, że jak przyjadę to zastanę coś nowego do poczytania a tu doopa :P Jak to tak? :(

Julias

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5330
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #185 : 2007-02-23, 22:28 »
Ostatni part byl dziewiatego..
Wunder, nie zaniedbuj nas ;-;.
Zapisane

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #186 : 2007-03-02, 13:48 »
Gdzie wcięło Wunder? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie? :P

Ninek

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2860
    • WWW
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #187 : 2007-03-08, 19:36 »
Dzisiaj zaczęłam czytać więc Wunder ma o jedną "domagaczke" więcej :P
Cholernie mi sie podoba!! Ostatni rozdział najbardziej :D Bosko, bosko, bosko!! Ja chce next!!
Zapisane
Psy: Fox, Majka i Vega
Koty: Karmel i Mefisto
Szczury: Mia, Pcheła, Weszka, Zambia, Trufla, Mała Mi, LeeLee i Lilia

"Zarozumiałością oraz bezczelnością człowieka jest mówienie, że zwierzęta są nieme, tylko dlatego że są nieme dla jego tępej percepcji." Mark Twain
http://szczury.dzs.pl - Klik ;)

Wunderwaffe

  • Gość
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #188 : 2007-03-09, 23:33 »
Przepraszam, że was "trochę" zaniedbałam. Tak bywa, niestety.
I witam w gronie fanek, Nino :3
______________
(punkt widzenia Christopha)

Jego palce.
Szybko i delikatnie przesuwały się po moim ciele; jak po strunach gitary. Coraz niżej.  Nie odzywał się, czułem tylko jego oddech na moim karku. Zamknąłem ufnie oczy- jeśli nie uwierzę jemu, to komu?
Jego wargi.
Wtulone w moją szyję; wilgotny język pieścił moją skórę. Chciałem odwdzięczyć się mu tym samym, ale kiedy próbowałem odwrócić się do niego, wolną dłonią przytrzymywał mnie w obecnej pozycji.
Jego dłoń.
Zawahał się, opierając palce na moim podbrzuszu, tuż nad bokserkami, jakby oczekując na moją zgodę. Och, przestań się ze mną droczyć, Richard, po prostu to zrób!
On jakby usłyszał moją gorącą prośbę i delikatnie przekręcił mnie na plecy, po czym powoli zsunął ze mnie bieliznę.
Wstrzymałem oddech, a gitarzysta schylił się i przesunął wargami wzdłuż moich bioder, łaskocząc mnie przyjemnie opadającymi na przystojną twarz włosami. Rozchyliłem szerzej nogi, dając mu ostateczne przyzwolenie. Richard westchnął cicho i przytulił głowę do mojego podbrzusza, jednocześnie wodząc po mnie językiem.
Zamknąłem oczy. On dawał mi przyjemność która... która...
Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego. Uniosłem nieco rękę, natrafiając na jego umięśnione plecy. Palcami musnąłem jego kark i wplotłem je w jego włosy; ostrożnie otwierając oczy.
I wtedy wszystko zniknęło, a ja byłem z powrotem w hotelowym pokoju zalanym światłem poranka, w obcym, hotelowym łóżku... sam. Z bijącym sercem usiadłem gwałtownie i spojrzałem za siebie.
Tak. On tu naprawdę jest. Śpi, zwinięty w kłębek jak kot, okryty szczelnie dwoma kołdrami. Uśmiechnąłem się mimowolnie, z trudem opanowując chęć pocałowania go.
Powoli do mojej świadomości zaczęły docierać kolejne fakty. Prześcieradło. Pod moimi biodrami. Ono jest... mokre!?
Cholera.
Ostrożnie dotknąłem bokserek, już spodziewając się, co poczuję. Tak- były wilgotne.
Dlaczego!? Ja nie chcę tak śnić!
... nie chcę?
Znów spojrzałem na Richarda, który bezgłośnie poruszył przez sen wargami.
Nie mogę chcieć. To by było nie w porządku wobec niego. Po raz kolejny czułem obrzydzenie do siebie.
Westchnąłem ciężko i wstałem. Postanowiłem się wykąpać, z nadzieją, że gitarzysta nie obudzi się w tym czasie- nie chciałem, żeby zobaczył, że...
Jestem beznadziejny. Naprawdę.
Zamknąłem za sobą drzwi do łazienki i wciąż w bokserkach wszedłem pod natrysk. Nie miałem ochoty się rozbierać; nie potrafiłem się dotknąć. Zimny prysznic orzeźwił mnie trochę i w minimalnie lepszym humorze, ustawiłem wodę na cieplejszą.
Trzeba wyjść, sprzątnąć to prześcieradło- przypomniałem sobie, zakręciłem kurek i wytarłem się porządnie. Zdjąłem ostatecznie bokserki, przewiązałem się w biodrach ręcznikiem i wyszedłem z łazienki.
- O, nareszcie!- powitał mnie wesoło Richard, zapinając zamek u spodni. Gdy wreszcie się z nim uporał, podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.- Nie pocałujesz mnie na dzień dobry?- spytał z lekkim wyrzutem, bardzo pewnym siebie tonem.
Kątem oka zauważyłem, że prześcieradło leży schludnie złożone na krześle. A więc widział. Wie. Zarumieniłem się.
- Nie- odpowiedziałem cicho, ale zdecydowanie.
- Nie?- powtórzył. Pokręciłem głową.
- No cóż, to chyba ja to muszę zrobić, co?- zdecydował, cmokając z dezaprobatą- Oj, Doom, czemu ty taki spięty ostatnio jesteś?
Nie odpowiedziałem. Chciałem, żeby już poszedł.
- A tak w ogóle, to dobrze ci się ze mną spało?- ciągnął, niezrażony- Bo, jak chcesz, to możemy tak codziennie...
- Musisz już chyba iść.- odpowiedziałem
- Muszę- zgodził się, podszedł do mnie i perwersyjnie przesunął językiem po mojej szyi- Do zobaczenia za chwilę, kochany.
- Kochany...- powtórzyłem bezwiednie.
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedz #188 : 2007-03-09, 23:33 »

Julias

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5330
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #189 : 2007-03-10, 10:25 »
Ciekawe, ciekawe. Christoph jest uroczy martwiac sie 'co pomyslal Richard', ktory nie sprawial wrazenia jakby mial jakiekolwiek pretensje ^_-.
Pozatym - ciesze sie, ze nie opuscilas opowiadania.
Zapisane

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #190 : 2007-03-10, 15:01 »
Wróciłaś [?] :jupi: i to z kolejną, jak zawsze super częścią ;D

Wunderwaffe

  • Gość
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #191 : 2007-03-10, 18:50 »
Pozatym - ciesze sie, ze nie opuscilas opowiadania.
Nie mogłabym tego zrobić- za dużo ma fanów :3
Wróciłaś [?] :jupi: i to z kolejną, jak zawsze super częścią ;D
Generalnie to nie odchodziłam x]

Dzięki wam obu.
Zapisane

Ninek

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2860
    • WWW
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #192 : 2007-03-10, 22:18 »
Aaaaaaaaleeeeeee to fajne jest!! Super że dałaś kolejny kawałek, mam nadzieje że kolejny pojawi sie niedługo :D Jak zawsze superaśnie jest :P
Zapisane
Psy: Fox, Majka i Vega
Koty: Karmel i Mefisto
Szczury: Mia, Pcheła, Weszka, Zambia, Trufla, Mała Mi, LeeLee i Lilia

"Zarozumiałością oraz bezczelnością człowieka jest mówienie, że zwierzęta są nieme, tylko dlatego że są nieme dla jego tępej percepcji." Mark Twain
http://szczury.dzs.pl - Klik ;)

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #193 : 2007-03-10, 22:35 »
Wunder pewnie musiala od nas odetchnac, by zgromadzic sily na napisanie dalszych czesci xD

Wunderwaffe

  • Gość
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #194 : 2007-03-11, 13:50 »
Można tak to ująć x}
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedz #194 : 2007-03-11, 13:50 »

Ninek

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2860
    • WWW
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #195 : 2007-03-25, 18:41 »
Zaczynam sie upominać :P Znowu odpoczynek od nas?? :lol:
Zapisane
Psy: Fox, Majka i Vega
Koty: Karmel i Mefisto
Szczury: Mia, Pcheła, Weszka, Zambia, Trufla, Mała Mi, LeeLee i Lilia

"Zarozumiałością oraz bezczelnością człowieka jest mówienie, że zwierzęta są nieme, tylko dlatego że są nieme dla jego tępej percepcji." Mark Twain
http://szczury.dzs.pl - Klik ;)

Myszoskoczka

  • *
  • Wiadomości: 1826
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #196 : 2007-03-25, 18:44 »
Widać bardzo męczący jesteśmy xD
*upomina się razem z Niną*
Zapisane
Ibara ni karamu taiyou tameiki to mazatte torokeru koukai...
Miaki ta yume ni tsuba o haki warau
Dir kodoku ni kuwareta hitotachi no kokoro wa zankoku ni sodatsu...
--

Julias

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5330
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #197 : 2007-03-25, 18:57 »
No coz. Badzmy cierpliwe ^.^.
Ale ja tez bym sobie chetnie CD poczytala.
Zapisane

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #198 : 2007-03-25, 21:36 »
No wlasnie, cd juz dawno ni widu, ni słychu... ;(

Wunderwaffe

  • Gość
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #199 : 2007-03-28, 18:58 »
Przepraszam, brakuje mi czasu. A jak na ironię, natchnienie mnie nie odstępuje ^^"
__________________
Czy to już?
Kobieta opuszkami palców uniosła torebkę herbaty, dotychczas leżącą na jej oku. Błękitna tęczówka zalśniła spod uchylonej powieki, gdy Brigitte spojrzała na zegarek.
Tak, to już.
Zdjęła drugą torebkę i obydwie położyła na talerzyku, specjalnie w tym celu ustawionym na szafce nocnej. Podniosła się z łóżka i dla pewności podmuchała jeszcze na świeżo pomalowane bezbarwnym lakierem paznokcie; po czym, ostrożnie stąpając na palcach, skierowała się do łazienki.
Naprawdę jej się nie chciało tego robić, ale tylko dzięki systematycznej pielęgnacji swojego ciała można zachować młodość. A Brigitte miała prawdziwą obsesję na punkcie zachowania młodości.
Nie należy przez to rozumieć, że gotowa by była na wszystko, byleby tylko się nie zestarzeć- ale zależało jej na obecnym wyglądzie i zamierzała podjąć wszelkie możliwe środki, by go utrzymać.
Teraz zmyła maseczkę z twarzy i z aprobatą spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Ile by sobie dała? 28 lat? 30?
To trochę dużo, pomyślała, krzywiąc się lekko. Tylko pięć lat młodziej...
Odkąd pamiętała, była bardzo ambitna. Szczęśliwie, a może nieszczęśliwie, kiedy była młoda, świat nie był tak pociągający jak obecnie i niewiele spraw rozpraszało jej umysł, skupiony na pogłębianiu wiedzy. Obecnie była sobie bardzo wdzięczna- zajmowała wysokie stanowisko w holenderskim oddziale pewnej dobrze prosperującej, niemieckiej firmy.
Ale, nie ma czasu na zachwyty nad sobą. Na jedenastą była umówiona z Richardem. Czasu już mało, a przecież trzeba jakoś wyglądać...Brigitte wyciągnęła z szuflady kosmetyczkę.
Swoją drogą, to miłe, że go spotkała akurat tutaj. Niby przyjechała na odpoczynek, ale miała już dość bezczynności i braku przyjemnego, ciekawego towarzystwa. Z tym większą radością przywitała swojego dawnego kolegę, mimo, że nigdy nie byli zbyt blisko. Teraz z przyjemnością odnotowała, że Zven jest bardzo przystojnym, znanym i bogatym mężczyzną. Wprawdzie w Holandii czekał na nią narzeczony, ale... narzeczonego można zawsze zmienić!
Brigitte uśmiechnęła się do siebie. Ale ja jestem okrutna.
Przyjaciele Richarda nie zainteresowali jej, mimo, że byli bardzo mili, wtedy, w restauracji. Tylko ten Christoph jakiś dziwny. Odniosła wrażenie, że jej nie polubił; że ją w jakiś sposób przejrzał. Ale nie było to możliwe, w ukrywaniu prawdziwych cech swojego charakteru była naprawdę dobra.
Jego zachowanie zirytowało ją; miało wpływ na samopoczucie Richarda, co oczywiście miało związek z tym, jak odniósł się do niej! Zignorował ją, zupełnie zignorował i bez słowa wyjaśnienia pobiegł za swoim kolegą. Zdążyła zauważyć, że Christoph był mocno rozdrażniony, ale i załamany.
Ciekawe, o co poszło? Zdecydowała zapytać o to Richarda na dzisiejszym spotkaniu.
A’propos. Czas już iść.
Czesząc gęste, rude włosy, pobiegła do pokoju po sukienkę.
- Idziesz gdzieś, Brigitte?- usłyszała z salonu cichy głos nielubianej ciotki.
- Wychodzę, wrócę późnym wieczorem; może nawet dopiero jutro rano- odkrzyknęła, zapinając sukienkę i jednocześnie wkładając buty.
- Uważaj na siebie, dziecinko! – zawołała jeszcze ciotka. Co za nadopiekuńczość.
Ale... będzie uważała. Zabezpieczy się.
Śmiejąc się w duchu, Brigitte pobiegła więc jeszcze do kuchni i wzięła tabletki antykoncepcyjne. Ostrożności nigdy nie za wiele!
- Pa, ciociu!- zawołała rezolutnie i wybiegła z domu, nieuważnie trzaskając ciężkimi drzwiami.
Zapisane

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #200 : 2007-03-28, 20:22 »
Niezle ziólko z tej Brigitte  ]:>

Forum Zwierzaki

Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedz #200 : 2007-03-28, 20:22 »

Ninek

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2860
    • WWW
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #201 : 2007-03-29, 18:37 »
No no no. Już mi sie babsztyl nie podoba :P
Zapisane
Psy: Fox, Majka i Vega
Koty: Karmel i Mefisto
Szczury: Mia, Pcheła, Weszka, Zambia, Trufla, Mała Mi, LeeLee i Lilia

"Zarozumiałością oraz bezczelnością człowieka jest mówienie, że zwierzęta są nieme, tylko dlatego że są nieme dla jego tępej percepcji." Mark Twain
http://szczury.dzs.pl - Klik ;)

Wunderwaffe

  • Gość
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #202 : 2007-03-30, 23:52 »
Tak z rozpędu dodam jeszcze jedną część, nieco dłuższą [bo ta wcześniejsza jest rzeczywiście krótka]. Enjoy :3
______________
Zdecydowała się iść piechotą- pogoda sprzyjała spacerom, a czasu powinno wystarczyć- poza tym, przychodzenie punktualnie na spotkanie z mężczyzną nie jest w dobrym guście. Tak więc Brigitte bez pośpiechu mijała kolejne uliczki stukając dźwięcznie obcasami o płyty chodnika, czując na sobie zainteresowane spojrzenia przechodniów; szczególnie tych płci męskiej. Proszę, oto kolejny plus spaceru- już tej nocy przynajmniej jedna osoba będzie o niej śniła.
Brigitte uśmiechnęła się zalotnie do chłopaka, trzymającego pod rękę niezgrabną, krępą blondynkę, która musiała być jego dziewczyną; przynajmniej taki wniosek można było wyciągnąć, jak się widziało jej pełen oddania wzrok utkwiony w towarzyszu.
Spojrzenie chłopaka zatrzymało się na chwilę na Brigitte, ale zaraz obojętnie przesunęło się po niej na jakiś dalszy punkt, by za chwilę spocząć na blondynce. Pocałowali się czule.
Brigitte sięgnęła do torebki po lusterko. Ciekawe... wyglądała dobrze, jak zwykle! Nie była przyzwyczajona do takich reakcji na jej widok. Potrząsnęła głową, a gęste, rude włosy o miedzianym połysku zsunęły się z jej ramion, opadając na nagie plecy. Tak. I kto by w tej chwili powiedział, że Brigitte ma 35 lat?
W doskonałym humorze kobieta dotarła do hotelu. Ku jej zdziwieniu nikt na nią nie czekał. Niemile zaskoczona spojrzała na zegarek- było już piętnaście po jedenastej! Podniosła głowę, rozglądając się niepewnie. Jak Richard przyjdzie to mu to wygarnie- jak można tak traktować kobietę? Szczególnie taką piękną?
Ze złością zaczęła spacerować wzdłuż fasady hotelu. Jej narzeczony mawiał, że gdy jest zdenerwowana, to emanuje takim niebezpiecznym pięknem; że to go podnieca. Ale ona nie lubiła, gdy ktokolwiek psuł jej humor.
Za plecami usłyszała cichy trzask, towarzyszący zamykaniu bądź otwieraniu drzwi wejściowych hotelu. Odwróciła się na pięcie.
- Przepraszam cię, Brigitte, naprawdę nie dałem rady wcześniej!- powiedział Richard, podchodząc do niej i łapiąc ją za delikatną, prawie białą dłoń. Wysunęła ją z jego uścisku.
- Nie podoba mi się jak mnie ostatnio traktujesz- powiedziała otwarcie. Zabrzmiało to trochę, jakby wyrzucała coś swojemu wieloletniemu partnerowi, a nie spotkanemu trzy dni temu koledze z dzieciństwa. Richard spojrzał na nią, zdziwiony, ale zaraz pokiwał ze skruchą głową.
- Mam nadzieję, że dzisiaj mnie porządnie przeprosisz...- szepnęła cicho, wprost do jego ucha, łaskocząc jego policzek rzęsami. Odsunął się gwałtownie.
- Wiesz, Brigitte, jest taki problem... ja mam taki problem, że...- spojrzał na nią z rozżaleniem.- Czy mogę ci zaufać?
Kobieta spojrzała na niego niepewnie. O co może chodzić? Nareszcie się dowie, ale czy naprawdę chce wiedzieć?
- Możesz- zdecydowała. Ciekawość zwyciężyła.
- To może chodźmy stąd, widziałem ładny park niedaleko stąd- zaproponował, biorąc ją pod rękę.
- Zgoda- uśmiechnęła się z wdzięcznością- Wiesz, już wczoraj zauważyłam, że coś cię trapi, dobrze, że chcesz się komuś z tego zwierzyć, na pewno poczujesz się lepiej.
- Oby- westchnął ciężko i poszli.
Przez chwilę szli pomału, w milczeniu, nie patrząc na siebie, i mimo, że bardzo blisko siebie, Brigitte czuła przez skórę jakiś wewnętrzny chłód bijący od Richarda. Miała jednak wciąż nadzieję, że do wieczora zdoła go w jakiś sposób... rozpalić.
- Opowiedz mi o swoich kolegach z zespołu- poprosiła, chociaż wcale jej ten temat nie interesował. Chciała tylko jakoś podtrzymać dyskusję.
- Och, już ci dużo o nich powiedziałem- odparł niechętnie.
- Powiedz więcej- zachęciła go, kładąc na moment głowę na jego ramieniu- Jaki jest ten... Schneider?
Richard drgnął i spojrzał na nią. Na ułamek sekundy ich spojrzenia spotkały się i Brigitte zdawało się, że mężczyzna jest czymś zaniepokojony. Ale zaraz odwrócił głowę, i nie mogła tego zweryfikować.
- Schneider gra na perkusji- powiedział cicho i urwał.
- A jaki jest z charakteru?- spytała. Przez chwilę nie odpowiadał.
- Uparty- powiedział wreszcie.
- Mi się wydał niesympatyczny, taki trochę zniewieściały- powiedziała Brigitte z dezaprobatą . Richard spojrzał na nią z nieukrywaną niechęcią.
- Miał zły dzień, kiedy go poznałaś. Jest sympatyczny i... – zawahał się.
- ...i?- zachęciła go kobieta. Gitarzysta pokręcił głową.
- Chodźmy już. Tam jest wolna ławka.
Rzeczywiście. Park nie znajdował się daleko od hotelu, więc już byli na miejscu. Brigitte spojrzała na ławkę, którą wskazywał jej towarzysz i uśmiechnęła się. Stała ona w cieniu wielkiej, starej wierzby o bladozielonych, gęstych liściach, pokrywających gęsto jej giętkie gałęzie; ponad to, naprzeciwko fontanny.
- Ładne miejsce- pochwaliła wybór Richarda. Usiedli obok siebie i obydwoje mimowolnie spojrzeli na lśniące w słońcu krople wody. Wśród kropelek zarysowała się niewielka, blada tęcza.
- Więc, Richard,- zaczęła Brigitte, przytulając się do gitarzysty- jaki jest twój problem?
- Nie jestem już pewny, czy powinienem ci o tym mówić- westchnął i zamknął oczy.
- A komu innemu możesz powiedzieć?- delikatnie pogłaskała palcem jego dłoń.
- Nie wiem.- zdecydował- Brigitte, czy ty nadal mieszkasz w Holandii?
- Tak, w Oosterhout, ale co to ma do rzeczy?- zdziwiła się kobieta.
- Nawet nie wiesz jak wiele- spojrzał na nią krótko, po czym znów odwrócił wzrok w stronę fontanny.
- Nie wiem.- przyznała, po raz pierwszy nieco zaniepokojona. Coś zaczęło świtać w jej głowie, ale nie dopuszczała tej myśli do siebie.
- Czy masz takie same poglądy jak większość Holendrów?- spytał wreszcie Richard
- Taak, ale zależy w jakiej kwes-...- urwała, nagle rozumiejąc wszystko, co się dotychczas stało- Richard czy ty...!? – oto brakujący element układanki. Brigitte gwałtownie podniosła głowę, odsuwając się od mężczyzny. Gitarzysta zamknął oczy.
- Zakochałem się. W nim. – powiedział, zrezygnowany- I chyba z wzajemnością, ale... on nie chce wierzyć w to, że jestem z nim szczery, więc pomyślałem sobie, że może ty byś z nim porozmawiała...?
Brigitte zerwała się na nogi. Ach, bezczelny!
- Schneider, tak!? I ja mam powiedzieć temu...- urwała, szukając słowa-... pedałowi, że mężczyzna, do którego miałam poważniejsze plany, go kocha!?
Richard też wstał i złapał Brigitte za ramię.
- Nie wiedziałem, że liczysz na coś!- spojrzał na nią z żalem- Gdybym wiedział, to bym nic ci nie mówił...!
- ... tylko bawiłbyś się dalej moim kosztem, tak!?- wpadła mu w słowo- I jeszcze śmiesz mnie o coś prosić! Nie dotykaj mnie!- wyszarpnęła ramię z jego uścisku, odwróciła się na pięcie, i podnosząc wysoko nogi, bo obcasy utykały jej w żwirze ścieżki, odeszła.
Czemu wszystko, czego się ostatnio podejmę, tak się właśnie kończy? pomyślał Richard i usiadł z powrotem na ławce, zakrywając twarz dłonią.
Zapisane

Julias

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5330
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #203 : 2007-03-31, 11:02 »
A mi sie juz zakres slow skonczyl i nie wiem jak mam komentowac piszac cos poza 'sliczne jak zawsze'.
Wiec.. sliczne jak zawsze ^^'.
---
Nie ma nic lepszego rankiem niz obudzic sie o 10, podbiec do kompa i zobaczyc nowa czesc DRSG :D
Zapisane

Ninek

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2860
    • WWW
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #204 : 2007-03-31, 12:05 »
Mi też już słów brakuje więc będe się powtarzać: jest super :D Mistrzunioooooooo
Zapisane
Psy: Fox, Majka i Vega
Koty: Karmel i Mefisto
Szczury: Mia, Pcheła, Weszka, Zambia, Trufla, Mała Mi, LeeLee i Lilia

"Zarozumiałością oraz bezczelnością człowieka jest mówienie, że zwierzęta są nieme, tylko dlatego że są nieme dla jego tępej percepcji." Mark Twain
http://szczury.dzs.pl - Klik ;)

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #205 : 2007-04-01, 19:23 »
Ten narcyzm Brigitte jak Richarda xD

Myszoskoczka

  • *
  • Wiadomości: 1826
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #206 : 2007-04-01, 19:37 »
A to się pani B. nacięła ^^.

Co tu duzo mowic: swietne jak zawsze i czekam na nastepne;)
Zapisane
Ibara ni karamu taiyou tameiki to mazatte torokeru koukai...
Miaki ta yume ni tsuba o haki warau
Dir kodoku ni kuwareta hitotachi no kokoro wa zankoku ni sodatsu...
--

Wunderwaffe

  • Gość
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #207 : 2007-04-11, 16:13 »
Ach, idiota.
Gdyby spojrzeniem można było zabijać, to większość ludzi niepomnych na niebezpieczeństwo,  przechodzących tymi samymi ulicami co Brigitte, byłaby już stygnącymi zwłokami, a ona nie płakałaby nad ich losem.
Wielka szkoda, że nie wzięłam dziś pieniędzy, pomyślała, ponieważ zaczynały boleć ją stopy, uwięzione w wyzywająco czerwonych bucikach na niebotycznie wysokim obcasie. Mogłabym wziąć taksówkę.
Zawsze mogła liczyć na przyjazne nastawienie kierowców, którzy może podwieźliby ją do domu nie żądając nic w zamian, ale jakoś nie miała dziś nastroju na wdzięczenie się przy ulicy. Poza tym, biorąc pod uwagę jej kusą sukienkę, mogłoby to zostać odczytane inaczej, niż by tego oczekiwała.
Jeszcze kawałek, wytrzymam; próbowała dodać sobie otuchy, chociaż z każdym krokiem jej cierpienie pogłębiało się.
A wszystko przez tego...
Nie, nie mogę o nim myśleć pokręciła głową z dezaprobatą. Dziś spakuje swoje rzeczy i wróci do domu. Nie ma tu już nic do roboty.
Nareszcie dotarła do domu ciotki. Z ulgą zacisnęła palce na chłodnej klamce i przez chwilę stała tak, rozkoszując się orzeźwiającym zimnem metalu.
Au. To buty znów dały o sobie znać. Chcąc- niechcąc, Brigitte weszła do mieszkania i szybko zrzuciła je ze stóp. Z jej ust wydobyło się ciche westchnienie ulgi, gdy obolałe pięty dotknęły miękkiego dywanu.
- To ty, Brigitte?- usłyszała drżący głos ciotki.
- A któżby inny?- odpowiedziała trochę niemiłym tonem.
- Powiedziałaś, że wrócisz dopiero jutro- odparła ciotka obronnie.
- Ale jestem teraz. I za chwilę mnie nie będzie.
- A gdzie jedziesz, dziecko moje?
Brigitte skrzywiła się- odkąd sięgała pamięcią, nienawidziła tego określenia.
- Do domu.
Na chwilę zapanowała cisza.
- ...do domu?- powtórzyła ciotka- ...do Oosterhout?
- Ta mieszkam, nie?- zauważyła opryskliwie Brigitte i poszła do swojego pokoju, po drodze zabierając kurtkę z wieszaka.
- Ale.. dlaczego?- zdziwiła się kobieta z tak autentycznym żalem w głosie, że Brigitte poczuła lekkie wyrzuty sumienia- zjawisko niezwykle rzadko spotykane u niej.
- Praca- skłamała bez mrugnięcia okiem- Szef dziś dzwonił, i...
- Biedna jesteś, taka zapracowana...- współczuła jej ciotka- Ale przyjedziesz jeszcze kiedyś...?
- Oczywiście- zapewniła ją Brigitte, wyciągając torbę spod łóżka, mimo, że nie miała ochoty tu przyjeżdżać po raz kolejny. To miejsce zawsze kojarzyło jej się wyłącznie z nudą- a teraz doszedł jeszcze przesympatyczny epizod z mężczyzną, który zainteresował się nią tylko dlatego, że mogłaby porozmawiać z jego ukochanym.
Ukochanym, jak to brzmi. Facet dał mi kosza, bo miał INNEGO.
Brigitte z furią zaczęła wrzucać ubrania do torby. Powstał malowniczy nieład, ale nie zwróciła na to wyjątkowo uwagi. Poszła jeszcze do przedpokoju po buty na szpilkach- przecież nie będzie w nich jechała samochodem!- i założyła na bose stopy adidasy. Może nie wyglądało to najlepiej, ale przynajmniej było jej jako tako wygodnie.
- To idę, do zobaczenia!- zawołała, zaglądając do pokoju, w którym leżała jej ciotka
- Kochanie, myślałam, że zostaniesz jeszcze na obiad...!- zdziwiła się ciotka. Brigitte prychnęła.
- Naprawdę nie mam czasu, cześć.
I nie czekając na odpowiedź, wyszła z domu, zarzucając sobie torebkę na ramię.
Samochód stał kawałek dalej, więc musiała ponieść kawałek ciężką torbę podróżną, załadowaną tak, że właściwie cudem było, że zamek jeszcze się nie rozpiął. Uśmiechnęła się więc na widok czarnego, zakurzonego Mercedesa, stojącego przy krawężniku. Otworzyła bagażnik i wrzuciła do niego bagaż, po czym zatrzasnęła go z trzaskiem (narzeczony zawsze jej mówił, że tak go w końcu zepsuje, bardzo ją to irytowało) i wsiadła do nagrzanego wnętrza samochodu.
- No to w drogę!- wzięła głęboki oddech, przekręciła kluczyk w stacyjce, silnik zamruczał zachęcająco i ruszyła ulicą w stronę granic miasta.
Boże, co za upał! Brigitte otworzyła na oścież wszystkie okna i zaczęła wachlować się gazetą, znalezioną na miejscu pasażera.
Przypadkiem jej wzrok padł na mijany budynek. Na hotel. TEN hotel.
W sumie dlaczego by nie...?
Kręcąc z dezaprobatą głową, zatrzymała samochód z piskiem opon na hotelowym parkingu.
Jak tak dalej pójdzie, to zacznę działać w wolontariacie, doprawdy! Zaczynam się chyba starzeć.
Z niepokojem spojrzała w lusterko. Wyglądała nieźle, co nie zmienia faktu, że... Rozpięła pas bezpieczeństwa i wysiadła z samochodu, zamykając kluczykiem drzwi.
Właściwie, to w którym pokoju on mieszka?
Cóż, najwyżej będę musiała się zapytać.
Drzwi hotelu bezszelestnie rozsunęły się przed nią i weszła do środka, z zadowoleniem witając chłodny powiew na twarzy- budynek miał klimatyzację.
- Dzień dobry- przywitała ją drobna blondynka z recepcji. Brigitte uprzejmie skinęła głową i spojrzała ku schodom.
- Który pokój zajmuje Christoph Schneider?- spytała. Nie miała ochoty na zgadywanki.
- Przykro mi, nie mogę udzielić pani takich informacji- odparła blondynka, robiąc taką minę, jakby naprawdę było jej przykro.
- Czemu?- zdziwiła się Brigitte. No proszę, Richard nie wspominał o tym, że mogą wystąpić jakieś komplikacje.
- To oczywiste, proszę pani. Nie mógłby opędzić się od fanek!
Ciekawe, czy specjalnie powiedziała „fanek”, a nie „fanów”...
- Mam do niego bardzo ważną sprawę- oznajmiła więc, odgarniając z twarzy rude włosy- Praktycznie rzecz ujmując, życia i śmierci. Przysyła mnie Richard Kruspe.
Ha ha, jeździec apokalipsy po prostu. Jakoś nigdy nie miałam tendencji do hiperbolizowania.
- Proszę pani- recepcjonistka sprawiała wrażenie, jakby tłumaczyła coś komuś nierozgarniętemu psychicznie- Każdy może tak powiedzieć! Naprawdę nie...
I po co mi to było!? Już bym wyjeżdżała z miasta.
- To niech pani go zawoła, on mnie zna.
- Proszę pani...- westchnęła blondynka- Niech pani nie prowokuje...
No tak. Czas sięgnąć po stare, wypróbowane sposoby.
- To jest naprawdę bardzo ważne- powtórzyła Brigitte, wolno cedząc słowa. Otworzyła torebkę i wyciągnęła portfel.
- Co pani robi!?- przestraszyła się recepcjonistka. Za przyjmowanie prezentów groziło zwolnienie z pracy.
- Ciii...- szepnęła uspokajająco Brigitte, kładąc banknot na stoliku- Nikt nie musi wiedzieć...
Blondynka wciąż bała się wziąć pieniądze. W końcu obiekt był monitorowany!
- Chciałabym wynająć pokój na jedną dobę- powiedziała przesadnie głośno Brigitte, kładąc dodatkowe dwa banknoty.
- Och... – recepcjonistka wzięła pieniądze; a było ich zdecydowanie więcej niż za jedną dobę- No... dobrze... proszę się tu wpisać...- podsunęła duży zeszyt. Brigitte złożyła zamaszysty podpis.
- Za moment przyjdę, muszę pójść do samochodu po bagaż- powiedziała i odwróciła się, ale zamiast do samochodu, skierowała się do windy. Kamera nie mogła tego zarejestrować, okolice wind były martwym polem. Brigitte poczuła się jak kryminalistka i, co dziwne, to poprawiło jej humor.
- Piętnaście- zawołała za nią blondynka. To musiał być numer pokoju.
To do akcji, uśmiechnęła się do siebie Brigitte, skinęła recepcjonistce głową, na znak, że zrozumiała i wsiadła do windy, naciskając przycisk z numerem 1. Pierwsze piętro. Drzwi zsunęły się z cichym szelestem.
Rozległ się dźwięk dzwonka i rozsunęły się, ukazując korytarz.
To już? Nawet nie poczułam jak ruszyła... !
Brigitte wyszła z windy i od razu przypomniała sobie, że jest w adidasach, które rozkosznie nie pasowały do reszty ubrań, które miała na sobie. Przez chwilę rozważała zdjęcie butów, ale przypomniało jej się, że Holendrzy- geje gorzej niż ona teraz dobierali ubrania i jakoś nie raziło ich to. Była nadzieja, że Niemcy są tacy sami.
Wzdychając, podeszła do drzwi ze srebrnym numerem „15” i zapukała cicho. Przez chwilę nikt nie odpowiadał i już zaczęła się niepokoić, że Schneider gdzieś wyszedł, a ona niepotrzebnie traci czas i pieniądze, ale wreszcie drzwi się otworzyły.
- Tak?- rzucił perkusista, patrząc na nią wrogo, wyraźnie zaskoczony.
- Mogę?- spytała, wskazując na wnętrze pokoju.
Przez chwilę była wręcz pewna, że zatrzaśnie jej drzwi przed nosem, ale odsunął się, zapraszając ją do środka.
- Usiądź- powiedziała rozkazująco Brigitte, uznając, że to ona powinna dyktować warunki rozmowy. Schneider otworzył usta, jakby chciał odpowiedzieć jej coś niemiłego, ale pokręcił głową i posłusznie zajął miejsce przy stole, naprzeciwko niej. Przez chwilę panowała krępująca cisza.
- Widziałam się dziś z Richardem- powiedziała wreszcie Brigitte, mimowolnie uśmiechając się zalotnie. Wbrew wrażeniu z poprzedniego spotkania, perkusista miał całkiem przyzwoitą prezencję.
Ale nie był to dobry początek rozmowy.
- Ach, a więc najpierw... – urwał, nie chcąc powiedzieć za dużo-... a potem spotyka się z tobą, tak?
- Najpierw CO?- spytała, nie mogąc zapanować nad ciekawością. Od razu zdała sobie sprawę, że to był błąd, bo mężczyzna spojrzał na nią ze złością.
- A co panią to obchodzi?- odpowiedział również pytaniem z chłodną, oficjalną sztywnością.
Brigitte wzdrygnęła się, nieprzyzwyczajona do takiego przebiegu rozmowy. Postanowiła od razu przejść do sedna, zanim rozdrażniony perkusista wyrzuci ją na korytarz.
- Przepraszam- powiedziała, chociaż wcale nie było jej przykro- Richard spotkał się ze mną tylko po to, żeby mi coś powiedzieć. O coś poprosić.
Zrobiła dramatyczną pauzę, oczekując lawiny pytań. Nic takiego nie nastąpiło, Schneider nadal siedział bez ruchu, patrząc bezmyślnie w jakiś punkt za nią. Jedyną oznaką tego, że słucha jej z uwagą, były jego palce kurczowo zaciśnięte na pustym kubku. Kobieta, nieco zrażona jego zachowaniem, wzięła głęboki oddech.
- Powiedział mi, że nie mam na co liczyć z jego strony. Że jego serce jest zajęte przez kogoś innego.
Celowo użyła wyrażenia jak z jakiegoś romantycznego, amerykańskiego filmu; podświadomość podpowiadała jej, że takie będzie najlepsze dla przebiegu rozmowy. I jak zwykle się nie pomyliła, bo Schneider po raz pierwszy spojrzał na nią z nieukrywanym, chociaż nieco smutnym, zaciekawieniem.
- Tak powiedział?- upewnił się nieco drżącym głosem.
Ten to w ogóle nie potrafi ukrywać uczuć, pomyślała Brigitte z dezaprobatą.
- Tak- odpowiedziała- I poprosił mnie, abym powiedziała tej osobie o jego szczerości, bo jemu najwyraźniej nie chce wierzyć.
- No i...?- ponaglił ją.
- No i co?- zdziwiła się, a on nagle przechylił się do niej i złapał ją za rękę, wpatrując się w nią natarczywie. W tej chwili zrozumiała, co może się w nim podobać. Był taki... spontaniczny.
- Kim jest ta osoba?
Brigitte spojrzała na niego, jakby uważała go za niespełna rozumu.
- Chyba to jasne, że to tobie?
- ... o mnie?- powtórzył, oblewając się rumieńcem i puszczając jej dłoń.
Brigitte nie miała zamiaru odpowiadać na jego pytanie.
- To ja już idę, do widzenia- oznajmiła wstając- Chociaż wątpię, żebyśmy się jeszcze kiedykolwiek widzieli.
Schneider również wstał, podszedł do niej i objął ją ostrożnie.
- Jesteś taka delikatna...- powiedział, jakby do siebie- Dziękuję ci. I mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy, żebym mógł się jakoś odwdzięczyć.
- Może...- odpowiedziała, skuszona możliwością otrzymania jakiegoś prezentu.
- To do zobaczenia- puścił ją, a ona odwróciła się i wyszła już bez słowa.
Na szczęście nie zauważył moich adidasów, pomyślała.
_________

I tak oto pomału zbliżamy się ku końcowi... ;3
(Scherz, jeszcze trochę jednak zostało )
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedz #207 : 2007-04-11, 16:13 »

Julias

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5330
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #208 : 2007-04-11, 17:12 »
Mmm.. pozory mylą w przypadku Brigitte? ;]
---
Jeszcze jedno, bo wczoraj nie zdazylam: Jakos tak dziwnie mi sie zrobilo, gdy przeczytalam, ze niedlugo ma byc koniec :P.
Ale cieszmy sie i radujmy, ze jeszcze troche bedzie ^^.
« Ostatnia zmiana: 2007-04-12, 07:28 autor Julias »
Zapisane

Ninek

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2860
    • WWW
Odp: Du Riechst So Gut
« Odpowiedź #209 : 2007-04-13, 18:25 »
Ooo to sie zdziwiłam :P Fajniasto jest :D
Zapisane
Psy: Fox, Majka i Vega
Koty: Karmel i Mefisto
Szczury: Mia, Pcheła, Weszka, Zambia, Trufla, Mała Mi, LeeLee i Lilia

"Zarozumiałością oraz bezczelnością człowieka jest mówienie, że zwierzęta są nieme, tylko dlatego że są nieme dla jego tępej percepcji." Mark Twain
http://szczury.dzs.pl - Klik ;)
Strony: 1 ... 5 6 [7] 8   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.131 sekund z 28 zapytaniami.