Masz zapasik, więc dawaj dziś! xD
Hm... słusznie.
_________________
(punkt widzenia Christopha) O, Boże. Nareszcie.
Oparłem się o drzwi, oddychając ciężko, jak po długim biegu. Serce wciąż waliło mi jak oszalałe, wciąż czułem...
Dlaczego to zrobiłeś, Richard?
A może- dlaczego zacząłeś a nie dokończyłeś? No tak, byliśmy wszyscy razem w restauracji, w prawdzie nie zwracali na mnie większej uwagi, ale gdybym... gdybym...
Jak wiele zmieniło się w moim życiu w ciągu zaledwie kilku dni! To normalne, że wciąż jestem w szoku. No, przynajmniej mam nadzieję, że normalne.
Może zaproszę Richarda dzisiaj do mnie na noc?
A właściwie- po co? Chciałbym, żeby tylko był, żebym mógł zasnąć wtulony w niego, czując się bezpiecznie jak dawno; a może pragnę go poczuć jeszcze raz?
Nie, nie, nie, tylko spać.
Podniosłem butelkę i wypiłem trochę chłodnej, gazowanej wody. To ciekawe, nigdy wcześniej nie zaobserwowałem w niej tyle właściwości uspokajających- serce zaczęło bić wolniej i regularnie, podekscytowanie powoli mijało. Włączyłem jeszcze telewizor, jakaś audycja polityczna. Starałem się nie myśleć o niczym, mój umysł wypełniły puste słowa dziennikarza.
Zaczęły się reklamy, fala obrazów i dźwięków zalała pokój. Jakaś para na ekranie zaczęła się całować. Zamarłem na chwilę po czym podniosłem się na nogi i wyłączyłem telewizor.
Zacisnąłem palce na chłodnej klamce- wyjść czy nie wyjść?
Wciąż nieprzekonany, zamknąłem za sobą drzwi i skierowałem się w stronę pokoju Richarda. Zapukałem.
Otworzył niemal natychmiast, jakby cały czas czekał aż przyjdę.
- Ach, to ty.
Wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Poczułem się nieco zbity z tropu takim powitaniem i nic nie odpowiedziałem. No i dlaczego nie chciał mi pozwolić wejść do środka?
Stanął przede mną, znów byłem pod ścianą, co przyjemnie przypomniało mi pocałunek.
Richard chwycił delikatnie moją dłoń i podniósł ją na wysokość twarzy.
- Więc, Christoph? Po co przyszedłeś?
I musnął wargami moje palce.
- Ja... chciałem się spytać, czy... – urwałem. Znów pocałował moją dłoń.
- Taaak...?
Spojrzał na mnie z nieco niebezpiecznym błyskiem w zielonych oczach i wsunął sobie mój palec do ust. Poczułem jego język, poruszający się powoli i jednostajnie.
- Richard, daj spokój...- zarumieniłem się, w końcu byliśmy na korytarzu, każdy mógł nas zobaczyć!
W odpowiedzi zamknął tylko oczy, sugestywnie poruszając moim palcem w ustach. Bardzo sugestywnie. Czułem, że rumienię się co raz bardziej, a jednocześnie byłem podekscytowany niemal tak jak w restauracji.
Richard przerwał na chwilę, i popatrzył na mnie. Jego zielone oczy lśniły radośnie i nieco perwersyjnie. Zza jakichś drzwi rozległ się stukot, jakby coś spadło, co przypomniało mi o niebezpieczeństwie zostania nakrytym. Chyba poczuł mój niepokój, ponieważ delikatnie dotknął moich powiek, zmuszając mnie do zamknięcia oczu. Poczułem jego język muskający wewnętrzną stronę mojej dłoni, wsuwający się między palce, i jego ciepły oddech. Jedną dłonią gładził mój kark, wplatając ją we włosy. Znów włożył do ust mój palec, ale tylko koniuszek, zostawiając na nim pieszczotliwy, ssący pocałunek. I następny. I następny.
Wolną dłonią sięgnąłem przed siebie, natrafiając na jego biodra. Przysunąłem go ku sobie, czując przyjemne, pulsujące ciepło.
I wtedy na końcu korytarza otworzyły się drzwi i w tą całą scenę wkroczył Olli. Zaraz zamarł, wpatrując się w nas. Richard też znieruchomiał z moim palcem w ustach, po raz pierwszy w jego oczach zobaczyłem autentyczny strach.
- Nie... to ja może...- wyszeptał wreszcie Olli, wykonując ruch, jakby chciał się wycofać z powrotem do pokoju.
Richard odsunął od siebie moją dłoń, nie wysuwając się jednak spod mojego ramienia.
- Wy jesteście pijani- stwierdził obiektywnie basista, krzywiąc się lekko. Podszedł i odsunął nas od siebie.
- Wiesz, że nie...- szepnął Richard, oblany rumieńcem- Może wejdźmy do pokoju.
Otworzył drzwi. Odwróciłem się, jakbym chciał wrócić do siebie.
- Nie, Christoph, ty też chodź.
Usiedliśmy za stołem, Richard obok mnie, Olli naprzeciwko.
- Obiecaj, że nikomu nie powiesz. Obiecaj, że zapomnisz- poprosił słabo gitarzysta. Pierwszy raz widziałem go w takim stanie, przerażonego, niepewnego siebie i swoich racji. Odruchowo objąłem go ramieniem i pocałowałem w policzek. Spojrzał na mnie i delikatnie, z wdzięcznością, dotknął swoimi wargami moich. Przycisnąłem go mocniej i zatonęliśmy w długim, namiętnym pocałunku, znów zapominając o obecności basisty.
- Ekhem.
Gwałtownie przerwaliśmy, odskakując od siebie.
- Wiem, co się stanie, jak powiem innym. Więc możecie liczyć na moją dyskrecję.- zdecydował- Ale...
- Ale co?
- Proszę, nie róbcie tego więcej przy innych.
Spojrzał na Richarda, który wbił wzrok w blat stołu.
- Dziś w restauracji Doom niemal szczytował. Trochę... czy ja wiem? Nieestetyczne?
- Że niby Schneider szczytuje nieestetycznie?- Richard niemal się roześmiał.
- Nie to miałem na myśli, tylko to może być nieco żenujące dla innych. No i macie szczęście, że wszyscy byliśmy rozluźnieni od alkoholu, i reszta nie zwróciła raczej na was uwagi.
- Ach.
- To ja już pójdę- powiedziałem, stropiony. Olli wstał, otworzył drzwi, wypuszczając mnie, i sam wyszedł. Odwróciłem się. Richard wciąż siedział bez ruchu, wpatrując się w przeciwległą ścianę.
To moja wina.
- Przepraszam...- szepnąłem, ale nie wiem, czy mnie usłyszał.
______________
Macie już porównanie więc jestem ciekawa jednej rzeczy- czyj punkt widzenia wolicie? A może najlepsze są te "bezosobowe" odcinki?
ale żeby nie było, że tylko na to odpowiadacie, nową część też mi pochwalcie, to taaaakie mobilizujące...