Forum Zwierzaki

heelp!
bala (kotka babci, o niej mowa w "nie wy3mam") urodzila!! i to centralnie na tarasie, kolo wejscia mojego malego kuzyna, na szczescie tak od tylu, ale w zwinietym dywanie.. Szlam kolo domu i kicialam, az nagle patrze, Bala wybiega, widac ze przed chwila rodzila, i normalnie miauczy, biega za mna itede. Bozee, boje sie ze te kotki tak samo zgina jak wszystkie inne jej dzieci, co ja mam zrobic, jak ktos wezmie ten dywan?!?! ja nie moge im powiedziec ze kotka urodzila bo oni UTOPIA te koty!!!! :cry: jejkuu.. nie wiem co mam robic.. :( pomocyyyy... ona sie nimi prawie w ogole nie zajmuje, one tam leza i piszcza, nie wiem co mam zrobic, ratunku, blagam pomozcie!! :cry:

Wiktoria, nie możesz wziąć kotków przynajmniej na chwilę do siebie, do domu? Sądzę, że tak byłoby najlepiej, a jeżeli nie mozesz... nie wiem, co Ci poradzić... Może masz jakiś kosz, gdzie można byłoby te koty włożyć i nakarmić(butelką, bo kota chyba nie chce karmić?) To tyle, co mogę Ci poradzić...

trudna sprawa!!Jeśli chcesz ocalić kotki to muszą mieć one przede wszystkim ciepło, najlepiej jak będą w jakimś pomieszczeniu, jeśli nie masz takiej możliwości to wybierz najcieplejsze miejsce w którym mogą być, umieść je w jakimś koszu bądź kartonie, do legowiska daj im termofor lub butelkę z ciepłą wodą owiniętą w koc lub ręcznik!Karmić mlekiem dla noworodków a najlepiej to kocim, byle nie krowim!!Napisz tu
http://forum.miau.pl/viewforum.php?f=1 z pewnością ktoś Ci pomoże!! Może ubłagaj jakoś rodzinkę, żeby Ci pomogli ocalić te koteczki z okazji zajączka!!Trzymam kciuki!!I napisz na to forum!!

jaaa... kotki z kotka sie przeniosly do domu, do szafy babci, cale szczescie ze nie ma babci bo juz by bylo po kotkach.. Wszyscy wiedza, ze te kotyki tam sa, i chyba nie maja zamiaru im robic krzywdy. Kota je karmi chociaz caly czas probuje zwiac ale zaraz wszystkich poprosze zeby jej nie wypuszczali- ja im tam zrobie poslanko cieple, dam kotce tam kuwete itd, a za jakies 5 tygodni je wszystkie pooddaje.. a przynajmniej sprobuje..

Kotkow nie moge wziac do siebie, starzy by mnie zabili :?
Ale ciesze sie ze nikt z domownikow nie ma zamiaru ich wyrzucac- zaraz pogadam z Monika, "rządzącą" ;)

=VioaoiV= zanieś je do uśpienia.. Zostaw jednego, ale resztę uśpij :(  Przynajmniej ja bym tak zrobiła. Kotka moich sąsiadów też ciągle rodzi, nie potrafi się zająć maluchami.. Z ostatniego miotu 3 umarły. 2 Pozostałe też już ledwo żyją. Ale są już za duże... Puki kociaki są malutkie, parodniowe, to najlepszym rozwiązaniem jest uśpienie ich.

NAJLEPSZYM rozwiązaniem jest sterylizacja kotki!!Yzalbe może uświadomisz sąsiadkę!!Ja uważam , że skoro te kotki już są na świecie to trzeba się nimi zająć i dać im szansę, no ale to moje zdanie!

Yzalbe, jeżeli koty już są na świecie, to nie ma im co odbierać życia, tylko znaleźć kochajacych opiekunów :?

kochatka ja cie popieram!

Mi by było szkoda usypiać kociaków, a kotkę zanieść na sterylkę, ale niestety to droga zabawa... a może by dojść do porozumienia z jakimś wetem i zapłacić tylko za lek usypiający, a nie za "robociznę" ?

Ja po świętach wybieram się do dyrektorki, planuję zrobić zbiórkę na rzecz szczepień w Kocim Azylu, koszt jednego szczepienia to TYLKO 7 zł.

Może, gdy kotka skończy karmić (nie wypuszczajcie jej teraz bo moze znowu zajść w ciążę), zanieść ją do jakiegoś schroniska powinni kastrować za darmo, albo za niewielką, symboliczną sumę.

Nie wiem jak daleko masz do babci, ale ja mam SPORY kawałek (3 godz samochodem), a mój stary nigdy by się nie zgodził wziąść na sterylkę "babcinej" kotk, która przechodzi to samo...

Zacofanie....zacofanie....zacofanie...  :(

Ludzie na wsi w większości są ograniczeni i zwierzęta traktują jak sprzęt gospodarski... tacy też są moi sąsiedzi :?

Ja bym powiedziała, że mam już chętnych na kotki - będziemy je promować gdzie się da -  tymczasem nie wypuszczała mamuśki i zbierała kasę na jej operację. Coś trzeba w końcu zrobić.

Jak kotki podrosną to zrób promocję idź na plac targowy dogadaj się z jakąś babką i jak ona będzie sprzedawać np. jabłka to do każdego kilo kot gratis  :wink:
Moja znajoma tak wszystkie kotki bardzo szybko oddała. :P

Ciekawe tylko, co potem się stało z kotkami wciśniętymi na siłę...

Nie były wciskane na siłę, ludzie sami chcieli je zabrać. I jabłka się szybko sprzedwały  ;)

Jupi!! Udalo mi sie wyprosic lazienke na dole domu ;) Wlozylam im tam cieple poslanko, miseczki, kuwete, i powinno byc im ok :) Powierzylam opieke nad nimi Monice, dam jej klucz, i poprosze zeby zawsze zamykala zeby nikt tam nie wlazł :) :)
Lazienka nie jest zbyt duza, jest prawde mowiac dosc mala, ale zawsze.. :) :)

Kociat jest 5- piate odnalazla moja mama, kiedy opalala sie na tarasie z moja kotka.. nagle Miśka zaczela syczec na cos w trawie, i mama zobaczyla ze to kociak :roll:
Kocieta sa piekne.. maja takie biale mordki a ich masc jest od jasnoszarych do ciemnoszarych we wzorki ;) Jeden ma nawet od polowy plecow podwojna jasna prege :) Juz wszystkie obejrzalam, jeden jest strasznie rozdarty, jeden jest bardzo niesmialy i spokojny, jeden jest silny i  waleczny :) :)

Czy takie 4-5 tygodniowe kicie już mogę oddać? Wiem że to bardzo mało, ale.. :( chyba sami rozumiecie..

To dobrze ze ci sie udalo... na wsi czesto tak sie traktuje zwierzaki . U mojego wujka to topili kociatkai psiaki w workach w bagnie :(
no niesety sterylka nie jest najtansza a ludze twierdza ze okaleczaja zwierzaka :roll:  trudno ich przekonać :?  
 na sterylke weż do schroniska lub moze weta ale to liczac sie z kosztami :roll:

U mojego wujka to topili kociatkai psiaki w workach w bagnie  

mojej babci pod dom ktos kiedys podzucil utopione pieski takie maleńkie  :(  :cry:

Na wsi to koty i psy traktowane sa przemiotowi jako coś co trzeba nakarmić napoić :grr:  :twisted:
a jeśli czegoś sie pozbedą to bedzie mniej do wykarmienia :grr:

Czy takie 4-5 tygodniowe kicie już mogę oddać? Wiem że to bardzo mało, ale.. :( chyba sami rozumiecie..

Myślę, że można oddać takie małe kociaki, jeśli czas nagli.. Mikusia znalazłam jak miał właśnie 4-5 tygodni.. Ale musiałam masować brzuszek, pić jak normalny kot do dzisiaj nie potrafi, na początku musiałam myć mu pupę i płakał za mamą :( No i została choroba sieroca....

Witajcie!
Problem powraca jak bumerang :( przychodzi wiosna i wysyp malych kociakow:((
Zycze powodzenia z calego serca w uratowaniu i w znalezieniu domu tym kociakom ale za kilka miesiecy bede nastepne:( Moze warto by troszke starac sei zmienic poglad u tamtych ludzi. Mozna by porozmawaic z ksiedzem, przeciez ksiadz na wsi jest bardzo duzym autorytetem gdyby na mszy zaczol namawiac na sterylizowanie kotek czy kastrowanie kotow to moglo by pomoc. Kazdy pomysl i pruba jest dobra i moze przyniesc pozadany skutek.

taaaa ale księża mają takie same podejście do kastracji jak do antykoncepcji u ludzi :/

Ksiadz napewno powie, ze to :"Okalecznie zwierząt pozbawianie ich potomstwa  i to to samo co zabojstwo" :roll:

No jak bedziemy tak mysleli ze ktos cos tam powie nie wiedzac co o tym mysli to nigdzie nie zajdziemy. Sprubowac warto bo o duza cene tu idzie. Musi ktos wpajac ludziom na wsiach ze sa sposoby na to zeby nie bylo kociakow a co za tym idzie nie trzeba bylo ich topic.

Zastrzyki hormonalne, jako czasowe rozwiazanie. Trzeba cos zrobic.

Abakus ma rację, spróbować zawsze warto. Księża też są różni, może ten akurat jest do rzeczy?

Zastrzyki nie są zbyt dobrym rozwiązaniem, lepiej zabrać kota do schroniska i poprosić o zabieg, nie powinni odmówić, a przynajmniej nie wezmą dużo.
Pogadaj z rodzicami o tym, może coś się dorzucą.

:roll: wątpie, przynajmiej moi rodzice mają podejście "niech każdy się o swoje troszczy.."

 :(

 Mozna by porozmawaic z ksiedzem, przeciez ksiadz na wsi jest bardzo duzym autorytetem gdyby na mszy zaczol namawiac na sterylizowanie kotek czy kastrowanie kotow to moglo by pomoc.

taa...już to widzę...księża nie pozwalaja stosowac antykoncepcji u ludzi, jakoś sobie tego nie wyobrazam...ale spróbowac można, jesli się uda chyba postawię ci pomnik :lol:
ja bym raczej próbowała szukać innych sojuszników. mama, koleżanki, ciocia, Monika?
powodzenia. wierzę w was:)

Witajcie:)
pomnika mi narazie nie trzeba stawiac, jeszcze zyje ;)  a tak powaznie kazda rozmowa moze zmienic poglad na rozne sprawy lepsze to niz wiaderko z woda. albo jak napisala Cathy "a może by dojść do porozumienia z jakimś wetem i zapłacić tylko za lek usypiający, a nie za "robociznę" ? " nie wyobrazam sobie zeby ktos mial sam usypiac zwierzaki to nie jest podanie leku na robaki:(.
Suma sumaru to minie jeszcze wiele lat zanim zmieni sie podejscie do zwierzat i nie tylko na wsi bo i w miatach podobne tragedie sie dzieja tylko tego sie tak nie widzi:(((
W kazdym badz razie kazda proba zmienienia tego co sie dzieje jest wielkim krokiem na przod!!!
Tez zycze powodzenia w zmienianiu swiata:)

Ech.. najlepiej tak powiedzieć.. uśpić... sterylka. Lecz to nie takie proste, życie stawia ciężkie kroki.. to nie ma pięniedzy.. to ktoś tak kocha koty.. i nie chcę ich usypiać... Eh trudno się z tym żyje i w całym tym syfie :krzywy:.

Masz jakieś nowe wieści o kotkach??
kiedy doczekamy się fotek kociastych??
pozdrowienia dla kociej rodzinki

Nie mam nowych wiesci bo juz jestem w domu w Gdansku, a kociaki sa w Grzybnie ;)

trzymamy za nie kciuki :)

STrzeba by zapytać w schronisku,może ciachną kotkę po kosztach,albo za niewielką opłatą