Mam znajoma w policji konnej.
Czym sie zajmuja? Patroluja parki, stawy rybne, czasem imprezy. 6 godzin sluzby dziennie bez wzgledu na pore roku czy pogode. A jak nic innego nie potrafia im wymyslic, to jezdza z policja "samochodowa" do wypadkow
Generalnie traktowani sa jak piate kolo u wozu.
W czesniej w W-wie mieli swoja stajnie, tam sie wszystkim zajmowali oraz mieli treningi, oprocz normalnej sluzby. Potem policyjna stajnie zlikwidowano i porozdzielano ich po roznych stajniach, najczesciej na zadupiach i tam niby sobie maja dzialac.
Kobiety przyjmuja. Kryteria takie same jak dla reszty policji-czyli minimum srednie wyksztalcenie i przejscie przez wieloetapowe skomplikowane sito rekrutacyjne-testy psychologiczne, sprawnosciowe, badania zdrowotne itp. plus rzecz jadna umiejetnosc jazdy konnej, ale nie orientuje sie, na jakim poziomie i jak wyglada egzamin z tego.
A dostac sie bardzo trudno. Moja znajoma najpierw zahaczyla sie w "normalnej" policji i czekala na swoja szanse-w koncu sie doczekala, miala ogromne szczescie.
Oczywiscie, jak to w naszym kraju, przy rekrutacji licza sie glownie koneksje i lapowki.
Co tam jeszcze... Co roku sa obowiazkowe testy sprawnosciowe. Moja znajoma w tym roku podczas tych testow zlamala sobie mostek (nie wiem, jak udalo jej sie to zrobic).
A konie maja wielkie i generalnie walniete... Wydawaloby sie, ze kon policyjny to musi miec stalowe nerwy i nic go nie ruszy. Akurat! Boja sie czego popadnie i zdarza sie, ze policjant na sluzbie zalicza glebe
Poczytaj tez:
http://praca.gazeta.pl/praca/1,47341,2084493.html