Ranyy...jak zobaczyłam ceny Diddli i Nici to mało z krzesła nie spadłam. Ludzie złoci, ja jeszcze nie zarabiam kilkunastu tysięcy na miesiąc, żeby bądź co bądź obcym dzieciakom kupować maskotki za 50 zł.
Kareena: no właśnie czekoladę to może kupić każdy, ale czekolada psuje zęby-to raz, a dwa-to mało oryginalne.
Wyobraźcie sobie taką sytuację: z drugiego końca Polski przyjeżdza do Was daleka kuzynka/ciocia (niepotrzebne skreślić). Po powitaniu i uściskach ciocia z tajemniczą miną mówi:"Mam coś dla was",po czym wyciąga z torby... no właśnie, czekoladę? Równie dobrze mogłaby wyjąć majtki w żółte koparki albo pół kilo sera...Może przesadzam ale czekolada wydaje mi się zbyt oklepana, z czekoladą to można iść do sąsiada i podziękować za podlewanie kwiatków, ale jeśli chce się komuś sprawić przyjemność, to raczej trzeba sprezentować coś, co tą osobę naprawdę ucieszy.
W ostateczności mogę kupić jakieś diddlowskie drobiazgi (chociaż trochę tak głupio wręczyć notesik z misiem, który bez tego misia kosztuje w kiosku 1,5 zł, a z diddlowskim misiem 7 zł...no ale jeśli dzisiejsze dziewczyny nie uznają nic innego niż Diddle...) , ale jeśli podsuniecie mi jeszcze jakieś pomysły, to będę bardzo wdzięczna.
Co do gry komputerowej, to wolałabym bez konsultacji z ich rodzicami nie kupować, bo z tego co wiem, to oni decydują, co wgrać na kompa, ale mimo wszystko dzięki za pomysł.