W kwestii formalnej - dosłownie sterylizacji u kocic nie praktykuje się w ogóle. To wyłącznie kwestia potocznego nazewnictwa - przywykło się mówić (nie wiem, skąd), że kocury się kastruje, a kocice sterylizuje (i sam też to stosuję często, by unikać długich wyjaśnień), chociaż tak naprawdę w obu przypadkach chodzi o ten sam zabieg - kastracji, czyli usunięcia gruczołów płciowych (oraz - w przypadku kocic - również macicy).
Harpio, poszukaj może tańszego veta - kwota 200 zet za operację kocicy jest bardzo wygórowana. Stawka średnia w Polsce to 120-150 złotych. Dobrze by też było, żebyś wypytała o metodę - polecałbym wówczas veta stosującego małe cięcie. Sądzę, że w Krakowie też jest paru vetów stosujących tę technikę. Czas rekonwalescencji jest po niej krótki (dwa dni zwykle), a kota o wiele mniej to przeżywa.