Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Historie Autentyczne  (Przeczytany 1405 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Lolusia666

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 290
  • Śmierć...
    • WWW
Historie Autentyczne
« : 2007-09-16, 19:34 »
Opowiadajcie tutaj o swoich dziwnych, długich i śmiesznych historyjkach związanych ze zwierzaczkami. Nie wiem, czy taki temat był, przynajmniej sprawdzałam, ale wychodzi na to, że nie, ale jakby co, to powiedzcie ;P

No więc chciałam wam dzisiaj opowiedzieć dosyć długą historyjkę o tym, jak moja pełnoletnia kuzynka założyła hodowlę myszkoskoczków i ile ją kasy to kosztowało...

 No więc moja kuzynka zawsze miała marzenie - mieć kilka zwierzaczków. Chciała mieć kota, psa, gryzonia i rybki, a jej marzeniem było mieć konia. Jak mi o tym opowiedziała, to byłam (heh) bardzo malutka, ona też miała jeszcze dziecięce marzenia. Z konia, co prawda, wyrosła, ale nigdy nie miała swojego własnego zwierzaka i bardzo ubolewała nad tymn faktem.
 Kiedyś w jej sąsiedztwie urodziły się dwa małe kociaczki, ale były bardzo słabe. Moja kuzynka pomyślała, że wraz ze mną może w czymś pomóc, ochronić małe przed smutnym losem. No i pomagałyśmy, jeździłyśmy na rowerach po mleko do sklepu, nawet, jak nie było mamy kociątek, to każda brała po jednym na ręce i ogrzewałyśmy je. Kiedyś wypadłoi feralnie, że pani Danusia musiała pojechać na tydzień, więc zgodziłyśmy się popilnować kociaczków, pokarmić je i tym podobne sprawy.
 Niestety, w ciągu tych paru dni jednemy kotkowi się pogrorszyło i zmarł w ramionach mojej kuzynki. Bardzo to przeżyła. Ale postanowiła nie poddawać się i dalej wychowywać jednego z kociątek. Jeździła z nim do weta, karmiła, w końcu sąsiadka oddała jej kotka za darmo. Przy wyborze imienia okazało się, że to jest panienka i młodsza siostra kuzynki nazwała ją pieszczotliwie "Łakotka".
 Łakotka żyła bardzo długo i szczęśliwie, była silną i zdrową kotką, nawet trochę ładniejszą, niż inne kotki, muszę przyznać. Ale pewnego dnia wpadła pod samochód.
 Kuzynka bardzo płakała po stracie ukochanego, pierwszego zwierzątka. Zwłaszcza, że Łakotka spodziewała się małych kiciusiów :(. I miały przyjść na świat już niedługo. A tymczasem nie widzieliśmy ich nawet na oczy.
 Później do rodziny mojej kuzynki przywlókł się Sylwek. Ale Sylwek był takim włóczęgą, że po prostu zwiał. Tymczasem moja kuzynka wyrosła już na piękniutką piętnastolatkę i... ładnie zdała do liceum. Najlepszego w okolicy :D. Jej rodzice kupili jej więc kolejnego kociaczka, a nazwali go Łapencjuszem I. Łapek (w skrócie) był niezgrabnym, grubym kotem, tylko spał i jadł, nigdzie nie chodził, ale i tak sprawiał mojej kuzynce radochę.
 W międzyczasie ja także dostałam kotkę, Argo. Niestety, na czas remontu domu musiałam oddać ją do kuzynki. Odwiedzałam Argo codziennie, ale okazało się, że po remoncie Argo... nie wróci już do domu. Potem wyszło, dlaczego. Łapencjusz i Argo zostali rodzicami trzech kotków. Julii, Majki i Gucia. Julia została oddana, ale Gucio i Majeczka zostali.
 Tak więc u mojej kuzynki zostały cztery kotki: Łapek, Argo, Majka i Gutek ^^. I wszystko było dobrze, do czasu, kiedy wet za późno wykrył u Łapka jakiegoś raka... wiem, że miał coś z brzuchem, i możliwe, że z przejedzenia. Łapka trzeba było uśpić. Moja kuzynka miała wtedy 17 lat. Strasznie płakała po Łapencjuszu, jej siostra i ja też. Wyłyśmy chyba równo przez miesiąc. Wtedy moja kuzynka zdecydowała, że nie chce już mieć więcej kotów i że chce mieć inne zwierzątka.
 A z tym to była cała historia.
 Najpierw poszła ze mną i ze swoją siostrą do sklepu zoologicznego. Każda miała sobie wybrać ulubieńca i te trzy zwierzaki będzie wychowywała wraz z kotami moja kuzynka (przy naszej pomocy). Ja wybrałam szynszyla, moja kuzynka szynszyla, a jej siostra świnkę morską.
 Wszystkie czytałyśmy do późnej nocy, co one lubią, co trzeba i następmego dnia kupiliśmy klatki, poidełka i zwierzaki. Trudno było wychować te wszystkie gryzonie za jednym razem, zwłaszcza, że dwie samiczki szynszylki od pewnego czasu biły się ze sobą. Mimo wszystko moja kuzynka nie odpuściła i... wydała wszystkie swoje kieszonkowe na dodatkową klatkę.
 Po 18. jednak zdażył się wypadek - świnka morska weszła pod szafę i nie chciała wyjść. Siostra mojej kuzynki nie wiedziała o tym, i przez przypadek przesunęła o kilka centymetrów szafkę... ;(. Nie wiem, co się działo później, ale nie chciałam widzieć ciała biednego zwierzaka.
 Moja kuzynka stwierdziła, że lubi mieć dużo zwierzaków. Zaczęły na siebie zarabiać i teraz, jak już od dłuższego czasu jest pełnoletnia i zarabia sama na siebie, tworzy coś w rodzaju mini-hodowli. Mnóstwo kasy na to poszło i idzie, ale zakupionych myszoskoczków było 6, teraz jest ich 21 :D. Były duże problemy, ale wyremontowali u kuzynek strych, gdzie jest siedziba zwierzaków.
 Muszę przyznać, że klatek z rodzinkami jest całkiem dużo. Każda rodzina ma swoją klateczkę (2-4 myszoskoczki, zależnie od wieku), trzeba zmieniać ściółkę, dbać o karmę i wodę, wypuszczać zwierzaki, czasami wychodzić na dwór... ale mimo to kuzynki świetnie sobie radzą. Z kokosów zrobiły myszoskoczkom domki, a nawet z liści sałaty mały domek. Mój kuzyn zrobił niektórym zabawki, wykombinował domki... Klatki są dosyć duże, mysze mają sporo miejsca, a na strychu jest go dosyć, by niektóre mogł pobiegać. Wszystko zajęłoby dużo czasu, wszyscy by się pogubili, ale moje kuzynki nadały zwierzaczkom imiona: od 1-21 :). Każdy ma ufarbowany znak na futerku z liczbą, która odpowiada jego imieniu. Dlatego nigdy się nie gubią.
 Nie są też zamęczane. Niedawno była u nas grupa ludzi, którzy oceniali to wszystko, pytali o dokumenty, czy wszystko legalne, polem oceniali. I wyszło na to, że owy "zwierzyniec moich kuzynek" jest tak dobry, że przyznali mu jakąś nagrodę, karmę i pomoc finansową :). Teraz wszyscy w naszej rodzinie nazywają to "Stowarzyszenie Myszoskoczków Dwadzieścia-Zero-Jeden", a może niedługo powstanie strona internetowa :). Jak coś, to napiszę.

A wy? Macie jakieś fajowe historki? Może wasz zwierzak dał kiedyś plamę i wstydziliście się za niego? Może coś przeskrobał? Albo zrobił coś smutnego? Piszcie ;P. Ja się rozpisałam, ale wy nie musicie.

P.S - jak coś źle zrobiłam, to sorry ;P. Nie wiem, czy ja zawsze jestem na miejscu i czy zabieram z łóżka głowę, jak wstaję rano, więc... ;P.
Zapisane
Żyć... umierać... być nieśmiertelnym...

"...Zawsze są powody do zabicia człowieka. Nie sposób za to udowodnić, że powinien żyć..."

Jedyna winna. Skazana na śmierć. Fajnie, niee? x3

ppx

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 7246
  • 2 króliki i 1 pies
    • WWW
Odp: Historie Autentyczne
« Odpowiedź #1 : 2008-01-05, 15:06 »
W tej twojej historii dużo zwierzaków jest i szkoda, że pare zgineło :(
To ty masz dwie szynszyle teraz? ;)
Zapisane
Podpis bez przekazu.
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.058 sekund z 22 zapytaniami.