Guniu,kocham koncerty i wole isc na koncert niz do kina(choc cenowo nie da sie tego porownac
)
Na Ironach i Budgie bylam jeszcze w Polsce,dawno temu
,a na Dreamach i Lizzy w Niemczech(gdzie mieszkam od prawie 16-tu lat).Niestety Thin Lizzy juz bez Lynotta
,ale Sykes jest swietny rowniez wokalnie i jak zamknelam oczy to prawie jakbym slyszala Lynotta
Dream Theater przyjezdza prawie co rok do Niemiec.Mialam rowniez przyjemnosc poznac Petrucciego na workshopie w Köln pare lat temu.Przesympatyczny gosc,bardzo spokojny i przystepny. Szkoda,ze nie mam skanera,wstawilabym fotke.